Jedyna seria aparatów z hybrydowym, dalmierzowym wizjerem na rynku wśród wiodących marek (nie licząc Leicy) doczekała się odświeżenia. Po niecałych czterech latach firma FujiFilm usprawniła swój flagowy model X-Pro. Oparty o tytanowy korpus aparat X-Pro3 miał swoją premierę 23 października, a my od samego początku mogliśmy przetestować jego możliwości dzięki FujiFilm Polska.
Pierwsze wrażenie
Patrząc od frontu na pierwszy rzut oka niewiele się zmienia. Sprawne oko dostrzeże nieco inny połysk a w zasadzie bardziej zmatowiałą strukturę u góry i przy samym spodzie aparatu. To sprawa tytanowego korpusu. Widać to szczególnie w wersjach Dura. Według specjalistów tytan jest zdecydowanie bardziej wytrzymały a producenci najwyraźniej mają na względzie rzesze fanów serii używających serii X-Pro na otwartych przestrzeniach, wśród ludzi do fotografii ulicznej, podróżniczej i reportażu.
Największe zmiany – pomocniczy ekran
Najbardziej dostrzegalne zmiany zaszły z drugiej strony. W miejsce stałego ekranu LCD producent umieścił klapkę z niewielkim pomocniczym ekranem, na którym możemy podejrzeć na jakim negatywie „focimy” (jak w klasycznym analogu; Fuji, choćby nawet, w aparatach średnio-formatowych serii GW miało specjalne miejsce, w którym można umieścić kawałek opakowania tekturowego z oznaczeniem negatywu). Oprócz nazwy negatywu, czyli profilu na którym wykonujemy zdjęcie zobaczymy też używaną aktualnie czułość i ustawienie balansu bieli. Możliwości konfiguracji pozwalają podmienić wyświetlane elementy i możemy podejrzeć na przykład wszystkie podstawowe ustawienia aparatu. Co ciekawe po wyłączeniu aparatu wyświetlacz nie gaśnie, ale też nie zużywa do tego w znaczący sposób baterii.
Sam wyświetlacz LCD ukryty został pod klapką. Ekran w pełnej okazałości widoczny jest po uchyleniu, niestety jedynie w dół, do 180 stopni. Pomysł spodoba się analogowym entuzjastom i fotografom, którzy korzystają przede wszystkim z wizjera. Na tylnym panelu nie zobaczymy też wybieraka kierunkowego (d-pad) a jedynie joystick, w zamian za to ekran LCD jest dotykowy. Producent zredukował do minimum ilość przycisków na panelu, co pozwala się skupić na tym co najważniejsze – na radości fotografowania.
Bezlusterkowce FujiFilm w promocyjnych cenach >>
Zmiany na zewnątrz…
Mnie jako użytkownika X-Pro2 cieszą jeszcze dwie widoczne zmiany, nie zawsze wymieniane w innych miejscach. Chodzi o wydłużony uchwyt/”kolumnę” pod kciukiem i zmiana systemu zamykania klapki od kart pamięci, którą w poprzedniku udawało mi się czasami niechcący otworzyć przesuwając po prostu palcem. Tutaj, ze względu na klapkę z zabezpieczeniem nie może to już mieć miejsca. Pozostał ten sam układ, jeśli chodzi o górny panel (znane z wcześniejszych modeli pokrętło czasu i iso) a użytkownicy poprzednich modeli Fuji będą mogli zasilić aparat tymi samymi akumulatorami NP.-W126S. Zajrzyjmy jeszcze do środka…
Zmiany w środku…
Wizjer (na pierwszy rzut oka jest zdecydowanie większy i jaśniejszy niż w X-Pro2) i parametry aparatu w połączeniu z uszczelnionym tytanowym korpusem pozwalają usytuować X-Pro3 obok X-T3 jako najlepsze aparaty na rynku z matrycą APS-C mogące spokojnie konkurować z pełną klatką. Profesjonalne modele Fuji są bliźniacze pod kątem matrycy X-Trans z X-Procesorem 4, ilości punktów AF z detekcją fazy, parametrami filmowymi (chociaż tutaj X-T3 wydaje się mieć więcej z profesjonalnych kamer) czy rozdzielczością w wizjerze elektronicznym – 3,69 mln punktów. Seria X-Pro znacznie bardziej nawiązuje do analogowych aparatów FujiFilm i to powoduje zawężenie grupy odbiorców w stosunku do serii X-T. To, co zdecydowanie wyróżnia X-Pro3 to wizjer optyczny z możliwością dodatkowego, cyfrowego podglądu zdjęcia pod punktem ostrości i czułość AF aż do -6 EV (czym mogą się pochwalić tylko niektóre, pełno klatkowe flagowce konkurencji). I faktycznie nawet pierwsze obiektywy z serii X, jak na przykład 18 mm f2 czy 35 mm f1.4, doznają niesamowitego przyspieszenia i reagują naprawdę bezproblemowo w słabych warunkach oświetleniowych.
Nowe filtry kolorystyczne
Oczywiście cały czas mamy do dyspozycji szereg filtrów negatywowych (z nowym „Classic Negative”) z możliwością ich dostosowania do własnych potrzeb: zmianą kontrastu, nasycenia, świateł i cieni, wyborem wyglądu ziarna, możliwość wyboru zakresu tonalnego. Jest też nowość w X-Pro3 – tryb HDR – który daje bardzo przyjemny, nienachlany efekt.
Trzy wersje obudowy
Najnowszy model FujiFilm jest dostępny trzech kolorach: tradycyjnym czarnym oraz wersjach dura czarnej i srebrnej. Te ostatnie mają specjalne powłoki dodatkowo zabezpieczające korpus przed zarysowaniami i są około 1000 zł droższe od najbardziej podstawowego czarnego. Aparat jest zdecydowanie wart swojej kwoty a parametrami i odpornością bije niejedną pełną klatkę.
Porównanie FujiFilm X-Pro2 i X-Pro3 wkrótce na blogu
W najbliższym czasie porównamy ze sobą modele X-Pro2 i X-Pro3 wskazując dokładnie zmiany jakie zaszły po ponad trzech i pół roku od premiery pierwszego z nich. Jeśli nie chcesz przegapić tego artykułu, zapisz się na newsletter, aby dostać mailowe powiadomienie o publikacji!