- Aparaty fotograficzne cały czas się rozwijają. Jedna z naprawdę dużych zmian było wprowadzenie stabilizacji matrycy. Jednak stabilizacja w aparatach nie jest niczym nowym i występowała już wcześniej, choć była to stabilizacja optyczna — w obiektywie. Pojawia się jeszcze wątek stabilizacji cyfrowej i stabilizacji hybrydowej… jakie mają zalety, jakie mają wady, która jest najlepsza i czy w ogóle stabilizacja jest niezbędnym elementem przy fotografii? Dziś odpowiem na te wszystkie pytania.
Po co w ogóle jest stabilizacja i czym ona właściwie jest?
Stabilizacja w aparatach i obiektywach ma za zadanie głównie redukować drgania rąk fotografa/operatora. Podręcznikowo mówi się o tym, że żeby mieć ostre zdjęcie należy je wykonać przy czasie będącym odpowiednikiem ogniskowej — tzn. przy obiektywie 50 mm należałoby użyć więc czasu 1/50, przy 100 mm byłoby to więc 1/100, itd.

Stabilizacja u różnych producentów, może mieć różne oznaczenia, a tylko wśród systemów stabilizacji optyki znajdziemy takie skróty jak: OSS, OS, VR, VC, IS… i pewnie kilka innych! Ogólnie jednak o stabilizacji optycznej mówimy jako o OIS, a o stabilizacji matrycy IBIS.
Druga teoria mówi o tym, że powinna to być dwukrotność ogniskowej, czyli przy obiektywie 50 mm powinno się stosować minimum 1/100, a przy obiektywie 100 mm 1/200. To wszystko jest oczywiście tylko teorią i minimalny czas naświetlania, przy fotografowaniu z ręki bez poruszenia, jest sprawą bardzo indywidualną, na którą może wpływać ciężar obiektywu, kondycja fotografa, jego ewentualne choroby, itd.
Stabilizacja na poziomie 4 EV oznacza, że możesz wydłużyć czas naświetlania o 4 stopnie ekspozycji (inaczej EV) w porównaniu z czasem, który byłby potrzebny do uniknięcia poruszenia bez stabilizacji. Spróbuje to zobrazować. Zasada ogólna mówi, że obiektywem o ogniskowej 100 mm na pełnej klatce, aby uniknąć drgań ręki, powinienem robić zdjęcia z czasem maksymalnie 1/100 s…
- @70 mm, 1/5 sekundy, zdjęcie z ręki, stabilizacja włączona
- @70 mm, 1/5 sekundy, zdjęcie z ręki, stabilizacja wyłączona
Jednak tu przychodzi stabilizacja i każdy stopień jej efektywności pozwala wydłużyć czas o tzw. jedną działkę — czyli… 1 EV: 1/50 s, 2 EV: 1/25 s, 3 EV: 1/13 s, 4 EV: 1/6 s, lub jeśli weźmiemy teorię numer dwa, to zamiast 1/200 z włączoną stabilizacją 4EV będziemy mogli zejść do 1/13 s. Trzeba jednak przy tym wszystkim pamiętać, że skuteczność stabilizacji może różnić się także od warunków i tego jak stabilnie trzymamy aparat.
Stabilizacja optyczna, czyli OIS
Optyczna stabilizacja jest z nami od wielu lat. Pierwszym obiektywem do aparatu z OIS (Optical Image Stabilization) był obiektyw 38-105 mm f/4-7,8 wbudowany w kompaktowy aparat Nikon Zoom-Touch 105 VR, który premierę miał w 1994 roku. Pierwszym obiektywem do lustrzanki, który posiadał stabilizację, był Canon EF 75-300 f/4-5,6 IS USM z 1995 roku.
W takich obiektywach zespół soczewek nie jest zamocowane na stałe, jest on ruchomy wewnątrz konstrukcji, co kompensuje drgania i wstrząsy, zapewniając stabilniejszy obraz na matrycy lub filmie. Innymi słowy, część szkieł w obiektywie po prostu sobie w środku „lata” (oczywiście w wyznaczonym miejscu), co pozwala na osiąganie ostrzejszych zdjęć i filmów przy dłuższych czasach. Do dziś technologia ta jest chętnie wykorzystywana zarówno w obiektywach do lustrzanek jak i bezlusterkowców, ale i w kompaktowych aparatach i kamerach.
Stabilizacja matrycy, czyli IBIS
Choć wielu osobom wydaje się, że IBIS pojawił się dopiero w bezlusterkowcach, to prawda jest taka, że po raz pierwszy o stabilizowanej matrycy usłyszeliśmy w 2004 roku! Użyto jej Konice Minolcie Dynax 7D, która była jedną z pierwszych lustrzanek cyfrowych. Dzięki systemowi CCD Anti-Shake rozpoczęła ona niejako wojnę pomiędzy zwolennikami stabilizacji matrycy i stabilizacji optycznej.
Czym różni się od stabilizacji optycznej? W tym przypadku stabilizowana jest (jak sama nazwa wskazuje) matryca aparatu, a nie elementy optyczne w obiektywie. W przypadku drgań matryca jest przemieszczana w przeciwnym kierunku w stosunku do ruchu aparatu, aby zniwelować ich wpływ na obraz.
Różnice między stabilizacją matrycy a optyczną?
W gruncie rzeczy można powiedzieć, że spełnia ona taką samą rolę co stabilizacja optyczna i też kompensuje drgania i wstrząsy, jednak ktoś mógłby w tym miejscu zapytać — po co w takim razie wymyślono ten rodzaj stabilizacji, lub dlaczego wciąż produkowane są obiektywy ze stabilizacją optyczną jeśli jest też stabilizacja matrycy? No i są to bardzo dobre pytania!
Każda z tych technologii ma swoje zalety i ograniczenia, a ich wybór zależy od preferencji użytkownika i tego czym się zajmuje. Zaletą stabilizacji matrycy jest niewątpliwie to, że działa ona nawet w sytuacji, kiedy użyje się obiektywu bez stabilizacji. Jednak nie jest też tak, że to system bez wad. Radzi sobie zauważanie gorzej w przypadku kiedy obiektyw ma dłuższą ogniskową. Przy filmowaniu może wystąpić także „wobbling”, czyli w dużym skrócie efekt trzęsącego się obrazu.
Takich wad pozbawiona jest stabilizacja optyczna – jednak tutaj obiektyw musi taką stabilizację w ogóle posiadać. Oczywiście obiektywy ze stabilizacją w większości przypadków będą droższe (i cięższe) od swoich odpowiedników bez stabilizacji. No i jej efektywność może być różna, bo spora część stabilizowanych obiektywów działa zazwyczaj wyłącznie w dwóch osiach (poziomej i pionowej).
Stabilizacja hybrydowa – czyli IBIS i OIS to dobrana para!
Co jednak jeśli połączymy stabilizację matrycy i optyki obiektywu? Da to świetne efekty! Nowoczesne aparaty są budowane tak, by maksymalnie wykorzystywały potencjał idący z obu rozwiązań i to działa, a także pozwala zniwelować wspomniane wady. W takim duecie efektywność stabilizacji zauważalnie wzrasta – z około 4/3EV do nawet 8/9EV! Dzięki temu fotografowanie z ręki nawet przy kilkusekundowym naświetlaniu jest możliwe i praktycznie bezproblemowe.
Ciekawostką może być fakt, że np. Aparaty Canona z serii R mogą zwiększyć efektywność stabilizacji matrycy, nawet jeśli obiektyw nie posiada wbudowanej stabilizacji optycznej. Przyszłość zapowiada się niezwykle ciekawie!

Połączenie stabilizacji optycznej i matrycy może dać najlepsze osiągi i znacząco zwiększyć efektywność stabilizacji!
Stabilizacja cyfrowa
Jest jeszcze stabilizacja cyfrowa, którą stosuje się przy filmowaniu. Polega na tym, że wycina się część obrazka w taki sposób, żeby pozostała część wyglądała na stabilniejszą. Można ją włączyć zarówno w aparacie, jak i stabilizować ujęcia w post produkcji. Praktycznie każda klatka filmu jest analizowana przez program, tak by uzyskać możliwie najlepsze efekty i żeby obraz wyglądał na maksymalnie stabilny.
Nie ma tu obaw np. o wspomniany wobbling, więc przy profesjonalnych produkcjach, gdzie używa się dodatkowych stabilizatorów, może to być nawet lepsze rozwiązanie niż IBIS. Jeśli jednak filmujemy bardziej hobbistycznie/vlogowo i używamy stabilizacji matrycy, optycznej, lub hybrydowej, to wciąż możemy włączyć także cyfrową – która będzie wtedy dodatkowym wzmocnieniem. Pamiętajmy jednak o tym cropie, który daje.

Stabilizacja cyfrowa analizuje poszczególne klatki, oraz wycina ich fagmenty tak, bo obraz wyglądał na bardziej stabilny. Wiążę się to ze spadkiem rozdzielczości
Czy stabilizacja jest zawsze niezbędna? Nie, ale warto ją mieć!
Sprawdza się to szczególnie przy dłuższych czasach naświetlania, lub przy dłuższych ogniskowych. Przydatna jest także do vlogowania, czy amatorskiego kręcenia wideo. Nie ma jednak praktycznie znaczenia przy bardzo krótkich czasach naświetlania – bo należy pamiętać, że stabilizacja nie zamrozi ruchu postaci, a jedynie zredukuje drgania rąk fotografa. To jednak temat na osobny materiał, który mam też w planach.
Wszystko jednak zmienia się kiedy zaczyna używać się dłuższych ogniskowych i dłuższych czasów. Wtedy stabilizacja zaczyna mieć ogromne znaczenie i im ma wyższą efektywność – tym lepiej! Oba te rozwiązania mają swoje wady i zalety, dlatego też warto używać zarówno stabilizacji optycznej, jak i matrycy, bo ich połączenie sprawia, że zniwelowane są wady obu tych rozwiązań, a podkręcone ich zalety.