Mały, tani i ostry. Taki mógłby być słoik sosu azjatyckiego, ale nie obiektyw fotograficzny. A jednak! Niemożliwe stało się faktem, gdy zaprezentowano obiektyw Viltrox 56 mm f1.7, który posiada wszystkie te cechy na raz. Gdzie więc jest haczyk? I czy w ogóle jest jakiś?
Viltrox stawia na miniaturyzację
Oferta obiektywów o ogniskowej 56 mm w systemie Fujifilm X jest bardzo rozbudowana, a konkurencja niezwykle silna. Viltrox nie jest tu wyjątkiem i sam posiada taki obiektyw w ofercie. Mowa tu o Viltrox AF 56 mm 1.4, który zaprezentowany był dobrych kilka lat temu.
Rynek jednak nie znosi próżni i producent zdecydował się rozbudować swoją ofertę o obiektyw minimalnie ciemniejszy, ale zdecydowanie tańszy. I o wiele mniejszy, a co za tym idzie o wiele lżejszy.
Jego waga to dokładnie 171 g, czyli niewiele więcej niż dwie baterie do aparatu. Można powiedzieć, że obiektywów tanich i małych było już w historii fotografii całkiem sporo. Większość z nich powstała jednak kosztem dobrych parametrów optycznych. Tutaj jest jednak zupełnie inaczej. Na początku tego tekstu wspominałem o haczykach, ale im dłużej miałem go w ręku, tym coraz mniej wierzyłem w to, że jakieś znajdę.
Minimalizm sprzętowy
Obudowa obiektywu jest minimalistyczna do granic możliwości. Wszystko jest w tym projekcie niezwykle dobrze przemyślane. Wszystko, czyli w tym przypadku nic. Na obudowie nie znajdziemy bowiem żadnych przycisków, przełączników, zbędnych udziwnień. Nic, co mogłoby zaburzyć ascetyczną stylistykę. A co na pewno miałoby wpływ na wagę końcowego produktu.
Przednia soczewka chroniona jest przez fabrycznie dołożoną osłoną przeciwsłoneczną. W przypadku potrzeby użycia filtrów możemy skorzystać z mocowania o średnicy 52 mm.
Półroczny test filtrów Marumi – który najlepiej chroni obiektyw?
Jedyny ruchomy element to pierścień ustawiania ostrości. Zajmuje on blisko połowę długości całego obiektywu i jest delikatnie karbowany. Nie ma żadnego zakresu ani ogranicznika, kręci się dookoła własnej osi. Nawet opis budowy wyszedł mi minimalistyczny, ale wcale mnie to nie dziwi.
Ktoś mówił ostrość?
Kompaktowe i jasne obiektywy najczęściej miały największy problem z ostrością, a raczej jej brakiem. W tym przypadku już od maksymalnie otwartej przysłony otrzymujemy obrazek ostry i szczegółowy. To chyba jedna z największych niespodzianek tej premiery. Na pewno największą niespodzianką jest cena tego obiektywu. Gdybym nie zobaczył na własne oczy, nigdy w życiu bym nie uwierzył, że obiektyw tego typu może kosztować raptem 700 zł. Przy galopującej inflacji premierowy obiektyw z trzycyfrową ceną to coś, na co nie byłem gotowy i dalej do końca ciężko mi to przetworzyć. Skoro tanio już było, to jak to wytłumaczyć?
Dziś Fuji lub Nikon. A reszta?
Obiektyw Viltrox 56 mm f1.7 dostępny jest z mocowaniem Fujifilm X oraz Nikon Z. Myślę, że kwestią czasu jest mocowanie pod bagnet Sony, choć użytkownicy tego systemu mogą czuć się nieco rozczarowani i pominięci. Ale nie powinni porzucać nadziei, bo sam mocno wierzę, że się doczekają.
Pewne jest natomiast to, że jesteśmy świadkami bardzo poważnej ekspansji Viltroxa, który nie tylko oferuje produkty o świetnej jakości, ale także niezwykle konkurencyjnej cenie. Po rewelacyjnych i bezkompromisowych obiektywach z serii PRO przyszła kolej na segment obiektywów dla mniej wymagających użytkowników. I tutaj również Viltrox zaznacza bardzo wyraźnie swoją obecność.
Zestaw dobry na każdą okazję
Obiektyw Viltrox 56 mm f1.7 w połączeniu z kompaktowymi aparatami Fujifilm stworzył idealny zestaw na co dzień. Jego wymiary i waga sprawiają, że chce się go zabierać nie tylko na sesję, ale po prostu na spacer. Mówi się, że najlepszy aparat to ten, który mamy pod ręką. A trudno nie mieć pod ręką czegoś, co waży tak niewiele. Zwłaszcza gdy oferuje przy tym więcej, niż moglibyśmy się spodziewać. Niczym słoik dobrego sosu do azjatyckiego. Mały, tani i ostry. Bez haczyków.
Jeden komentarz
Focie takie sobie! Praktycznie każdą używaną portretówką można zrobić takie fotopstyki. Słabiutko Panie Multana!!!