Pytanie, które stawia sobie wielu fotografów, czy też amatorów fotografii. Jedni twierdzą, że lustrzanki wciąż mają wiele do zaoferowania, inni nazywają ich posiadaczy „leśnymi dziadkami”. Kto ma rację? Zagadnienie to było nawet tematem przewodnim live’a na facebooku Cyfrowe.pl (zapraszamy co czwartek o godz. 18). Właśnie tamta dyskusja skłoniła mnie do dorzucenia swoich pięciu groszy w tym temacie.
Żeby uczciwie móc wybrać zwycięzcę w tym porównaniu, potrzebne będą aparaty o bardzo zbliżonej charakterystyce – a więc najlepiej by było, żeby pochodziły od jednego producenta. W tym momencie, tylko Nikon i Canon produkują jednocześnie lustrzanki i bezlusterkowce. Producenci tacy jak Sony, Panasonic czy Olympus postawili już dawno na konstrukcje bez luster.
Co to jest bezlusterkowiec?
Zacznijmy od wyjaśnienia tego, czym w ogóle jest bezlusterkowiec. Jak można się domyślać po samej nazwie, jest to aparat bez lustra. Lustrzanka natomiast takie lustro posiada. Jeśli chodzi o wnętrze, to aparaty z lustrem, jak i bez niego, są do siebie bardzo zbliżone – można w nich zmieniać obiektywy, posiadają takie same procesory, te same matryce (lub różniące się wyłącznie filtrami). Dobrym przykładem jest tu Canon 90D (jego test można już przeczytać na blogu – Canon 90D – idealny aparat dla amatorów dzikiej natury i sportu) i Canon M6 mark II. Ten pierwszy jest lustrzanką, a drugi bezlusterkowcem. Ich możliwości czy jakość wykonywanych zdjęć są identyczne. Gdzie więc szukać różnic?
Główne zalety bezlusterkowców
Przewagą bezlusterkowców jest niewątpliwie ich waga oraz wielkość. Dzięki braku komory lustra możliwe było ich radykalne odchudzenie. Tu ciekawym przykładem może być np. Canon 6D mark II i jego bez lustrowy odpowiednik, czyli Canon RP (jego recenzję przeczytasz tutaj – Tania pełna klatka, która wyznacza nowy kierunek – Canon RP). Oba pełnoklatkowe aparaty dzielą ze sobą naprawdę wiele, ale gdy tylko spojrzymy na nie, zrozumiemy gdzie leży problem – RP waży tylko 485 g (z kartą i baterią), a 6D mark II 765 g (również z kartą i baterią). Dorzućmy do tego obiektyw i czuć różnicę. Rozmiar w tym przypadku też może mieć znaczenie:
Na różnicach wagowo-rozmiarowych jednak nie koniec. Dzisiejsze bezlusterkowce (specjalnie zwracam uwagę na słowo dzisiejsze, bo te sprzed paru lat jeszcze mocno odstawały), posiadają absolutnie fantastycznie systemy autofocusa i w tym przypadku muszę przyznać im wyższość nad lustrzankami. Zarówno ich dokładność, jak i szybkość, a także czułość są na poziomie, na którym żadna lustrzanka wcześniej nie była. Mówiąc w niewielkim uproszczeniu dzieje się tak, ponieważ bezlusterkowce przez cały czas pracują w trybie live view, wyświetlając dokładnie taki sam obraz na ekranie wbudowanym w wizjerze i na ekranie głównym na tylnej ściance. Dzięki temu aparaty bezlusterkowe Canona mogą cały czas wykorzystywać technologię Dual Pixel Autofocus, czyli chyba najbardziej zaawansowany system automatycznego ustawiania ostrości.
Żeby było to nieco ciekawsze postaram się o przykład. Jako wieloletni użytkownik lustrzanek byłem w absolutnym szoku, kiedy pierwszy raz wziąłem do rąk Canona R (moje wrażenia z użytkowania tego aparatu znajdziesz tutaj >> Lepszy w praktyce niż na papierze – Canon EOS R). Nie spodziewałem się, że autofocus może pracować tak szybko i to niemal w całkowitej ciemności. W porównaniu do Canona 5D mark IV, z którym współdzieli m.in. matrycę, widać ogromną różnicę. Nie chcę tu mówić, że Canon 5D IV ma słaby system autofocusa, bo byłoby to nieprawdą, ale jednak jest on słabszy od reprezentanta bezlusterkowej serii R. Niewątpliwie na plus jest też to, że R-ka może też wykrywać oko i twarz i robi to perfekcyjnie…
Lustrzanki stały się przeżytkiem!
To często powtarzane zdanie z którym nie mogę jednak zgodzić. Trzeba pamiętać, że ewolucja dotknęła nie tylko bezlusterkowców, ale i lustrzanki rozwinęły się i stały się dużo lepsze. Oczywiście rozumiem, że jeśli ktoś przeszedł z 10 letniego korpusu na nowego bezlusterkowca, to będzie nim zauroczony i z zachwytem krzyknie, że więcej nie wróci do lustrzanek. Rozumiem też tych, którym się po prostu lepiej pracuje na bezlusterkowcach – ale nadal twierdzę, że lustrzanki mają swoje zalety i nie można ich jeszcze skreślać.
Moimi głównymi puszkami są Canon R i 5D Mark IV – pierwszego używam do video, a drugi służy mi głównie do zdjęć. Chodzi przede wszystkim o ergonomię. Może i R faktycznie ma wydajniejszy autofocus, ale brakuje mi joysticka do jego wyboru (touch af nie do końca mi leży). Każdy aparat jest do czegoś i każdy z nas ma inne preferencje. Nie powiem, że lustrzanki są lepsze od bezlusterkowców – ani, że bezlusterkowce są lepsze od lustrzanek. Obie technologie mają zalety i wady.
Brajan Osiecki – wstronezdjec.pl
Wydajność baterii lepsza w lustrzankach
Jedną z zalet (i bardzo ważną dla mnie) jest praca na baterii. Pracując z lustrzanką przywykłem do tego, że bez problemu na jednym akumulatorze jestem w stanie zrobić kilka tysięcy klatek. Bardzo doceniałem to np. pracując w prasie. Bo nie chodzi tu nawet o to, że zabranie dodatkowej baterii jest jakimś obciążeniem czy ciężarem, ale bardziej o to, że podczas fotografowania jakiegoś ważnego wydarzenia nie chcę tracić czasu na zmianę akumulatora, bo akurat w tym czasie może zdarzyć się coś wyjątkowego. Inną sprawą jest to, że lustrzanka praktycznie nie pobiera prądu, gdy nie fotografujemy, bezlusterkowiec już tak. Sam bardzo mocno odczułem jak bardzo może to wkurzyć. Będąc na spotkaniu z bohaterem reportażu, podniosłem aparat do oka – ale w ekranie zauważyłem tylko migającą baterię, po czym aparat się wyłączył. Bardzo ważne dla mnie ujęcie po prostu przepadło… Może jest to kwestia wyłącznie przyzwyczajenia, ale jak na razie stanowi to dla mnie wadę i wciąż gdzieś w głowie widzę tę klatkę, której nie zrobiłem.
Balans i wyważenie
Inną sprawą jest ergonomia i wyważenie. Mimo, że bezlusterkowe korpusy są lżejsze, to obiektywy do nich wiele lżejsze nie są – muszą bowiem pokryć tak samo duży sensor. Dlatego też np. Canon 50 mm F/1.2 do lustrzanki waży 580 g, a Canon 50 mm F/1.2 w wersji RF to aż 950 g.
Oczywiście nowy RF jest niesamowity optycznie i bije starszego brata pod tym względem, ale domyślam się, że niektórym może przeszkadzać przeważające, duże, ciężkie szkło podłączone do małego body. Nie zawsze będzie to wygodne.
Faktem jest też to, że bezlusterkowce mają matrycę położoną bliżej bagnetu (nie osłania je lustro), przez co narażone są bardziej na zabrudzenia, czy nawet uszkodzenia. Pewnie dla fotografa w studio nie będzie to miało aż takiego znaczenia, ale dla kogoś fotografującego w skrajnie ciężkich warunkach z mnóstwem pyłu dookoła może mieć kolosalne.
Elektroniczny wizjer vs. wizjer optyczny
Możesz zastanawiać się dlaczego ani przy bezlusterkowcu, ani przy lustrzance, nie rozwinąłem zbytnio tematu wizjera. Myślę, że tutaj nie można jednoznacznie wskazać czy wizjer optyczny jest lepszy od cyfrowego ani odwrotnie.
Elektroniczny wizjer, dzięki posiadanemu ekranowi, może wyświetlać symulację zdjęcia przed tym jak ono powstanie. Dzięki temu niedoświetlenia, prześwietlenia czy zły balans bieli można praktycznie wyeliminować. Jednak ma on też swoje wady, między innymi związane z niedoskonałością technologii. W bezlusterkowych wizjerach obraz nie zawsze jest super płynny i też niektóre osoby skarżą się, że wpatrywanie się w ten ekranik powoduje u nich dyskomfort. Osobiście nie miałem takich przeżyć, jednak nie potrafiłem fotografować z otwartym drugim okiem – „świat rzeczywisty” i ten widziany przez pryzmat ekranu zbytnio się od siebie różniły. W niektórych sytuacjach jest to bardzo ważne, np. nie wyobrażam sobie pracy na meczu piłkarskim, gdzie nie mógłbym kontrolować akcji drugim okiem. Dlatego właśnie nie potrafię wskazać, który wizjer jest lepszy – bo zależy to od konkretnej sytuacji i fotografii, którą się zajmujesz.
Wizjer elektroniczny daje mi poczucie większej kontroli nad ekspozycją. Mogę bardziej eksperymentować ze światłem i mam też zdecydowanie mniej „odrzutów”. Rozumiem też, że są ludzie, którym wizjer elektroniczny z różnych względów nie odpowiada – najważniejsze jest, żeby sprzęt dobrać pod siebie i swoje preferencje.
Mateusz Słodkowski – ulameksekundy.pl
Lustrzanka czy bezlusterkowiec – co jest lepsze?
Odpowiedź jest jedna – ani jedno, ani drugie. Jeśli ktoś mówi inaczej to jest w błędzie (wiem, że w tym miejscu wbijam kij w mrowisko). Jednak zanim chwycisz za widły zastanów się nad tym, bo tak jak starałem się wskazać, oba te rozwiązania mają swoje zalety i wady. Nie starajmy się stworzyć kolejnej bezsensownej wojny między fanami jednego rozwiązania nad drugim, wystarczy już potyczek w stylu „Mac lepszy od Windowsa”, „Playstation vs Xbox”, „Kielecki, vs Winiary”, czy też „psy są lesze od kotów” (choć tu wynik jest oczywisty. Wiadomo, że psy są lepsze). Jeden lubi truskawki, a drugi schabowego. Jesteśmy różni i mamy też różne potrzeby, czy upodobania. Stawianie którejś technologii ponad drugą jest nie do końca uczciwe. Każdy fotograf musi się zastanowić, co jest dla niego wygodniejsze i do czego ten aparat ma służyć. Świetnie, że mamy wybór i możemy sami zdecydować, jakie rozwiązanie spełni nasze oczekiwania.
Wspomniany live z naszego Facebooka możesz w całości obejrzeć poniżej:
SESJA LIVE VOL 5 – LUSTRZANKA CZY BEZLUSTERKOWIEC
SESJA LIVE VOL 5 – LUSTRZANKA CZY BEZLUSTERKOWIECCZYLI zalety, wady, różnice i znacznie więcej.Oba rozwiązania mają swoich zwolenników i przeciwników – co więc je łączy, a co dzieli? Czy rozmiar i waga mają znaczenie? Czy wizjer optyczny jest rzeczywiście niezbędny? A jak właściwie ma się do tego wielkość matrycy czy też autofocus? No i co właściwie wybrać?Na te i inne pytania podczas najnowszego live`a odpowie Robert Woźniak – fotograf i wieloletni szkoleniowiec Canon. Pokaże, że każdy kierunek jest właściwy, a liczą się prywatne preferencje i specyfika wykonywanej pracy. Podpowiemy nie tylko co wybrać, ale dlaczego oraz co w jakich sytuacjach sprawdzi się lepiej.NIE ZWLEKAJ, DOŁĄCZ DO NAS JUŻ W CZWARTEK!
Opublikowany przez Cyfrowe.pl Czwartek, 23 kwietnia 2020
Cyfrowa Sesja Live w każdy czwartek o 18 na naszym profilu na Facebooku.
6 komentarzy
O tym, że psy są lepsze od kotów, mówi zawsze człowiek, który nigdy nie zasłużył na kocią miłość.
I żeby nie było, mam i kochan i psy i koty 🤪
Miałem psa, kota i rybki (w jednym czasie) ;)
Mam pytanie odnośnie do wizjera. Jestem osobą słabowidzącą i do tej pory fotografowałam na kompakcie Olympus SP10-UZ. Wizjer jest tam bardzo słaby, a mój wzrok nie pomaga. Czym powinnam się więc kierować przy wyborze aparatu? Które aparaty – lustrzanki czy bezlusterkowce – mają większy wizjer? W których obraz na wizjerze jest bardziej wyraźny i lepiej widoczny, mniej męczący wzrok? Dodam, że i tak patrzę tylko jednym okiem, bo drugie jest za słabe, więc patrzyłabym tylko przez wizjer, bez zerkania na to, co fotografuję drugim okiem.
Kochana, to wygląda na dłuższą rozmowę, bo potrzebujemy więcej danych od Ciebie, np. jaki masz budżet, co chcesz fotografować itd. Odezwij się do nas na nr 58-326-40-40 albo na maila sklep@cyfrowe.pl Możesz też zostawić mi kontakt do siebie – oddzwonimy :)
Krótko: artykuł mega powierzchowny. Poza tym autor zapomina, że jest jeszcze sprzęt poza Canonem.
Artykuł miał zwrócić uwagę na najważniejsze różnice między lustrzankami a bezlusterkowcami. Analiza pogłębiona tego tematu mogłaby zostać pracą magisterską… Zachęcam do obejrzenia Live’a, który mam nadzieję, że uzupełnia ten tekst.
Nie zapomniałem też o innych producentach – na samym początku wyjaśniłem dlaczego używam przykładu Canona – a nie np. Sony. W przypadku Canona najłatwiej jest porównać dwa produkty, bo dzielą one ze sobą np. matryce, czy jak w przypadku 90D/M6II niemal wszystkie podzespoły.