Długo wyczekiwane „piątki” Canona są już w sprzedaży! Czemu pojawiły się aż dwa modele w jednym czasie i czym się właściwie różnią? Który z nich kupić EOS 5DS czy 5DS R?
Canon EOS 5DS i 5DS R to tak naprawdę ten sam aparat. Oprócz ceny, 15 tys. zł za 5DS i 16 tys. zł za 5DS R (kwoty aktualne w dzień premiery) różni je tylko jedna, ale za to ważna cecha. W modelu oznaczonym literką R jego konstruktorzy pozbyli się filtra dolnoprzepustowego, żeby jeszcze lepiej móc wykorzystać zalety rekordowej jak na format 35mm rozdzielczości matrycy. Podobna historia miała miejsce jakiś czas temu w przypadku Nikonów D800 i D800E z tym, że nie miały one aż tak zaawansowanej matrycy.
Dla Kogo Canon EOS 5DS?
Nowe EOSy zostały zaprojektowane głównie z myślą o fotografii reklamowej. Polecane są osobom zajmującym się fotografowaniem martwej natury, mody, architektury i wnętrz, chociaż z rozmów z różnymi fotografami odniosłam wrażenie, że dyskretnie „czają się” na niego również ci od ślubów i krajobrazów. Są to dziedziny, które wymagają od aparatu dużej rozdzielczości. Zdjęcia tego typu często wykorzystywane są do publikacji w czasopismach, katalogach i na bilboardach, a więc muszą spełniać wysokie standardy jakości. Detale i odwzorowanie drobnych szczegółów jest w tym przypadku kluczowe.
Rekordowa rozdzielczość
W uzyskaniu pożądanej jakości pomaga duża fizycznie matryca o dużej ilości pikseli. Wspomniane Canony mają w swoim wnętrzu taki sam ponad 50 megapikselowy sensor CMOS. Można na nim zarejestrować kadr w formacie 8688 x 5792 pikseli, co pozwoli na jego późniejsze drukowanie w jakości 200dpi aż do formatu A0.
Po co filtry na matrycy?
Żeby matryca poprawnie rejestrowała obraz konieczne jest zapewnienie jej odpowiednich warunków do pracy. Dlatego umieszcza się na niej lub przed nią specjalne filtry. Pełnią one różną rolę – zabezpieczają przed uszkodzeniami, poprawiają jakość obrazu, a także eliminują nadmierną czułość na światło podczerwone. To wszystko razem stanowi jedną całość. Na wstępie notki wspomniałam, że Canon EOS 5DS R od 5DS różni się tym, że usunięto z niego filtr dolnoprzepustowy. Czym on właściwie jest i jak wpływa na jakość obrazu? Kliknij w poniższe zdjęcie, żeby przyjrzeć się temu z bliska:
Undersampling
Filtr dolnoprzepustowy (anty-aliasingowy) znany jest prawdopodobnie każdemu miłośnikowi gier komputerowych. Gdy szczegółowość sceny jest większa niż liczba pikseli, obraz wydaje się nam poszatkowany. Dobrym przykładem byłaby fotografia korony drzewa z tysiącami liści lub bukiet kwiatów jak na powyższym obrazku. Może zaistnieć sytuacja, że jeden liść reprezentowany jest przez niewiele pikseli, a nawet tylko 1 (określa się to mianem undersamplingu), co uniemożliwia poprawne określenie wyglądu jego krawędzi, kształtu i koloru.
Efekt działania filtra dolnoprzepustowego
Stosowany w aparatach cyfrowych filtr AA (dolnoprzepustowy), umieszczany przed matrycą, ma za zadanie zminimalizować ten efekt. Rozmywa on nieco obraz poprzez obniżenie zbyt wysokich kontrastów i umożliwia aparatowi dokładne próbkowanie danych i ich interpretację. Można powiedzieć, że filtr ten działa podobnie do funkcji „Clear Type” w systemie Windows, która wygładza krawędzie czcionek.
Niestety, jego działanie obniża jakość obrazu, dlatego obecnie niemal wszyscy producenci osłabiają jego wpływ, a czasem nawet decydują się na jego usunięcie tak jak Nikon w przypadku aparatu D800E czy Canon w EOS 5DS R. Dzięki temu aparat może rejestrować obrazy o wyższej szczegółowości, co w połączeniu z 50megapikselową matrycą może dać jeszcze lepsze efekty, niekojarzone do tej pory z cyfrowym formatem 35mm.
A Wy? Który byście wybrali?
Jeden komentarz
Zdecydowanie 6D… ups.