Paradoks wyboru to zjawisko, w którym większa liczba dostępnych opcji utrudnia podjęcie decyzji. Niestety w branży foto, gdzie marki prześcigają się w premierach sprzętu, to problem tym większy, gdyż w grę wchodzą również duże pieniądze. Jak spośród wielu obiektywów wybrać ten jeden, najlepszy? W tym tekście przetestuję aż pięć różnych szkieł 85 mm do pełnoklatkowych korpusów Sony!
Do czego obiektyw 85 mm?
Ta ogniskowa to typowa portretówka. Obowiązkowe narzędzie każdego fotografa mody. Perspektywa 85 mm daje bardzo naturalną perspektywę, dzięki czemu ludzkie sylwetki nie są zniekształcone. Te obiektywy mają również swoje zastosowanie w fotografii produktowej oraz ulicznej. Szczególnie tam, gdzie kluczowe są szczegóły. Ponadto duża przysłona (np. f/1.4, f/1.8) pozwala na odseparowanie modela od tła oraz uzyskanie pięknego efektu bokeh, o którym jeszcze będę pisał.
W tym artykule zajmę się pięcioma najpopularniejszymi obiektywami 85 mm do Sony z różnych półek cenowych. Znajdziesz tu pełen krzekrój obiektywów. Począwszy od taniego Viltroxa AF 85 mm f/1.8 MARK II, przez Sony FE 85 mm f/1.8 i Samyanga 85 mm f/1.4 AF II aż po Sigmę 85 mm f/1.4 DG DN Art oraz Sony FE 85 mm f/1.4 GM.
Budowa obiektywów
Viltrox AF 85 mm f/1.8 MARK II
Waży niecałe pół kilograma, a mniejszy od niego na tej liście jest tylko Sony FE 85 mm f/1.8. Viltrox 85 1.8 Mk II nie oczaruje nas różnymi przełącznikami czy suwakami. Na obiektywie znajdziemy wyłącznie pierścień ostrości i logo producenta. Sprzęt wydaje się być bardzo dobrze skonstruowany, ale niestety jego obudowa szybko łapie wszelkie odciski palców. Co ciekawe przy bagnecie znajduje się wejście USB-C, które umożliwi łatwe zainstalowanie aktualizacji. Takiego rozwiązania nie zauważyłem u konkurentów. To również jedyny obiektyw wyposażony w osłonę przeciwsłoneczną w kształcie tulipana. Zanim przejdę dalej, muszę się przyczepić do mocowanych elementów. Dekielek bardzo łatwo odpada od obiektywu, a osłonę wkręcamy z nieprzyjemnym oporem. Problem jest do tego stopnia zauważalny, że na początku te części wydawały mi się zepsute.
Sony FE 85 mm f/1.8
Przejdę teraz do najmniejszego z omawianych szkieł. Sony FE 85 mm f/1.8 waży zaledwie 370 gramów, co w połączeniu z jego kompaktowymi rozmiarami daje nam obiektyw niemal kieszonkowy! Nawet średnica filtra jest najmniejsza i wynosi 67 mm. Sony ma bardzo podobny do Viltroxa lakier oraz odobnie jak on wydaje się solidnie zbudowany, ale na tym kończą się podobieństwa. Znajdziesz tu suwak AF/MF oraz jeden przycisk funkcyjny. Nadal nie jest to bogate wyposażenie, ale jest trzeba przyznać, że w tej kwestii jest kapkę lepiej.
Samyang 85 mm f/1.4 AF II
Dalej na naszej liście znajduje się Samyang 85 mm f/1.4 AF II. Jest on znacznie większy od wcześniej omawianych konkurentów. Wciąż pozostaje stosunkowo lekki, ważąc około pół kilograma. Jego obudowa jest w pełni matowa, co znacznie ułatwia czyszczenie. Na górze, przy przedniej soczewce znajduje się czerwona obwódka, która trochę przypomina serię L od Canona. Samyang wyposażony został w przycisk blokady ostrości (AFL). Używa się go w celu uzyskania precyzyjnej kontroli nad ostrością. Zaraz obok niego znajduje się przełącznik pozwalający na wybór trybu pracy pierścienia ostrości. Dzięki niemu można sprawić, by pracował jak pierścień przysłony. Przyczepię się tylko do faktury tego pierścienia. Jest ledwie wyczuwalna pod palcami, co utrudnia pracę bez odrywania wzroku od wizjera.
Sigma 85 mm f/1.4 DG DN Art
Pierwszy prawdziwy pierścień przysłony na tej liście jest zainstalowany w Sigmie 85 mm F1.4 DG DN Art. Oprócz niego zauważyć można również suwak AF/MF, przycisk AFL, suwak CLICK ON/OFF oraz kolejny suwak do blokady pierścienia przysłony. Sigma w tym aspekcie rozpieszcza i daje fotografującemu wszystko, czego potrzebuje. Wszystkie elementy przypominają mi, że wkraczam w segment premium. Niestety taki sprzęt musi swoje ważyć. W przypadku Sigmy to 640 gramów. Sama konstrukcja jednak nie zabierze wiele miejsca w plecaku. Jedyny mankament to wbrew pozorom pierścień ogniskowej. Chropowata powierzchnia nie znajduje się na całym obwodzie pierścienia, a i ona jest całkiem śliska co momentami utrudnia sprawne manewrowanie przysłoną.
Sony FE 85 mm f/1.4 GM
Wchodzimy do wagi ciężkiej. G Master waży ponad 800 gramów! Mam nadzieję, że to nie body shaming, bo ten Sony jest naprawdę duży! Już za chwilę sprawdzę, czy rozmiary idą w parze z jakością obrazka. Najpierw jednak przyjrzę się samej obudowie. Obiektyw prezentuje się naprawdę ładnie. Lakier jest matowy z delikatną teksturą. Sprawia to, że sprzęt pozostaje czysty nawet po długiej pracy w terenie. Pod srebrną, wyczuwalną pod palcami nazwą obiektywu znajduje się pierścień przysłony, który podobnie jak w Sigmie może chodzić z klikiem lub nie. Sony przygotowało również suwak AF/MF, przycisk do własnego zaprogramowania oraz czerwony znaczek serii G.
Ostrość i aberracja
Viltrox AF 85 mm f/1.8 MARK II
Centrum kadru zadowala i trudno powiedzieć coś negatywnego o tej części kadru. Obiektyw jest ostry już od f/1.8 a swój szczyt ostrości osiąga dopiero w okolicy przysłony f/4. Niestety brzeg nie daje już tyle pozytywów. Ostrość wciąż jest zadowalająca, ale pojawia się tu widoczna aberracja. Zaobserwowałem również delikatną dystorsję pomimo włączonej kompensacji.
Sony FE 85 mm f/1.8
Malutki Sony świetnie radzi sobie w centrum, choć ostrość wydaje się być delikatnie mniejsza niż u Viltroxa. Co zaskakujące pełnie rozdzielczości otrzymałem, przymykając przysłonę aż do f/5.6, co całkowicie mija się z sensem używania tak jasnego obiektywu. Oczywiście f/1.8 jest akceptowalne. Szkoda jednak, że maksimum tego szkła uzyskałem, tracąc piękne bokeh.
Brzegi kadru tracą na ostrości, ale nie sposób zauważyć aberracji. Podobnie sprawa ma się z dystorsją. Obie te wady są dobrze korygowane przez korekcję obiektywu.
Samyang 85 mm f/1.4 AF II
Środek obrazka wygląda wyśmienicie i tu Samyang zasługuje na dużą pochwałę, zważywszy na to, że osiąga takie efekty już na f/1.4! Najwyższą rozdzielczość osiągnąłem dopiero na przysłonie f/3.5. Najgorzej jednak wypada brzeg kadru. O ile ostrość jest wciąż co najmniej zadowalająca, o tyle aberracja pozostawia wiele do życzenia. Warto również dodać, że Samyang świetnie niweluje dystorsję.
Sigma 85 mm f/1.4 DG DN Art
O poprzednich szkłach można było powiedzieć wiele dobrego, ale to, co wyczynia Sigma na pełnej przysłonie, pozostawiło mnie w ciężkim szoku. Centrum kadru oraz brzegi są niesamowicie ostre. Brak jakiejkolwiek aberracji. Tu Sigma zaimponowała mi jak nigdy! Ponadto najwyższą ostrość otrzymałem już na f/2.8. Oczywiście nie mogło być idealnie. Dystorsja doskwiera bardzo mocno i jest zauważalna bez specjalnego przyglądania się piksel po pikselu. Z całej piątki omawianych obiektywów tu dystorsja jest najsilniejsza. Cóż, coś za coś.
Sony FE 85 mm f/1.4 GM
Jeśli ktoś się spodziewał, że G Master przegra walkę ostrości, to chyba nieczęsto ma do czynienia z tą marką. Już od f/1.4 Sony GM jest bardzo ostry a po przesunięciu pierścienia przysłony do f/2.8 otrzymamy żyletę! Oczywiście nie muszę mówić, że brak tu widocznej aberracji chromatycznej, czy dystorsji. W tym segmencie przyznaję złoto G Masterowi, ale gdyby nie potknięcie Sigmy przy korekcji dystorsji prawdopodobnie musiałbym uznać remis.
Bokeh
Połączenie szeroko otwartej przysłony oraz ogniskowej 85 mm, to prawdziwa gratka dla miłośników bokeh. Ten zestaw potrafi dosłownie odciąć fotografowany obiekt od tła. W tym teście wyłonienie zwycięzcy jest wyjątkowo trudne, ponieważ każde z tych szkieł prezentuje fantastyczne rezultaty. Dochodzi też kwestia gustów… ale to mój artykuł, więc ocenię według własnych upodobań.
Na końcu stawki umieściłbym Sony f/1.8 i Viltroxa f/1.8. Rozmycie tła obu szkieł prezentuje się bardzo dobrze, choć koła nieostrości w Sony oddalając się od centrum, bardzo szybko zaczynają przypominać owal. Samyang podobnie jak poprzednicy posiada 9 listków na przysłonie, ale za to sięga aż do f/1.4. Różnica między f/1.8 a f/1.4 jest niewielka, ale zauważalna, dlatego Samyanga postawię na drugim miejscu w tej kategorii. Tym razem muszę stwierdzić remis pomiędzy Sigmą f/1.4 oraz Sony GM f/1.4. Oba wyposażone są w 11-listkową przysłonę, co daje piękny efekt, a nieostrość dopiero na samym brzegu kadru traci swój kształt koła.
Warto również zauważyć, że zdjęcia z Sigmy i Samyanga wpadają w żółć. Widać to załączonych obrazkach oraz będzie widać na kolejnych przykładach. Nie nazwę tego wadą, ale warto mieć to na uwadze. Może to mieć wpływ na ustawiany balans bieli oraz skórę fotografowanego modela.
Winietowanie
Wszystkie opisywane przeze mnie obiektywy mocno winietują. To całkiem normalna rzecz przy tak szeroko otwartej przysłonie. Najgorzej tym razem wypada Samyang 85 mm f/1.4 AF II. Wiele do życzenia pozostawia również wynik Sony FE 85 mm f/1.4 GM, tańszego Sony FE 85 mm f/1.8 oraz Sigmy 85 mm F1.4 DG DN Art. Warto tu pochwalić Viltroxa AF 85mm F1.8 MARK II, który radzi sobie z tą wadą najlepiej z całej stawki, szczególnie u dołu kadru. W tym rozdziale nie będę szukał zwycięzcy, ponieważ żaden z obiektywów nie daje pozytywnych efektów.
Praca pod światło
Viltrox AF 85 mm f/1.8 MARK II
To, co rzuca się w oczy to oczywiście silne przebarwienia w okolicy źródła światła. Brak jednak widocznych flar poza jedną w lewym dolnym rogu kadru. Kontrast również może cieszyć.
Sony FE 85 mm f/1.8
Tu pojawiają się pierwsze flary. Szczerze mówiąc, uważam, że są całkiem… ładne. Oczywiście często chcemy uniknąć flar w kadrze, jednak te są miękkie i delikatne. Kontrast jest akceptowalny. Ogólny wynik odblasków Sony f/1.8 może cieszyć.
Samyang 85 mm f/1.4 AF II
Liczba flar jest zadowalająca a ich intensywność umiarkowana. Kontrast również może cieszyć. Wydaje mi się, że Samyang osiąga nawet lepszy wynik niż Sony f/1.8. Tu szczególnie widać żółte tony, o których pisałem wcześniej.
Sigma 85 mm f/1.4 DG DN Art
Sigma świetnie radzi sobie ze spadkami kontrastu. Nieco gorzej z flaram. Są wyraźne ale na szczęśnie nieduże. Myślę, że to rodzaj flar, który będzie satysfakcjonował poszukiwaczy ciekawych, świetlnych efektów. Tu również, podobnie jak w Samyangu, widać delikatne żółte odcienie.
Sony FE 85 mm f/1.4 GM
G Master tym razem nie radzi sobie najlepiej. Widoczne są duże spadki kontrastu. Niestety uzyskując tak wysoką ostrość, niwelując aberrację i dystorsję, trzeba być przygotowanym na pewne kompromisy. Cieszyć może jedynie intensywność flar, które są ledwie widoczne.
Autofokus
Wszystkie testowane przeze mnie dziś obiektywy nie należą do demonów prędkości. Prawdopodobnie nie wziąłbym ich na reportaż sportowy. Nie jest to jednak szczególną wadą w portrecie. Dopóki model nie jest rozpędzonym bobsleistą wszystko będzie dobrze.
Najgorzej z całej piątki radzi sobie Viltrox AF 85 mm f/1.8 MARK II. Jest bardzo wolny a oddychanie jest wyjątkowo silne. Obiektywy Samyang 85 mm f/1.4 AF II i Sony Fe 85 mm f/1.8 również nie są pozbawione efektu oddychania. G Master nie grzeszy prędkością a w dodatku jego silniki są słyszalne podczas pracy. Natomiast on jako jedyny nie posiada efektu oddychania. Sigma 85 mm F1.4 DG DN Art wypada najlepiej pod względem prędkości. Najlepiej nie oznacza dobrze. Wszystkim tym obiektywom przebycie pełnego dystansu ostrości zajmuje około sekundę. Viltroxowi nieco więcej, Sigmie nieco mniej. Jednak i ona nie jest pozbawiona efektu oddychania.
Stosunek ceny do jakości
Aktaulnie za Viltroxa AF 85mm F1.8 MARK II jesteśmy zmuszeni zapłacić niecałe 2000 zł, za Sony FE 85 mm f/1.8 oraz Samyang 85 mm f/1.4 AF II ponad 2500 zł, za Sigmę 85 mm F1.4 DG DN Art ponad 4500 zł a za Sony FE 85 mm f/1.4 GM blisko 8500 zł. Osobiście uważam, że testowane obiektywy są odpowiednio wycenione poza jednym wyjątkiem. Kwota G Mastera oscylująca w kwocie 8500 zł jest chyba deczkę przesadzona biorąc pod uwagę wyniki niemal dwukrotnie tańszej Sigmy. Moim zdaniem różnica jakości nie odzwierciedla różnicy w cenie.
I wtedy stało się to…
Pięny to był dzień gdy Sony zaprozentowało nowe 85 mm f/1.4 GM2. Nie zapomnę go nigdy. Przede wszystkim dlatego, że ten tekst był już wtedy napisany i gotowy do publikacji. Dziennikarski obowiązek kazał mi tu wrócić i zaktualizować swój test. Pełną recenzję nowego obiektywu jesteście w stanie przeczytać w linku poniżej. Teraz podzielę się tylko swoimi wrażeniami oraz oceną względem reszty szkieł z tego artykułu.
Sony 85 mm f/1.4 GM2 ociera się o doskonałość. Ostry jak żyleta już od 1.4 na całym obrazku. Brak zauważalnej aberracji, dystorsji, efektu oddychania. Autofokus względem poprzednika stał się cichy i dużo szybszy. Nie mam złudzeń, że dziś to on jest najlepszym optycznie sprzętem o tej ogniskowej do Sony.
Ten obiektyw ma tylko jedną poważną wadę – cenę. Jest najdroższym z wymienionych tu szkieł. Za kwotę Sony 85 mm f/1.4 GM2 otrzymalibyśmy niemal dwie Sigmy. Trudno mi nie polecić najnowszego GMastera ale wiem, że sięgną po niego wyłącznie zawodowcy, mający pewność, że taki zakup się zwróci. To sprawa, że mój ostateczny werdykt pozostaje bez zmian.
Podsumowanie
Viltrox mnie pozytywnie zaskoczył. Okazuje się, że to dobry sprzęt nie tylko dla nowicjuszy. Z ręką na sercu mogę polecić go każdemu kto poważnie myśli o pracy w portretach. Sony FE 85 mm f/1.8 oraz Samyang 85 mm f/1.4 AF II to dwa obiektywy, które zaliczają swoje wzloty i upadki. Ostatecznie wybrałbym Samyanga ponad Sony ze względu na f/1.4, choć muszę przyznać, że nie jestem fanem tego żółtego zafarbu, aberracji i winietowania. Sigma 85 mm F1.4 DG DN Art i Sony FE 85 mm f/1.4 GM to niemal bliźniacze obiektywy. Sigma jest lżejsza i mniejsza ale ma poważne problemy z dystorsją. Sony to zaawansowane monstrum jednak nie dużo lepsze niż Sigma, jak sugerowałaby cena.
Ostatecznie w mojej opinii zwycięzcą zostaje Sigma! Zarówno stosunek ceny do jakości jak i ogólne wyniki w testach są genialne. Sigma 85 mm F1.4 DG DN Art to aktualnie sprzęt kompletny. Nie jest pozbawiona wad ale zachowuje zdrowy balans między jakością obrazka, ergonomią i ceną.