W świecie, gdzie często to obraz mówi więcej niż tysiąc słów, jej zdjęcia wywołują emocje, których nie da się zignorować. Uchwycone spojrzenia zwierząt, intymne momenty dzikiej przyrody i głęboki szacunek dla natury – to cechy, które wyróżniają twórczość Dominiki Milek. Choć działa w środowisku zdominowanym przez mężczyzn, nie walczy z systemem – po prostu robi swoje, z pasją, intuicją i niezwykłą wrażliwością. O tym, jak wygląda codzienność fotografki przyrody, dlaczego sprzęt może być ważny, czym myśli podczas fotografowania i jak wyglądało jej spotkanie z wilkiem w Puszczy Białowieskiej – opowiada w obszernej rozmowie.
Jacek Koślicki: Co Twoim zdaniem wyróżnia Cię na tle innych fotografów przyrody? Jak myślisz, co sprawia, że ludzie tak mocno reagują na Twoje fotografie?
Dominika Milek: Ostatecznie, to widzowie oceniają, co sprawia, że moje zdjęcia rezonują z nimi w jakiś sposób. Dla mnie najważniejsze jest, by moje prace oddały piękno przyrody i inspirowały do jej ochrony, a to, czy udało mi się to osiągnąć, najlepiej ocenią ci, którzy je oglądają.
Jak długo zajęło Ci poszukiwanie własnego stylu, własnego języka fotografii?
Od początku działałam bardziej intuicyjnie — kierowałam się emocjami, światłem, nastrojem chwili. Styl raczej naturalnie się wyłaniał z tego, jak patrzę na przyrodę i co chcę przez zdjęcia opowiedzieć. Myślę, że ten język wciąż się rozwija, razem ze mną i z tym, jak zmienia się moje postrzeganie natury.
Może to jest też dobry moment, żeby się delikatnie cofnąć i wrócić do początku, powiedz, proszę, jak to się wszystko zaczęło? Co było tym pierwszym impulsem do złapania aparatu po raz pierwszy? Od razu wiedziałaś, co chcesz fotografować?
Od zawsze ciągnęło mnie do przyrody – do ciszy, do bycia blisko zwierząt, do obserwowania świata, który żyje swoim rytmem. Prawdziwym impulsem była przeprowadzka na Islandię. Tamtejsza surowa, niemal pierwotna natura zrobiła na mnie ogromne wrażenie, miałam poczucie, że muszę to jakoś zatrzymać. Właśnie wtedy kupiłam swój pierwszy aparat. Z początku fotografowałam bardziej dla siebie – z potrzeby zachowania emocji i atmosfery danej chwili.
Od samego początku wiedziałam jednak, że to zwierzęta będą głównym tematem moich zdjęć – to one fascynowały mnie najbardziej. Zanim na dobre się na nich skupiłam, eksperymentowałam też z portretem i krajobrazem. Mieszkając w Islandii, współpracowałam z lokalną gazetą, dla której wykonywałam właśnie portrety i zdjęcia krajobrazowe.
To była cenna lekcja! Jednak to dzika przyroda i zwierzęta w ich naturalnym środowisku są tym, co najbardziej mnie wciąga. Dopiero wtedy zrozumiałam, że przez zdjęcia mogę nie tylko patrzeć, ale też opowiadać – i że to, co dla mnie było intymnym przeżyciem, może poruszyć także innych. W tej relacji fotograf–zwierzę–natura czuję się w pełni sobą.
Jakby nie patrzeć, to fotografia przyrody jest jednak mocno zdominowana przez mężczyzn. Czy było to dla Ciebie jakimś utrudnieniem? Może spotykałaś się z niechęcią tego środowiska?
Zdecydowanie fotografia przyrody jest środowiskiem, które wciąż w dużej mierze jest zdominowane przez mężczyzn. Jednak nigdy nie traktowałam tego jako przeszkody. Moja pasja do zwierząt i przyrody była silniejsza niż jakiekolwiek bariery, jakie mogłyby się pojawić. Z drugiej strony, na początku spotkałam się z pewnym sceptycyzmem, zwłaszcza gdy zaczynałam robić zdjęcia w trudniejszych warunkach. Może niektóre osoby miały wątpliwości, czy dam radę, ale to tylko bardziej motywowało mnie, by pokazać, że nie ma rzeczy niemożliwych.
…ale też nieco kontynuując ten wątek, zastanawiam się, czy widzisz jakieś naturalne plusy, czy przewagi nad fotografami-mężczyznami?
Hah! To ciekawe pytanie! Myślę, że jako kobieta w fotografii przyrody mam parę tajnych broni, które mogą działać na moją korzyść. Po pierwsze, my kobiety mamy niezłą zdolność do multitaskingu, więc kiedy czekam na to idealne ujęcie, mogę jednocześnie myśleć o tym, co zjem na obiad i jeszcze zauważyć, że ptak właśnie leci w moim kierunku. To chyba nie jest takie złe, prawda? <śmiech>
Poza tym często mamy też świetną intuicję, która pozwala nam „poczuć” moment, zanim się wydarzy. Może to ma coś wspólnego z tym, jak potrafimy ogarniać różne rzeczy w życiu, np. robienie zdjęć w pełnym skupieniu, podczas gdy w głowie mamy tysiąc innych myśli (jak na przykład, czy na pewno zabrałam zapasową kartę pamięci). Uważam, że to, co nas wyróżnia, może być naszą siłą — nie ma jednej drogi do sukcesu w tej branży, ale zdecydowanie warto wykorzystać swoje mocne strony, czymkolwiek one będą.
Patrząc na Twoje zdjęcia, można odnieść wrażenie, że zwierzęta Ci wręcz pozują. Chciałbym tu po prostu zapytać „jak zrobić takie zdjęcia?!”, ale zapytam nieco inaczej – czy powstają one jeszcze przed sesją, tzn. Czy jadąc fotografować dany gatunek, masz już jakiś pomysł w głowie? Czy jest to kompletnie spontaniczna rzecz? Czy może połączenie obu tych rzeczy?
To zawsze daje mi ogromną radość, kiedy ktoś dostrzega tę subtelną interakcję, którą staram się uchwycić! Myślę, że każde zdjęcie to połączenie przygotowania i spontaniczności. Z jednej strony, kiedy wybieram się fotografować dany gatunek, zawsze mam pewien pomysł w głowie.
Przed zdjęciami staram się poznać specyfikę danego zwierzęcia, jego zachowania, środowisko, w którym żyje. Dobre przygotowanie pozwala mi na wyczucie momentu, kiedy zwierzę może być najbardziej aktywne lub gdy warunki będą sprzyjały uchwyceniu idealnego kadru.
Natura jest jednak nieprzewidywalna, a zwierzęta rządzą się swoimi prawami. Często to właśnie w tych spontanicznych momentach, kiedy coś niespodziewanego dzieje się przed obiektywem, powstają te wyjątkowe zdjęcia. Dlatego staram się być cierpliwa i gotowa na to, by w pełni wykorzystać każdą okazję. Czasami to, co planowałam, nie wychodzi, ale pojawia się coś zupełnie innego, równie wartościowego!
Masz może takie nieprzewidziane moment, które szczególnie zapadły Ci w pamięć – takie, które zmieniły Twoje podejście do fotografii albo natury?
Mam sporo takich momentów, ale jednym z takich najbardziej poruszających doświadczeń, jakie miałam w terenie to ten, który wydarzył się w Puszczy Białowieskiej. Wczesny poranek, wszystko jeszcze spowite mgłą, wędruję przez rezerwat ścisły wraz z przewodnikiem i nagle z zarośli wyskoczyły pędzące jelenie, przecinając nam drogę.
Ostatnie cielę raptownie się zatrzymało i przylgnęło do ziemi. I nagle on, wilk. Pojawił się jak cień, niemal bezszelestnie. Zobaczyłam, jak poluje. Jak instynkt przejmuje kontrolę. Jak dopada młodego jelenia. Z jednej strony adrenalina, serce bije jak szalone. Z drugiej łzy w oczach. To był surowy, prawdziwy obraz natury. Nieupiększony. Brutalny, ale też absolutnie szczery.
Patrzyłam na to przez obiektyw, ale w tamtej chwili aparat prawie zniknął — byłam tylko ja i ta scena, która rozgrywała się tuż przed moimi oczami. To wydarzenie bardzo mnie zmieniło. Zrozumiałam, że fotografia przyrody to nie tylko piękne światło i kompozycja – to przede wszystkim opowieść. O życiu i śmierci. O równowadze. Od tamtej pory podchodzę do swojej pracy z jeszcze większym szacunkiem. Staram się być cicho. Obserwować, nie ingerować. Bo to, co dzieje się w dzikiej naturze, ma swoją własną, głęboką mądrość.
Wspomniałaś wcześniej o tym, że masz nadzieję, że Twoje zdjęcia zainspirują ludzi do ochrony przyrody. Czy właśnie to najbardziej chcesz przekazać swoimi zdjęciami? Jak chcesz, żeby ludzie się czuli, patrząc na Twoje fotografie?
Przede wszystkim chciałabym, żeby moje zdjęcia wywoływały emocje — coś, co poruszy widza, sprawi, że na chwilę się zatrzyma i zastanowi. Moim celem jest uchwycenie piękna dzikiej przyrody w sposób, który pozwala spojrzeć na nią z nową wrażliwością. Chciałabym, by ludzie czuli szacunek do natury, dostrzegali jej subtelności, jej delikatność i siłę. To, co dla mnie najważniejsze, to dać widzowi poczucie, że jest częścią tego świata — z bliskością i zrozumieniem dla zwierząt, roślin i całego ekosystemu.
Mam nadzieję, że moje fotografie nie tylko pokazują piękno, ale także budzą refleksję nad tym, jak ważna jest ochrona tego, co nas otacza. Chciałabym, żeby ludzie po obejrzeniu moich zdjęć czuli się choć trochę bliżej natury i chcieli ją chronić. Więc jeśli moje zdjęcie zatrzyma kogoś na chwilę, jeśli wywoła uśmiech, zdumienie lub zmusi do myślenia — to dla mnie jest to największa nagroda.
Kiedy patrzę na Twoje portrety zwierząt, mam wrażenie, że one dosłownie patrzą na mnie. Mogłabyś powiedzieć tu też troszkę więcej o tym dlaczego to dla Ciebie tak ważny element fotografii i jak bardzo kontakt wzrokowy w fotografii przyrodniczej zmienia jej przekaz?
Kontakt wzrokowy w fotografii przyrodniczej to dla mnie coś znacznie więcej niż tylko ciekawy kadr — to moment porozumienia. Gdy zwierzę spogląda w obiektyw, mam wrażenie, że przez ułamek sekundy między nami powstaje jakaś nić — subtelna, ale bardzo prawdziwa. Zawsze staram się uchwycić coś więcej niż tylko wygląd, chcę, żeby widz poczuł emocje, które towarzyszyły tej chwili. Patrząc w oczy zwierzęcia, czujemy, że po drugiej stronie jest istota z emocjami, z własnym światem. To sprawia, że przestaje być „obiektem”, a staje się „kimś”. Myślę, że właśnie ten moment „spotkania” może poruszyć serce odbiorcy.
Wiem też, że fotografowie przyrody mają coś w rodzaj kodeksu, niepisanej świętej księgi – czego jako fotografka przyrody byś nigdy nie zrobiła, lub może jakie zachowania innych fotografów przyrody Cię najbardziej irytują?
Jako fotografowie przyrody mamy ogromną odpowiedzialność. To, co robimy, ma wpływ na to, jak postrzegana jest dzika przyroda i jakie podejście mają do niej odbiorcy naszych zdjęć. Nie wyobrażam sobie traktować dzikie zwierzęta jak obiekty do „polowania” na zdjęcie, często zbyt bliskie podejście, zbyt agresywne zachowanie, brak szacunku dla przestrzeni zwierząt. To niestety może wpływać na kondycję zwierząt, a w dłuższym czasie również na ich przetrwanie w danym środowisku.
Irytują mnie sytuacje, kiedy fotografowie traktują dzikie zwierzęta jak narzędzie do stworzenia spektakularnego zdjęcia. Większość z nas jest pod ogromnym wpływem tego, co „sprzedaje się” w mediach – szukamy coraz bardziej ekstremalnych ujęć, zapominając o tym, że za każdym obrazem stoi żywa istota. Zbyt bliskie podejście, zakłócanie naturalnego zachowania zwierząt, zbyt dużą ingerencją w środowisko naturalne, te działania zdecydowanie są nieakceptowalne.
Trochę skręcając — masz jakieś fotograficzne rytuały lub coś, co zawsze robisz przed sesją?
Tak, zdecydowanie mam swoje małe rytuały i myślę, że są równie ważne jak przygotowanie sprzętu. Zanim wyruszę w teren, zawsze sprawdzam pogodę, kierunek wiatru i światło, ale to bardziej techniczna strona. Mój prawdziwy rytuał zaczyna się wcześniej. Zawsze staram się na chwilę zatrzymać, wyciszyć. Fotografia przyrodnicza to dla mnie forma dialogu z naturą, a żeby ten dialog miał sens, muszę być obecna tu i teraz, nie myślami gdzieś indziej.
Przed wyjściem robię sobie herbatę (koniecznie w termos!), łapię chwilę ciszy i przypominam sobie, że wchodzę do świata, który nie należy do mnie – jestem tylko gościem. To uczy pokory i szacunku. No i nigdy nie ruszam bez dwóch rzeczy: czystych kart pamięci i zapasu baterii. Niby oczywiste, a jednak potrafią uratować całą wyprawę. Ach, i staram się porządnie wyspać!
Tu nie mogę też nie zapytać o sprzęt, a przede wszystkim o to czy uważasz, że jest ważny element, czy może kompletnie nie i „dobre zdjęcia zrobisz nawet pudełkiem po butach”? Z czego obecnie korzystasz?
Obecnie fotografuję Sony A7R V z Sony FE 100-400 mm f/4.5-5.6 GM OSS oraz Sony FE 400 mm f/2.8 GM OSS. Sprzęt, w mojej opinii, jest zdecydowanie ważnym elementem fotografii, zwłaszcza w fotografii przyrodniczej. Oczywiście, w teorii można zrobić dobre zdjęcia „pudełkiem po butach”, jak mówią niektórzy, ale osobiście uważam, że to raczej romantyzowanie tematu.
Owszem, istnieje kilka wybitnych przykładów, gdzie coś prostego stało się dziełem sztuki, ale w kontekście fotografii przyrodniczej, gdzie liczy się dokładność, uchwycenie detali i momentu, odpowiedni sprzęt ma ogromne znaczenie. Zwłaszcza że dzikie zwierzęta często są w ruchu, w trudnych warunkach oświetleniowych, a wiele sytuacji wymaga precyzyjnych ustawień i odpowiednich narzędzi. Dobry aparat, obiektywy o dużej jasności, stabilizacji, te rzeczy pomagają uchwycić to, co naturalne i niepowtarzalne, w jakości, która oddaje prawdziwą esencję chwili.
Oczywiście, sprzęt nie zrobi za nas pracy artysty — to my jesteśmy odpowiedzialni za to, co chcemy uchwycić, za naszą wizję i umiejętności. Jednak w trudnych warunkach przyrody, gdzie liczy się nie tylko kompozycja, ale i techniczne aspekty, dobrze dobrany sprzęt daje nam większą kontrolę i pewność, że nie przegapimy tej wyjątkowej chwili.
Wiem, że często osoby, które mają świetny sprzęt, mówią o tym, że nie jest on najważniejszy. Ale w rzeczywistości każdy profesjonalista wie, jak ogromną różnicę robi sprzęt w trudnych warunkach. To narzędzie, które pozwala w pełni wykorzystać naszą kreatywność, nie ograniczając nas w kluczowych momentach. To wszystko daje mi Sony.
Są jakieś funkcje, które szczególnie lubisz? Które może pomagają, lub zwyczajnie ułatwiają/umilają fotografowanie?
Szybki i precyzyjny autofokus z detekcją oka — fotografia dzikiej przyrody to często szybka akcja, zwłaszcza gdy zwierzęta są w ruchu. Lubię aparaty, które mają szybki i niezawodny system autofokusa, to pomaga uchwycić moment w pełnej ostrości, bez konieczności martwienia się o opóźnienia, stabilizacja obrazu — gdy fotografuję w trudnych warunkach, takich jak w ruchu czy przy długich ogniskowych, stabilizacja obrazu staje się kluczowa.
Dzięki niej mogę robić ostre zdjęcia, nawet przy niższych prędkościach migawki, co jest szczególnie ważne w fotografii dzikiej przyrody, gdzie zmiany w ruchu są nieprzewidywalne, odchylany ekran LCD — to funkcja, która naprawdę mi ułatwia pracę.
Dzięki odchylanemu ekranowi mogę łatwiej robić zdjęcia z niskich lub wysokich kątów, co bywa wyzwaniem w terenie, zwłaszcza podczas fotografowania zwierząt z poziomu ziemi, cicha migawka — to świetna funkcja, kiedy muszę zrobić zdjęcie w sytuacji, gdzie głośny dźwięk migawki mógłby przestraszyć zwierzęta. Często korzystam z trybu bezdźwięcznego, zwłaszcza w bardzo cichych, dzikich miejscach, gdzie każda, nawet najmniejsza, ingerencja może zakłócić równowagę.
Twoje zdjęcia są technicznie bardzo dopracowane – ale jednocześnie pełne duszy. Jak wygląda Twoja postprodukcja? Czy masz jakąś filozofię edycji? Może jej unikasz?
Jeśli chodzi o edycję, moja filozofia opiera się na minimalizmie — nie chcę sztucznie poprawiać natury, ale jedynie „wzmacniać” jej naturalną urodę. Generalnie, staram się unikać przesadnego „dopracowywania” zdjęcia. Edycja to tylko ten ostatni szlif.
Czy są jakieś projekty fotograficzne, które marzą Ci się w najbliższej przyszłości? Może jakiś album, wystawa albo wyjazd?
Jednym z moich cichych, ale bardzo ważnych marzeń jest to, by kiedyś moje prace zostały dostrzeżone przez National Geographic. Zawsze podziwiałam zdjęcia publikowane przez ten magazyn za to, że potrafią opowiadać historie. Marzę o tym, żeby kiedyś moje zdjęcie znalazło się wśród takich opowieści. Marzy mi się też w końcu wyprawa na Svalbard — miałam tam lecieć tuż przed pandemią, ale plany musiałam odłożyć. Czuję, że to miejsce nadal na mnie czeka.
Wiem, że może nie za często się tym chwalisz, ale z tego co wiem prócz fotografowania zwierząt, zdarza Ci się też fotografować ludzi. Czy widzisz jakiś wspólny mianownik w tych teoretycznie różnych światach? Są może jakieś punkty, gdzie te dwa światy się przenikają?
Tak, rzeczywiście, czasami fotografuję też ludzi, a szczególnie lubię robić portrety. Na pierwszy rzut oka te dwa światy mogą się wydawać zupełnie różne, ale tak naprawdę łączy je jedno — emocje. Niezależnie od tego, czy fotografuję dziką naturę, czy portretuję ludzi, zawsze szukam chwili, w której ktoś jest autentyczny, bez udawania.
W przypadku zwierząt chodzi o uchwycenie spojrzenia, gestu, który mówi więcej niż słowa, a w portretach ludzi staram się uchwycić tę samą prawdę, tę chwilę, która pokazuje ich charakter i osobowość. W obu przypadkach chodzi o nawiązanie kontaktu. I to chyba jest to, co najbardziej mnie fascynuje w fotografii — możliwość uchwycenia czegoś prawdziwego, emocjonalnego, co pozostaje z widzem na dłużej.
Choć pytania w stylu „co powiedziałabyś młodszej sobie” bywają nieco schematyczne, chciałbym zapytać nieco inaczej: co powiedziałabyś kobietom, które marzą o fotografowaniu dzikiej przyrody, ale z różnych powodów wciąż się wahają?
Mam jedno przesłanie: nie bójcie się zaczynać, nawet jeśli czujecie, że nie macie wystarczającej wiedzy czy doświadczenia. Każdy z nas zaczyna od zera i każdy ma wątpliwości. Ważne jest, by działać mimo to! Zachęcam do obserwacji, cierpliwości i ciągłego uczenia się – fotografia przyrody to nie tylko umiejętność posługiwania się aparatem, ale też wrażliwość na moment, który się nie powtórzy.
Nie martwcie się o perfekcję techniczną na początku, to przyjdzie z czasem. Liczy się wasze spojrzenie na świat, wasza pasja do natury. Najważniejsze to pozwolić sobie na błędy, bo one prowadzą do nauki. Każdy kadr to krok do przodu, a dzika przyroda ma w sobie tyle magii, że wciągnie was na długie lata. Zaufajcie sobie i swojej wrażliwości, to wystarczy, by zacząć.
Ostatnie pytanie – Warto być fotografką przyrody?
Zdecydowanie warto! Fotografowanie przyrody to szansa na bycie blisko natury, na uchwycenie chwil, które są ulotne i niepowtarzalne. Każde zdjęcie to mała historia, moment, który zostaje na zawsze. Dla mnie to połączenie miłości do natury i sztuki, które pozwala nie tylko tworzyć piękne obrazy, ale i budować świadomość o tym, jak ważna jest ochrona naszego środowiska.
Oczywiście, to również trudna i wymagająca droga, z wieloma wyzwaniami, zarówno technicznymi, jak i fizycznymi. Ale jeśli masz w sobie pasję i szukasz czegoś, co naprawdę cię porusza, to fotografowanie przyrody daje poczucie spełnienia, które trudno porównać z czymkolwiek innym. Tak, warto być fotografką przyrody — dla siebie, dla świata, dla piękna, które możemy uchwycić i pokazać innym.
Fotografie Dominiki to nie tylko obrazy – to emocje, opowieści i wezwanie do zatrzymania się. W świecie, w którym wszystko dzieje się szybko, ona wybiera cierpliwość, ciszę i uważność. I pokazuje, że fotografia przyrodnicza to nie tylko technika i estetyka, ale przede wszystkim odpowiedzialność – wobec natury i tych, którzy ją oglądają z drugiej strony obiektywu. Po tej rozmowie trudno już będzie spojrzeć na zdjęcia zwierząt tak samo jak wcześniej. Jeśli sami macie pytania do naszej bohaterki, to sekcja komentarzy jest do waszej dyspozycji!