Nikt nie prosił, każdy potrzebował – Canon R6 Mark II

6

Przyznam, że premiera Canon R6 mark II mnie zaskoczyła. Nie spodziewałem się, że Canon zaprezentuje jeszcze coś w 2022 roku, a tu proszę! Aparat, którego chyba nikt tak na serio się nie spodziewał – bo nawet pod postami z Canon Rummors można było wyczuć sporą dawkę niedowierzania. Zresztą sam zrobiłem ankietę na facebookowej grupie Canon-board i większość odpowiedziała, że raczej niczego Canon już nie wyda…

No, a jednak jesteśmy w tym miejscu i mamy Canona R6 Mark II! Aparat, którego nikt się nie spodziewał, nikt nie prosił… ale chyba każdy potrzebował. Przynajmniej tak mi się wydaje po kilku tygodniach spędzonych z tym korpusem. W tekście skupiam się na fotografii, a o funkcjach filmowych opowiada Igor Podgórski – jeśli więc interesują Cię głównie funkcje filmowe, to przejdź do punktu 10.

„Do filmu super, ale Canon R6 Mark II nie ma niczego ciekawego dla fotografów” – BŁĄD!

Zaraz po premierze, a w gruncie rzeczy to jeszcze przed nią, pojawiła się cała masa komentarzy, że w nowej generacji Canona R6 poprawiono tu tylko funkcje filmowe i nie warto myśleć o tym aparacie, jeśli robi się zdjęcia. To kompletna bzdura i zupełnie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Ja zajmuje się praktycznie wyłącznie fotografią i w tym korpusie znalazłem kilka naprawdę ciekawych ficzerów, które robią różnicę. No ale, nie uprzedzajmy faktów!

Pierwsze wrażenia… No to nie będą łatwe testy

Quo vadis Canonie? Zostawcie w końcu te przełączniki w spokoju!

Chcesz zgadywać ile razy zamiast wyłączyć aparat to przełączyłem go w tryb wideo? Podpowiem – mnóstwo! Naprawdę ciężko się przestawić i wymaga to sporo czasu. Canon po raz kolejny stwierdził, że życie byłoby zbyt nudne, gdyby zostawiono w spokoju ergonomię, którą użytkownicy znają, cenią i kochają. Więc w miejscu, gdzie praktycznie od zawsze był włącznik… otrzymujemy przełącznik foto/wideo jak z serii Cinema. Na pewno się on sprawdza, jeśli pracujemy na kamerach i używamy tylko ich. Jednak w przypadku pracy na dwa aparaty…

Przełącznik trybu foto/wideo trafił w miejsce, gdzie praktycznie zawsze był włącznik, a włącznik jest za pokrętłem. Dlaczego nie zamieniono ich miejscami? To byłoby chyba znacznie lepsze rozwiązanie

Włącznik, wraz z blokadą przycisków, wylądował za pokrętłem. Ok, fajnie mogę sobie wyłączyć i włączyć aparat jedną ręką, tylko jest tu jeden problem – nie potrzebuję tego. To w sumie idealne miejsce, w którym mógł być przełącznik foto/wideo, bo dzięki temu hybrid shooterzy po włączeniu aparatu mogliby obsługiwać ten korpus jedną ręką.

Co do reszty… trudno się do czegoś przyczepić, bo jest praktycznie taka sama jak w Canonie R6 Mk I – czyli jest bardzo dobrze, a nawet lepiej. Ok, zmienił się jeszcze joystick i… też nie jestem do niego tak do końca przekonany. Teraz jest on wypukły, a nie wklęsły, a mój palec potrafił się z niego ześlizgiwać. Naprawdę czasem zmieniając coś dobrego, możemy to tylko zepsuć. Można było naprawić brak blokady pokrętła trybów i tyle… Jednak wciąż brakuje tej blokady i niestety zdarzało mi się przełączać programy tak jak w pierwszej generacji Canona R6.

Nowy joystick na początku sprawiał mi problemy. Jednak można się do niego przyzwyczaić

No dobra, ponarzekane. Czas przejść do pozytywów, a muszę przyznać, że jest ich jednak całkiem sporo! To, że nie zmieniono zbyt wiele, jest sporą zaletą. Aparat trzyma się wciąż świetnie i a jego obsługa wymaga skończenia przedszkola. Dodatkowo oczywiście można dostosować pod swoje preferencje zarówno działanie przycisków, jak i szybkie menu.

Multifunkcyjna stopka z R3

Z mniejszych zmian warto zauważyć tu np. zmianę stopki na tę multifunkcyjną znaną np. z Canona R3. To otwiera drogę do nowych akcesoriów, które są zasilane bezpośrednio ze stopki aparatu. Mega przydatna rzecz. Nie ma jednak obaw o to, że stare akcesoria, jak np. lampy błyskowe, nie będą kompatybilne. Działają one bez żadnych problemów!

Nowa, multifunkcyjna, stopka to zdecydowany plus! Otwiera ona naprawdę sporo nowych możliwości

„Czy Canon R6 II rozpoznał zebrę?” – jeszcze lepszy autofocus niż w Canonie R6!

Pojawiło się sporo pytań o autofocus względem Canona R6 pierwszej generacji… Przyznaje, tam już byłem nim zachwycony. Jednak kiedy myślisz, że coś jest praktycznie doskonałe, ale jednak przychodzi Canon i to jeszcze ulepsza! Działanie autofocusa w Canonie R6 Mark II jest lepsze i to czuć. Nie chodzi tylko o dołożenie dodatkowych opcji, jak np. wykrywanie samolotów, pociągów, czy koni (w tym zebr), ale w głównej mierze szybkość i sprawność całego systemu AF.

Zebry akurat nie znalazłem, ale przy małych ptakach autofocus trzymał się pewniej niż w poprzedniej generacji

Canon na swojej stronie pisze o 80% szybszym AF niż u poprzednika… ja z taką dokładnością nie potrafię tego określić. Jest lepiej – bez dwóch zdań. Bliżej mu do pracy Canona R3 niż Canona R6… Choć poziom R3 to jeszcze moim zdaniem nie jest. Trudno jest to opisać, jest płynniej i pracuje się przyjemniej. Może nie jest to przełom, ale czuć różnicę i to na plus.

Ta sama stabilizacja, ten sam wizjer… ale nowy procesor!

Wizjer jest niby ten sam co w pierwszej generacji, pracuje się na nim bardzo przyjemnie – nie zauważyłem problemu, o którym pisałem w recenzji pierwszej generacji. Stabilizacja również pozostała bez zmian – wciąż jest fantastycznie, maksymalnie do 8ev – co mi pozwala na fotografowanie z ręki nawet przy kilku sekundach naświetlania.

Warto pamiętać, że pełnię możliwości stabilizacji matrycy osiągnie się dopiero z obiektywami Canon RF. W tym przypadku użyłem Canona EF 24-70 2.8L II poprzez adapter. Czas 1/10s z ręki.

Zmienił się jednak procesor. Digic X został zastąpiony przez Digic X. Dobrze czytasz, to nie błąd! Oba te procesory, choć w specyfikacji wyglądają na ten sam model, to nie są tym samym… Można powiedzieć, że Digic X to bardziej seria procesorów, a nie konkretny model – coś jak kolejna generacja procesorów Intela, czy AMD, na którą składa się więcej modeli.

„Czy R6 mark II ma wbudowaną lampę?” – nie ma, ale jej nie potrzebuje! Wysokie ISO dają radę

No tak, prawie bym zapomniał o największej zmianie! Matryca została zaprojektowana od zera przez Canona i chyba wiedzieli, co robią. Choć nie jest to stack-BSI, to mimo to świetnie radzi sobie z wysokimi ISO. Wielu obawiało się, że będzie gorzej niż w Canonie R6 pierwszej generacji. Moim zdaniem nie jest! Zresztą zobacz sam, jak wygląda szum przy wyższych czułościach na moim stanowisku testowym*.

Widać tu również różnicę w kolorach, mimo ustawienia dokładnie takiego samego balansu bieli. Kolorystyka nowego Canona R6 Mark II jest zauważalnie cieplejsza niż u poprzednika.

*Wszystkie pliki to RAWy, w których jedyną zmianą była korekta WB.

„Czy te dodatkowe 4Mpix są widoczne w postaci większej szczegółowości zdjęć?”

Jeśli więc nie widać różnicy w szumie, to to już uznałbym za sukces przy większej ilości megapikseli. Jednak jest tu coś jeszcze… Może to tylko wrażenie, a nie jestem w stanie zrobić typowo labolatoryjnego testu, jednak mam nieodparte wrażenie, że zdjęcia z Canona R6 II zyskały na szczegółowości obrazu. Szczególnie widać to na wyższych ISO. Dla mnie spory plus i spory sukces inżynierów.

Ciemna noc, niewiele światła, ISO 10 000 – a wciąż widać detale pomnika Neptuna

„Na ile jest użyteczna elektroniczna migawka?” – o szybkości Canona R6II

Nowa matryca to też szybszy odczyt! Dużo szybszy! Co to daje? Między innymi lepszą pracę na elektronicznej migawce, nie tylko szybszą, ale i lepszą. Jeśli chodzi o prędkość to maksymalna szybkość to odpowiednio 12 kl/s dla migawki mechanicznej (tak samo jak w Canonie R6 Mk1) oraz aż 40 kl/s w trybie migawki elektronicznej (w poprzedniku było to 20kl/s.). Co ważne, to elektroniczną migawkę można też ograniczyć do 20 kl/s lub 5 kl/s – w zależności od potrzeb.

Canon R6II w trybie migawki elektronicznej oferuje do 40kl/s z pełnym śledzeniem AF

Na grupie pojawiło się również pytanie o ograniczenia szybkości klatek przy użyciu teleobiektywów z mocowaniem EF. Autor tego komentarza napisał, że „na pewno jest wolniej” jednak to nie do końca tak… Faktycznie niektóre obiektywy EF, szczególnie te starsze, mogą nie obsługiwać pełnych prędkości klatek na sekundę – głównie ze względu na niewyrabiające silniki AF. Jednak to zależy od konkretnego modelu i wśród obiektywów EF są również takie, które obsłużą najszybsze tryby!

Glicze? Banding? Funkcje rodem z Canona R3!

Jak już jesteśmy przy temacie matrycy i jej odczytu, to warto też tu powiedzieć o kilku rzeczach.  Dzięki temu rzadziej występują glicze i pasy. Jasne, mogą się one pojawić, przy bardzo szybkiej akcji, uderzenia rakietką, mocnemu kopnięciu piłki… ale kiedy używałem elektronicznej migawki podczas koncertu, to nie było żadnego problemu. Myślę, że poradzi sobie również w dynamiczniejszych sytuacjach.

Jest tu jeszcze jedna niesamowicie ciekawa rzecz, która jest rodem wyjęta z Canona R3. Chodzi o High-Frequency Anti-Flicker Shooting, czyli tryb, który pozwala na dopasowanie czasu naświetlania do jednego miejsca po przecinku – tzn. Zamiast 1/1000 możemy użyć czasu 1/1002.1 i całkowicie zlikwidować, lub chociaż zniwelować, migotanie światła. Czy to zawsze działa? Niestety nie, zdarzają się sytuacje, gdzie przy wielu źródłach światła i tak zaawansowany system sobie nie radzi – jednak w wielu przypadkach bardzo to pomaga i myślę, że dla sporej rzeszy fotografów pracujących z cichą migawką w teatrach, operach i tego typu instytucjach będzie to miało duże znaczenie.

Coraz częściej zmorą fotografów podczas wydarzeń są migoczące ekrany. Tu straszliwie migotał i „pasował”… Dzięki opcji HF Anti-Flicker Shooting udało się choć zniwelować ten efekt

Zdjęcia przed naciśnięciem migawki

Aparat ten posiada też bardzo ciekawą funkcję, którą myślę, że szczególnie docenią fotoreporterzy, fotografowie sportowi, czy fotografowie dzikiej natury. RAW Burst Mode – czyli funkcja, przy pomocy której uwiecznimy również to, co zadziało się naw 0.5 sekundy przed naciśnięciem spustu migawki. Jak to działa? Dość prosto – po włączeniu funkcji buforowania aparat zaczyna rejestrować zdjęcia wtedy, kiedy naciśniemy spust do połowy. Nie są jednak zapisywane na karcie jako RAWy, sami możemy wybrać odpowiednią klatkę i ją zapisać. Na blogu nie do końca jestem w stanie pokazać, jak to dokładnie działa, ale niedługo pokażę to w filmie!

Raw Burst Mode znacznie ułatwia łapanie momentów!

Ile wytrzymuje bateria w Canon R6 II i „czy współpracują z aparatem zamienniki oryginalnych akumulatorów?”

Poprawiono jeszcze inne rzeczy! Jedną z nich jest zarządzanie energią, co przekłada się bezpośrednio na większą ilość zdjęć, które możemy zrobić na jednym akumulatorze (a przez to i zabierać ich mniej). Podczas moich testów zrobiłem około sześć tysięcy klatek. Jasne – cześć z nich to szybkie serie, część to super szybkie serie na migawce elektronicznej. Jednak w większości to kilkugodzinne tematy, gdzie nie zawsze wyłączałem aparat (a np. przełączałem go tylko w tryb wideo).

Podobnie jak w Canonie R7 muszę naprawdę pochwalić zarządzanie energią i to jak aparat się szybko wycisza (oraz wybudza). Jeśli zapomnisz go wyłączyć – żaden problem, aparat sam się uśpi i nie będzie czerpać prądu z akumulatora. Podczas testów zużyłem tylko dwa akumulatory – oryginalny Canona LP-E6NH i zamiennik Patony LP-E6NH Protec. Na każdym z nich zrobiłem ponad trzy tysiące zdjęć! Myślę, że to całkiem niezły wynik – szczególnie, że mamy zimę, a sporo pracowałem na zewnątrz!

Tu akurat wynik, który osiągnąłem na zamienniku od Patony

Błędy z kartami pamięci

W internecie możecie natknąć się na nagrania i komentarze, które mówią o wolnym włączaniu i/lub zacinaniu się aparatu. Mnie to również spotkało podczas testów. Winowajcą okazują się tu być niektóre karty pamięci, które z jakiegoś powodu nie są w pełni kompatybilne z aparatem.

Przy szybkich kartach Sandiska ten problem nie występował, ale kiedy tylko wrzuciłem do slotu jakieś starsze/wolniejsze karty, to aparat stawał się bardzo chimeryczny. Nie wiem, czy to bug w oprogramowaniu, wybredność tego modelu, czy po prostu jakieś błędy związane z kartami – ale warto mieć to na uwadze i przemyśleć również zakup szybkich nośników pamięci.

„Rozwiązali problem z przegrzewaniem się w 4k?” – funkcje filmowe Canona R6 mkII okiem Igora Podgórskiego

Canon EOS R6 mark II dla twórców wideo to z kilku powodów sprzęt przełomowy. Patrząc na specyfikację można odnieść wrażenie, że nie różni się od swojego poprzednika, jednak po głębszej analizie okazuje się, że to zupełnie nowy aparat. W tej półce cenowej to prawdziwa gratka dla każdego filmowca.

Nowa matryca 6K

Największym atutem Canona R6 mark II jest zupełnie nowa, zaprojektowana na potrzeby tego korpusu matryca 6K, która generuje przepiękny obrazek. Ponadto nowa matryca w połączeniu z wydajnym i zoptymalizowanym pod nią procesorem nie generuje niepożądanego ciepła, więc aparat się nie przegrzewa. Zwiększa to komfort pracy i sprawia, że sprzęt nadaje się do realizacji profesjonalnych projektów.

Nadpróbkowane 4K i 6K ProRes RAW

Jedną z najmocniejszych stron drugiej generacji R6 jest nadpróbkowane 4K w każdym klatkażu. Czym jest nadprókowanie matrycy? W dużym uproszeniu nadpróbkowanie to zmniejszenie rozdzielczości matrycy do rozdzielczości wynikowej. Czyli w przypadku Canona R6 mark II jest to skalowanie 6K do 4K, co zapewnia niezwykle ostry i wyraźny obraz. Większość aparatów wciąż odczytuje rozdzielczość matrycy w oparciu o pomijanie linii, co ma negatywny wpływ na jakość nagrań wideo.

Canon R6 mk II wypuszcza sygnał 6K, więc po podłączeniu do HDMI zewnętrznego rekordera Atomos Ninja V+ można nagrywać 6K do 50 klatek na sekundę w ProRes RAW. ProRes RAW to pełnowartościowy RAW wideo, który pozwala na zmianę balansu bieli i ISO w programie do montażu.

Kompensacja oddychania obiektywu i false color

Oddychający obiektyw, to częsty problem dla osób, które lubią lub muszą zmieniać punkt ostrości w trakcie nagrywania jednego ujęcia filmowego. Oddychanie obiektywu sprawia, że podczas zmiany punktu ostrości lekko zmienia się ogniskowa obiektywu. Canon R6 mk II posiada funkcję kompensacji oddychania obiektywu, dzięki której to niepożądane zjawisko jest całkowicie niewidoczne.

EOS R6 mark II to pierwszy i aktualnie jedyny w linii Canona aparat, który natywnie posiada false color, czyli bardzo pożądaną przez filmowców funkcję monitorowania ekspozycji obrazu.

Pre-recording

Jest to absolutnie nieoceniona funkcja dla każdego, kto realizuje reportaże (śluby, relacje z wydarzeń, itp.) i filmy dokumentalne. Funkcja pre-recording pozwala nagrać 3 lub 5 sekund jeszcze przed naciśnięciem przycisku REC. Jak to działa? W rzeczywistości aparat rolluje cały czas, ale nie zapisuje materiału na kartę. W chwili wciśnięcia przycisku REC aparat zaczyna zapisywać plik na kartę z uwzględnieniem wcześniej wspomnianych 3 lub 5 sekund wstecz.

10-bit w Canon Log 3

Nie jest to nowość, ale warto podkreślić, że większość aparatów Canona z serii R ma możliwość nagrywania w profilu logarytmicznym Canon Log 3 w 10 bitowej głębi kolorów. Dzisiaj jest to standard jeżeli mówimy o profesjonalnej produkcji wideo.

Jeśli interesuje Cię filmowanie to sprawdź stronę Igora – igorpodgorski.pl, oraz koniecznie zobacz co na temat Canona R6II mówił na swoim kanale:

Obiektywy na adapterze – czyli jak działają Sigmy/Tamrony i starsze Canony?

Wróćmy jednak do fotografii. Nie wiem, czy jest sens, żebym się tu jakoś przesadnie rozpisywał, ale pojawiło się i takie pytanie na grupie. Powiem więc bardzo szybko – takie połączenie działa doskonale. Zarówno z Canonami EF jak i Sigmami EF, które akurat mam na testach. Oczywiście pełnię potencjału tego aparatu wyciągniemy dopiero z obiektywami Canona z mocowaniem RF, bo np. tylko z nimi można osiągnąć stabilizację na poziomie 8ev (z adapterem jest to max 5ev), jednak jeśli mamy już obiektywy z lustrzanki to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby z nich korzystać na Canonie R6II przy pomocy adaptera RF-EF. Więcej na ten temat możesz przeczytać poniżej:

Jak działają obiektywy Sigmy na adapterze z bezlusterkowcami Canon R?

„Dlaczego tak drogo?!” – czyli podsumowanie

Pierwsze wrażenia były faktycznie mocno przeciętne, głównie ze względu na zmienioną ergonomię. Jednak to trochę historia jak z jakiegoś romantycznego filmu – mimo początkowych trudności i wad, okazuje się, że ma on złote serce. Jasne nie jest ideałem, ale to bardzo fajny aparat o sporych możliwościach.

Fotografowanie Canonem R6II dało mi sporo frajdy. Z pewnością dużo więcej niż koncert Braci Figo Fagot

No i naprawdę nie mogę zgodzić się z powszechną opinią, że to duży upgrade tylko dla filmowców i fotograf nie ma po co dopłacać do nowszego modelu. Otóż ma! Lepszy autofocus, przyjemniejsza praca, nowsza matryca z dodatkowymi megapixelami, robienie zdjęć przed naciśnięciem spustu, ficzery rodem zaciągnięte z topowego Canona R3… Można wymieniać tak naprawdę długo. Bo to nie tylko lifting, jak twierdzili internetowi eksperci, a jednak spora zmiana.

Czy to oznacza, że Canon R6 pierwszej generacji nie nadaje się już do niczego? Absolutnie nie! To wciąż jeden z najlepszych korpusów na rynku. Jednak nie oznacza to, że nie dało się tam niczego poprawić… bo Canon R6 Mark II udowadnia, że kilka rzeczy dało się jeszcze poprawić! No a pamiętajmy o tym, że ten aparat dostanie też z pewnością aktualizacje oprogramowania, które dodatkowo mogą poprawić jego działanie! Jeśli sam chcesz sprawdzić ten korpus to już niedługo pojawi się on w wypożyczalni Cyfrowe.rent, z której otrzymałem ten sprzęt do testów.

Zobacz też nasze wideo:

Podziel się.

O Autorze

Skupiam się głównie na reportażu i dokumencie. Doświadczenie zdobywałem pracując dla prasy, klubów, firm czy też klientów indywidualnych. Staram się dzielić swoją pasją poprzez pisanie o niej.

6 komentarzy

  1. Witam, wypakowałem właśnie nowego EOS R6, czy jeżeli lekko potrzęsie się aparatem bez włożonej baterii, to słychać, że w środku coś jakby „lata” (jest w zawieszeniu) ? Gdy włoży się baterie, ten lekki hałas ruszania się jest już wtedy minimalny. Czy to jest normalne ?

    Słyszałem, że nowe aparaty mają IBIS czyli wewnętrzną stabilizację matrycy, a bez prądu (czyt. baterii) niestety sensor sobie luźno lata. Czy to prawda?

    Będę wdzięczny za odpowiedź.

  2. Hej, mam pytanie bo nigdzie nie mogę się więcej dowiedzieć niż to co w instrukcji. W tym modelu wprowadzono fajną funkcję do scalania zdjęć z bracketingu ostrości / AF.
    Czy możecie to przetestować i coś więcej opisać? Jak to działa? Czy tak jak w Olympusie? Z ilu max zdjęć składa zdjęcie? Czy dobrze to działa?
    W aparacie nazywa się to „Kompozyt głębi”.

Zostaw komentarz

izmir escort