Canon trochę zaskoczył i wypuścił nowości, które sprawią, że konkurencja… cóż, pewnie właśnie analizuje, jak na to odpowiedzieć! Zupełnie nowa linia, przeznaczona głównie dla twórców internetowego wideo, tiktokerów, instagramerów, vlogów, youtubertów, itd. No i choć Canon częściowo bazuje na znanych już rozwiązaniach, to raczej możemy mówić o sporej rewolucji! Od teraz prócz linii podstawowej linii skupionej na fotografii, czy serii filmowej „C” (Cinema) mamy też zupełnie nową linię „V” gdzie właśnie wideo stoi na pierwszym miejscu. Czym będzie się różnić od linii „C” i co zaprezentowano? Zapraszam do materiału!
Zupełnie nowa linia Canon V
Jedno jest pewne: Canon nie zwalnia tempa, a my mieliśmy okazję uczestniczyć w przedpremierowym pokazie tych nowości. Choć na rynku od już prawie roku jest dostępny Canon V10, tak raczej dopiero teraz możemy mówić o narodzinach nowej serii. Dlaczego? Bo właśnie zaprezentowano Canona Powershot V1 i Canona EOS R50 V.
To „V” w nazwie odnosi się do „Video First” i faktycznie na każdym kroku widać, ze wideo jest tu na pierwszym miejscu. Nie będzie to jednak linia konkurująca z profesjonalnymi kamerami z linii „C”, a raczej aparaty skupione na filmowaniu. Przeznaczone bardziej dla vlogerów, niż profesjonalnych filmowców — co jednak nie oznacza, że nie mają wspólnych funkcji z profesjonalnymi kamerami. No ale zacznijmy od początku!
Canon V1 – następca Canona G7X III, czy może kieszonkowa kamera?
Canon Powershoot V1 był mniejszym zaskoczeniem, bo wcześniej został zaprezentowany w Azji i sporo mogliśmy się o nim dowiedzieć przed tą premierą. Kompletnie nowy, duży (jak na kompakt) sensor 1,4” ma dawać znacznie lepszą jakość obrazu w ciemniejszych warunkach. Uniwersalny obiektyw o ekwiwalencie 16-50, którym nakręcicie zarówno vloga, jak i bardziej filmowe ujęcia. No ale im dalej w specyfikację, tym więcej zaskoczeń!
Filtry ND, płaski profil C-log i system chłodzenia – czyli technologia z profesjonalnej kamery w kompakcie
Choć to tylko kompakt, to Canon poszedł naprawdę grubo i wsadził tu masę rzeczy z profesjonalnych kamer! Ten niepozorny aparacik ma wbudowane filtry ND, które przydadzą się w słoneczne dni, tak by ustawić odpowiednio ekspozycje względem czasu naświetlania. Mamy tu też płaski profil C-Log 3, który znacząco zwiększa możliwości kolorowania filmu w postprodukcji. No, a to nie wszystko…
Coś, co jest absolutnym gamechangerem – czyli aktywny system chłodzenia! Tak, do tego kompaktu wsadzono cały system aktywnego chłodzenia, jak z profesjonalnej kamery! Dzięki temu można kręcić filmy 4K25p bez żadnych ograniczeń czasowych! Aparat po prostu się nie przegrzeje! Czegoś takiego jeszcze nie było i nawet ja jako osoba, która raczej okazjonalnie nagrywa wideo – no muszę przyznać, że robi wrażenie!
Jak działa stabilizacja przy ujęciach z ręki?
Przy azjatyckiej premierze oczywiście nie obyło się bez komentarzy o brak IBISa, jednak w tej klasie sprzętu i tej cenie… Ona po prostu nie występuje! Bądźmy realistami… Wiem, że rummorsy dużo obiecywały, ale to jest właśnie wada plotek. W Canonie V1 mamy stabilizację w obiektywie. Akurat do filmowania jest lepszym rozwiązaniem niż stabilizacja matrycy.
To też nie takie oczywiste, bo wśród konkurencji na rynku próżno szukać stabilizacji optycznej w podobnych sprzętach. Dodatkowo mamy tu też stabilizację cyfrową, czyli coś takiego jak choćby w kamerach sportowych. Jak to działa w praktyce? No jestem zaskoczony! Bo mieliśmy okazję na nich trochę podziałać i muszę przyznać, że działa naprawdę dobrze i spokojnie można kręcić filmy z ręki bez drżącego obrazu! Zobaczyć to możecie w naszym filmie z tej premiery, który jest już na kanale Cyfrowe.pl na YT:
Następca Canona G7X III? Nieeeee do końca
Czy to jednak następca Canona G7X III? Bo takie głosy pojawiły się już w internecie. Mam na to bardzo zdecydowaną i stanowczą odpowiedź: trochę tak, trochę nie, ale bardziej nie. To inna seria, nakierowana na coś zupełnie innego. Nie mamy tu na przykład (uwielbianej przez influencerów i influencerki) małej lampy błyskowej, za to mamy aktywny system chłodzenia i filmowe bajery. Alternatywa, ale nie następca!
Coś za coś – ale jeśli tworzycie rolki, shorty, storki, nagrywacie vloga czy filmy z podróży to Canon V1 będzie zdecydowanie lepszym wyborem! Jednak jeśli chcecie robić zdjęcia na Insta i tylko okazjonalnie nagrać jakieś wideo – no to wtedy sam wybrałbym jednak Canona G7X III głównie ze względu na ten specyficzny „vibe”.
Canon R50 V – czy to idealny bezlusterkowiec dla początkującego vlogera?
Canon R50V zaskoczył mnie znacznie bardziej! Przed tą warszawską przedpremierą nie słyszałem o nim absolutnie nic. Czym jest Canon R50 V i czym się różni od zwykłego Canona R50? No różnic jest masa! Od razu widać, że to aparat skupiony na filmie. Po pierwsze – zupełnie inna bryła i brak wizjera! To, co mnie zaskoczyło, to jak wygodny jest ten aparat. Trzyma się go po prostu przyjemnie – choć nie wyglądał na taki.
Video przede wszystkim!
To, że jest to aparat skupiony na wideo, widać również po pokrętle trybów, które ma tylko jeden tryb zdjęciowy (przełączać się między trybami foto można na ekranie dotykowym). Pozostałe tryby na pokrętle to po prostu tryby wideo. Wszystkie porty mamy teraz po lewej stronie, czyli inaczej niż w podstawowym Canonie R50, gdzie były po obu stronach. Ma to oczywiście szereg zalet, jednak i jedną wadę, bo niestety jeśli otworzymy ekran, to mogą one kolidować. Warto będzie użyć kabli kątowych.

Canon mocno do serca wziął sobie zwrot „Video First” i nie jest to pusty slogan – a cała filozofia aparatów z tej serii. Widać to nawet po pokrętle trybów Canona R50V
Jednak przesunięcie portów akurat na tę stronę ma sens, ponieważ na drugiej stronie znalazł się drugi gwint statywowy! Tak, nie potrzebujecie już żadnego L-bracketa, czy klatki, żeby nagrywać rolki, shorty, tik-toki, itd. w takiej orientacji! Po prostu przykręcacie aparat pionowo na statyw. Proste i genialne w tej prostocie! Co ciekawe, to fakt, że całe menu również obróci się wraz ze zmianą orientacji – wcześniej Canon tego nie miał, a bardzo ułatwia to pracę.

Widać, że Canon R50 V jest mocno nastawiony na kręcenie kontentu pod internet – drugi gwint statywowy przyda się do nagrania rolek, tiktoków, snapów, itd.
Z ciekawych rzeczy to są tu teraz również dwa przyciski do rozpoczęcia nagrywania, jeden klasycznie jako spust migawki, a drugi w dolnym prawym roku na froncie korpusu. Dodatkowo jest tu tez czerwona dioda, tzw. „tally light”, niczym z kamery, która informuje, że aparat jest w zapisie. Przydatne szczególnie przy vlogowaniu. No i vlogerów powinien zadowolić również ulepszony mikrofon.

Przycisk do rozpoczęcia nagrywania na przedzie dość mocno sugeruje do kogo jest kierowany ten aparat
Matryca choć znana, to opcji filmowych przybyło
No a wnętrze? Tu również jest dość ciekawie! Matryca taka sama jak w Canonie R50 i Canonie R10, jednak jeśli chodzi o funkcje filmowe, to nowy Canon R50 V przewyższa oba te modele. Mamy tu do dyspozycji 4K25p bez cropa i 4K50p z cropem (czego nie ma w Canonie R50), oraz FullHD 100p. W nowym Canonie R50V mamy też do dyspozycji np. płaski profil C-Log3, 10 Bit 4:2:2, co pozwoli na sporą ingerencję kolorystyczną w postprodukcji.
No właśnie, tutaj Canon dość zaskoczył, bo aparat ten napakowany jest funkcjami dla profesjonalistów. Dosłownie jak z profesjonalnych kamer. Zebra, focus peaking, false color to narzędzia, które w tej półce cenowej się po prostu nie zdarzały, a co więcej to jest tutaj też „kod czasowy”, czyli rzecz, którą znają wszyscy filmowcy i która (w dużym skrócie) pozwala jednym kliknięciem zsynchronizować materiały wideo z kilku kamer przy montażu. To aż dziwne jak się o tym myśli, że takie funkcje Canon wsadził do budżetowego aparatu, bo nie ma ich nawet w znacznie droższych konstrukcjach!
Czy się przegrzewa i czy ma stabilizację?
Podobnie jak przy Canonie V1 pojawią się zarzuty o brak IBISu… Ale podobnie jak przy V1 można użyć tu stabilizowanego obiektywu i włączyć stabilizację cyfrową, która bardzo fajnie daje sobie radę i nie powoduje żadnego wobblingu, ani innych nieprzyjemnych efektów. To zresztą też możecie zobaczyć na naszym filmie:
Jednak w przeciwieństwie do Canona V1 tutaj nie ma aktywnego chłodzenia. Jednak nie znaczy to, że aparat będzie się przegrzewać – zastosowano tu system pasywnego chłodzenia, jak np. w laptopach Macbook Air. Według Canona spokojnie można nagrywać 4K25p około 2 godzin ciągiem bez obaw.
Po co i dla kogo?
Choć to znowu aparat nie dla mnie, to widzę w nim masę potencjału dla twórców wideo. Jest tu masa ciekawych rozwiązań i bardzo profesjonalnych funkcji, które nie tylko pozwolą tworzyć dobrze wyglądający kontent na media społecznościowe, ale także może się sprawdzić w bardziej profesjonalnych zastosowaniach jako druga, czy trzecia kamera. Może też fajnie sprawdzić się jako mały aparat, który można zabrać ze sobą wszędzie — szczególnie kiedy nie chce się brać dużego sprzętu.
Jestem szczerze zaskoczony, tym ile wyciśnięto z tego aparatu i zastanawiam się, czy nie powinien nazywać się jakoś inaczej… Canona R50 i Canona R50V pod względem filmowania dzieli po prostu przepaść. Myślę, że więcej je dzieli niż łączy! No ale jestem szczerze ciekawy czy za jakiś czas dostaniemy np. Canona R10V, lub może któregoś pełnoklatkowca, jak np. Canon R8V, lub Canon R6V (w końcu Canona R5C już mamy…)? Jestem szczerze ciekawy, w którą stronę to pójdzie — a jeśli macie swoje przewidywania, to koniecznie podzielcie się w komentarzach.
Nowe obiektywy
Canon jednak miał jeszcze dwie karty w rękawach, o których również niczego przed tym pokazem nie wiedziałem. No i jeden już widzieliście wyżej, kitowy obiektyw do Canona R50V, Canon RF-S 14-30 mm Power Zoom. Drugi… no cóż, to kompletnie przeciwny biegun i przedstawiciel serii „L”, Canon RF 20 mm f/1.4L. Jak wypadły przy pierwszym kontakcie?
Canon RF-S 14-30 mm f/4-6.3 PZ
Jest to pierwszy obiektyw ze wbudowanym Power Zoomem – czyli elektroniczną zmianą ogniskowej. Dzięki temu zmiana ogniskowej jest bardzo płynna, pozwala to na osiąganie bardzo ciekawych efektów oddalania/przybliżania w wideo. Fajną rzeczą jest to, że można nim sterować zarówno poprzez pierścień, dźwignie przy spuście migawki, ale także przy pomocy aplikacji czy pilota. Będzie to obiektyw kitowy do Canona R50V, jednak domyślam się, że jest też zapowiedzią kolejnych obiektywów PZ. No a to może być dobra informacja dla filmowców!
Canon RF 20 mm f/1.4L VCM
O tyle, o ile Canon RF-S 14-30 mm PZ jest czymś, co może zwiastować nową serię obiektywów, tak w przypadku tego obiektywu mówimy o kolejnym ogniwie w serii. Po obiektywach takich jak: Canon RF 35 mm f/1.4L VCM, Canon RF 50 mm f/1.4L VCM czy Canon RF 24 mm f/1.4L VCM przyszła pora na coś nowego i jeszcze szerszego — czyli Canona RF 20 mm f/1.4L VCM.
Obiektyw ten ma praktycznie takie same wymiary jak pozostałe obiektywy z tej serii, przeznaczonej dla hybrid shooterów, dzięki czemu będzie idealnym rozwiązaniem przy pracy na gimbalu. Niestety mieliśmy bardzo ograniczony czas i mogłem tym obiektywem pobawić się tylko trochę… Wywarło jednak dość dobre wrażenie. Myślę, że, choć nie jest to super popularna ogniskowa, to spełni oczekiwania jej fanów. Jeśli chcielibyście test tego obiektywu – koniecznie dajcie znać w komentarzach!
Podsumowanie – myślę, że twórcy internetowego kontentu mogą być zadowoleni.
Choć nie są to aparaty dla mnie, to naprawdę muszę docenić Canona, że upchał aż w tak małe korpusy. Widać też, że jest to dopiero początek serii i myślę, że wkrótce będziemy mieć kolejne premiery aparatów i obiektywów dla filmowców. Rynek mocno idzie w tę stronę i fajnie, że Canon odpowiada na te potrzeby.
Oczywiście zaraz pojawią się narzekania i komentarze, że „mogliby zrobić coś dla fotografów” – ale jeśli spojrzymy na wszystkie aparaty Canona, to jako fotografowie naprawdę nie mamy na co narzekać. Wybór jest po prostu ogromny i tylko rośnie. Jestem ciekawy, co wy sądzicie o tych premierach – więc dajcie znać w komentarzu, czy może któryś z tych aparatów, lub obiektywów, wam wpadł w oko?
PS – Canon RV
Według plotek z różnych portali mieliśmy być też świadkami premiery Canona RV… Jednak stała się tutaj rzecz, o której staram się przypominać możliwie często. Plotki okazały się być tylko plotkami. Życzeniowym myśleniem kogoś z internetu. Faktycznie „RV” pojawia się na jednym z produktów i jak pewnie zauważyliście – na przedzie Canona R50 V. Tak to właśnie z tymi plotkami jest, że nie ma co się nimi ekscytować. Pamiętajcie, proszę o tym na przyszłość!
2 komentarze
Jakie obiektywy pasują do Canona EOS R50 V?
Wszystkie z mocowaniem RF i RF-S, a jeśli zastosujesz adapter to można podłączać też EF i EF-S (starych obiektywów manualnych np. M42 nie licząc)