Magia kontra technologia? Canon EF 135 f/2.0L czy Canon RF 135 f/1.8L?

0

Chyba każdy fotograf posiada w swojej torbie ulubiony obiektyw… albo kilka! U mnie zdecydowanie jednym z takich szkieł  jest Canon EF 135 mm f/2.0L. Kocham go i obrazek, jaki daje. Jest to po prostu magia w czystej postaci! Szczerze to nie wyobrażam sobie bez niego sesji plenerowej. Jednak musiał on trafić do kliniki na drobną operację, a ja na ten czas wypożyczyłam nowego Canona RF 135 mm f/1.8L. Czy jest lepszy od poprzednika? Może gorszy? Dziś porównam te obiektywy i podzielę się z wami moimi spostrzeżeniami.

Pierwsze wrażenia – nowy nie znaczy lepszy?

Nie ma co ukrywać… Gdyby nie konieczność serwisu mojego ukochanego EF-a, to pewnie bym nie była zainteresowana nowym RF-em. Po premierze nowego obiektywu widziałam masę opinii, że ten już nie ma w sobie magii poprzednika, że jest obiektywem idealnym technicznie… Ale brak mu tego czegoś. Nastawiłam się dość sceptycznie i  byłam przekonana, że zdjęcia nowszym obiektywem nie będą takie niezwykłe, a bardziej nudne i technicznie doskonałe.

Nowy, czy stary? Który okaże się lepszy?

Poza tym, gdy wyjęłam obiektyw z pokrowca, zaskoczyły mnie jego gabaryty. Nie było to pozytywne zaskoczenie — jest on zauważalnie większy i cięższy od poprzednika. Fotografia psów w plenerze, to często akrobatyka i obawiałam się, że przez te rozmiary będzie zwyczajnie niewygodny i trudno będzie go utrzymać w wygodnej pozycji.

Klęczenie, leżenie i dziwne pozycje z jogi to codzienność dla mnie! Bałam się wagi nowszego RF-a, ale okazało się, że nie stanowi żadnego problemu

Pierwsze wrażenia i moje nastawienie raczej nie napawały mnie optymizmem. Przynajmniej do pierwszej sesji. Obiektyw z aparatem (w moim przypadku Canonem R6 Mark II) jest dobrze wyważony i jego rozmiary nie wpływały na mój komfort fotografowania – czego się tak obawiałam.  Wagowo różnią się o ok. 200 g na korzyść Canona EF 135L, ale kompletnie tego nie czuć podczas pracy. Tym bardziej że w przypadku starszego modelu, trzeba użyć adaptera, by podłączyć obiektyw do aparatu (110 g). Właśnie brak adaptera robi tutaj ogromną różnicę i, mimo że to większy obiektyw, to prawdę mówiąc, było mi nawet wygodniej niż z EF-em na adapterze.

Fotografując psy warto zejść nisko – tak, by fotografować z ich perspektywy. Czasem to trudne i przybiera się dziwne pozycje, ale mimo wszystko warto!

Niby podobne, jednak zupełnie inne

Kiedy wrócił do mnie mój kochany Canon EF 135 2.0L, postanowiłam nieco przedłużyć wypożyczenie i sprawdzić dokładniej różnice. Nowy Canon RF 135 1.8L sporo się różni wyglądem od poprzednika. Pomijając wcześniej wspomniane gabaryty, znajdziemy na nim programowalne przyciski oraz pierścień funkcyjny. To daje masę możliwość personalizacji i szybszy dostęp do często wykorzystywanych ustawień czy funkcji. Przykładowo ja na pierścieniu ustawiłam przysłonę, a pod przyciskiem ustawienia AF.

Pierścień funkcyjny, dodatkowe programowalne przyciski, czy przełącznik od stabilizacji optycznej, sporo się tutaj dzieje nowego

Nowy Canon jest też jaśniejszy od starszego brata i w teorii powinien dać jeszcze większe rozmycie tła. Dodatkowo jest tu także stabilizacja optyczna, której nie znajdziemy w starszym modelu. Co ciekawe, podłączony do korpusu ze stabilizacją matrycy, ta zwiększa swoją moc z 5,5EV do 8EV. Przy dynamicznych zdjęciach nie ma to może większego znaczenia, jednak podczas fotografowania bardziej statycznych portretów w gorszych warunkach oświetleniowych ta różnica będzie już miała znaczenie.

Szybkość i skuteczność autofocusa

To, co mnie chyba zaskoczyło najbardziej, to autofocus. Fotografując psy podczas sesji w plenerze, wykonuję sporo zdjęć w ruchu. Podskoki, zabawa, dużo psiej energii, więc dobry AF jest tutaj kluczowy! Do tej pory myślałam, że mój Canon EF 135 2.0L jest szybki, bo w gruncie rzeczy jest, ale nie tak jak nowy RF!

Szybkość AF nowego 135 mm jest absolutnie niesamowita! Praktycznie każda klatka ostra!

Jest tutaj też jeszcze jedna kwestia. Dużo zależy od warunków fotografowania. Przy sesji na względnie „czystej” przestrzeni, np. na plaży, oba obiektywy radzą sobie porównywalnie. Może z minimalną przewagą nowszego RF, jednak to marginalna różnica.

Wszystko zmienia się jednak gdy w kadrze jest więcej „przeszkadzajek”, takich jak wysokie trawy czy gałęzie. Najbardziej widoczne było to podczas sesji na łące we wrzosach. Nowy Canon RF 135 L znacznie szybciej łapał ostrość na modelu i znacznie lepiej się go trzymał.

Porównując bezpośrednio te dwa szkła, widziałam, że tam, gdzie Canon EF 135L by zgubił już ostrość i wyostrzył np. krzak, tam Canon RF 135L dalej dzielnie się trzymał – niczym rzep psiego ogona! Obiektywem RF miałam znacznie więcej trafionych i ostrych ujęć niż tych zrobionych przy użyciu starszego EF-a. Przyznaję, nowa konstrukcja zaczęła mi się wtedy bardziej podobać.

Canon EF 135 f/2.0L jest obiektywem szybkim, jednak psy potrafią być czasem szybsze…. Nowszy Canon RF 135 f/1.8L jest szybszy i ma zauważalnie mniejszą minimalną odległość ostrzenia (niestety…)

Jakość obrazka, ostrość i rozmycie tła

Przeglądając zdjęcia na wyświetlaczu aparatu, nie zauważyłam znaczącej różnicy w jakości obrazka. Bez podglądania informacji nie byłam w stanie odróżnić, które zdjęcia były wykonane nowszym, a które starszym obiektywem. Jednak to zmieniło się po zgraniu sesji. Różnicę na dużym monitorze widać momentalnie.

O tyle, o ile w rozmyciu tła nie ma jakiś spektakularnych różnic – jest widoczna, ale nie jest tak duża, aby przekonać mnie do zmiany obiektywu — to ilość szczegółów na zdjęciach z Canona RF 135 f/1.8L to jest jakiś kosmos. Byłam w szoku, że taki efekt jest osiągalny! Widać praktycznie każdy włosek, każdy kępek sierści, każdy detal noska, wszystko jest pięknie wyrysowane i takie pełne. Niesamowite!

Czy Canon RF jest pozbawiony magii?

Co z tą magią? Jak wspominałam, czytałam dużo komentarzy, że ten nowy obiektyw „nie ma magii”, z której znany był Canon EF 135 2.0 L. Po tych kilku sesjach mam nieco inne zdanie na ten temat. Jasne, Canon RF 135 L ma inny obrazek, jest bardziej precyzyjny i pełen szczegółów, ale zdjęcia te mają też swój charakter. Są po prostu inne, ale to nie znaczy, że pozbawione magii.

Oczywiście nie ma tu tych charakterystycznych dla starszego Canona EF 135L wad optyki (jak flary i bliki), które nadawały specyficzny wygląd zdjęciom z EF-a. Jednak tu nadal czuć „ducha przodka”. Mnie ten obrazek bardzo przypadł do gustu i uważam, że ma „to coś w sobie”. To chyba jednak na tyle indywidualna kwestia, że każdy powinien ocenić sam – więc polecam zrobić to co ja i wypożyczyć nowego Canona RF 135L w Cyfrowe.rent i samemu sprawdzić, czy ten obrazek jest magiczny, czy też nie… Dla mnie zdecydowanie jest!

Podsumowanie – którym obiektywem pracowało mi się lepiej?

Wypożyczając nowego Canona RF 135 mm f/1.8L nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Zupełnie nie czułam potrzeby zakupu nowszej wersji mojego plenerowego ulubieńca. Jednak to, co zobaczyłam na ekranie monitora, rozłożyło mnie na łopatki. Pod względem celności i ostrości Canon RF wygrywa. Obrazek jest śliczny i pełen detalu, ale ma też w sobie coś magicznego.

Którym finalnie pracowało mi się lepiej?

Wszystko zależy od tego, czego potrzebujesz i oczekujesz od sprzętu. Ja naprawdę nie myślałam o zmianie obiektywu, jednak teraz trochę żałuje tego wypożyczenia… bo zaczęłam o tym myśleć. Dalej kocham mojego Canona EF 135 mm f/2.0 L, jednak widzę różnicę na korzyść nowszej konstrukcji. Pracowało mi się nim jeszcze przyjemniej, autofocus działał zdecydowanie lepiej i odsetek nietrafionych klatek spadł praktycznie do zera. Do tego obrazek, choć nieco inny, to wciąż przepiękny, magiczny i pełny detalu! Może to dla niektórych tylko szczegóły, ale właśnie one są ważne! Chyba czas założyć skarbonkę i zacząć powoli odkładać na nowego Canona RF 135 mm f/1.8 L.

Zerknij też do mojego studia, które urządziłam w mieszkaniu

Tanie, profesjonalne studio fotograficzne w mieszkaniu

Podziel się.

O Autorze

Fotografka zwierząt. W internecie można mnie znaleźć jako Lady Pet Studio. Robienie zdjęć to moja pasja, od zawsze sprawiało mi to przyjemność. Przy niezliczonych pokładach miłości do czworonogów wybór zwierzęcej fotografii był dość oczywisty. Zajmuję się głównie fotografią studyjną, jednak zdarza mi się także wyruszyć w plener, gdzie przestrzeń pozwala na bardziej dynamiczne ujęcia. Na swoich zdjęciach zawsze staram się oddać charakter zwierzaka, którego fotografuję.

Zostaw komentarz

izmir escort