Okres zimowy to czas, gdy wielu z nas zostawia swoje zaawansowane aparaty w domu, dając się ponieść szaleństwu na stokach. Kompromis między jakością zdjęcia, kontrolą nad ekspozycją a wielkością korpusu musi być dobrze wyważony. W tym wypadku wybór może być tylko jeden – bezlusterkowiec ze spacerowym obiektywem. Dla mnie wszystkie te cechy spełnia Olympus OM-D E-M5 z obiektywem 14-150 II.
Zestaw, który zabieramy na aktywny zimowy wypoczynek, musi mieć kilka cech:
- uszczelnienia i odporność na mróz,
- uniwersalny obiektyw,
- wygodę sterowania w rękawiczkach,
- mieścić się do kieszeni kurtki.
Wszystko to ma Olympus OM-D E-M5 z obiektywem 14-150 II.
- Zarówno aparat i obiektyw są uszczelnione, więc bez problemu wytrzyma upadek w śnieg.
- Obiektyw pozwala nam na kadrowanie od przyjemnego szerokiego kąta (choć dodatkowe 2 mm na dole byłyby nie od rzeczy) do przyjemnego tele, pozwalającego na przyjemne zbliżenia.
- Dzięki rozwiązaniu dźwigni, gdzie możemy zmienić funkcję pokręteł, mamy w pokrętłach ISO, balans bieli, migawkę i przesłonę – czyli większość rzeczy, do których nie musimy celować w mały przycisk.
- Po złożeniu tulipana spokojnie mieści się do kieszeni puchowej kurtki.
Gdy zostałem poproszony o wybranie i sprawdzenie aparatu w zimowych warunkach, zdziwiłem się mocno. Mieszkam nad morzem, gdzie śniegu i mrozu w tym roku było jak na lekarstwo, na nartach i łyżwach jeździć nie potrafię, a ostatni kulig zaliczyłem w podstawówce. Trzeba było więc czekać na śnieżne okno pogodowe bądź improwizować. Na szczęście udało się znaleźć odrobinę śniegu.
Co do stabilizacji, to ta zaimplementowana w Olympus OM-D E-M5 mk II znana jest ze swej niezawodności. Niestety, jako że sam nie jeżdżę na nartach ani na snowboardzie, a śniegu na sanki zbyt mało, muszę posiłkować się filmem porównawczym z youtube.
Co do jakości obrazka też nie można mieć zastrzeżeń. Co prawda pierwsze warunki zimowe nie były super srogie (choć zimny wiatr dawał w kość) i światło nie rozpieszczało, to sam obiektyw pozwalał na spokojne fotografowanie bez konieczności podmiany na bagnecie.
Wielu z aktywnie spędzających czas na stoku decyduje się tylko na korzystanie ze zdjęć z kamery GoPro czy „solidnych” kompaktów, jak Olympus TG5 czy Nikon W100. Niestety w pierwszym przypadku nie ma mowy o zoomie, a w drugim o pełnej kontroli nad parametrami zdjęcia. Lustrzanka w większości wypadków odpada – jest spora i nieporęczna w ruchu. Zostaje wcześniej wspomniany bezlusterkowiec ze spacerowym obiektywem – a w tym wypadku najrozsądniejszym rozwiązaniem jest w mojej opinii Olympus OM-D E-M5 zobiektywem 14-150 II.