Bitwa Instaxów: Mini LiPlay czy Mini 9 – porównanie jakości zdjęć

1

Chcesz kupić Instaxa, ale nie wiesz, który model wybrać? Jesteś posiadaczem Mini 9 (tak jak ja) i zastanawiasz się, czy warto wymienić go na nowszy model? Oba aparaty korzystają z tych samych materiałów światłoczułych, powinny więc dawać podobne rezultaty. Czy tak jest w rzeczywistości, przekonasz się czytając ten test!

Moja przygoda z Instaxami zaczęła się w 2013 roku, długo przed rozpoczęciem pisania tego bloga. W moje ręce trafił wtedy Instax Mini 7, a moda na natychmiastowe odbitki dopiero miała się rozkręcić. Dziś, mając do dyspozycji Mini 9, po zignorowaniu premier SQ20, SQ6 i drukarek do smartfonów Instax SP zaczęłam się zastanawiać, czy warto może wymienić w końcu mój aparat na coś bardziej zaawansowanego?

Sprawdź ofertę aparatów natychmiastowych w sklepie Cyfrowe.pl >

Instax Mini LiPlay – czy to się opłaca? Jaką przewagę ma nad Mini 9?

Instax Mini LiPlay to pierwszy model z serii Mini, który jest hybrydą cyfrowo-analogową. Mimo iż jest dwa razy droższy od Mini 9, to możliwość selekcjonowania zdjęć do druku może nam tę różnicę w cenie wynagrodzić i przeciwdziałać „marnowaniu” klatek. Z drugiej strony mając możliwość druku zdjęć ze smartfona i wielokrotnego wywoływania tych samych ujęć dla znajomych, zachęca do rozrzutnego dysponowania wkładami. Niby nie ma już tej magii i zaskoczenia jak wyszło zdjęcie, ale mimo wszystko fajnie jest mieć opcję podglądu, wyboru najlepszego ujęcia, czy możliwość zapisania zdjęć na karcie a nawet dodania dźwięku do fotografii! (Tę opcję, którą roboczo nazwałam sobie „drukowanym Instastories” opiszę w osobnym artykule).

Co jeszcze odnotowałam na plus podczas testów tego aparatu? Okazuje się, że wygląd liczy się tak samo jak wnętrze ;) Obydwa aparaty są tak samo sweetaśne (nieprzypadkowo trafiły w moje ręce różowe egzemplarze), z tym że LiPlay w przeciwieństwie do Mini 9 nie wygląda już jak zabawka dla dzieci. I najważniejsze: mieści się w kieszeni spodni! Jest lekki, płaski i częściej chce się go zabrać z domu na spotkania czy wyjazdy.

Wspomnę też o specyficznym umieszczeniu przycisku migawki, który sprawia, że selfie wykonuje się wygodniej niż zwykłe zdjęcie! Nie sprawia to wielkiego kłopotu, jest ok tak czy siak, ale fani robienia selfie na pewno się ucieszą.

Porównanie jakości zdjęć Instax Mini LiPlay i Mini 9

Żadna ze wspomnianych wcześniej zalet nie przekonałaby mnie do podjęcia decyzji o zakupie, gdybym najpierw nie sprawdziła jakości zdjęć. Postanowiłam zrobić kilka identycznych ujęć obydwoma modelami aparatów oraz smartfonem (Samsung Galaxy S7). Zdjęcia z telefonu wydrukowałam łącząc się za pomocą Bluetooth z aparatem LiPlay, wcześniej instalują dedykowaną do tego aplikację. Oto efekty: po lewej Instax Mini LiPlay, Instax Mini 9 i smarfton.

Zdjęcia z Mini LiPlay są bardziej szczegółówe niż te z mini 9. Widać to szczególnie na żywo, gdy mogę przyjrzeć się wydrukom z bliska. Kwiaty fotografowane Mini 9 są po prostu żółtymi plamkami, Mini LiPlay zapisał więcej detali, choć też bez rewelacji

Mini 9 nadużywa lampy. Odpalała się ona nawet w słoneczny dzień, w samo południe, gdy zupełnie nie była potrzebna. Przy wykonywaniu selfi lub zdjęć z bliska osoby miały rozjaśnione twarze i przypominały duchy. Czasami pojawiała się też lekka winieta. W pomieszczeniach za to powodowała świecenie się cery u fotografowanych osób, a błysk rozkładał się bardziej centralnie, powodując większy kontrast między 1 a 2 planem.

Lampa w Mini Liplay świeci bardziej równomiernie. Zdjęcia w pomieszczeniach wykonane Mini Liplay są jaśniejsze i bliższe rzeczywistości.

Mini 9 gorzej radzi sobie z intensywnym oświetleniem. Niektóre zdjęcia wyszły za jasne.

Jedynym przypadkiem, gdzie LiPlay poradził sobie gorzej od Mini 9 był portret wykonany w cieniu. LiPlay w ogóle nie doświetlił zdjęcia lampą a automatycznie dobrana ekspozycja okazała się zbyt ciemna. W LiPlay mamy możliwość ustawienia lampy na auto, całkowitego jej wyłączenia lub wymuszenia na każdym zdjęciu. Trzeba pamiętać, że nie zawsze tryb auto będzie najlepszym rozwiązaniem.

Bardzo dobrze wyglądają także zdjęcia ze smartfona. W wielu przypadkach wygrywają ze zdjęciami prosto z aparatu, a w innych plasują się na drugim miejscu. Zawsze wyglądają najbardziej naturalnie, co może być ich zaletą, ale i wadą, bo to, co ludzie lubią w Instaxach to właśnie ten specyficzny wygląd zdjęć.

Mini LiPlay czy Mini 9? Decyzja

Test Instaxa Mini LiPlay mnie osobiście zachęcił do wymiany starego Mini 9 na nowszy model, nawet mimo wyższej ceny. Mimo wszystko sama przyznaję, że zdjęcia zrobione Instaxem Mini 9 wyglądają jak żywcem wyjęte z lat 80 i znam paru zawodowych fotografów, którzy kochają ten efekt „zamierzonej niedoskonałości”. Jeśli komuś zależy na takim właśnie efekcie, to będzie zadowolony z aparatu nawet, jeśli niektóre zdjęcia wyjdą gorsze pod kątem technicznym.

Alternatywny zakup drukarki

Jeśli zdjęcia ze smartfona podobały Ci się w tym teście najbardziej, rozważ opcję zakupienia samej drukarki Instax Share SP2 (wkłady mini) lub Share SP3 (wkłady kwadratowe). Mogę one drukować zdjęcia ze smartfona, ale i też z innych aparatów cyfrowych (z karty SD). Ja zostaję przy aparacie. Jak to się mówi w dzisiejszych czasach? Są bardziej „fancy” ;).

Sprawdź ofertę aparatów natychmiastowych w sklepie Cyfrowe.pl >

Sprawdzamy nowości Instax Fujifilm: mini 40, Evo, Mini Link 2 i Link Wide

Podziel się.

O Autorze

Fotograf, redaktor, socjolog. Zadeklarowany wzrokowiec. Uwielbia pisać i robić zdjęcia. Pisanie o fotografii to "kumulacja", która sprawia, że jest szczęśliwa. Fotografuje już od 10 lat, głównie śluby, portrety i reportaże. Redaktorskie doświadczenie zdobywała m.in. w Wirtualnej Polsce. Laureatka ogólnopolskich konkursów poetyckich i fotograficznych. W Cyfrowe.pl pełni rolę specjalisty ds. content marketingu. Odpowiada za całokształt bloga, redakcję i jej rozwój.

Jeden komentarz

Zostaw komentarz

izmir escort