Jak fotografować płatki śniegu? Ekstremalna makrofotografia na balkonie

0

Podobno nie ma dwóch takich samych płatków śniegu. Dlaczego więc nie spróbować ich sfotografować? Marcin Najdzioński jest fotografem, który wyspecjalizował się w makrofotografii, a jednym z tematów, które trafiły do jego fotograficznego laboratorium były właśnie płatki śniegu. Jak to wszystko się zaczęło i jak zrobić zachwycające zdjęcia tak malutkich obiektów w domowym zaciszu? O tym wszystkim dziś!

Na wstępie chciałbym też wszystkich Canoniarzy zaprosić na facebookową grupę Canon-board, bo to właśnie tam trafiłem na instagrama Marcina.

Skąd pomysł na fotografię płatków śniegu?

Fotografia płatków śniegu nie jest łatwa. Marcin swoją pierwszą cyfrową lustrzankę, Canona 300D, kupił w 2005 roku. Choć miał już styczność z fotografią, to szybko jednak okazało się, że lustrzanka to tylko początek i czeka go sporo nauki. Zdobywanie wiedzy, ale i kolejne zakupy, z czego jeden bardzo szczególny – „Pamiętam jak kupiłem obiektyw od Zenita Helios 44M-4 2/58 i komplet 50 mm pierścieni pośrednich, zakup ten otworzył przede mną drzwi do fantastycznego świata makro” – wspomina fotograf.

Pierwszy zestaw do makrofotografii Marcina

Od tego momentu taki zestaw zabierał zawsze ze sobą i podczas jednego z zimowych plenerów przypadkiem, bo musiał się położyć przez brak złączki od statywu, zauważył pięknie uformowany szron – „tak pięknych kryształów dawno nie widziałem!”. Spróbował on wtedy uwiecznić te mikroskopijne piórka.

Zdjęcie, które zainspirowało Marcina do dalszych poszukiwań

„Kiedy w domu oglądałem te zdjęcia pomyślałem o tym, żeby spróbować sfotografować pojedyncze płatki śniegu” – wspomina Marcin – „przeszukiwałem internet, który wyglądał wtedy nieco inaczej niż dziś. Znalazłem kilka zdjęć pojedynczych śnieżynek, a jeśli komuś się to udało to i ja postanowiłem spróbować! Tym bardziej, że zdjęcia takie były wykonane w 1885r przez Wilson’a Bentley’a ”. Pierwsze zdjęcie, z którego był zadowolony powstało po dwóch dniach prób, więc warto uzbroić się w cierpliwość i dbać o swoje zdrowie, bo nawet jedna sesja kilkugodzinna może nam zaszkodzić!

Kluczowe są dwie rzeczy. Cierpliwość i odpowiednie warunki atmosferyczne

„Teoretycznie da się wyhodować śnieżynki, ale to dość skomplikowany proces i zdecydowanie prościej jest czekać na odpowiednią aurę” – zaczyna fotograf, który podkreśla jednak, że najważniejsza może okazać się jednak nasza cierpliwość – „Wiele, naprawdę wiele prób będzie nieudanych. Zrobienie jednego zdjęcia może nam zająć nawet kilka dni.

Warto jest więc uzbroić się w cierpliwość. Duże pokłady cierpliwości”. Jednak bez śniegu nie da się zrobić zdjęć śniegu… Więc jakiej pogody najlepiej oczekiwać? Tutaj jest kilka bardzo istotnych warunków do spełnienia. Niestety nie mamy na nie wpływu, są to ciśnienie, temperatura oraz lokalna wilgotność powietrza.

Czarny szalik zawieszony „na stałe” na balkonie będzie świetnym wskaźnikiem. Na nim najłatwiej będzie zauważyć, czy pojawiły się już jakieś ładne śnieżynki. Dzięki temu nie będziemy musieli marznąć przez wiele godzin na balkonie!

Wysokie ciśnienie = szansa na mróz, mały wiatr oraz delikatne opady

„Wysokie ciśnienie atmosferyczne to duża szansa na niższe temperatury przy ziemi oraz warunki inwersyjne powyżej, które są niezbędne do uformowania i rozrostu kryształów wody. Czyli mówiąc prościej, jest wtedy większa szansa na formowanie się śnieżynek” – stwierdza fotograf.

By płatek śniegu się uformował musi spełnić się kilka warunków

Warto więc śledzić pogodę, ale też dobrze zaplanować swój dzień. Dlaczego? Bo o poranku i zmroku częściej znika wiatr i kryształki spadają jakby wolnej i, co bardzo ważne, nie zderzają się ze sobą i nie kruszą się tym samym. Marcin podkreśla, że takich zdjęć nie da się robić przy śnieżycy, tylko wtedy gdy opady są drobne.

Temperatura

Ważna jest oczywiście też temperatura. Dobrze jest kiedy spada ona poniżej -7°C. Dlaczego? Fotograf tłumaczy, że kiedy mamy okolice 0°C to płatek po wylądowaniu niemal natychmiast zaczyna zmieniać się w wodę i nie daje czasu na zrobienie mu zdjęcia.

„Przy około -4°C zdarza się, że spadający płatek zaczyna się nadtapiać i oblepiać drobinami pyłu z powietrza na swojej mokrej powierzchni a następnie ponownie wpada w chłodne powietrze i na nowo krystalizuje, wtedy tworzy dość grube formy, często pozlepiane ze sobą, często jest tak gruby, że nie mieści się głębi ostrości pojedynczej klatki.” – dodaje nasz bohater.

Optymalne warunki to zakres  -7°C ÷ -15°C  i to na te temperatury najbardziej powinniśmy się nastawiać jeśli chcemy fotografować płatki śniegu. Przy tego typu temperaturach najłatwiej jest trafić na praktycznie każdy rodzaj płatka śniegu – bo jak wiadomo, nie ma dwóch takich samych śnieżynek!

Sprzęt nie jest najważniejszy

Marcin jest dowodem na to, że kluczem do niesamowitych zdjęć jest wiedza, a niekoniecznie topowy sprzęt. Do tej pory fotografuje leciwym już Canonem 40D – „Czuję, że to już czas na zmianę, ale korzystam z tego co mam” – mówi nasz bohater. To aparat z matrycą APS-C, co w przypadku makrofotografii jest zaletą, ponieważ daje to nieco większą głębię ostrości i dodatkowe przybliżenie. Ważny jest też stabilny statyw. Obiektyw to z kolei radziecki Helios 44M-4 o ogniskowej 58 mm ze światłem f/2, który podłączony jest do aparatu poprzez adapter M42-EF. Jednak kluczem do sukcesu jest to, co między aparatem, a obiektywem.

Trzy zestawy pierścieni pośrednich nie są optymalnym wyborem

„Zaczynałem od pierścieni pośrednich. Najpierw był jeden komplet, później drugi, trzeci… Wyglądało to wręcz komicznie!” – wspomina fotograf – „Niestety była też ciemność. Skala była duża, głębia ostrości niezwykle mała. Wygodniejszy okazał się mieszek makro, bo pozwalał płynnie zmieniać dystans. Ostatecznie postawiłem na bardziej szalone rozwiązanie.

Dwa obiektywy złączone pierścieniem odwrotnego mocowania i pierścienie pośrednie

Zastosowałem Heliosa i Pentacona, które połączyłem pierścieniem odwrotnego mocowania i dołożyłem komplet pierścieni pośrednich. To dało mi możliwość fotografowania wszystkich możliwych śnieżynek od mikrusów do pięknych gwiazd”.

Parawan plażowy i inne akcesoria

Prócz sprzętu fotograficznego przydaje się jeszcze kilka innych rzeczy. Jakich? No na przykład kawałek czarnego kartonu, czy też ulotki które mogą służyć za tło. Parawan plażowy osłaniający od wiatru. Wszelkiej maści pudełka, ulotki, latarki, szybki z ramki na zdjęcia na którą będziemy łapali nasze śnieżne modelki, miękki pędzel (np. do makijażu), które też znajdą mnóstwo zastosowań na tym mikro planie zdjęciowym.

Miękki pędzel przyda się do usuwania zabrudzeń z szybki

Czas na zdjęcia

Wszystko gotowe? Jest odpowiednia pogoda? No to czas na zdjęcia… ale chwila, nie tak szybko! Przygotowałeś wcześniej szybkę? Nie… To prawdopodobnie nici ze zdjęć. Szybkę trzeba przecież wcześniej schłodzić bo na nią będziemy łapać płatki śniegu. „To jest kluczowe w przygotowaniu do takich zdjęć” – podkreśla fotograf, który dodaje również, że „szybkę można zapakować w kopertę i pozwolić jej stać na mrozie do czasu nadejścia odpowiednich warunków”.

DIY – czyli mikrostudio do fotografii śnieżynek z pudełka po butach, ulotki i latarki

Kiedy jednak mamy przygotowaną szybkę i mamy też warunki to należy pamiętać, żeby nie dotykać jej gołymi dłońmi, a jedynie przez rękawiczkę. Warto jedynie po wyciągnięciu przetrzeć ją suchą gazą by oczyścić ewentualne zabrudzenia. Kiedy już złapiemy płatek na szybkę, to miękkim pędzelkiem możemy go przesunąć na miejsce lub też usunąć brudy i uszkodzone płatki z szybki.

Następnym krokiem jest położenie szybki na kartonie lub pudełku z kolorowym tłem i zrobienie zdjęcia  lub też nie… „Czasem jak spojrzę przez wizjer to uznaje, że nie warto robić zdjęcia, bo płatek ma np. jakąś skazę” – kończy Marcin.

Nie zawsze złapane śnieżynki będą tak ładne

Jak ustawić aparat?

Przede wszystkim stabilnie! Statyw będzie naszym przyjacielem. Dobrze jest też zadbać o dodatkowe oświetlenie – choćby latarki, ale oczywiście lepszym rozwiązaniem będą lampy LED, czy też lampy błyskowe. Jeśli ustawimy plan zdjęciowy i statyw, a także ostrość (nawet mając obiektyw z autofocusem lepiej jest w tym przypadku ustawiać ostrość manualnie), to reszta stanie się już tylko formalnością – „Jeśli wszystko ustawię, to jeśli potem podmienię płatek na inny to reszta ustawień pozostaje bez zmian”.

Kiedy już ustawimy aparat, to pozostaje tylko fotografować kolejne okazy!

No ale jakie parametry powinno się zwrócić uwagę? Dla najlepszej jakości Marcin używa ISO 100. Żeby płatek był ostry to domyka on swój obiektyw do wartości F/16 (bo więcej się nie da w Heliosie), a czas ekspozycji dobiera w zależności od warunków – „najczęściej waha się on w przedziale 0,5 sekundy do nawet 10 sekund”.

#Protip!

„Muszę jeszcze dodać, że takie wyciągniecie aparatu z ciepła na mróz spowoduje, że cały pokryje się szronem, natomiast wniesienie wychłodzonego aparatu do ciepła prawie natychmiast zrobi się cały mokry. Dlatego jeśli już warunki sprzyjają aparat pakuję w worek strunowy wyciskam z niego nadmiar powietrza, zamykam i zostawiam na balkonie na 10-15min. Dopiero po tym czasie rozpakowuje go i wkładam mu akumulator. Następnie ustawiam aparat na statywie.

Podobnie po sesji, gdy skończę wyciągam baterię i kartę pamięci, pakuję aparat do worka strunowego i dopiero wtedy zabieram do domu. Nie wyjmuję go do póki rosa nie zniknie z powierzchni worka. W trakcie sesji przydają się dodatkowe akumulatory, które trzymam w ciepłej kieszeni” – Marcin

Pozostaje więc tylko obróbka!

Marcin fotografuje w RAW-ach, tak żeby w postprodukcji móc wyciągnąć szczegóły ze zdjęć. „Wystarcza mi darmowy DPP (Digital Photo Professional) od Canona. Głównie skupiam się na poprawie balansu bieli, czy też rozjaśnieniu bieli i przygaszeniu czerni, korzystam z narzędzia Stamp Tool do usuwania niedoskonałości w formie pyłków, kurzu itp.” – podsumowuje fotograf, załączając przykładowe zdjęcie przed i po. Dodaje on również, że  konieczne jest pozbawienie szybki z zanieczyszczeń, bo nie wszystko jest w stanie wyłapać podczas sesji te drobinki są tak małe, że trudno je zauważyć gołym okiem.

No a jakie plany na przyszłość ma Marcin?

„Na pewno powoli rozglądam się za nowszym aparatem. Niestety, ale Canon 40D ma już swoje lata i poznałem już wszystkie jego ograniczenia. Słaby procesor, niski użyteczny poziom ISO, wysoki banding przy próbie forsowania obróbki, brak możliwości filmowania, brak obracanego ekranu, brak komunikacji bezprzewodowej, bardzo mała ilość pól autofokucsa, brak wielokrotnej ekspozycji i wiele, wiele więcej” – wymienia fotograf, który chciałby podnieść jakość swoich prac.

Nowy sprzęt pozwoli na poprawę jakości prac

Być może zmieni się też obiektyw na dedykowany do makrofotografii, głównie ze względu na możliwości płynnej zmiany skali odwzorowania, ostrość i  stabilizację. „Zawsze marzyłem o obiektywie Canon 100/2.8 Macro choć ostatnio chodzi mi po głowie Laowa 100/2.8 Macro ze skalą 2:1 – to było by coś!” – stwierdza rozmarzony Marcin.

Inkluzje w bursztynie czyli portret muchy sprzed 40 milionów lat – świat ultramacro z niezwykłymi obiektywami Laowa

„Na pewno myślę o zmianie oświetlenia, latarki to jednak nie jest zawsze najlepsze rozwiązanie, a teraz na rynku jest sporo świetnych lamp LED, które nie kosztują fortuny” – mówi Marcin, dodając – „Może też zainteresuje się bardziej tetheringiem, bo możliwość oglądania fotografowanych obiektów na dużym ekranie komputera może być bardzo wygodna.  Zastanawiam się też nad techniką Focus-Stacking, by jakoś poradzić sobie z tą mikroskopijną głębią ostrości, może jakaś szyna makro… czas pokaże, póki co uciekam w plener póki światło sprzyja!” – kończy nasz bohater!

Odwiedź instagrama Marcina

Jeśli spodobały Ci się prace naszego dzisiejszego bohatera to sprawdź jego profil na Instagramie, gdzie publikuje również inne zdjęcia macro:

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Marcin Najdzioński (@marcinnaj)

Podziel się.

O Autorze

Skupiam się głównie na reportażu i dokumencie. Doświadczenie zdobywałem pracując dla prasy, klubów, firm czy też klientów indywidualnych. Staram się dzielić swoją pasją poprzez pisanie o niej.

Zostaw komentarz

izmir escort