Wypuszczając obiektyw 16-25 mm f/2.8 G Sony rozpoczęło konkurencję przede wszystkim z… samym sobą. Absolutną większość szerokokątnych zoomów z bagnetem E oraz FE oferuje właśnie Sony. Co w takim razie w tym szkle takiego nowego? Sony FE 16-25 mm f/2.8 G to rewolucja czy ewolucja? Może jesteśmy po prostu nabijani w butelkę kolejnym obiektywem za grube tysiące? Czas przyjrzeć się nowej propozycji od japońskiego giganta.
Cechy szerokokątnych zoomów
Trudno znaleźć obiektyw, który znajdzie się w torbie większości fotografów niezależnie od specjalizacji. Fotografia motoryzacyjna, reporterska, sportowa, krajobrazowa, mody, architektury, wnętrz to tylko niektóre z zastosowań ogniskowej 16-25 mm. Fotografujecie olbrzymie wesele i brakuje wam miejsca w kadrze podczas zdjęcia grupowego? Podpinacie 16-25 mm i voilà! Zlecenie na sesję wnętrza kolejnego deweloperskiego eksperymentu z chowem klatkowym dla ludzi? Przekręcacie pierścień ogniskowej na 16 mm i nagle łapiecie w kadrze cały salon łącznie z łazienką i kuchnią! Szczerze? Zdecydowanie łatwiej byłoby mi napisać, gdzie nie wykorzystacie tego szkła.
Jeśli rewolucja to na pewno w budowie!
Wyobraźcie sobie mały obiektyw marki Sony, na którego obudowie lśni litera G. Posiada pierścień zmiany przysłony, przycisk funkcyjny do własnego ustawienia oraz suwak AF/MF. Teraz oczyma wyobraźni weźcie go do ręki. Szkło okazuje się być bardzo lekkie — waży jedynie 400 gram. Z niedowierzaniem sprawdzacie obudowę. W tej wadze muszą pojawić się jakieś kompromisy, prawda? Obiektyw wydaje się być dobrze spasowany a wszystkie jego elementy bynajmniej nie są wykonane z chińskiego plastiku. To wszystko zamknięte w kompaktowej bryle o długości niecałych 10 cm.
Czego nie da się zobaczyć, a przynajmniej nie na pierwszy rzut oka, to 16 soczewek rozmieszczonych w 13 grupach. Obiektyw posiada dodatkowo wszystkie nowoczesne technologie i powłoki, dzięki czemu obiektyw oferuje świetną ostrość nawet na brzegach kadru, a aberrację chromatyczne praktycznie nie występują. W tym wszystkim brakuje tylko jednego. Przesuwając pierścień ogniskowej, obiektyw się delikatnie wydłuża. Aż się prosi, by zastosować tu wewnętrzne ogniskowanie. Rozumiem, że przy większych obiektywach ma to sens, bo szkło jest po złożeniu zauważanie mniejsze… ale tu ta różnica jest niewielka i dziwi mnie taki ruch projektantów.
W końcu dostaliśmy f/2.8!
Przed premierą tego obiektywu przysłonę f/2.8 od Sony mieliśmy wyłącznie w serii G Master. Dość drogim. Teraz jest ona dostępna również w znacznie tańszym Sonym 16-25 mm G. Taka przysłona pozwoli nie tylko pięknie rozmyć tło, ale również fotografować w trudnych warunkach oświetleniowych. Dla mnie jako fotoreportera f/2.8 to absolutny must have!
Raczej nikt nie kupuje obiektywu szerokokątnego dla rozmycia tła, ale jeśli już o nim mówimy, to warto zaznaczyć, że piękne bokeh zapewnia 11-listkowa przysłona. Tło rozmywa się płynnie, tworząc wrażenie namalowanego obrazu. Kształt bokeh jest bliski idealnemu kołu. Oczywiście zniekształca się ono na brzegach kadru, co jest całkowicie naturalną sprawą każdego obiektywu.
Ostrość znakowana marką Sony
Wszyscy wiemy, że Sony i ostrość to synonimy. Japończycy przyzwyczaili nas do piekielnie ostrych szkieł, cały czas podbijając wykresy jakości obrazka. Nie inaczej jest w przypadku Sony FE 16-25 mm f/2.8 G. Tu również do ostrości nie można się przyczepić. Jest dokładnie taka, jaką spodziewamy się otrzymać od tej marki. Szczególnie ostra w centrum z delikatnym rozmyciem na krańcach przy 16 mm. Tu również widocznie zniekształcenia obrazu. Jakby nie było, przy tak krótkiej ogniskowej delikatne rozciągnięcie musi się pojawić. Nie jest to coś, co rujnuje zdjęcia, jednak warto mieć to na uwadze.
Ten obiektyw jednak ma do zaoferowania coś więcej niż świetną jakoś obrazka. Sony ostrzy już od 17 cm w trybie manualnym przy 16 mm ogniskowej! Przy tak małych rozmiarach obiektywu oznacza to, że fotografowany obiekt może być dosłownie centymetry od pierwszego szkła! Biorąc pod uwagę piękne bokeh, możemy tworzyć niemal surrealistyczne obrazy, o bardzo dziwnej perspektywie, a limitem staje się wyłącznie nasza wyobraźnia.
Cena / jakość — warto czy nie?
Sony FE 16-25 mm f/2.8 G został wyceniony, na premierę, na nieco ponad 6 000 zł. Ta cena plasuje go wśród najtańszych szerokokątnych zoomów od Sony. Jest niemal dwa razy tańszy od najdroższego G Mastera! To już porządny argument przemawiający za nowym 16-25 mm. Jednak zazwyczaj w takich przypadkach pojawia się „ale”. Moją największą bolączką tego obiektywu jest zakres ogniskowej. Brakuje mi 10 mm, żeby nieco powiększyć możliwości szkła. 16-35 mm wydaje się być złotym środkiem między wagą a uniwersalnością. Jestem w stanie przymknąć oko na brak wewnętrznego ogniskowania, ale szkoda mi tych 10 mm.
Całe szczęście, że zalety zdecydowanie przewyższają wady. Niska waga, śliczne bokeh, mała odległość ostrzenia i ostrość bez kompromisów. Najważniejsze cechy są na miejscu. Brakuje tylko dwóch detali. Sony było bliskie stworzenia obiektywu idealnego, a otrzymujemy „tylko” genialne. Nie można mieć wszystkiego, ale w tej cenie to więcej niż uczciwa oferta!