Zakup lampy błyskowej do aparatu daje nam zupełnie nowe możliwości zapanowania nad światłem. A co, jeśli chciałbyś, aby Twoja lampa mogła nie tylko błyskać będąc podłączona do gorącej stopki w aparacie, ale też z zupełnie innego miejsca? Przeczytaj nasz poradnik, na co zwrócić uwagę wybierając wyzwalacz radiowy, aby uczynić swoje oświetlenie bardziej kreatywnym.
Brak przewodów zdecydowanie rozwija nam możliwości sterowania błyskiem i kreowania światła. Duża ilość wyzwalaczy działa na odległość, powyżej 100 metrów, zatem możliwe jest fotografowanie za pomocą teleobiektywu lub przygotowanie foto pułapki z dodatkowym błyskiem. Radiowe wyzwalacze potrafią mieć naprawdę sporo zalet.
Na start – czyli wyzwalacz typu „młotek”
Podstawowymi wyzwalaczami są proste wyzwalacze działające zero-jedynkowo – wyzwalacz zamontowany w sanki aparatu wypuszcza sygnał, a odbiornik go przechwytuje i daje lampie błyskowej informacje o konieczności odpalenia palnika. Wadą jest to, że mamy dokładnie zero możliwości kontroli nad jakimkolwiek parametrem lampy czy błysku. Wszelkie korekcje musimy wprowadzać podchodząc do lamy i zmieniać jej ustawienia ręcznie. Zaletą takiego rozwiązania jest cena – podstawowy zestaw „nadajnik + odbiornik” możemy kupić za naprawdę niewygórowane pieniądze, a dodatkowe odbiorniki można bez problemu wyzwalać za pomocą jednego nadajnika. Dodatkowo jeden z najpopularniejszych zestawów Yongnuo RF-603, oprócz możliwości wyzwalania lamp, ma możliwość wyzwalania spustu migawki aparatu (dzięki odpowiedniemu kabelkowi dodawanemu w odpowiedniej wersji wyzwalaczy).
Kilka lamp, czyli grupowanie i kanałowanie – co to daje?
Pracując na parku oświetleniowym, składającym się z kilku reporterskich lamp błyskowych, bardzo pomocne jest wspomniane grupowanie i kanałowanie lamp. Ustawiając zestaw wybieramy na początku kanał (częstotliwość), na jakiej mają pracować. Pozwoli to na sterowanie grupą lamp bez zakłóceń w przypadku:
- gdy w pobliżu znajdują się inne urządzenia, mogące przypadkowo wyzwolić nasze lampy,
- gdy chcemy wyzwalać różne grupy lamp po sobie, np. podczas długiej ekspozycji.
Bardzo popularnym rozwiązanie są wyzwalacze Viltrox FC-240 z możliwością ustawienia w 3 kanałach, z zasięgiem do 100 metrów, czy model Yongnuo RF-605 z zasięgiem nawet do 270m (!!!). Gdy wybrane lampy ustawimy już w jednym kanale, możemy ustawić je w grupy. Dla przykładu: grupa A odpowiada za światło główne, grupa B za światło kontrowe, a grupa C za światło na tło. W każdej z grup możemy ustawić po kilka lamp. Prywatnie bardzo lubię pracę na zestawie składającym się z 3 lamp Yongnuo YN-560IV, sterownych za pomocą wyzwalacza Yongnuo YN-560-TXC. Sterownik pozwala mi na pełną kontrolę wszystkich ustawień lamp bez konieczności podchodzenia do nich.
Trzy ważne litery, czyli HSS
HSS, czyli czas synchronizacji z krótkim czasem otwarciu migawki. Na początku trochę teorii – większość cyfrowych lustrzanek posiada czas synchronizacji nie szybszy niż 1/250s. Większość współczesnych aparatów jest w stanie wyzwolić migawkę znacznie szybciej, skracając czas otwarcia migawki mechanicznej nawet do 1/8000s. Mimo to ten czas w porównaniu do czasu błysku lampy reporterskiej jest dość „dłużący się”. Dla przykładu na minimalnych ustawieniach lampa Yongnuo YN-600EX-RT wynosi 1/20000 sekundy. Przyczyną problemu z synchronizacją z krótkimi czasami otwarcia migawki jest konstrukcja mechanicznej migawki szczelinowej, w którą wyposażona jest każda lustrzanka i większość bezlusterkowców. Mechanizm ten składa się z 2 kurtyn zasłaniających matrycę. Poniższe grafy pokazują, w jaki sposób naświetlana jest matryca przy standardowym czasie otwarcia migawki oraz w działającym trybie HSS.
Kiedy warto skrócić czas otwarcia migawki przy błysku?
- Gdy chcemy zamrozić ruch (np. fotografując z błyskiem spadające krople na tafle wody).
- W momencie robienia zdjęcia z dużą ilością światła zastanego ze światłem błyskowym, gdy chcemy zmniejszyć wpływ światła zastanego na scenę (np. fotografowanie pod słońce poruszających się obiektów).
- Gdy zależy nam na małej głębi ostrości, a jednocześnie chcemy ograniczyć ilość wpadającego światła, a nie mamy akurat filtra szarego pod ręką.
Tryb HSS jest dostępny już w prostszych zestawach, jak Delta Meike RC-10, które dodatkowo dają możliwość wyboru jednego z 99 kanałów.
Wyzwalacz radiowy z TTL – czyli sporo robi się za mnie
TTL oznacza pomiar światła przez obiektyw. W największym skrócie jest to swoista automatyka błysku, działająca w oparciu o informacje o świetle wpadającym przez obiektyw na światłomierz. Wyzwalacz, który współpracuje z tym trybem i jest podłączony do lampy reporterskiej wspierającym TTL, pozwoli na zdecydowanie wygodniejszą pracę. Nie będziecie musieli martwić się o delikatne przesunięcie źródła światła lub modela i ponownie przeliczać, i ustawiać ekspozycję błysku za pomocą światłomierza (lub metodą prób i błędów poprzez zdjęcia próbne). Wszelkie korekty zostaną poprawione dzięki aparatowi i komunikacji z lamp o odległości od fotografowanego obiektu. Praca staje się znacznie szybsza, przyjemniejsza i prostsza.
Wyzwalacz współpracujący w systemie zarządzania błyskiem danego systemu (czy to CLS w Nikonie czy E-TTLII w wypadku Canona) ustawiamy w tryb MASTER, a lampy w tryb SLAVE i mamy wszystko pod kontrolą. Oczywiście możemy skorzystać z lampy systemowej, którą można ustawić w tryb MASTER, ale wyzwalacz jest sporo mniejszym obciążeniem dla portfela. Pamiętać należy, że każdy producent ma swój algorytm pomiaru TTL i wyzwalacza, dedykowanego do aparatów Canon, nie wykorzystamy z lampami z systemem TTL do Nikona i odwrotnie. Drugą ważną przypadłością, na którą należy zwrócić uwagę jest to, czy nasz nadajnik będzie komunikował się bezpośrednio z lampą (jak w przypadku Yongnuo YN-E3-RT w systemie Canon RT), czy należy do lampy dołączyć odbiornik (np. w przypadku serii Pixel King PRO, Yongnuo YN-622 czy Phottix Odin).
Możliwość korzystania z bezprzewodowych systemów wyzwalania i sterowania błyskiem jest bardzo wygodna. Unikamy plątaniny kabli, ryzyka, że przez złamanie kabla sygnał nie zostanie przesłany i ogromnych szpul na same kable. Owszem, co bardziej ortodoksyjni i tradycyjni fotografowie lubią korzystać z gniazd typu PC i w ten sposób wyzwalać lampy, ale w dzisiejszych czasach to tak, jak preferować podróżowanie dyliżansem nad samochodem.