OM System TG-7 w bugwatchingu (TEST)

0

W ostatnim czasie chwyciło mnie coś podobnego do birdwatchingu, tyle że związanego z owadami. Mowa o swoistym „bugwatching”, czyli zamiłowaniu do obserwowania i rozpoznawania gatunków owadów. Pomyślałem, że w uprawianiu tej pasji pomocny będzie aparat kompaktowy OM System TG-7. A że to pancerny kompakt, mogący nawet działać pod wodą bez dodatkowej obudowy, to zacząłem zastanawiać się także nad tym, czy szerzej, przyda się także biologom (choćby amatorom). Postanowiłem to sprawdzić.

Dlaczego OM System TG-7 może przydać się przyrodnikom?

OM System TG-7 ma kilka funkcji, które sprawiły, że stał się moim kandydatem na pomocnika w podążaniu za owadami. Jedną z nich już wymieniłem – to pancerna obudowa, odporna na upadki, zgniatanie, czy pył, a także zachowująca wodoszczelność do 15 metrów. OM System TG-7 jest także odporny na bardzo niskie temperatury – rzecz przydatna z punktu widzenia badań biologicznych, choć z punktu widzenia obserwacji owadów przy -10°C można już tylko poszukiwać zamrożonych okazów (np. pcheł bytujących w sierści mamuta).

W pogoni za owadami różnie bywa i jest to ogromny plus, że nie muszę martwić się o aparat. Przytrafiło się „zanurkować” w stawie podczas obserwacji przeobrażania się ważek, tak więc gdybym miał przy sobie TG-7 nie trzeba by było się niczym specjalnie przejmować, poza zorganizowaniem suchych ubrań.

W domyśle poszukiwałem czegoś, co da większe możliwości niż smartfon, ale jednocześnie będzie równie mobilne (tutaj aparat zestawiłem ze stosunkowo małym iPhonem 13 Mini). OM System TG-7 taki właśnie jest. I nie chodzi tu tylko o kompaktowe rozmiary, ale również o to, że przez jego obudowę nie trzeba go nosić skrupulatnie w pokrowcu. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Inną funkcją, która była dla mnie hipnotyzująca niczym gąsienica dla szczerkliny to możliwości makro tego aparatu. Chciałem je wykorzystać nie tyle z myślą o tworzeniu profesjonalnie wyglądających makrofotografii, lecz jako wsparcie dla własnych dociekań. Do gromadzenia materiału do identyfikacji gatunków, czy robienia po prostu zdjęć ciekawych okazów, które niekoniecznie będą konkurowały w konkursach makrofotografii, ale będą stanowiły przydatny materiał.

Pozostałe funkcje o strategicznym znaczeniu z założonego punktu widzenia to możliwość szybkiego udostępniania fotografii i filmów, tak aby wspomóc się różnymi apkami w smartfonie, czy zapis wielu różnych danych obrazów – lokalizacja, temperatura otoczenia, wysokość nad poziomem morza czy ciśnienie. Takie informacje mogą być szalenie pomocne przy różnorodnych obserwacjach przyrodniczych.

Zapis danych lokalizacyjnych przez OM System TG-7 jest niezwykle przydatny podczas obserwacji owadów (i innych zwierząt). Po czasie pozwoli to na zbudowanie mapy występowania, stanowisk, czy umożliwi wyciągnięcie ciekawych wniosków na temat charakterystyki danego terenu itp. Powyżej prezentuję zrzut funkcji Mapa w Lightroomie z zaznaczonymi miejscami wykonania zdjęć, a tym samym miejscami obserwacji różnych okazów. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Tryby makro w aparacie OM System TG-7

Zdjęcia makro dostępne są w tym aparacie w 4 różnych trybach – mikroskop, focus stacking, bracketing ostrości i sterowanie mikroskopem. Co ważne, z punktu widzenia tych, którzy przykładowo pasjonują się przyrodą, ale już niekoniecznie siedzą w samej fotografii, opcje te są opisane w menu tak, iż każdy zrozumie różnice pomiędzy nimi.

Zastosowany w tym aparacie obiektyw o maksymalnej ogniskowej 100 mm raczej nie poradzi sobie stricte z fotografią przyrodniczą, ale jest pomocny w przypadku robienia zdjęć makro lub zbliżeniowych okazów, które znajdują się w nieco większej odległości (jest to więc ogromna przewaga nad smartfonem). W połączeniu z mobilną konstrukcją mogłem szybko wyjąć TG-7 z kieszeni i zrobić choćby notatkę fotograficzną, zanim udało się podejść bliżej owada. Nawet jeśli okaz się spłoszył, to dzięki temu sprzętowi zyskiwałem materiał, chociażby do określenia rodzaju.

OM System TG-7 ma całkiem pomocny grip, który zwiększa pewność chwytu. Z przodu umieszczona jest lampa błyskowa i dioda LED – niestety te elementy same w sobie nie sprawdzą się w makrofotografii. Na szczęście istnieje opcja dokupienia specjalnego dyfuzora do tego modelu (niestety nie miałem okazji go przetestować). / fot. Mikołaj Konkiewicz

Dzięki całkiem sprawnemu trybowi zdjęć seryjnych udawało mi się zrobić ostre i ciekawe ujęcia nawet dynamiczniej poruszających się okazów, np. pszczół zbierających pyłek. Najlepsze efekty rzecz jasna uzyskiwałem przy dużej ilości światła (np. w pełnym słońcu), ale zdjęcia robione nawet w głębszym cieniu wciąż były użyteczne i pozwalały rozpoznawać różne szczegóły, często istotne dla obserwacji.

Zresztą obraz wyraża więcej niż 1000 słów, więc poniżej możesz znaleźć kilka zdjęć wykonanych w czasie używania TG7. Mimo to nie omieszkałem pokusić się o kilka komentarzy. Zdjęcia robiłem w RAW, ale wrzucam Wam je tutaj bez obróbki w JPG, aby pokazać, co może bazowo zrobić aparat, w rękach osoby, która niekoniecznie chce wrzucać pliki do oprogramowania graficznego i dłubać przy obróbce.

fot. Mikołaj Konkiewicz

fot. Mikołaj Konkiewicz

Powyższe zdjęcia to „studium” szybko poruszającej się pszczoły. Fotografowanie w pełnym słońcu pozwoliło na zachowanie wysokiej ostrości i szczegółowości. Niestety kadrowanie przy pomocy ekranu przy tak mocnym świetle słonecznym musi odbywać się w dużej mierze na czuja, ale i tak jak widać na powyższych obrazach, efekt jest zadowalający. W szczególności, jeśli te obrazy nie aspirują stricte do profesjonalnej makrofotografii, a wsparcia badań terenowych. / fot. Mikołaj Konkiewicz

fot. Mikołaj Konkiewicz

fot. Mikołaj Konkiewicz

Dłuższa ogniskowa pozwoliła zrobić zdjęcie pająka znajdującego się pomiędzy zakamarkami metalowego ogrodzenia. Bardzo pomocna i przydatna rzecz w czasie obserwacji. / fot. Mikołaj Konkiewicz

fot. Mikołaj Konkiewicz

Długa ogniskowa jest też pomocna przy bardzo dynamicznie poruszających się gatunkach. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Zdjęcie wykonane w półcieniu przy Słońcu położonym nisko nad horyzontem przy dłuższej ogniskowej. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Zdjęcie wykonywane w zacieniony narożniku muru budynku. Owady wystawiają na próbę każdy aparat, wybierając stanowiska od silnie naświetlonych łąk po pogrążone w półmroku piwnice (w tym drugim przypadku dobrze mieć w zanadrzu odpowiednie akcesorium – dyfuzor OM System FD-1) / fot. Mikołaj Konkiewicz

fot. Mikołaj Konkiewicz

Efekt maksymalnego zbliżenia się do wylinki ważki. Sama ważka była już daleko od tej wylinki. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Aparat oferuje tryb focus stacking (czym dokładnie jest ta funkcja, pisałem w jednym z moich wcześniejszych artykułów). Poniżej efekty jego działania.

Zdjęcie bez funkcji focus stacking. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Zdjęcie z włączoną funkcją focus stacking, ale wykonywane z ręki (podczas korzystania z tej opcji najlepsze efekty uzyskuje się podczas fotografowania statycznych obiektów ze statywu). Obszar ostrości „wydłużył” się aż do oczu skorupiaka, a biorąc pod uwagę przeznaczenie tych zdjęć i fakt, że fotografowałem w cieniu z ręki, sprawia, że jestem mile zaskoczony. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Zdjęcie bez włączonej opcji focus stacking. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Zdjęcie z włączoną opcją focus stacking z aparatem zamocowanym na statywie. Oczywiście te opcje często wykorzystuje się do zebrania zdjęć i dalszej samodzielnej obróbki, ale ja przyjąłem za punkt widzenia perspektywę amatora. Myślę, że ta funkcja może być bardzo pomocna w amatorskich badaniach. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Podsumowanie

Nie jest to aparat, dla tych, którzy myślą stricte o makrofotografii. Nie da się ukryć, że matryca mogłaby być nieco nowsza, rozpiętość tonalna w bardzo kontrastowych scenach odbiegała od tego, co potrafi smartfon (choć te robią to poprzez fotografię obliczeniową, a nie koniecznie przez dużo lepsze matryce), a na długim końcu obiektyw robi się ciemny. Ale postrzegając go jako pomocnika przy obserwacji owadów, czy realizowania badań terenowych TG-7 nadrabia zaletami, takimi jak szczelna obudowa, czy koniec końców satysfakcjonująca jakość obrazów. Może to być też propozycja dla tych, którzy interesują się przyrodą, choć w polu ich zainteresowania pozostają jej elementy bliższe skali mikro – może przydać się do badań botanicznych, np. dokumentowania drobnych elementów roślin. Z fotografią przyrodniczą ptaków (choćby tych miejskich) itp. już niestety sobie nie poradzi. Polecam go również pracownikom naukowym, czy ogrodnikom.

Podsumowując – z perspektywy miłośnika obserwowania owadów, a nie fotografa – OM System TG-7 spełnił moje oczekiwania. Mogłem robić przydatne zbliżenia okazów, i to nawet tych wolno żyjących, a przy okazji nie musiałem przejmować się sprzętem, tylko cieszyć się naturą. Super było też zebranie wielu szczegółowych informacji o temperaturze, ciśnieniu itp.

 

 

 

Podziel się.

O Autorze

Gdy robię zdjęcia, to zajmuję się fotografią reportażową, teatralną i artystyczną. Gdy piszę o zdjęciach, to zastanawiam się, jak wpływają one na odbiorców, co robić, by robić jej bardziej świadomie i jakie możliwości daje sprzęt. Poza tym piszę wiersze i jak dotąd w druku ukazały się moje dwie książki z poezją. Ukończyłem studia magisterskie na kierunku Fotografia na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Jestem laureatem konkursów fotograficznych i poetyckich, uczestnikiem wystaw, festiwali i publikacji poświęconych fotografii.

Zostaw komentarz

izmir escort