Im bardziej producent rozszerza ofertę swoich lamp, tym większe zdezorientowanie przy zakupie gwarantowane. Zwłaszcza jeżeli interesujesz się fotografią od niedawna i planujesz zakup swojej pierwszej „błyskałki”. To dobry moment na takie zakupy, bo Canon w nowym cashbacku zwraca po kilkaset złotych od każdego paragonu. Pogadajmy krótko o każdej lampie z serii Speedlite Canona, żeby łatwiej było Ci wybrać odpowiednią dla siebie.
SPEEDLITE 270EX II
Zacznijmy od najtańszej. Speedlite 270EX II to mini wersja lampy błyskowej dla osób potrzebujących kieszonkowego, leciutkiego i małego flesza. To opcja budżetowa, bo okrojona z kilku funkcji, które mamy w większości lamp błyskowych. Przede wszystkim lampa ta nie wesprze za bardzo działania autofokusu w złych warunkach oświetleniowych, bo nie ma możliwości emitowania podczerwieni. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że takie wsparcie jest bardzo przydatne przy reporterskich ujęciach, nawet jeśli jest to tylko reportaż z imienin u ciotki. Zamiast podczerwieni lampa wysyła lekko irytujące przedbłyski, które „badają teren” przed sobą w poszukiwaniu przedmiotu, na który chce się wyostrzyć. Błysk odbija się od tematu zdjęcia i wraca z informacją o nim do aparatu. Podczerwień działa podobnie, ale jest skuteczniejsza, szybsza i zwraca mniejszą uwagę. Mocno ograniczające jest też to, że główka lampy nie obraca się na boki, a jedynie góra-dół. Odbijemy więc światło od sufitu przy poziomym kadrze, ale nie skierujemy go już na ścianę obok, co przydaje się, jeśli sufit jest bardzo wysoko albo jest zrobiony z drewna. Nie znajdziemy w niej też trybu manualnego. Dla jednych to wada i ograniczenia, dla innych zaleta, bo wszystko działa „samo z siebie”. Niektóre jej ustawienia zmienimy ręcznie z menu aparatu.
Mając te wszystkie kwestie na uwadze, widzę trzy opcje, kiedy kupno tej lampy ma sens:
- Potrzebujesz na szybko jakiejkolwiek lampy do aparatów Canon 5D lub 1D, które nie mają wbudowanego flesza. Speedlite 270 EX II może go z powodzeniem zastąpić.
- Masz mały aparat Canona np. serii G, który ma gorącą stopkę, ale jest za mały, żeby wygodnie używać z nim zaawansowanych, dużych lamp.
- Masz już inne silniejsze lampy i potrzebujesz jednej mniejszej do zbudowania ciekawego oświetlenia na sesji.
SPEEDLITE 320EX
Lampa ta została pomyślana jako 2 w 1. Jest to tradycyjna lampa do fotografii, ale dzięki wbudowanej diodzie led może nas zaopatrzyć także w ciągłe światło do filmowania. Szczerze mówiąc nie jest mistrzynią ani w jednym, ani w drugim. Rozpatrując ją jako lampę do fotografii musimy pogodzić się z tym, że tak jak jej poprzedniczka, nie ma podczerwieni wspierającej autofokus ani automatycznego zoomu w głowicy. Zoomować można manualnie, jeśli nie zapomni się o tym w trakcie robienia zdjęć. Natomiast jako źródło światła filmowego przydaje się tylko we względnie „jasnych sytuacjach”. Nie jest w stanie wytworzyć tyle światła, żeby przebić się przez całkowite ciemności. Jeśli znajdziemy się w kiepskich warunkach oświetleniowych i niespodziewanie zdecydujemy się na nakręcenie filmiku, to przyda nam się ona bez wątpienia, ale efekt końcowy nie będzie wyglądał profesjonalnie. Moim zdaniem do kręcenia filmu potrzebna jest silniejsza lampa i większa ilość światła, natomiast do robienia fotosów na planie przyda się nieco bardziej zaawansowany flesz. Lepiej dołożyć trochę pieniędzy i kupić wyższy model, czyli 430 EX II.
SPEEDLITE 430 EX II
Pokuszę się o metaforę, że lampa 430 EX II jest solidnym pniem w drzewie genealogicznym całej rodzinki Speedlite. Ma rozsądną cenę i w pełni funkcjonalny błysk, który robi niezłą robotę. To dobra lampa na początek. Jeśli masz w planach kupno swojej pierwszej lampy w życiu, to ta będzie w porządku. Ma wszystkie najbardziej potrzebne funkcje: wspomaganie autofokusu podczerwienią, ruchomą głowicę zarówno w pionie jak i poziomie, może być używana na odległość z radiowymi wyzwalaczami w trybie manualnym i TTL, i chociaż ma nieco mniej mocy niż większe lampy, to jej rozmiar i waga są dużo bardziej wygodne na długie godziny pracy.
SPEEDLITE 600EX-RT
Skrót RT w modelu tej lampy to „radio transmitter”. Oznacza to, że ma ona wbudowany radiowy nadajnik bezprzewodowy, którym możemy „zmusić” do zsynchronizowanego błysku inne lampy posiadające taki sam wbudowany nadajnik (czyli inne lampy 600EX-RT i niedługo też zapewne nowsze, które za czas jakiś wejdą do sprzedaży). Stary system oparty na wyzwalaniu przedbłyskami był bardziej zawodny niż fale radiowe. Działał na ograniczonej odległości, a aparat musiał „widzieć się” z lampą. Nic nie mogło stać na drodze światła emitowanego z lampy zamontowanej na gorącej stopce aparatu do drugiej lampy działającej na odległość. Technologia radiowego wyzwalania nie stawia takich wymagań. Pozwala na ustawienie lamp oddalonych o 30 metrów i robienie zdjęć nawet „zza rogu”, a zsynchronizować możemy ze sobą maksymalnie 15 lamp. Takie możliwości przydają się do fotografowania dużych obiektów, np. samochodów, pomieszczeń itp.
Zanim Canon wymyślił patent na wbudowanie radiowego nadajnika w lampę, trzeba było kupować dodatkowe urządzenia wyzwalające błysk, np. Pocket Wizard lub Pixel King, żeby nasze lampy mogły się ze sobą porozumieć i błyskać w tym samym czasie. Teraz jest to wygodniejsze, bo wyzwalacz i odbiornik jest w środku lampy. Za tą wygodą idzie niestety wysoka cena, a przypomnę, że potrzebujemy kilku sztuk, jeśli chcemy wykorzystywać tę technologię. Używanie zewnętrznych nadajników radiowych wychodzi jednak trochę taniej.
Dodatkowe punkty dla lampy 600EX RT należą się za dużą moc błysku i to, że lampa działa niezależnie od czasu otwarcia migawki – przyda nam się to w plenerze w słoneczne dni, kiedy będziemy próbowali „przebić się” przez słońce.
Kupno tej lampy ma sens również w przypadku profesjonalistów np. fotografów ślubnych, którzy bardzo intensywnie używają swoich lamp. Lampa ma dużą moc, a producent pomyślał o wbudowanym „ochraniaczu” przeciwko przegrzewaniu. Jeśli jakakolwiek lampa musi już się z jakiegoś powodu zepsuć, to jest duże prawdopodobieństwo, że będzie to właśnie przegrzanie.
Jeśli lubisz mieć wszystko w jednym kawałku i niechętnie zabierasz na sesje kolejne graty, a ponadto masz na to odpowiedni budżet, wtedy Speedlight 600EX RT to dobry pomysł.
Każda lampa ma swoje zalety i wady, najważniejsze to wybrać odpowiedni sprzęt do swoich potrzeb i nauczyć się wykorzystywać jego możliwości. Daj znać w komentarzu, którą lampę wybrałeś i czy sprawdza się w akcji!
3 komentarze
Korzystałem ze speedlite i jestem zadowolony – fajny sprzęcior !
Wszystko fajnie, ale:
1) Dziwi pominięcie w tym ciągu 580EX ( EX II)
2) Co autor miał na myśli pisząc „Dodatkowe punkty dla lampy 600EX RT należą się za szybką synchronizację błysku”
Synchronizaję HSS? Każda z wymienionych lamp ma tę funkcjonalność, przy której należy jednak liczyć się ze spadkiem
mocy o około 2EV, co trzeba wyraźnie zaznaczyć, jeśli się pisze „przyda nam się to w plenerze w słoneczne dni, kiedy
będziemy potrzebowali dużej mocy błysku i krótkiego czasu otwarcia migawki, żeby „przebić się” przez słońce”.
Reasumując – jeśli pisze się tego rodzaju „przewodnik”, to trzeba wiedzieć o czym się pisze, zwłaszcza, że ma on, jak mniemam, służyć mniej zorientowanym w podjęciu właściwej decyzji.
Dzięki za uwagi Pawle, króciutko się wytłumaczę :) Pominęłam 580EX ponieważ ten model został już wycofany ze sprzedaży, nie mamy go w naszym sklepie, a na rynku dostępne są tylko używane egzemplarze. Sam Canon przestał już ten model również promować-dlatego nie ma jej w tym zestawieniu. Natomiast w drugim przypadku, poleciłam tę lampę w plener, bo im mocniejsza lampa tym lepiej, niższe modele ze słońcem w samo południe nie mają raczej szans. Najlepiej wziąć wtedy ze sobą zwykłą lampę 600W z akumulatorem ;) Akapit faktycznie trochę niejasny i postaram się go poprawić, żeby nie wprowadził nikogo w błąd, jeszcze raz dzięki za zwrócenie na to uwagi. Pozdrowienia! :)