Sony A7C II i A7C R to najnowsze bezlusterkowca producenta znanego z innowacyjnych rozwiązań. Nowe aparaty to kompaktowe korpusy i bogate wnętrza. Czym się różnią? Jak się z nimi pracuje? Który warto kupić? Odpowiedzi w naszym tekście.
Sony A7C debiutował w pandemicznym, 2020 roku. Aparat ten był o tyle niestandardowy, że z wyglądu przypominał modele serii A6000, tyle że „na sterydach”. Wnętrze skrywało natomiast pełną klatkę. Dotąd nie było w ogóle jasne, czy producent będzie tę serię kontynuować.
Okazało się jednak, że doczekaliśmy się nie tylko kontynuacji, ale też rozszerzenia gamy modeli. We wrześniu zadebiutowały bowiem dwa modele. Sony A7C II oraz Sony A7C R. Miałem okazję spędzić z nimi kilka godzin, więc dzielę się z Wami moimi wnioskami.
Sony A7C II i A7C R – czym się różnią od poprzednika
Zanim porównam oba modele, chciałbym się skupić na tym, co nowego znajdziemy w budowie. Trzeba od razu powiedzieć, że pod względem konstrukcji aparaty nie różnią się między sobą praktycznie niczym. Względem poprzednika natomiast jest kilka zmian, choć również niewielkich.
Modele zyskały nowe pokrętło i dodatkowy przycisk Custom. Poza tym otrzymały przełącznik film/foto/s&q, charakterystyczny dla nowych modeli hybrydowych producenta. Bez wątpienia do tej grupy zaliczają się oba aparaty. I trzeba przyznać, że te kilka zmian wyszło bardzo na plus, bo dodatkowe pokrętło znacznie ułatwia pracę, a przełącznik między trybem filmowym i foto pozwala istotnie szybko przejść od zdjęć do filmów.
Poza tym jednak na zewnątrz nie zobaczymy wielu zmian innych niż kosmetyczne. W obu przypadkach zabrakło jednej, na którą liczyłem – dodania drugiego slotu na karty pamięci. Tego niestety nie uświadczymy. Duża szkoda, bo dla wielu, na przykład fotografów weselnych, może być to czynnik wykluczający modele z zakupu. Z drugiej strony twórcy internetowi możliwe, że dadzą radę się bez tego obejść.
Minimalna zmiana na plus objęła ekran – rozdzielczość 1,036 mln punktów względem 921 tys. oraz wizjer, który oferuje powiększenie 0,70x. W poprzedniku było to 0,59x i zmianę tę dosłownie widać gołym okiem.
Zmianą dość oczywistą jest nowe menu, wprowadzane już od trzech lat do każdego nowego modelu. Jest ono przejrzyste i o wiele bardziej przyjazne w obsłudze od poprzedniego. Menu dostępne na podglądzie pozwala szybko ustawiać dotykiem najważniejsze funkcje i jest bezcenne dla osób, które przyzwyczajone są do obsługi smartfonowej. Tutaj świetnie się odnajdą, bo wszystko jest łatwo dostępne.
W obu modelach grip został nieco wysunięty do przodu, więc aparat trzyma się znacznie wygodniej. Game changerem jest natomiast nowy uchwyt . Można go dokupić do A7C II, a w A7C R dawany jest w zestawie. Jest plastikowy, więc nie zwiększa zbytnio wagi,
Sony A7C II – co oferuje
Sony A7C II można ustawić mniej więcej za modelem A7 IV. Wbrew pozorom nie jest jego gorszą wersją, a raczej pewną alternatywą.
Aparat wyposażono w pełnoklatkową matrycę o rozdzielczości 33MP ze stabilizacją o skuteczności 7EV, co jest znakomitym wynikiem. Jeszcze większą stabilność zapewni skorzystanie w trybie filmowym z funkcji Active, która działa bardzo sprawnie. Matryca wspierana jest przez najnowszy procesor BIONZ XR. Autofokus jest na najwyższym poziomie, oferuje 759 punktów detekcji fazy i korzysta z AI do wykrywania obiektów.
Autofokus działa bez zarzutu, do czego już mogliśmy się przyzwyczaić w wielu modelach Sony, więc nie będę się na ten temat wiele rozpisywał. Zarówno podczas fotografowania, jak i filmowania zawsze byłem pewien, że wszystko co ważne będzie poprawnie wyostrzone. Bez zmian pozostała natomiast prędkość trybu seryjnego – 10 kl./s. To akurat mały zawód, bo konkurencja oferuje lepsze możliwości.
Naprawdę nieźle sprawa wygląda z trybem filmowym. Na pokładzie znaleźć można rozdzielczość 4K 60p 4:2:2 z niewielkim cropem, płaskie profile filmowe, znany z kamer profil Cinetone, a także możliwość wgrania plików LUT użytkownika do podglądu.
Jest też funkcja autokadrowania, znana chociażby z Sony ZV-E1. Korzystając z niej aparat podąża za wybraną postacią czy przedmiotem. Świetna sprawa dla twórców, którzy działają solo i nagrywają sami siebie.
Zdjęcia przykładowe wykonane Sony A7C II.
Sony A7C R – co oferuje
O ile A7C II uznać można za kontynuację, o tyle A7C R jest kompletną nowością. Aparat ten wydaje się być nieco tańszą, a przy tym bardziej kompaktową wersją Sony A7R V. Również posiada matrycę o rozdzielczości aż 61MP z siłą stabilizacji 7EV. Tutaj na pokładzie także jest procesor BIONZ XR i autofokus oparty na sztucznej inteligencji. Ze względu na wysoką rozdzielczość jego pokrycie kadru to 79 proc., a składają się na to 693 punkty detekcji fazy.
Model ten oprócz klasycznej wysokiej rozdzielczości daje też opcję skorzystania z Pixel Shift. Korzystając z niej możemy uzyskać statyczne kadry o rozdzielczości sięgającej nawet 240MP. Aparat rejestruje wtedy kadry z przesunięciem matrycy, które po połączeniu dają jedno zdjęcie o wysokiej rozdzielczości.
W trybie filmowym aparat ma nieco większe możliwości niż A7C II. Przede wszystkim nie ma cropa w trybie 4K 60p 4:2:2, a dodatkowo pozwala wypuścić surowy 16-bitowy materiał na zewnętrzny rejestrator. Można więc korzystać z niego jako z w pełni profesjonalnej kamery. Choć zabrakło tutaj 8K obecnego w sztandarowej „R-ce” piątej generacji.
Niestety wyższa rozdzielczość wpływa negatywnie na tryb seryjny, który jest jeszcze wolniejszy, bo jego prędkość to raptem 8 kl./s. Znacznie poniżej oczekiwań obecnych czasów. Resztę specyfikacji aparat dzieli z A7C II.
Zdjęcia przykładowe wykonane Sony A7C R.
Jak pracuje się z aparatami
Oba modele wyglądają niemal tak samo, a więc i oferują podobne odczucia podczas pracy. W porównaniu do zwykłego A7C z nowych aparatów korzystało mi się znacznie wygodniej. Większy grip, dodatkowe pokrętło, większe powiększenie wizjera – to wszystko pozytywnie wpływa na pracę.
Znakomity jest natomiast dodatkowy uchwyt, który praktycznie nie dodaje wagi, a czyni przy tym aparat nieco większym i sprawia, że korzysta się z niego o wiele wygodniej.
Szybkość pracy jest bez zarzutu, wydajny procesor sprawia, że wszystkie procesy odbywają się szybko, wizjer nie ma blackoutów. Nowe menu zapewnia o wiele bardziej komfortowe użytkowanie. Wizjer, choć nie posiada dużej i dobrze wyprofilowanej muszli ocznej, daje całkiem niezłe efekty i tak mocno nie przeszkadza.
Sama kompaktowość i mała waga aparatów jest czymś, co mi się podoba. Producent wraz z nimi promuje również małe szkła typu naleśnik. Mając taki zestaw, można naprawdę wygodnie pracować, nie czując zbytniego przeciążenia. W plecaku taki sprzęt również nie zajmie dużo miejsca.
To czyni oba aparaty idealnymi kompanami podróży, gdy każdy centymetr i gram mają znaczenie. Jak dla mnie małe rozmiary połączone z prostą obsługą sprawiają, że wielu mniej doświadczonych twórców może te aparaty polubić.
Dla kogo są te aparaty?
Sony A7C II to jeden z ciekawszych wyborów dla wszystkich twórców treści. Jeśli w równym stopniu robisz zdjęcia, co filmy, a do tego cenisz sobie kompaktowość, ten aparat powinien spełnić Twoje wymagania. Jest lekki, łatwy w obsłudze, pozwala błyskawicznie przełączać się między zdjęciami i filmem.
A przy tym oferuje naprawdę solidną specyfikację. Moim zdaniem model ten może również świetnie sprawdzić się w fotografii ulicznej, gdzie raczej zależy nam na tym, by aparat nie rzucał się zbytnio w oczy.
Sony A7C R to nieco mniejszy i trochę mniej zaawansowany brat flagowego A7R V. Kto mógłby zainteresować się tym aparatem? Moim zdaniem sprawdzi się dobrze na przykład jako drugie body, które zawiesić można na szyję i udać się z nim na sesję. Nada się również do fotograficznych podróży, jeśli zamierzasz robić zdjęcia, w których wysoka rozdzielczość ma duże znaczenie.