Tym razem przedstawiamy kilka trybów fotografowania, które szczególnie mogą przydać się w podróży. Są też takie, których nie znajdziecie nigdzie poza serią OM-D Olympusa. Fotograf National Geographic Polska i podróżnik, Marcin Dobas, opowie m.in. jak sprytnie wykorzystać tryb live composite i live bulb fotografując na długich czasach oraz jaką przewagę jego zdaniem ma elektroniczny wizjer nad zwykłą matówką z lustrzanki.
Przeczytaj „Fotograf w podróży. Jakość lustrzanki bez lustra cz.I”
Okazuje się, że mniejsza matryca nie oznacza wcale mniejszych możliwości, wręcz przeciwnie. Lekkość plecaka to większa mobilność i większe szanse na przywiezienie dobrych zdjęć. Na czym jeszcze skorzystają fotografowie w trakcie wyjazdów, decydując się na system mikro 4/3?
Podgląd na żywo i Aplikacja Olympus Image Share
„Live view przydaje mi się do fotografowania sytuacji i miejsc, w których robienie zdjęć nie bardzo jest wskazane, czyli np. w krajach islamskich. Nie o to nawet chodzi, że ludzie nie chcą być fotografowani. Chcą i gdy spytamy o pozwolenie powiedzą „ok”, ale złożą wtedy ręce na piersi, staną z poważną, beznamiętną miną i nie ruszą się na milimetr, dopóki nie schowasz aparatu do torby. Nie da się tym ludziom zrobić naturalnego zdjęcia w niewymuszonej pozie, np. podczas codziennych czynności. Mam na to na szczęście pewien sposób i dość często z niego korzystam. Aparat wisi mi na szyi lub jest przypięty do ramienia plecaka za pomocą Capture. Odchylam ekran i włączam live view lub korzystam z aplikacji w smartphone i tam mam podgląd. I albo w dłoni schowanej w kieszeni trzymam pilot do zdalnego wyzwalania migawki, albo robię zdjęcia „grzebiąc coś w telefonie”. Mając zamontowany szerokokątny obiektyw i pochylając się lewo, prawo, góra, dół jestem w stanie wykadrować zdjęcie tak, jak bym chciał, a samą fotografię mogę wykonać w dyskretny sposób ”.
Elektroniczny wizjer
Budowę lustrzanki wszyscy znamy. Światło które wpada przez obiektyw, przechodzi przez matówkę, pryzmat, a następnie wpada do oka.
Sama koncepcja takiego aparatu to milowy krok w historii rozwoju fotografii. Dlaczego ? Były to pierwsze aparaty pozbawione błędu paralaksy, czyli takie, w których to, co wykadrowaliśmy na matówce, odpowiadało temu, co uzyskaliśmy na odbitce. Olympus w swych bezlusterkowcach zrezygnował z pryzmatu, lustra i matówki na rzecz matrycy, która nieustannie zbiera informacje na temat światła i przekazuje je do elektronicznego wizjera. Jakie możliwości i przewagę daje stosowanie takiego wizjera?
„Przed naciśnięciem spustu migawki mam więcej informacji o zdjęciu. Nie tylko widzę pełen kadr, ale mam też przed sobą informacje o parametrach ekspozycji. Widzę czy zdjęcie wyjdzie za ciemne czy za jasne. Mogę sobie włączyć przed zrobieniem zdjęcia guzik „shadow highlights” i będę wiedział, które fragmenty wyjdą niedoświetlone jeszcze przed zrobieniem tego zdjęcia na żywo, patrząc w wizjer. W lustrzance tego nie ma. Żeby obejrzeć histogram, najpierw musisz zrobić zdjęcie, a potem wcisnąć guzik „info”. W aparacie pozbawionym lustra widzę to od razu na żywo już w trakcie robienia zdjęcia. W moim odczuciu jest to ogromny krok do przodu i potężne narzędzie. Fenomenalna rzecz jeśli chodzi o skracanie czasu pracy. Co więcej, jeżeli ustawiam ostrość ręcznie (a często tak robię) to powiększam sobie fragment zdjęcia, na którym się skupiam i kręcąc pierścieniem ostrości ustawiam ją dokładnie w tym miejscu, w którym ma być. Znowu gigantyczna przewaga względem matówki”.
Wifi
„Okazało się że wifi jest lekarstwem na moje potrzeby, choć kiedyś byłem sceptyczny w tej kwestii. Myślałem „po co mi to?”. Z wifi mam możliwość nie tylko zdalnego wyzwalania migawki, ale też podglądu na żywo na odległość. Gdy chcę sfotografować zwierzaka, do którego nie mogę podejść, żeby go nie spłoszyć, stawiam sobie aparat przy norze na przykład świstaka, idę sobie kawałek dalej za kamień i widzę z daleka, czy ten zwierzak jest już w odpowiednim miejscu w kadrze. Jeśli tak, to wtedy wyzwalam zdalnie migawkę, a zdjęcie robi się dokładnie w tym momencie, kiedy ja chcę, a nie po pól sekundy zanim przesunie się lustro, a zwierzak zdąży uciec z kadru.
Ułatwia to też pracę w terenie. Zdjęcie przez WiFi przesyłam do smartphone mogę je lekko wywołać np wykadrować, dodać opis IPTC i za pomocą kolejnej aplikacji wysłać zdjęcie od razu do redakcji czy agencji. Z drugiej strony mogę komputerem lub tabletem sterować tym, co robi aparat widząc jednocześnie, czy ten świstak już mi z tej norki wyszedł, czy jeszcze nie”.
Panoramy
Po co robić panoramy? Są przynajmniej dwie duże korzyści. Pierwsza – chcemy pokazać przestrzeń dookoła nas, druga – chcemy mieć zdjęcie z większą ilością megapikseli niż oferuje nasz matryca.
Olympus umie też sam „skleić sobie” coś na kształt panoramy czyli zdjęcie o dużej rozdzielczości. Aparat rusza matrycą dzięki temu, że ma stabilizację i robi serię zdjęć uzupełniając sobie „dziury”, gdzie brakuje pikseli. Efektem jest zdjęcie, które ma 64 megapikseli w RAW (jpg 40 Mpx w JPG), Sam aparat ma matrycę 16 mpx i w wywniku poruszania samą matryca jest w stanie zaoferować nam ta duże zdjęcia. Jest to narzędzie które pomaga nam zrobić bardzo dużą i szczegółową fotografię, która po przybliżeniu pokaże nam szczegóły, jakich nie byłoby widać na zwykłym, pojedynczym jpg.
„Na pewno przyda się to w fotografii architektury, packshotach i fotografii kulinarnej. Podróżnikom przydaje się to rzadziej, najczęściej wtedy, kiedy mamy w planach drukowanie w wysokiej jakości. Da się też wtedy wyciąć z kadru to, co niepotrzebne, musimy jednak uważać na poruszające się obiekty”.
Fotografia podwodna i z powietrza
Kolejnym powodem dla którego Marcin przesiadł się z lustrzanek na bezlusterkowce są większe możliwości fotografowania z nietypowej perspektywy, czyli pod wodą lub z powietrza. Jest to o wiele łatwiejsze jeśli mamy do dyspozycji aparat o małych gabarytach.
„Obudowy podwodne do aparatów u4/3 są dużo mniejsze, lżejsze i mogę je zabrać do bagażu podręcznego. Zapakowałem ostatnio sprzęt elektroniczny, obudowę podwodna, automaty oddechowe, komputer nurkowy oddychania itd. czyli wszystkie delikatne rzeczy, na których mi zależy albo od których zależy wręcz moje życie. Obudowa do lustrzanki sprawiała mi ogromne problemy w transporcie to kwestie ograniczeń i obostrzeń dotyczących bagażu podręcznego. Podobnie jest z aerofotografią. Do wzniesienia w powietrze dużej, ciężkiej lustrzanki potrzebujemy dużego i drogiego drona. W przypadku mniejszego aparatu ból z wydawania pieniędzy również będzie mniejszy. Jadąc na Islandię mam o wiele mniejszy pakunek, zabierając mały latający wirownik wielowirnikowiec zamiast dużego drona. To znowu oszczędność miejsca w bagażu i pieniędzy oraz większa wygoda”.
Elektroniczna migawka
Ustawiając w menu „silent mode”, czyli tryb cichy, możemy zmienić dźwięk migawki w totalną ciszę. Dzięki temu jesteśmy bardziej dyskretni wśród ludzi i zakamuflowani w plenerze.
„Bardzo długo czekałem na moment, kiedy coś takiego zostanie wprowadzone i w końcu jest. Nie ma teraz takich sytuacji, że klapnięcie lustra lub dźwięk migawki zakłóci jakieś nabożeństwo, albo płochliwy zwierzak ucieknie mi z kadru. Zwłaszcza niektóre ptaki są bardzo wrażliwe na takie dźwięki”.
Długi czas naświetlania w trybie live compisite i live bulb
To funkcje, które znajdziemy tylko w menu Olympusów. Na czym polega ich fenomen?
„Robiąc zdjęcia na długim czasie w trybie live bulb widzimy na żywo, jak powstaje zdjęcie. Fantastyczna metoda, efekt zupełnie jak w ciemni, kiedy wkładamy odbitkę do kuwety z wywoływaczem i widzimy jak obraz zaczyna nam się pojawiać na papierze. Spoglądając na wyświetlacz wiem dzięki tej opcji, w którym dokładnie momencie zatrzymać ekspozycję”.
Niektórym fotografom szybko kończy się cierpliwość, jeśli jedno zdjęcia naświetla się przez 30 minut i nie wyjdzie takie, jak powinno. W tym trybie wystarczy jedna próba, by otrzymać efekt o który nam chodziło.
Funkcja live composite umożliwia nam automatyczne wykonanie serii ujęć. Pierwsze ujęcie aparat naświetla poprawnie, i utrwala całą scenę. Ponowne otwarcie migawki powoduje „dorysowanie” do poprzedniego zdjęcia wszystkiego co jaśniejsze.
„Pomysły na wykorzystanie? Zorza polarna, ruch gwiazd, błyskawice… jest cała masa tematów. Fotografując burzę, robię jakiś szeroki kadr i poprawnie naświetlam tło z całym otoczeniem. Potem włączam tryb live composite, a aparat ustawiony na statywie wykonuje zdjęcia nawet przez godzinę wszystkie kolejne błyski będą dorysowane na tamtym bazowym zdjęciu. Przy normalnym czasie naświetlania, jeśli będziemy czekać z otwartą migawką godzinę, zdjęcie nam się w końcu prześwietli, a Olympus w trybie Live Comp pozwala na naświetlanie zdjęcia po kilka kilkanaście czy kilkadziesiąt minut bez niebezpieczeństwa prześwietlenia fotografii.”
A Wy? Do czego wykorzystalibyście takie opcje? A może to ciągle za mało i czekacie wciąż na wprowadzenie jakichś innych technicznych rozwiązań? Dajcie znać w komentarzach!
Marcin Dobas – fotograf, przewodnik, ratownik górski i bloger. Pasjonat dalekich podróży i nurkowania. Często fotografuje w trudnych warunkach: na lodowcach, w tropikach, wewnątrz jaskiń, na pustyniach, a nawet pod wodą i w powietrzu. Dwukrotny zdobywca tytułu „European wildlife photographer of the year”. W latach 2010 i 2011 nagradzany w konkursie Grand Press Photo (kategoria przyroda).
2 komentarze
Genialne zdjęcia. Bardzo mi się podobają.
https://www.facebook.com/dobas.art na facebookowym profilu Marcina znajdziesz jeszcze więcej kapitalnych zdjęć! Zajrzyj-warto :)