Deszczowa Islandia z bezlusterkowcami Olympus serii OM-D EM – co zabrać w trudne warunki?

0

Islandia niewątpliwie stała się w ostatnim czasie popularnym kierunkiem podróży – zwłaszcza tych fotograficznych. Na jednym, niewielkim obszarze otrzymujemy tak dużo, że stanowi to istny raj dla zdjęć. Postanowiłem dołączyć do grona fotografujących Islandię i we wrześniu wraz z zestawem sprzętu Olympus wyruszyłem na podbój islandzkich krajobrazów. Pogoda nie rozpieszczała, ale i na to odpowiednio się przygotowałem – oczywiście w zakresie sprzętowym.

Decydując się na tego typu wyprawę warto przemyśleć, jakiego sprzętu będziemy potrzebować. Z perspektywy czasu i podobnych podróży wiem, że zestaw powinien być w miarę mobilny, aby nie utrudniał nam robienia dobrych zdjęć. Inaczej bardziej skupiamy się na niedogodnościach ciężkiego sprzętu niż na pięknych widokach. Aktualnie na rynku niemal każda firma posiada w swojej ofercie „lustrzanki bez lustra”. Takie aparaty nie tylko mają „fajny obrazek”, wymienną optykę, ale są też małe i mobilne. Jednym słowem – są idealne w podróż.

Wybierając się na Islandię długo myślałem, jaki sprzęt zabrać. Każdy producent ma w swojej ofercie coś ciekawego. Wybór padł na Olympusa – połączenie jakości i małych gabarytów miało tutaj kluczowe znaczenie. Jechałem głównie fotografować krajobrazy, jednak chciałem mieć uniwersalny zestaw, który pozwoli mi też w odpowiednich sytuacjach uzyskać płytką głębię ostrości. W większość sprzętu wyposażyłem się w wypożyczalni Cyfrowe.pl.

Do mojej torby trafiły więc dwa body Olympusa – OM-D E-M1 (już wkrótce na rynku pojawi się jego następca: OM-D EM-1 Mark II) oraz OM-D E-M5 Mark II. Biorąc pod uwagę pogodę, która czekała mnie na miejscu, był to najlepszy wybór. Aparaty są dodatkowo uszczelniane oraz posiadają obudowy odlewane ze stopu magnezowego, co zagwarantowało mi ich niezawodną pracę w każdych warunkach.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Korpusy nieznacznie różnią się od siebie. Model E-M1 ma wyprofilowaną rękojeść, autofocus oparty o detekcję fazy oraz możliwość podpięcia dodatkowego gripa. E-M5 Mark II, tak samo jak E-M1, ma pięcioosiową stabilizację obrazu na matrycy, lecz nieco bardziej efektywną (na poziomie +5EV w stosunku do +4.5EV). E-M5 Mark II posiada również tryb HighRes, który pozwala tworzyć zdjęcia o rozdzielczości 40mpix – aparat porusza matrycą i tworzy jedno wielkie zdjęcie. Różnice są na tyle niewielkie, że wziąłem ze sobą 2 body tylko dlatego, żeby nie narażać matrycy podczas zmiany obiektywów (na Islandii sporo pada i o jakimkolwiek serwisie można tylko pomarzyć). W trakcie podróży jeden aparat miałem zamocowany na uchwycie Peak Design CapturePro, a drugi przewieszony na pasku Peak Design Slide. Wszystko było więc na swoim miejscu i co najważniejsze – cały czas pod ręką.

Jakie obiektywy postanowiłem zabrać?

  • Olympus M.ZUIKO DIGITAL ED 7-14 mm f/2.8 PRO – bardzo fajny szeroki kąt, ostry od pełnego otworu przysłony, nadaje kadrom trochę dynamiki.
  • Olympus M.ZUIKO DIGITAL 40-150 mm f/2.8 PRO + Telekonwerter MC-14 – niezawodny uszczelniany teleobiektyw. Jego jasność w połączeniu ze stabilizacją w korpusie OM-D daje nam gwarancję ostrego zdjęcia, nawet z dużej odległości.
  • Olympus M.ZUIKO DIGITAL 25 mm f/1.8 – typowa portretówka. Dobry do zdjęć nocnych – bardzo jasny, co przekłada się również na płytką głębię ostrości. Idealny instrument.
  • Olympus M.ZUIKO DIGITAL 12 mm f/2.0 – mogłoby się wydawać, że zabierając ten obiektyw zdublowałem ogniskową z obiektywem 7-14 mm, jednak ten stałoogniskowy obiektyw ma wyraźnie mniejszą dystorsję, kadry są prostsze, a dodatkowo średnica mocowania filtrów jest taka sama, jak przy 25 mm, dzięki czemu nie musiałem mieć innego adaptera do systemu Cokin.
  • Olympus M.ZUIKO DIGITAL ED 8 mm f/1.8 Fisheye PRO – ultra jasny, ultra szeroki kąt – doskonały pod każdym względem optycznym nowy produkt Olympus. Idealny, kiedy chcemy zmieścić na fotografiach to, czego normalnym obiektywem byśmy nie uchwycili.

Do mojej torby trafiły też filtry szare gradacyjne Cokin oraz statyw – wybór padł na Triopo G130 z uwagi na jego bardzo małe gabaryty i odpowiednią wytrzymałość do używanego przeze mnie sprzętu. Nie mogło też zabraknąć takich akcesoriów, jak dodatkowe akumulatory czy karty pamięci. Całość prezentowała się jak na poniższym zdjęciu.

 

untitled-2

Baterie, ładowarki, kable, karty pamięci i grip umieściłem w grafitowej torbie Peak Design Everyday Messenger Bag, która idealnie mieści się w „miarce” bagażu podręcznego na lotnisku z całą elektroniką w środku, a nawet ze statywem – rozwiązanie bardzo mobilne. Tak wyposażony ruszyłem na podbój fotograficzny Islandii.

W kolejnym artykule (który już wkrótce) postaram się pokazać, jak sprawdził się cały ten zestaw w praktycznych warunkach. Spojrzymy na zorzę i krajobrazy, by tak naprawdę przekonać się, czym dla amatora, jak i dla profesjonalisty może być Olympus.

Podziel się.

O Autorze

Specjalista ds. Sprzedaży w Cyfrowe.pl. Pasjonata filmu i fotografii. Po pracy głównie obcuje ze sprzętem, zajmuje się produkcją teledysków muzycznych oraz hobbystycznie - fotografią.

Zostaw komentarz

izmir escort