Kiedy wybieramy pierwszą lampę błyskową, często naszym głównym wyznacznikiem jest cena – jeżeli chcemy tylko spróbować lub wiemy, że błyskanie będzie bardzo okazjonalne, często decydujemy się na tańsze produkty. Marka Voking proponuje nam naprawdę szeroki wachlarz możliwości za niewielkie pieniądze.
Voking to produkty, które na tle konkurencji wyróżnia jeden bardzo ważny aspekt – CENA. Za pieniądze równoznaczne z zakupem 1-2 oryginalnych baterii możemy do naszej torby dołożyć lampę błyskową. Co najważniejsze – lampy te wyposażone są w TTL, czyli automatykę błysku. Stosunek mocy do ceny jest co najmniej dobry.
Na pierwszy ogień zabrałem lampę dedykowaną do bezlusterkowców – Voking VK-360. Jej niewielkie rozmiary i liczba przewodnia 32 sprawiają, że świetnie nadaje się do zastosowań rodzinnych w sytuacji, gdzie lampa wbudowana może nie wystarczać. Aby zmiękczyć światło możemy skorzystać z dołączonego do lampy dyfuzora lub bez problemu odchylić ją w górę, aby odbić światło od sufitu. Jeżeli dodamy do tego niewielki panel LED, który może przydać się do filmowania, to dostajemy bardzo uniwersalne narzędzie. Z rzeczy, które dodatkowo mógłby docenić amator przydałby się wyciągany listek, aby móc uzyskać blik w oku fotografowanej osoby. Dodatkowo lampy przystosowane dla aparatów Nikon i Canon mogą służyć jako lampa master przy sterowaniu bezprzewodowym– niestety tylko w starym systemie e-ttl, a nie w nowym systemie sterowania radiowego.
Voking VK750II chwali się sporą mocą, bo liczbą przewodnią 58. Lama świetnie sprawdza się jako mocny palnik podłączony na sankach lampy błyskowej, działający w automacie. Jeżeli nie planujesz rozbudowy parku oświetleniowego, to spełni ona Twoje oczekiwania w wielu sytuacjach. Niestety nie obsługuje sterowania radiowego – więc chcąc postawić ją obok aparatu, niezbędny będzie dodatkowy zestaw wyzwalacz – odbiornik. O tym, jak dobrać odpowiedni system wyzwalania dowiesz się z naszego artykułu:
WYZWALACZ RADIOWY DO LAMPY REPORTERSKIEJ – NA CO ZWRÓCIĆ UWAGĘ PRZY ZAKUPIE
Niestety jakość wykonania w przeciwieństwie do modelu VK-360 stoi na niższym poziomie. Po wzięciu lampy do ręki uderza niestety jej plastikowość – z drugiej strony za tą cenę nie wymagałbym bardzo twardego tworzywa.
Voking ma również w swojej ofercie lampę do makrofotografii Voking VK-RL110. W przeciwieństwie do dwóch pozostałych ma dwie zasadnicze cechy – jest w pełni manualna, a za błysk nie odpowiada żarnik tylko panel LED. To rozwiązanie sprawia też, że oprócz światła błyskowego mamy do dyspozycji światło ciągłe. Tą funkcjonalność docenią oprócz fanów robaczków, osoby zajmujące się makijażem oraz portreciści, szukający specyficznego, okrągłego blika w oku. W tej cenie nie otrzymamy też pancernego wykonania – użyte materiały nie są niestety najwyższej jakości. Mi przeszkadzało też oznaczenie pierścieni redukcji do montażu na obiektywie – czarne żłobienie na czarnym pierścieniu nie jest zbyt dobrze widoczne. Mimo tych kilku niedoskonałości dla fanów równomiernego oświetlenia to bardzo ciekawa propozycja.
Lampy błyskowe Voking mają dużo wspólnego z porzekadłem o tanim winie, które jest dobre, bo jest dobre i tanie. Na start przygody z błyskaniem dadzą nam sporo frajdy i możliwości za relatywnie niskie pieniądze. Jeżeli natomiast nasze wymagania staną się bardziej wysublimowane, wówczas można zacząć rozglądać się za produktem, dającym większe wrażenia dla naszych zmysłów.
Jeden komentarz
Sprytne :)
Świetny tekst dla początkujący fotografów.
Pozdrawiam fotograficzny Poznań