Bezlusterkowiec, czy nadal lustrzanka? Postanowiłem zmienić system!

3

Żegnaj Canonie EF, witaj…! No właśnie, co? Korzystam z lustrzanek Canona praktycznie od samego początku mojej fotograficznej kariery. Miałem drobne romanse z innymi systemami, jednak nie było to nigdy nic trwałego. Nie dziwi mnie więc, że kiedy wrzuciłem ogłoszenie sprzedaży kilku obiektywów i korpusu, przy których napisałem, że zmieniam system, to praktycznie od razu dostałem masę wiadomości i kilka komentarzy, które w zasadzie można streścić do „na jaki system wariacie?”. Sony, Nikon, Fuji, Pentax…?! Nic z tych rzeczy! No a odpowiedź myślę, że może kilka osób mocno zdziwić!

Z czego korzystałem do tej pory?

Czasem spotykam się z zarzutem, że jestem gadżeciarzem, że zawsze biegnę po najnowsze-nowości i… wtedy z łżą w oku patrzyłem zawsze na mojego Canona 5D Mark III, którego sprzedałem dopiero na początku tego roku. Ten 11-letni model nadal dawał mi mega dużo zabawy, radości z fotografowania, a zdjęcia nim robione nadal trafiały do mediów.

Jednak tu przyszedł mały rachunek ekonomiczny i postanowiłem zostawić nowszego Canona 5D Mark IV, który był ze mną też już kilka ładnych lat. To wciąż absolutnie świetna puszka, ale… Przez trzy lata fotografowałem równocześnie lustrzankami i bezlusterkowcami. Jednak jak to mówią, człowiek się do dobrego szybko przyzwyczaja i przyszedł czas na zmiany.

Uprzedzając komentarze o tym, że to tekst sponsorowany, że marketingowe brednie, itd. – nie, nie jest sponsorowany. Niestety… ale sprzedaje swój sprzęt i za własne pieniądze kupuje nowy.

Żegnaj Canonie, witaj Canonie!

No dobra, nie będę dłużej budować napięcia, choć myślę, że nie mogło być inaczej. Zmieniam swój dotychczasowy zestaw z mocowaniem EF na nowsze Canony z mocowaniem RF i myślę, że warto tu wspomnieć o pobudkach tej decyzji.

Bagnet jest na tyle duży, że stabilizowana matryca może swobodnie przemieszczać się wewnątrz aparatu bez straty światła i jakości

Zacznijmy może od tego, kiedy postanowiłem w pełni przejść na bezlusterkowce – no a pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj – choć było to dobre kilka miesięcy temu! Mecz żużlowy, stadion gdańskiego Wybrzeża, ukrop niemiłosierny, na niebie ani chmurki i ogromne słońce świecące niczym lampa! Standardowo na początku meczu musiałem wysłać zdjęcie do redakcji, zbliżyłem więc wizjer do oka, żeby wybrać konkretną klatkę i… wtedy zrozumiałem jaką głupotę właśnie zrobiłem.

Oczywiście nie jest to jedyny powód, bo niesamowicie doceniam ich szybkość i to, że mogę używać absolutnie bezgłośnej migawki, wszelkie nowe funkcje oraz oczywiście ten genialny autofocus. Ogólnie rzecz biorąc, to te aparaty po prostu ułatwiają mi pracę, a jeśli można sobie życie ułatwiać, to dlaczego tego nie robić?

Hej, przecież jest adapter i nie trzeba zmieniać szkieł!

No i tu pojawi się na pewno pytanie – „no a co z adapterem?!”. Bo przecież sam nie raz pisałem, że obiektywy EF przez adapter działają lepiej niż na lustrzankach. I cały czas tak twierdzę! Przez ostatnie trzy lata zresztą właśnie w taki sposób pracowałem bezlusterkowcami, tzn. wyłącznie na szkłach EF poprzez adapter. Jednak jest jeszcze jedna rzecz, o której od samego początku pisałem – bo obiektywy EF faktycznie dostają drugiego życia, ale to obiektywy RF są od nich zwyczajnie lepsze…

Zbliżenie soczewki do matrycy pozwoliło na zminimalizowanie niepożądanych efektów, oraz stworzenie całej gamy niedostępnych wcześniej konstrukcji

Bo choć sam adapter nie wpływa na jakość zdjęć, wszak wypełnia tylko miejsce, które w lustrzankach zajmował mechanizm lustra, tak też jej nie poprawi… Zbliżenie soczewki do matrycy aparatu w obiektywach RF pozwoliło na zminimalizowanie wad optycznych takich jak choćby duszkowanie, blikowanie, ale i podniosło ostrość i jakość obrazu – co szczególnie zauważalne jest w rogach kadru. Więc tu już wychodzi pewna przewaga nowszych obiektywów, jednak to dopiero początek tej listy.

Nie da się też ukryć, że obiektywy natywne z mocowaniem RF są wygodniejsze w użyciu. Głównie dlatego, że są lepiej wyważone z korpusem… pewnie dlatego, że były projektowane z myślą o nim. Przez te trzy lata pracy na adapterze przywykłem do tego, ale zmiana zrobiła różnice. Obiektyw nie ciąży aż tak do przodu. No i miłym dodatkiem jest pierścień funkcyjny, który dodatkowo zwiększa komfort pracy.

Wykorzystanie pełni potencjału korpusu

Niestety, ale żeby w pełni wykorzystać możliwości korpusów z serii R, trzeba użyć nowych obiektywów z mocowaniem RF. Bo choćby żeby móc korzystać ze stabilizacji z siłą 8EV (na adapterze to maksymalnie 5EV) potrzebujemy obiektywu RF – to też ciekawa sprawa, że sam obiektyw nie musi mieć stabilizacji optycznej, żeby osiągać takie wartości. Chodzi tu głównie o wielkość bagnetu i szybkość komunikacji z obiektywem.

Aparat może wykorzystywać zarówno stabilizację optyczną, jak i stabilizację matrycy – lub też łączyć je dla lepszego efektu

Bo właśnie, nowy bagnet RF ma aż 12-pinów, a nie 8 jak to było w przypadku EF. Po co aż tyle? No tego nawet Canon jeszcze nie wie, bo część z nich pozostaje nieaktywna – jednak kiedy wpadną na jakiś pomysł, to będzie można je wykorzystać. Nowe mocowanie pozwala też na dużo szybszą komunikację obiektywu z korpusem (według danych aż 10-krotnie). No a zalet z tego płynących chyba nie muszę wymieniać?

Nowe 12-pinowe złącze jest o około 10x szybsze od 8-pinowego złącza EF

Dodatkowo cześć, szczególnie tych starszych szkiełek adaptowanych przez adapter, nie pozwoli też na używanie super szybkich serii zdjęć – bo były projektowane pod zupełnie inne aparaty, które nie rozwijały takich prędkości. Stanowi to więc swego rodzaju ograniczenie… którego oczywiście nie ma przy nowych obiektywach RF, projektowanych już z myślą o współczesnych bezlusterkowcach. Wynika to m.in. z zastosowania nowych technologii, szybszych silników, czy mechanizmów przysłony.

Nowe, lepsze, konstrukcje

Pamiętam, że kiedy w 2019 roku po raz pierwszy miałem na testach Canona RF 70-200mm f/2.8L powiedziałem, że przez ten obiektyw mógłbym zacząć rozważać zmianę systemu… i tak – jest on obecnie na samym szczycie mojej listy zakupowej. W porównaniu z Canonem EF 70-200 f/2.8L IS MkII (i MkIII) to nowszy RF jest zauważalnie mniejszy i sporoooo lżejszy (praktycznie pół kilograma). Niesamowicie doceniły to moje plecy, kiedy miałem 12-godzinny reportaż. Fakt – nie można do niego podłączać telekonwertera, jednak dla mnie nie jest to absolutnie żadna przeszkoda, ani wada, bo i tak używałem go bardzo sporadycznie.

Obiektywem, którym przekonał mnie do zmiany jest Canon RF 70-200 2.8L, który jest znacznie mniejszy i lżejszy niż obiektyw EF z adapterem

Zresztą praktycznie każdy obiektyw z nowym mocowaniem wprowadza coś nowego i stanowi ulepszenie poprzednika. Można tu wymienić dosłownie dowolne szkiełko… Jednak jest też grupa kompletnie nowych obiektywów, które przesuwają granice! Mówię tu m.in. o już kultowym Canonie RF 28-70 ze stałym światłem f/2, czy też nowym Canonie RF 100-300 f/2.8, których nie spotka się nigdzie indziej. Jasne – nie nie są to konstrukcje dla każdego i sam pewnie będę jedynie je wypożyczać co jakiś czas z Cyfrowe.rent, jednak sam fakt, że Canon zrobił coś takiego… Chapeau bas! Jestem piekielnie ciekawy, co jeszcze wymyślą, a patrząc po plotkach, to jest kilka mega ciekawych konstrukcji.

Obiektywy RF (nie) są drogie

Praktycznie od premiery krąży mit o tym, jakie to obiektywy RF są drogie… Przyznaję, że walka z tym mitem jest jak walka Don Kichota z wiatrakami! Bo mam wrażenie, że ktoś kiedyś tak powiedział i nikt nigdy tego nie zweryfikował. No ale w sumie to ja postanowiłem to kiedyś zweryfikować i okazało się, że to bujda. Nawet napisałem o tym tekst, więc jeśli interesuje Cię ten temat, to zerknij tutaj:

Obiektywy Canon RF są drogie? Obalamy mit!

Zamknięcie bagnetu, czy aby na pewno jest to wada?

Jestem przekonany, że pod tym wpisem pojawią się komentarze krytykujące politykę Canona i zamknięcia systemu RF dla innych producentów. Takich dyskusji było już z milion i myślę, że przy tym temacie warto poruszyć tę kwestię. Bo zamiast przekrzykiwać się, jaki to „zły Canon”, i że „robi rzeczy przeciwko użytkownikom jak Apple”, to warto spojrzeć na całą sprawę zdecydowanie szerzej.

Pierwszą i myślę, że kluczową sprawą, jest fakt, że Canon nie jest zamknięty na współpracę z innymi producentami. Dowodem na to mogą być m.in. udzielone licencje Samsungowi, RED-owi, czy też Cosinie (do której zaraz wrócę). Więc dogadanie się z innymi to pewnie kwestia czasu i odpowiednich pieniędzy.

Cosina jest tu myślę, najlepszym przykładem, bo to właśnie oni jako pierwsi wypuścili na rynek licencjonowany obiektyw RF, a chodzi tu oczywiście o absolutnie niesamowitą konstrukcję, jaką jest Voigtlander Nokton 50 mm f/1 Aspherical. No i oczywiście… kontrą pewnie będzie to, że jest to obiektyw manualny, jednak nie ma to znaczenia. Bo będzie się on w pełni komunikować z korpusem – i dzięki temu, w przeciwieństwie do innych obiektywów manualnych, będzie nie tylko przenosić dane EXIF, ale i pozwoli to na lepsze wykorzystanie stabilizacji. Więc wbrew pozorom jest to „big deal”.

To pierwszy obiektyw z licencją i mam szczerą nadzieję, że wkrótce pojawią się też inne, np. od Sigmy

No i to, co mnie od jakiegoś czasu zastanawia, to czy zamknięcie systemu jest na pewno wadą? Bo oczywiście chętnie zobaczyłbym nowe Sigmy z mocowaniem RF, ale jest to zależne w tym momencie głównie od Sigmy i tego, czy wypracują zadowalające warunki z Canonem (który jakby nie patrzeć wydał pewnie miliardy na opracowanie nowego mocowania).

Może robię się już stary i wygodny, ale niesamowicie doceniam to, że sprzęt, na który wydaje tysiące złotych po prostu działa… dlatego też myślę, że licencjonowany sprzęt taki właśnie będzie – podobnie jak licencjonowane przez Appla akcesoria. Czytając o problemach z „azjatyckimi” obiektywami, które dosłownie „ceglą” nawet aparaty z otwartym systemem… no mam naprawdę sporo obaw – szczególnie że z fotografii po prostu się utrzymuje. Certyfikat Canona dałby mi po prostu pewność, że sprzęt będzie działał bez problemów i nie uszkodzi mi niczego. No ale jak mówiłem – to perspektywa starca.

Podsumowując – zmiana moim zdaniem na plus!

Zmiany nigdy nie były dla mnie łatwe, a tym bardziej rozstania z kimś, kogo znam tyle lat! Jednak będąc w trakcie tej zmiany, widzę że jest to zmiana na lepsze. Bo jasne – dziś lustrzankami można dalej wykonywać absolutnie fantastyczne zdjęcia, jednak wychodzę z założenia, że zawsze warto sobie pracę ułatwiać. Zmiana korpusów w moim przypadku była tylko pierwszym krokiem, a zmiana obiektywów na te z bagnetem RF jest następstwem.

Praca z nowymi obiektywami nie tylko jest wygodniejsza niż na adaptowanych EF, ale i po prostu daje lepsze rezultaty. Wykorzystuje w pełni moje korpusy! Dodatkowo nowe obiektywy są po prostu lepsze, a samo przejście na bagnet RF otwiera mi drogę do wielu niesamowitych konstrukcji. Jeśli więc zastanawiasz się, czy używać obiektywów EF poprzez adapter, czy zacząć rozglądać się za obiektywami RF… ja polecam jednak tę drugą opcję – szczególnie że wbrew obiegowej opinii nie są one tak potwornie drogie!

Podziel się.

O Autorze

Skupiam się głównie na reportażu i dokumencie. Doświadczenie zdobywałem pracując dla prasy, klubów, firm czy też klientów indywidualnych. Staram się dzielić swoją pasją poprzez pisanie o niej.

3 komentarze

  1. Brakuje mi daty artykułu. Bez niej trudno ocenić na jakim etapie rozwoju pisał autor szczególnie przy obecnie bardzo szybkim postępie.

Zostaw komentarz

izmir escort