Sigma 20 mm F2.0 DG DN pierwsze wrażenia

0
Sigma zaprezentowała nowy obiektyw do aparatów Sony! Jest nim szeroki kąt Sigma Contemporary 20 mm F2.0 DG DN. To kolejna już stałka z serii „I”, na której rozwijaniu skupia się teraz producent. Jak szkło sprawdza się w praktyce? Zobacz nasze pierwsze wrażenia i przykładowe zdjęcia!

Dla kogo jest to szkło?

Sigma Contemporary 20 mm F2.0 DG DN to jasna, szerokokątna stałka z mocowaniem Sony E. Powinni się nią zainteresować wszyscy posiadacze aparatów Sony. Zdjęcia, które zobaczysz w tym artykule zostały wykonane za pomocą aparatu Sony A7 III. Obiektyw dostępny jest też z bagnetem L-mount. Nowy model Sigmy w przedsprzedaży wystartował z ceną około 3200 złotych, co plasuje go na średniej półce cenowej.

Do jakich zastosowań przyda się to szkło?

Jak to zwykle bywa przy szerokim kącie, można spodziewać się, że obiektyw sprawdzi się przy krajobrazach, zdjęciach ulicznych, dokumencie czy po prostu na co dzień w ciasnych pomieszczeniach. Producent poleca go również do architektury, jednak po kilku godzinach fotografowania nim – na mieście, wśród różnych budowli, nie do końca mogę się zgodzić z uwagi na zniekształcenia geometryczne, ale o tym później.

Wygląd i obudowa – bardzo satysfakcjonujący efekt

Po wyjęciu Sigmy 20 mm F2.0 DG DN z pudełka jest efekt wow. Obiektyw sprawia wrażenie naprawdę „dopieszczonego”. Jego obudowę wykonano w całości z metalu, posiada on także mosiężny bagnet – całość wygląda zarówno ładnie jak i solidnie. Mimo kompaktowych rozmiarów, czuć jego lekki ciężar. Ale nie zrozum mnie źle, nie chodzi o to, ile on waży. Chodzi o specyficzne, pełne satysfakcji uczucie podczas trzymania go w dłoni. Patrząc na pięknie radełkowane pierścienie przysłony i ostrości, masz wrażenie, że trzymasz coś luksusowego. Taki wygląd charakterystyczny jest dla całej serii „I”, która inspirowana jest obiektywami filmowymi. Jeśli do tej pory używałeś tylko tzw. „Artów”, to jest to coś całkowicie innego. Do obiektywu dołączona jest metalowa osłona przeciwsłoneczna i magnetyczny dekielek.

Zobacz recenzje innych obiektywów z tej serii >>

Dobra ostrość w całym kadrze

Sigma 20 mm F2.0 DG DN to żyleta w środku kadru, obojętnie na jakiej przysłonie robisz zdjęcia. Może i na rynku konkurencja albo i nawet ta sama marka, ma do zaoferowania szkła jaśniejsze, to te 2.0 robi robotę i jest naprawdę ostre od tzw. „pełnej dziury”. Nawet docinając zdjęcie w postprodukcji i robiąc zbliżenie na 100% w Photoshopie jakość detali jest w porządku.

Świetna praca pod światło

Podczas testów wykonałam mnóstwo zdjęć pod słońce – taką fotografię lubię, nastrojową i świetlistą. Nie zauważyłam, aby Sigma 20mm F2.0 DG DN miała jakiekolwiek problemy z flarami, blikami czy komą. Słońce w kadrze bardzo fajnie i miękko wlewa się do kadru. Nie widzę też spadku kontrastu. Zdjęcia mimo ostrego światła dalej są użyteczne, kolorowe i nasycone – bez zbędnej obróbki. Informacja ta przyda się nie tylko fanom krajobrazów ale i astrofotografii, gdyż pomoże w ładny sposób pokazać na zdjęciu jasne punkty w postaci gwiazd. Do niewielkich minusów zaliczyć można aberrację chromatyczną, którą widać na dużym powiększeniu. Na szczęście można się jej pozbyć łatwo w postprodukcji, więc nawet dla miłośnika zdjęć pod światło nie jest to bardzo istotna kwestia.

Przyjemny bokeh

Obiektyw ostrzy już z odległości 22 cm. Umożliwia to podejście z nim bardzo blisko tematu i sfotografowanie detali z pięknym efektem bokeh, do jakiego Sigma zdążyła nas już przyzwyczaić.
Nie jest to oczywiście obiektyw makro, ale zbliżenia z szerokiego kąta też potrafią być ciekawe.

Widoczna winieta

Niestety, na zdjęciach zauważyć można dość mocną winietę, która zaciemnia rogi kadru. W latach około 2010 był to modny efekt a wielu fotografów dodawało go zdjęć celowo. Nawet ja przyznaję się do tego, choć moda minęła, a dziś wstydzę się już tamtych zdjęć ;) Śmiechem żartem, podsumowując tę kwestię, może to być problem dla osób profesjonalnie zajmujących się fotografowaniem, np. architektury czy zdjęć stockowych, gdyż winietę taką trzeba będzie usuwać w postprodukcji, a nie zawsze da się to idealnie zamaskować. Osobom wykonującym reportaż, street czy dokument efekt taki nie musi przeszkadzać, gdyż podkreśla to, co dzieje się w centrum kadru, a to tam najczęściej umieszczamy temat fotografii.

Ponadto w aparatach Sony, dla których ten obiektyw został stworzony, istnieje w menu coś takiego jak korekcja zniekształceń. Po jej włączeniu winieta jest mniej zauważalna, choć nie znika całkowicie. Niemniej, obiektyw staje się od razu bardziej użyteczny. O ile nie fotografujemy laboratoryjnej bieli (jak w fotografii bezcieniowej) czy innych monokolorystycznych kompozycji – jest to do zniesienia.

Zdjęcie wykonane Sigmą 20 mm F2.0 DG DN Contemporary z filtrem polaryzacyjnym Marumi Fit+Slim 62 mm

Beczka

Beczka to potoczna nazwa zniekształceń geometrycznych, które „wybrzuszają” środek kadru. Tak jak na poniższych zdjęciu, fotografowana ściana nie ma linii prostych, lecz zaokrąglone, a bramka na boisku wydaje się być wygięta – w rzeczywistości była idealnie prosta. Im bliżej brzegu kadru tym efekt bardziej widoczny, im bliżej środka tym coraz mniej zauważalny.

Fotografując architekturę tym obiektywem trzeba komponować kadr w przemyślany sposób, aby zniekształcenia nie popsuły nam zdjęcia. Również jak w przypadku winiety, zalecam po prostu włączenie w aparacie korekcji, która niweluje problem w 50% (oceniając na oko).

Coś za coś czyli o trendach w produkcji obiektywów

Obiektyw Sigma 20 mm F2.0 DG DN jasno pokazuje, że zmieniły się nieco trendy, jeśli chodzi o produkcje optyki (Sigma nie wydaje się być w tym jedyna). Wady optyczne, takie jak winieta czy geometria, które można skorygować software’owo, przestały być oczkiem w głowie producentów optyki. Można przecież włączyć korekcję w aparacie i w Lightroomie czy innym programie do obróbki rawów i pozbyć się problemu. Dzięki takiemu podejściu Sigma, czy inni producenci, mogą skupić się na czymś, czego w oprogramowaniu nie da się „podkręcić” czyli rozdzielczości, ostrości, komie itp. które akurat ten model ma dopieszczone.

Warto też zaznaczyć, że omawiany w tym tekście obiektyw 20 mm z serii „I” jest identycznych gabarytów, co ciut starszy od niego obiektyw 24 mm F2.0. Jest to nie lada osiągnięcie, ponieważ ogniskowa 20 mm jest znacznie szersza i bardziej wymagająca w produkcji. Gdybyśmy spojrzeli natomiast na obiektywy do lustrzanek marki Sigma, zauważylibyśmy od razu, że obiektyw 20 mm jest dwukrotnie większy od obiektywu 24 mm. Gdybyśmy chcieli stworzyć obiektyw, który będzie idealny technicznie pod każdym względem, na pewno nie uzyskalibyśmy tak małego i lekkiego produktu. Jest to więc klasyczne „coś za coś”. Widać tu celowe działanie, aby dostarczyć klientowi korzyści tam, gdzie warto, a tam gdzie można coś wskórać oprogramowaniem – odpuścić.

A co dla Ciebie jest najważniejsze jeśli chodzi o obiektywy? Co odpuszczasz, a czego nie może zabraknąć w Twoim obiektywie i na Twoich zdjęciach?

Więcej artykułów o obiektywach na naszym blogu >>

Podziel się.

O Autorze

Fotograf, redaktor, socjolog. Zadeklarowany wzrokowiec. Uwielbia pisać i robić zdjęcia. Pisanie o fotografii to "kumulacja", która sprawia, że jest szczęśliwa. Fotografuje już od 10 lat, głównie śluby, portrety i reportaże. Redaktorskie doświadczenie zdobywała m.in. w Wirtualnej Polsce. Laureatka ogólnopolskich konkursów poetyckich i fotograficznych. W Cyfrowe.pl pełni rolę specjalisty ds. content marketingu. Odpowiada za całokształt bloga, redakcję i jej rozwój.

Zostaw komentarz

izmir escort