Nikon Z7 – jak najnowszy bezlusterkowiec Nikona sprawdza się w praktyce?

0

Niedawno mieliśmy okazję bliżej przyjrzeć się najnowszemu i wywołującemu sporo emocji na rynku bezlusterkowcowi – Nikon Z7. Moja pierwsza styczność z tym modelem nastąpiła w Pradze, podczas oficjalnego spotkania dla partnerów Nikon w Polsce. Nie omieszkałem jednak zabrać aparatu na swoje własne testy w rodzimej, nadmorskiej okolicy. Jak się sprawdził? O tym poniżej.

Nikon Z7 to pełnoklatkowy bezlusterkowiec z 46-megapikselową matrycą opartą o przetwornik BSI CMOS z modelu D850, wzbogaconą o hybrydowy układ AF z detekcją fazową. Sprzęt wspiera filmowanie (4K UHD): 30p. Nowy Nikon z założenia ma być konkurencją dla takich modeli jak Sony A7III, Sony A7R III, Canon EOS 5D Mark IV czy Canon EOS 5DS r. Czy faktycznie im zagraża?

Nowe mocowanie i adapter FTZ

Aparat wykorzystuje nowe mocowanie Z, które już na pierwszy rzut oka zwraca uwagę bardzo dużą średnicą (55 mm – to 25% większa powierzchnia niż pochodzącego jeszcze z lat pięćdziesiątych mocowania F). Ma to w przyszłości ułatwić projektowanie bardzo jasnych obiektywów (np. zapowiadany Nikkor 58 mm f/0.95 Noct).

W zestawie z aparatem sprzedawany jest adapter FTZ do montowania obiektywów systemu Nikon F. Osobiście miałem okazję podpiąć kilka obiektywów przez przejściówkę i sprawdzić, jak działa autofocus. Nikon AF-S NIKKOR 105 mm F/1.4E ED sprawiał wrażenie nieco wolniejszego niż przy pracy z Nikon D850, natomiast Nikkor 500 mm f/5.6E AF-S PF ED VR w moim odczuciu działał bardzo szybko i precyzyjnie. Były to jednak subiektywne wrażenia, nie laboratoryjne testy. Niemniej jednak nowy adapter zdaje się być produktem działającym sprawnie i w dużym stopniu rozszerza możliwości systemu Z.

Budowa i ergonomia Nikon Z7

Sam korpus robi wrażenie solidnego i dobrze wykonanego, jednocześnie będąc sporo mniejszym niż korpus lustrzanek pełnoklatkowych o podobnych możliwościach. Grip jest naprawdę duży i wygodny, przez co praca nawet z cięższymi obiektywami nie powinna przyprawiać o ból nadgarstka. Także osoby o większych dłoniach nie powinny pod tym względem narzekać. Oczywiście korpusy aparatów Nikon Z7 i młodszego brata Nikon Z6 zostały uszczelnione przed kurzem i zachlapaniem.

Sam będąc wieloletnim użytkownikiem lustrzanek Nikona odczułem pewne różnice w sterowaniu, jednak sama obsługa nie straciła na intuicyjności i po kilku chwilach zapoznania się z aparatem mogłem nim względnie normalnie pracować. Warto dodać, że na przednim panelu pojawiły się dwa przyciski funkcyjne, które możemy dowolnie zaprogramować. Dobre wrażenie robi też dodatkowy ekran wyświetlający podstawowe nastawy na górnym panelu. Podobnego rozwiązania próżno szukać w tym segmencie u konkurencyjnych konstrukcji bezlusterkowych. Jest to dobre rozwiązanie, gdyż nie musimy każdorazowo włączać ekranu w celu sprawdzenia podstawowych informacji, a co za tym idzie – oszczędzamy energię i wydłużamy czas pracy.

Kolejnym elementem, na który od razu zwróciłem uwagę, jest doskonałej jakości wizjer elektroniczny OLED (powiększenie 0,8 x, rozdzielczość 3 690 000). Jest naprawdę duży, jasny i dość dobrze pozwala na ocenienie ekspozycji. Płynnie wyświetla obraz nawet w trudnych warunkach, nie zauważyłem smużenia podczas szybkiego panoramowania za poruszającym się obiektem. Nie miałem również problemu, aby w okularach móc objąć całość wyświetlanego obrazu. Osobiście uważam, że to jeden z najlepszych wizjerów elektronicznych, z jakim miałem do czynienia.

Stabilizacja

Aparaty Nikon Z6 i Z7 jest pierwszym pełnoklatkowym korpusem firmy z wbudowaną pięcioosiową stabilizacją obrazu, która według producenta ma oferować wydajność rzędu 5EV. Podczas wykonywania zdjęć trudno było mi określić rzeczywistą wydajność, ale cały system zdaje się działać sprawnie i skutecznie, pozwalając wydłużyć „bezpieczne” czasy otwarcia migawki. Na pewno będzie to funkcjonalność, którą docenią filmowcy. Warto pamiętać, że stabilizacja ta działa też z obiektywami Nikon F przez adapter FTZ. Aparat ma pozwalać na używanie stabilizacji w aparacie i stabilizowanych obiektywach Nikon F. Według informacji, jakie uzyskałem od przedstawicieli Nikon Polska, obydwie stabilizacje mają się uzupełniać.

Optyka

Nikon Z7 miałem okazję użytkować z dwoma nowymi obiektywami, dedykowanymi dla nowego systemu. Były to Nikon NIKKOR Z 35 mm f/1.8 S i NIKKOR Z 24 – 70 mm f/4.0 S. Nowa 35-ka podczas testów znacznie bardziej przypadła mi do gustu. Obiektyw pracuje szybko i cicho, ostrość uzyskiwanych obrazów nawet na w pełni otwartej przysłonie jest wysokiej jakości. Warto także nadmienić, że tak jak model  Z 24 – 70 mm f/4.0 S jest ona uszczelniona i tworzy z aparatem zestaw odporny na kurz i zachlapania. Dziwi nieco, ze producent nie pokusił się o światło 2.8 w modelu Z 24 – 70. Na pewno taki zestaw przyciągnąłby większą ilość zaawansowanych użytkowników.  Niemniej obiektyw ten jest dobrze wykonany, jak na swoją klasę jest dość kompaktowych rozmiarów. Autofocus działa szybko i sprawnie w dobrych i przeciętnych warunkach. Przy niewielkiej ilości światła, nawet gdy układ AF wspomagany był diodą z aparatu, zestaw potrafił mieć problem z ustawieniem odpowiednio ostrości. W ofercie już niedługo dostępny będzie także Nikon NIKKOR Z 50 mm f/1.8 S, jednak na razie nie miałem okazji zapoznać się z tym „szkłem” osobiście.

Szybkość działania

Nikon Z7 jest w stanie zapisywać pliki z prędkością 9 klatek na sekundę, a Z6 z racji mniejszej rozdzielczości matrycy jeszcze szybciej – 12 kl/s. Podczas testów używałem plików JPG i przy dłuższej kilkusekundowej serii nie zauważyłem spadku prędkości zapisywania. Aparat zasilany jest odświeżonym ogniwem EN-EL15b, które wg specyfikacji powinno wystarczyć na 330 zdjęć. Wg zapewnień przedstawicieli Nikon Polska aparat jest w stanie zrobić dużo więcej zdjęć na jednym ładowaniu. Są to jednak informacje nieoficjalne i na ich weryfikację przyjdzie nam jeszcze poczekać. Aparat włącza się w czasie około 1s i ciężko jest znaleźć momenty, gdzie można by zaobserwować wyraźne opóźnienia podczas obsługi. Menu działa sprawnie, dotykowy ekran też nie generuje opóźnień.

Filmowanie

Imponująco przedstawiają się możliwości filmowe nowego aparatu. Ma on wykorzystywać całą matrycę i pozwalać  na filmowanie w rozdzielczości 4K/UHD z szybkością 30p i Full HD w 120p. Sprzęt umożliwia korzystanie z płaskiego profilu kolorów Nikon N-Log, który pozwala na praktycznie nieograniczone możliwości nakładania profili kolorystycznych w postprodukcji. Warto wspomnieć, że obraz będziemy w stanie rejestrować w 10-bitowym próbkowaniu 4:2:2. Do tego otrzymujemy wsparcie dla kodów czasowych, funkcje takie jak focus peaking i zebra wspomagające ręczne ustawianie ostrości. Tylko w modelu Z7 mamy też do dyspozycji funkcję nagrywania timelapse w rozdzielczości 8K.

Podsumowując…

Nowy bezlusterkowy system Nikona na pewno jest bardzo ciekawą propozycją. Konkurencja w tym segmencie ze strony Sony jest bardzo silna. Canoniarze także dostali do dyspozycji model EOS R. Tak więc rynek pełnoklatkowych bezlusterkowców robi się coraz ciekawszy. Moim  zdaniem Nikon dobrze odrobił lekcję przy projektowaniu Modelu Z7 i na pewno będzie to doskonała propozycja dla osób, które mocno są zakorzenione w systemie Nikona, ale na przykład chciałyby zabrać się za profesjonalne filmowanie. Adapter FTZ działa sprawnie, a funkcje filmowe aparatu pozwalają mu walczyć z najlepszymi w tym segmencie. Z perspektywy klienta możemy się tylko cieszyć – większy wybór, większa konkurencja. Być może z czasem wymusi to spadek cen i lepszą dostępność pełnoklatkowych konstrukcji tego typu dla rynku amatorskiego.

 

 

 

Podziel się.

O Autorze

Na co dzień zajmuje się fotoreportażem, fotografią produktową, obsługą eventów. Absolwent Sopockich Szkół Fotografii WFH. Z zamiłowania i wykształcenia geograf. W Cyfrowe.pl zajmuje się sprzętem optycznym.

Zostaw komentarz

izmir escort