Żyjemy w czas dynamicznie rozwijającej się technologii. Co rusz słyszymy o przełomach w danej dziedzinie. Zasypywani jesteśmy informacjami o nowych odkryciach i udoskonaleniach. Nie inaczej jest w przypadku fotografii. Ostatnio prawdziwy kamień milowy postawił Sony wypuszczając korpus A9 III, którego sercem jestem globalna migawka po raz pierwszy udostępniona na rynku konsumenckim.
Sprzęt dla najbardziej wymagających
Korpusy Sony z serii A9 dedykowane są przede wszystkim dla profesjonalistów, w tym zawodowych reporterów. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej, trzeciej odsłony tego aparatu. Podobnie jak poprzednik Sony A9 III, może pochwalić się licznymi usprawnieniami, które docenią zaawansowani fotoreporterzy. Wśród nich znajdziemy między innymi szybki transfer FTP, notatki głosowe, filtry odtwarzania, wyświetlanie zdjęć w grupach i wiele więcej.
Jak zmieniła się obudowa?
Z jednej strony aparat oferuje kosmetyczne zmiany. Dodany został przycisk C5 znajdujący się na foncie korpusu, tuż przy obiektywie. Usunięto skale z pokrętła kompensacji ekspozycji, gdyż teraz można go swobodnie samemu programować. Szczerze mówiąc, nie jestem fanem tej zmiany. Dalej korzystam z tego pokrętła w tradycyjny sposób i tęsknię za przedziałką. Ponadto dodano znaczek ✱ na tarczy trybów pracy migawki. Ta pozycja pozwala na zdefiniowanie własnej szybkości fotografowania seryjnego i samowyzwalacza.
To, co wydaje mi się najważniejsze to poprawiona ergonomia za sprawą powiększenia chwytu. Teraz osoby z większymi dłońmi mogą wygodnie pracować z aparatem. Co więcej, nowy korpus został zaprojektowany z myślą o trudnych warunkach pracy, w związku z czym jest odporny na pył i wilgoć, jednocześnie zachowując stosunkowo niewielkie rozmiary i lekkość. Aparat dysponuje również 3.2-calowym wyświetlaczem, który jest nie tylko odchylany, ale również obraca się w różne strony. Ekran pozwala na dotykowe starowanie również w trybie odtwarzania oraz menu.
Ladies and gentlemen, globalna migawka!
Globalna migawka to absolutny przełom w branży fotograficznej. Gdy myślimy o pierwszym aparacie cyfrowym, nostalgicznie wspominamy firmę Kodak. Później pozbyliśmy się lustra za sprawą aparatów Leica i Panasonic. Dziś jesteśmy świadkami wprowadzenia na rynek konsumencki pierwszego aparatu z globalną migawką. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że za kilka lat w ten sposób będziemy wspominać premierę Sony A9 III!
Ta technologia jest podobna do elektrycznej migawki, którą wszyscy znamy. W tym przypadku jednak najważniejszą różnicą jest zapisanie obrazu na całej powierzchni matrycy w jednym momencie, a nie linijka po linijce jak ma to miejsce w tradycyjnych migawkach. Więcej na ten temat znajdziecie w świetnym artykule na naszym blogu.
Teraz zajmę się przedstawieniem konkretów, jakie oferuje to rozwiązanie w Sony A9 III. Przede wszystkim skrócenie czasu naświetlania. W tym modelu minimalny czas naświetlania wynosi aż 1/80 000 sekundy. Nie liczcie zer. Dobrze napisałem. W najszybszym trybie seryjnym czas naświetlenia zostaje ograniczony do 1/16 000, jednak wciąż jest to bardzo imponujący wynik!
Do tego eliminacja efektu zaciemnienia oraz zniekształceń, nieograniczone możliwości synchronizacji lampy błyskowej z wszystkimi czasami migawki oraz…
Fotografowanie w trybie seryjnym
Sony A9 III często będzie można spotkać w rękach fotoreporterów na wydarzeniach sportowych. To za sprawą wyjątkowo szybkich zdjęć seryjnych, których prędkość może osiągnąć nawet 120 klatek na sekundę w pełnej rozdzielczości, z autofokusem i w formacie RAW. Co prawda takie wyniki jesteśmy w stanie osiągnąć przez maksymalnie 1,6 sekundy, jednak jest to dostateczny czas, by uchwycić najważniejszy, dynamiczny moment. Gdyby to nie wystarczyło to aparat oferuje tryb pre-capture, który pozwala na rejestrację obrazu przed naciśnięciem do końca spustu migawki.
Te możliwości sprawdzą się nie tylko w sporcie. Pracę w 120 kl./s. docenią również miłośnicy fotografii dzikiej przyrody. Jest to również świetna okazja do szybkiego zapełnienia waszych kart. Tu szczera rada — nie bawcie się tą opcją przed zakupem pojemnej karty pamięci! Aparat oferuje dwa sloty zarówno na karty SD jak i bardzo szybkie CFexpress typu A.
Czy autofokus nadąża za serią?
120 klatek na sekundę to dużo. To już ustaliliśmy i na pewno co do tego wszyscy jesteśmy zgodni. Jak się jednak ma sprawa z fokusem? Ile tak naprawdę z tych zdjęć jest celnych? Mam dobre wiadomości.
Wiele w tym teście zależy od obiektywów. Uważam, że do tak zaawansowanego sprzętu nikt nie będzie podpinał tanich szkieł. W związku z tym używałem Sony FE 70-200 mm f/2.8 GM2, do którego prędkości nie można mieć zastrzeżeń.
Obszar ostrości obejmuje ponad 95% kadru, a składa się na niego aż 759 pól AF z wykrywaniem fazy. Te liczby mogą robić wrażenie i powinny. Aparat trafia szybko i celnie. Fokus nie ucieka, tylko pewnie podążą za obiektem. Mamy możliwość wyboru, jakich modeli ma szukać Sony. Do dyspozycji mamy ludzi, zwierzęta, ptaki, a nawet samoloty, pociągi i samochody!
Podczas fotografowania koszykówki fokus trzymał się zawodników, skacząc tylko między głową a okiem danego gracza. Działało to bardzo dobrze i nie mam co do tego większych zastrzeżeń. Problem występował gdy sportowiec podnosił piłkę nad głowę, chcąc oddać rzut. W momencie gdy piłka mijała głowę zawodnika, fokus ustawiał się na piłkę. Pierwsza klatka po odsłonięciu oka dalej miała ostrość na piłce. To jedyny mankament, jaki zauważyłem. Brzmi jak czepianie się? Możliwe, ale od tego tu jestem.
Rewolucja pożera własne dzieci
Niestety każda technologia przyszłości na starcie wymaga poprawy. Nie inaczej jest w tym przypadku. To, co zauważyłem na początku pracy z aparatem to minimalna wartość ISO wynosząca 250 (125 w trybie rozszerzonym). Szum na zdjęciach pojawia się dość szybko, a przy bardzo wysokich czułościach jest on wyjątkowo dokuczliwy. Przy dzisiejszych metodach odszumiania nie jest to nic, co przekreśla ten sprzęt, jednak warto mieć to na uwadze, inwestując w nowy aparat.
Przed premierą jak i po niej wiele osób skarżyło się na rozpiętość tonalną, która miała pozostawiać wiele do życzenia. Głosy te nie wzięły się znikąd i niestety muszę do nich dołączyć. Rzeczywiście pliki RAW wydają się być płaskie i sprane. Praca w programach graficznych pomaga, jednak przynosi straty w jakości obrazu. Różnice są niewielkie, ale dla profesjonalistów, do których dedykowany jest ten sprzęt, może być to decydujący aspekt.
Dla wielu osób wadą również może być cena, która aktualnie przekracza 30 000 złotych. Niezależnie od tego, co uważamy o wycenie Sony A9 III, musimy wziąć pod uwagę niepodważalne zalety tego produktu. Sprzęt tej klasy i z nową, przełomową technologią musi swoje kosztować. Jakby nie było, rozmawiamy teraz o aparacie z najwyżej półki oferującym najświeższe technologie. Z drugiej strony jego poprzednik Sony A9 II, pozbawiony globalnej migawki i kilku mniejszych zmian kosztuje 10 000 zł mniej. Czy to dużo, czy mało? Ocenę pozostawiam wam.
Czy to odpowiedni czas na upgrade?
Ekspansja Sony trwa w najlepsze. Japończycy celują wysoko i starają się być o krok przed konkurencją. Premiera Sony A9 III jest tego najlepszym przykładem. To aparat, który przekracza granice i wytycza nową ścieżkę branży fotograficznej. My, potencjalni klienci, jesteśmy świadkami wiekopomnej chwili i to od nas zależy, jak zostanie przyjęta. Czy damy się uwieść krótkim czasom naświetlania, wyjątkowo szybkiej migawce i opcjom przygotowanym specjalnie dla najbardziej wymagających? Czy jednak odrzuci nas szum i wątpliwa rozpiętość tonalna? Odpowiedź pozostawiam wam. Ja zakochałem się w tym aparacie, choć bywa to trudna miłość.
Zobacz też materiał wideo
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, to zapraszam was do materiału wideo na naszym kanale YouTube, który również przygotowałem.