Wybór między Canonem R6, a starszym Canonem R zdaje się być oczywisty. Nawet bez specjalnego zagłębiania się w specyfikację większość chętnych po prostu kupi nowszy model ze stabilizacją matrycy i innymi przydatnymi dodatkami. Dlaczego więc szukając nowego aparatu zdecydowałem się na zakup starszego Canona R? Jest kilka powodów i dziś postaram się je przedstawić. Bo nie zawsze nowsze musi być lepsze, a przynajmniej nie dla każdego. Canon R wciąż ma sporo do zaoferowania i dla niektórych będzie zdecydowanie lepszym wyborem niż Canon R6.
Nie będę opisywać tu specyfikacji i moich wrażeń z używania każdego z tych aparatów, bo bez większych problemów ich recenzje znajdziesz na tym blogu. Ten tekst ma pokazać dlaczego kupiłem Canona R zamiast nowszego i teoretycznie lepszego Canona R6.
Czemu chce zmienić aparat?
Dlaczego w ogóle postanowiłem zmienić mojego Canona 7D Mark II? Aparat ten, choć go uwielbiam, przestał być mi potrzebny. Od dłuższego czasu nie zajmuję się już fotografią sportową, do której go wykorzystywałem. Postanowiłem więc wymienić go na jakiś pełnoklatkowy aparat, który lepiej sprawdzi się w fotografii, którą aktualnie się zajmuję.
Czego konkretnie potrzebuję?
Coraz częściej zajmuję się fotografią dokumentalną i chcę dalej iść w tym kierunku. Czasami pracuję w dość ciemnych warunkach, więc wybór pełnej klatki, która dobrze radzi sobie z szumem, zdaje się tu być dość oczywisty. Zależy mi również na dobrym autofocusie z funkcją wykrywania i śledzenia oka, ponieważ mam też w planach serię portretów i system taki pozwoli mi na uniknięcie problemów z ostrością. Mam już swoje ulubione obiektywy Canona, z których dalej chciałbym korzystać – więc, żeby działały one przez adapter naprawdę dobrze, to musi to być korpus Canona*. Dodatkowo jestem już przyzwyczajony i zżyty z menu Canona, więc wolałbym uniknąć zmiany systemu. Pełna klatka, proste menu, dobry autofocus i możliwość używania obiektywów, które już mam… Brzmi to jak seria R! Tylko, który model wybrać?
*Testowałem obiektywy Canona podłączone przez adapter do aparatów z innego systemu i nigdy nie pracowały nawet w połowie tak dobrze jak podłączone do Canona. Co zaskakujące, to obiektywy „lustrzankowe” działają znacznie lepiej podłączone przez adapter do bezlusterkowca, niż do lustrzanki.
Matryca, kiedy megapiksele mają znaczenie
Wspomniałem o portretach, które kiedyś się prawdopodobnie pojawią i które mam nadzieję przedstawić na wystawie. No właśnie, jeśli wystawa to i druki, a jeśli duże druki to im więcej megapikseli tym lepiej. Canon R6 ma 20MPX, a Canon R aż 30MPX – czyli 10MPX, a te 10MPX to praktycznie połowa rozdzielczości oferowanej przez R6. No i jasne, ta mniejsza rozdzielczość w Canonie R6 jest w pełni wystarczająca i usprawiedliwiona! Dzięki temu w nowszy model radzi sobie jeszcze lepiej z szumami. Jednak mi bardziej przyda się większa ilość pikseli. Jest kilka dziedzin fotografii, gdzie większa rozdzielczość ma znaczenie. Będą to zarówno wymienione już portrety jak i fotografia krajobrazowa, fotografia architektury, makrofotografia, fotografia produktowa (oraz kilka innych). Dlatego też tak ważne jest, aby dobrać sprzęt pod swoje potrzeby.
Szukałem czegoś, co da mi możliwości zbliżone do mojego 5D Mark IV, ale nie będzie ważył tyle co ta lustrzanka. Co mnie przekonało do Canona R to podobna matryca, znakomity autofocus i dotykowy obrotowy ekran, który przydaje się m.in. podczas fotografii wnętrz. Zależało mi na tym, żeby nie zmieniać systemu, bo mam obiektywy EF, muszę przyznać, że podłączone przez adapter działają naprawdę bardzo dobrze. Zamierzam również zająć się bardziej filmowaniem i tutaj również Canon R oferuje naprawdę sporo, szczególnie jak na te cenę! Właśnie, kwestia ceny. Zastanawiałem się, czy od razu nie kupić Canona R6, jednak stwierdziłem, że do moich potrzeb R-ka w zupełności wystarczy. Zaoszczędzone na korpusie środki zainwestowałem w obiektywy i dyski zewnętrzne. Dla mnie to po prostu najlepsze możliwe rozwiązanie.
Kamil Jarosh – jaroshka.com
Cena potrafi czynić cuda
Nie będę ukrywać, że cena miała dla mnie duże znaczenie. Mój budżet był dość ograniczony. Canon R jest niemal połowę tańszy niż nowszy Canon R6. Jasne, ta różnica nie bierze się znikąd. Canon R6 ma fenomenalną stabilizację matrycy, podwójny slot kart pamięci, jeszcze lepszy autofocus, niezwykle szybkie serie zdjęć i kilka innych rzeczy, o których możesz przeczytać w mojej recenzji o tutaj: (link). Jednak tu pojawia się bardzo, ale to bardzo ważne pytanie – czy te wszystkie usprawnienia są mi naprawdę potrzebne? Chyba nie… Choć bardzo dobrze pracowało mi się na EOS-ie R6, to do tego, do czego ma być wykorzystywany, nie będą one zwyczajnie potrzebne. Bo ani nie potrzebuje w tym momencie podwójnego slotu na karty pamięci, wystarczą mi dobre karty*. Do moich zastosowań nie będzie też potrzebny szybszy autofocus ani stabilizowana matryca. To fajne dodatki, ale po prostu nie będę odczuwał ich braku.
*W większości przypadków to nie jeden slot kart pamięci jest problemem, a marnej jakości karty czy też podróbki kupowane na różnych portalach aukcyjnych i u nieautoryzowanych sprzedawców. Warto więc kupić dobry nośnik pamięci renomowanej marki od sprawdzonego sklepu – oszczędzi to wielu problemów.
Tanie wejście w system R
Jeśli zajmujesz się na przykład krajobrazami i też nie są Ci potrzebne te usprawniana to różnica w cenie pozwoli Ci na przykład na zakup dodatkowych obiektywów. W momencie, w którym piszę ten tekst, Canon R6 kosztuje około 11,5 tysiąca, a niezbędny mi adapter to dodatkowy wydatek rzędu 700zł. Canon R to około 7 tysięcy w promocji z adapterem EF za połowę ceny. Co to oznacza? To, że za nowszy model z adapterem przyjdzie zapłacić ponad 12 tysięcy, kiedy za EOSa R zapłacę ledwo ponad 7 tysięcy. Te 40% różnicy w cenie można wydać na przykład na obiektywy RF – np. uniwersalną stałkę, jaką jest Canon RF 35 mm STM, przedstawiciel standardu czyli Canon RF 50 mm STM, czy portretówkę Canon RF 85 mm STM. Ta różnica pozwoli również na zakup uniwersalnego zooma z serii „L” jakim jest Canon RF 24-105 mm f/4L.
Funkcje filmowe Canona R
Canon R to aparat hybrydowy, pozwalający zarówno na robienie fantastycznej jakości zdjęć jak i filmów. Choć dla mnie nie było to decydujące, to domyślam się, że może Tobie zależeć na funkcjach filmowych Canona R. Oddam więc głos komuś, kto filmuje przy jego pomocy:
Głównie zajmuję się robieniem wideo i przyznaję, że często zmieniam sprzęt. Po kolejnej przygodzie z Sony wróciłem do Canona R. To pierwszy aparat, który kupiłem ponownie. Canon był dla mnie wyborem dość oczywistym, bo jest on przyjemny i wygodny w obsłudze. Dlaczego nie wybrałem nowszego Canona R6? Canon R ma praktycznie wszystko, czego potrzebuję. Ma C-Loga, ładne kolory, ma fantastyczny ekran, bardzo dobry autofocus, solidną obudowę. Canon R ma też świetne Full HD, w którym głównie nagrywam. Teoretycznie mógłbym zacząć nagrywać w 4K, ale wymusiłaby prawdopodobnie zmianę komputera i dokupienie masy dysków. Na ten moment nie jest mi to potrzebne. Więc czego mógłbym chcieć więcej? W R-ce nie ma stabilizacji matrycy, ale stabilizacja w obiektywie daje sobie radę i mi wystarcza. Podwójny slot kart pamięci w Canonie R6 przy filmowaniu i tak nie jest wykorzystywany*, więc nie jest to dla mnie argument. Nie jest sztuką jest wydać kupę kasy na sprzęt, ale sztuką jest dobrać odpowiedni sprzęt do swoich potrzeb.
Jordan Koman – jordankoman.com / You Tube @Jordan JK Koman
Jako ciekawostkę można dodać, że całkiem sporo youtuberów (m.in. Kuba Klawiter) nagrywa Canonem R materiały w Full HD i upscaluje je w postprodukcji do 4K. Materiały te wyglądają naprawdę dobrze – praktycznie nikt nie zauważy różnicy.
*Funkcja zapisu materiałów wideo w Canonie R6 na dwóch kartach pamięci została dodana wraz z aktualizacją o oznaczeniu 1.4.
Co jeszcze podoba mi się w Canonie R?
Canon EOS R był pierwszym pełnoklatkowym bezlusterkowcem tego producenta i był on mocno niedoceniany w tamtym czasie. Matryca bliźniaczo podobna do tej z Canona 5D Mk.4 połączona z nowszym procesorem daje świetne rezultaty. Prócz jakości zdjęć ważna jest dla mnie budowa aparatu. Bardzo dobrze wyprofilowany grip, bardzo dobry wizjer elektroniczny. W pełni uszczelniona konstrukcja z wytrzymałych stopów metali na podobnym poziomie co wspomniany 5DIV. Mam wrażenie, że Canon R jednak jest nieco lepiej wykonany niż R6, ale to może być tylko wrażenie.
Dodatkowo w Canonie R jest wyświetlacz górny (do którego przez lata przywykłem) i opcja cichej migawki, na której mi bardzo zależało, bo pozwoli mi na fotografowanie w wielu sytuacjach bez jakiegokolwiek dźwięku. Opcja ta jest również w niemal dwa razy droższym R6, ale nie ma jej w RP*. Warty uznania jest także wysokiej jakości dotykowy, obracany ekran, który zdaje się być dokładnie tym samym panelem, który spotkać można w topowym Canonie R5. Miłym dodatkiem jest również większa ilość przycisków niż w RP czy górny wyświetlacz, którego nie ma ani RP, ani R6.
*Jest bardzo ograniczona i działa wyłącznie w trybie auto.
To są właśnie te detale – drobiazgi, które dodatkowo wpłynęły na decyzję
Zastanawiałem się przez chwilę również nad jeszcze tańszym Canonem RP, którego parametry powinny mi wystarczyć do moich potrzeb… Jednak odrzuciłem go dosłownie przez jeden szczegół – akumulatory. Nie chodzi tu nawet o ich pojemność, czy wydajność, bo uważam, że jest całkiem ok, jednak o ich typ. Używam od długiego czasu akumulatorów LP-E6 i mam ich małą kolekcję. Używam ich również w moim Canonie 5D Mark IV więc wybierając aparat z takim samym typem akumulatorów nie tylko nie muszę kupować nowych, ale, co dla mnie ważniejsze, mogę oszczędzić miejsce w plecaku na osobną ładowarkę. Porównując Canona R6 do Canona R widać też, że starszy brat jest nieco mniejszy i lżejszy, co nie jest bez znaczenia, szczególnie, jeśli ktoś zamierza używać tego aparatu podczas wyjazdów. Niby to drobnostki, jednak przy pracy takie drobiazgi potrafią zrobić różnicę.
Podsumowanie – nowszy niekoniecznie lepszy, a przynajmniej nie dla każdego
Zawsze ciągnie nas do nowszego, lepszego i przeważnie droższego sprzętu. Sam uwielbiam bawić się nowymi aparatami i z niecierpliwością czekam aż dostanę Canona R3 do testów. Jednak kiedy stanąłem przed wyborem sprzętu dla siebie, uczciwie odpowiedziałem sobie na pytanie „czego tak na prawdę potrzebuję?”.
Canon R6 to niewątpliwie jeden z najlepszych obecnie aparatów na rynku. Mała bestia, która fantastycznie sprawdzi się w fotografii sportowej, reporterskiej czy ślubnej. Jednak Canon R to wciąż niezwykle potężne narzędzie pracy, które może być genialnym rozwiązaniem nie tylko dla mnie, ale i dla sporej rzeszy fotografów zajmujących się najróżniejszymi dziedzinami. Warto też zaznaczyć, że dziś Canon R jest znacznie lepszym aparatem niż był podczas swojej premiery. Aktualizacje oprogramowania kompletnie go odmieniły. Kluczowa była aktualizacja 1.4, która odmieniła działanie autofocusa i kilku innych elementów.
Choć to zaskakujące, to w wielu przypadkach będzie to lepszy wybór niż nowszy Canon R6. Wybierając Canon R dostajesz świetną pełną klatkę, o bardzo zaawansowanych funkcjach i możliwościach – przewyższających nawet droższego i nadal cenionego wśród profesjonalistów Canona 5D Mark IV. Cena R-ki jest dziś naprawdę niezła, dając świetny stosunek ceny do jakości. Może być dobrym wejściem w system bezlusterkowy, jak i pierwszą pełną klatką. Co dla mnie niezwykle ważne, to to, że Canon R pozwala używać nowych szkieł RF jak i starszych obiektywów EF – dzięki czemu przesiadka nie jest tak bolesna jak całkowita zmiana systemu. Dla mnie to był po prostu najlepszy wybór dostosowany do moich potrzeb. Czy więc warto kupić Canona R w 2021? Jak najbardziej – dlatego też jeden wylądował w mojej torbie.
9 komentarzy
Witam. Zastanawiam się nad R-ką. Będę używał z C. 16-35, C.24-105, C. 70-200, C.100-400 jedyne czego nie mogę tak naprawdę znaleźć w sieci to zdjęć w ruchu, a lubię czasem jakiegoś ptaka w locie ustrzelić, lub pojechać na pokazy lotnicze. Zdjęcia z 5dm4 znajduje bez problemu, natomiast z R-ką jest problem. Nie wiem, czy aparat się nie nadaje do tego typu zdjęć, czy też, nie mogę znaleźć tego typu zdjęć.
Do tego typu zastosowań jednak lepszym rozwiązaniem będzie R6 Mark II, lub R7 (jeśli apsc). Dużo zależy też od przyzwyczajenia, ale R6/R7 są zwyczajnie szybsze, mają też lepszy AF i osobiście patrzyłbym raczej w ich kierunku.
Właśnie rozważam zakup między tymi dwoma modelami (przesiadka z 70D) – ale w R przeraża mnie trochę brak obrotowego kółka z tyłu aparatu, czy nie pogarsza to jakości użytkowania? W 70D przywykłam do jednego kółka u góry i jednego z tyłu – nie wiem czy łatwo byłoby się przesiąść na brak pokrętła z tyłu.
Na początku może to faktycznie trochę mi przeszkadzało, ale da się przyzwyczaić. Pokrętło z tyłu jest, tylko wyżej (nad przyciskiem AF-ON) i ono działa jak to będące na tyle. Biorąc pod uwagę różnicę cenową między R, a R6 Mark II (bo Mark I jest już praktycznie niedostępne), to myślę, że brak tego kółka w tym samym miejscu da się przeżyć.
Bardzo przydatny teskt.
Właśnie mam podobny wybór a raczej problem z wyborem.
Zastosowanie to fotogrametria w skali mikro i makro (od biżuterii do architektury), panoramy sferyczne 360 oraz fotografia z b. trudnych warunkach oświetleniowych (jaskinie bardzo nierównomiernie doświetlane, ale też częsta praca w silnym nasłonecznieniu.
Z uwagi na szumy w wyższych iso niby oczywisty R6 ale odwzorowanie detali już nie jest tak oczywiste.
Który z modeli mógłbyś pod takie zastosowania zasugerować?
Proszę mi powiedzieć jak przy bezlusterkowcu canon r radzic sobie z ledowymi żarówkami np (w kościele) by na zdjęciach nie było pasków. Gdzieś czytałem by zejść z czasem do 1/100. Faktycznie tak zrobić i czy przy takim czasie nie będzie zdjęcie poruszone ?
Na tej płaszczyźnie nie ma większych różnic pomiędzy Canonem R, a lustrzankami Canona. Przy żarówkach ledowych zawsze warto jest używać migawki mechanicznej i funkcji anti-flickeringu. Czas ekspozycji może oczywiście wpływać na pojawianie, lub niepojawianie, się pasów – jednak to dotyczy tak samo lustrzanki, jak i bezusterkowa.
„Canon R6 ma 20MPX, a Canon R aż 30MPX – czyli 10MPX, a te 10MPX to praktycznie połowa rozdzielczości oferowanej przez R6.”
To nie prawda, to nie jest połowa rozdzielczości wiecej, to połowa MPX więcej a to nie jest równoznaczne z o połowę większą rozdzielczością 😄
Zastosowałem pewien skrót myślowy (i chciałem też uniknąć czwartego MPX w zdaniu). Wydał mi się być logiczny. No ale tak, masz rację, to połowa Mpx więcej.