Pamiętasz może te otwierające sceny w pierwszym Jurasic Park? To właśnie tam grupa naukowców wydobyła DNA dinozaurów z komara zamkniętego w kawałku… bursztynu! Dziś, nauczeni z filmów Spielberga, może nie będziemy próbować wskrzeszać wymarłych gatunków, ale spróbujemy zrobić kilka portretów zamkniętym w bursztynach owadom! Brzmi to na trudne zadanie? No i takie jest! Niezbędne będzie też odpowiednie wyposażenie, a mówiąc dokładniej – dość niezwykłe obiektywy, czyli Laowa 25 mm f/2.8 2.5-5X Ultra-Macro oraz Laowa CA-Dreamer 100 mm F/2,8 Macro 2:1. Bierzmy się do pracy!
Fotografowanie bursztynu to nie jest łatwe zadanie. Jego forma, struktura, masa refleksów – to rzeczy, które naprawdę stwarzają sporo problemów przy próbach uwiecznienia ich piękna. Jednak to by było za proste dla moich dzisiejszych bohaterów! Niektóre bursztyny mają tzw. inkluzje, czyli wszelkiej maści owady, czy też inne zatopione wewnątrz bursztynu rzeczy.
Dlaczego to tak trudny rodzaj fotografii?
Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że bursztyny, które będą fotografowane, nie zostały jeszcze w żadnym stopniu poddane obróbce. To znaczy, że nie są szlifowane, ani jakkolwiek modyfikowane. To sprawia, że ich struktura, zmętnienia, czy też wybrzuszenia mogą działać jak dodatkowa optyka. No i właśnie to dziś będzie naszym tematem – inkluzje prosto z polskich bursztynów sprzed ponad czterdziestu milionów lat, które znaleziono w kopalni Stellarium k.Lubartowa.
Bohaterowie i cel
Na szczęście to nie ja będę fotografować! Pomogą mi Kinga Gełdon-Czech, którą możecie znać już z artykułu o Canonie RF 100 mm 2.8L Macro, oraz Lech J. Zdrojewski, niewątpliwy specjalista jeśli chodzi o fotografowanie tych wspaniałych kamieni, bo fotografuje je już od poprzedniego tysiąclecia! Warto też dodać, że oboje są wieloletnimi członkami Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników.
Fotografie te mają trafić na wystawę, która będzie prezentowana podczas Międzynarodowych Targów Bursztynu Amberif, dlatego wszystko musi być idealne i dopracowane. Jednak jest tu też małe „ale”, bo naszym bohaterom bardziej będzie zależeć tu na artystycznych walorach fotografii, niż samej dokumentacji tych niezwykłych obiektów. Dlatego też pojawi się tu kilka nieoczywistych kadrów.
Obiektywy macro, czy już micro?
Znasz już naszych dzisiejszych bohaterów, wiesz co będą robić, czas więc poznać sprzęt, na którym będą pracować. No a jest to coś naprawdę niezwykłego! Przy tak konkretnym założeniu, czyli zrobieniu mega małych detali, potrzeba czegoś więcej niż zwykłego obiektywu typu macro, ze skalą odwzorowania 1:1 (czyli taką, która uznawana jest przez wielu fotografów za faktyczne makro).
Tu właśnie pojawia się Venus Optics Laowa, czyli chiński producent wysokiej jakości optyki, który przebojem wbija się na światowe rynki. Obiektywy od tego producenta są absolutnie odjechane i bezkompromisowe – zresztą zobacz sam o czym mówię!
Laowa 100 mm f/2.8 CA-Dreamer Macro 2:1
Do części zdjęć wykorzystamy bowiem obiektyw Laowa 100 mm f/2.8 CA-Dreamer Macro 2:1, czyli wariację na temat klasycznego obiektywu makro o dość standardowej ogniskowej 100 mm. Nie jest on jednak takim zwykłym szkiełkiem… Obiektyw ten ma bowiem dwie niezwykle ważne dla nas cechy!
Po pierwsze jest to konstrukcja apochromatyczna. Co to znaczy? Obiektyw ten został zbudowany tak, by nie mieć praktycznie żadnych aberracji chromatycznych (czyli tych denerwujących fioletowych/zielonych obrysów na zdjęciach). Nasze bursztyny mają mnóstwo załamań i aberracje mogłyby się tam pojawić.
A jak aberracja – co to jest i jak jej uniknąć na zdjęciach? [słowniczek fotografa]
Jednak to nie jedyna rzecz, która wyróżnia ten obiektyw z tłumu. Bardzo ważną rzeczą jest również jego skala odwzorowania, która wynosi aż 2:1! Oznacza to, że przy maksymalnym powiększeniu jeden centymetr obiektu (w naszym przypadku bursztynu), zajmie fizycznie dwa centymetry na matrycy aparatu.
Laowa 25 mm f/2.8 2.5-5X Ultra-Macro
O tyle o ile Laowa 100 mm Macro może być jeszcze uznawana za obiektyw mieszczący się w jakiś ramach, o tyle przy Laowie 25 mm f/2.8 2.5-5X Ultra-Macro projektanci odpięli wrotki na maksa… Obiektyw ten teoretycznie przeczy wszystkiemu.
Bo część fotografów może na przykład powiedzieć, że 25 mm to nie jest ogniskowa do makrofotografii! No a jednak wybór ten nie był przypadkowy. Dzięki szerokiej ogniskowej zyskujemy między innymi większą głębię ostrości, która przy maksymalnym powiększeniu i tak jest niezwykle mała… No ale nie uprzedzajmy faktów!
No właśnie, powiększenie! Ten nietypowy obiektyw ma maksymalną skalę odwzorowania na poziomie 5:1! To czyni z niego praktycznie mikroskop! Co też ciekawe, to fakt, że obiektyw ten, mimo że stałoogniskowy, to ma swego rodzaju zoom… Tyle, że regulujemy nim powiększenie – od 2,5:1 do wspomnianego 5:1. Na to jest tylko jedno określenie – coś niesamowitego! Bo czy to jeszcze makro, czy może już świat mikro?
Co je łączy? Co je dzieli?
Te dwa obiektywy stanowią bardzo fajne uzupełnienie dla siebie. Bo Laowa 100 mm Macro pozwala na ostrzenie na nieskończoność, czego Laowa 25 mm Ultra Macro nie potrafi. Oczywiście oba są obiektywami bez autofocusa, co jednak w przypadku fotografii makro nie jest problemem. Co też ważne to to, że oba te obiektywy testujemy z Canonem R5 i Canonem R bez żadnego adaptera! Posiadają bowiem natywne mocowanie RF. To spora zaleta, bo dzięki temu jest po prostu wygodniej.
Dość teorii! Czas do studia
Do studia? Obiektywy makro kojarzą się raczej z hasaniem po łąkach, jednak dziś robimy wszystko inaczej. Fotografowanie inkluzji w takim stylu wymaga użycia sporej ilości światła z lamp błyskowych lub też mocnych lamp LED. Dlatego też Kinga i Lech zdecydowali się na fotografię inkluzji w studiu.
„Żeby dotrzeć do inkluzji, które są często głęboko schowane w bursztynie, potrzeba naprawdę sporo światła.” – mówi Lech – „obiektywy te same w sobie są dość jasne, ale przy takich powiększeniach musimy je mocno domykać, żeby uzyskać jakąkolwiek głębię ostrości. Potrzebujemy więc jeszcze więcej światła, które najłatwiej uzyskać i kontrolować w studiu” – kończy fotograf.
„Bursztyny, a szczególnie fotografowanie inkluzji, to naprawdę trudny temat” – dodaje Kinga – „światła musi być nie tylko dużo, ale musi być też odpowiednio ustawione tak, by nie załamało się na nierównej powierzchni bursztynu” – tłumaczy fotografka. Dodatkowo pęknięcia, czy wybrzuszenia wewnątrz bursztynów mogą odbijać światło. Dlatego potrzeba nieco więcej sprzętu przy tym zleceniu.
Nierówności bursztynu mogą działać jak szkło powiększające i powodować zniekształcenia inkluzji. Dodatkowym problemem będą pęknięcia wewnątrz bursztynu, ale i sposób w jaki układa się światło na kamieniach. Na zdjęciach ten sam obiekt:
Zadanie więc nie będzie łatwe. Prócz aparatu i obiektywów potrzebny jest także szklany stół, który podświetlony będzie lampą studyjną od dołu, kiedy druga lampa będzie oświetlać inkluzję z góry. Dodatkowo kilka blend, odbłyśników, statyw i laptop połączony przewodem do aparatu. „Dzięki temu rozwiązaniu zyskujemy podgląd na żywo na dużym ekranie. Przy tak małej głębi ostrości to praktycznie niezbędne” – komentuje Lech J. Zdrojewski.
Potężne makro dla początkujących i nie tylko – Laowa 100 mm 2:1
Zarówno Lech, jak i Kinga, przeważnie pracują na obiektywach 100 mm Macro (odpowiednio Canonie EF i Canonie RF) i to od tej ogniskowej postanowili zacząć. „Ten obiektyw sprawdził się fenomenalnie!” – stwierdza Kinga. Co w nim takiego super?
Choćby wspominane maksymalne powiększenie 2:1, które oczywiście można też regulować i dopasowywać w razie potrzeby. To znacznie więcej niż np. w klasycznym już Canonie EF 100 mm 2.8L Macro, który oferuje „tylko” 1:1. To nawet więcej niż nowszy Canon RF 100 mm 2.8L Macro, który oferuje powiększenie wynoszące aż 1,4:1. Przy tak małych obiektach czuć jednak różnicę między 1:1, czy 1,4:1, a 2:1.
„Fotografując przy maksymalnym powiększeniu nie zauważyliśmy większych problemów z optyką” – mówi Lech. „Nie było tu problemów z dystorsją, czy aberracją” – ciągnie myśl Kinga – „nawet na maksymalnie domkniętej przysłonie do f/22 obraz jest ostry!”. To nie tak oczywista sprawa, bo część obiektywów przy mocniej domkniętych wartościach przysłony zaczyna zauważalnie tracić na jakości obrazka. „Jedynie do czego można by się przyczepić to delikatna winieta przy f/2.8, czy f/4. Jednak jest na tyle mała, że bez problemu można ją skorygować w post produkcji i nie wpływa to negatywnie na jakość zdjęć” – kończy fotografka.
Żeby zajrzeć głębiej – Laowa 25 mm
Jednak Laowa 100 mm Macro nawet ze swoim powiększeniem 2:1 nie pozwoli na zrobienie portretu muchy sprzed kilkudziesięciu milionów lat… No właśnie, żeby choć spróbować spojrzeć w oko komara pamiętającego czasy pojawienia się pierwszych lemurowatych, czy początki ewolucji trąbowców i koni, potrzeba jest czegoś więcej… Czegoś takiego jak Laowa 25 mm f/2.8 2,5-5X Ultra Macro. Trzeba przyznać, że to „Ultra Macro” nie jest w tej nazwie postawione na wyrost!
„To obiektyw, który zdecydowanie nie będzie dla każdego” – zaczyna Lech J. Zdrojewski – „Fotografowanie nim daje ogrom frajdy, ale jest też niezwykle trudne, szczególnie kiedy, jak my, nie chcieliśmy używać stackingu”. Fotograf wspomina, że przy większych powiększeniach rzędu 4:1, czy 5:1, obiektyw ten, mimo domkniętej przysłony, miał na tyle małą głębię ostrości, że praca z nim wymagała ogromnego skupienia. „Momentami przestawałem oddychać byle tylko niczego nie poruszyć” – śmieje się fotograf. Dodaje on również, że to raczej coś dla naprawdę cierpliwych osób, które mogą poświęcić nawet kilka godzin na zrobienie jednego zdjęcia.
„Sanki to absolutny must have przy tym obiektywie” – potwierdza Kinga – „Dodatkowo warto zaznaczyć, że zmiana skali chodzi z naprawdę sporym oporem i dla mnie był to dość spory problem”. Fotografka dodaje również, że nie jest to problem, kiedy ustawimy aparat na wspomnianych sankach, jednak próby modyfikowania odwzorowania przy pracy z ręki raczej skończą się niepowodzeniem.
Cena
Z pełną premedytacją nie wspominałem do tej pory o cenie tych obiektywów. Przyznasz drogi czytelniku, że efekty są dość zjawiskowe, więc pewnie te obiektywy muszą sporo kosztować? No okazuje się, że nie! Są one naprawdę tanie, szczególnie jeśli spojrzymy na ich możliwości. Fakt, to obiektywy w pełni manualne, ale przy makro nie powinno to być absolutnie żadnym problemem. Dostępnych jest wiele mocowań, zarówno do lustrzanek jak i bezlusterkowców
Podsumowując
Obiektywy te są naprawdę solidne. Wykonane z metalu, pracujące bardzo stabilnie i przewidywalnie. Stworzone głównie z myślą o świecie makrofotografii i w tym odnajdują się jak ryba w wodzie.
Dla kogo jest Laowa 100 mm 2.8 Macro 2:1? To obiektyw, który nasi dzisiejsi bohaterowie polecają szczególnie fotografom, którzy albo dopiero wchodzą w świat makrofotografii, albo chcą czegoś więcej niż odwzorowanie 1:1. Obiektyw ten jest naprawdę ostry, świetnie oddaje detal, praktycznie nie aberruje i ma naprawdę przyjemne rozmycie nieostrości. To wszystko zwarte w solidnej konstrukcji, z szerokim pierścieniem o płynnej regulacji, która umożliwia precyzyjne ustawianie ostrości. W dodatku przychodzi z filtrem UV w gratisie (uszczelnia on obiektyw i minimalizuje zasysanie kurzu itd)! Czego więc chcieć więcej?
Dla osób, które faktycznie chcą czegoś więcej, a mówiąc dokładniej – jeszcze większego powiększenia, jest Laowa 25 mm f/2.8 2,5-5x Ultra Macro. Jednak to nie będzie obiektyw dla początkujących, ani też dla ludzi bez dużych pokładów cierpliwości. Wymaga sporo skupienia i często wielu, wielu prób, jednak potrafi odwdzięczyć się absolutnie niesamowitymi obrazkami, których nie da się podrobić. Świetnie sprawdzi się również przy stackingu. Bez niego niemożliwe byłoby zajrzenie w oko owada sprzed ponad czterdziestu milionów lat! Tu jednak warto też przygotować się na dodatkowy zakup w postaci sanek do makrofotografii, które po prostu znacznie ułatwią pracę z tym obiektywem.
A ty, który z tych dwóch obiektywów byś wybrał?
3 komentarze
Wydaje mi się że do tego rodzaju foto byłby lepszy mikroskop cyfrowy z szeregiem filtrów…aczkolwiek na łąkę go nie zabierzemy.
Witam. Proszę mi pozwolić zrozumieć jak obiektyw apochromatyczny koryguje zjawiska optyczne powstające w samym bursztynie?
Witam, niestety nie pomogę zrozumieć jak obiektyw koryguje zjawiska optyczne powstające w samym bursztynie, ponieważ nie znam obiektywu, który by to robił.