Model Canon XC10 swoją premierę miał już ponad 1,5 roku temu. W branży foto-video to sporo czasu, mimo to kamera wciąż prezentuje się przyzwoicie na tle konkurencji. XC10 to hybryda aparatu fotograficznego i kamery, z możliwością nagrywania filmów w rozdzielczości 4K oraz w trybie slow motion. To oczywiście nie wszystko! Sprawdź, dlaczego warto zainwestować w ten nietypowy aparat.
Ergonomia
Trzeba przyznać, że Canon zaimplementował parę ciekawostek w komplecie z kamerą. Do kamery XC10 można doczepić zewnętrzny wizjer, montowany na ruchomy ekran LCD. Ten dodatek może być przydatny w jasny, słoneczny dzień, gdy odbite od ekranu światło ogranicza jego widoczność. Ekran LCD odchylany jest wyłącznie w górę i dół. Wystarcza to do wygodnego nagrywania ujęć z ptasiej oraz żabiej perspektywy, z czego chętnie korzystałem podczas testu. Wejście na karty jest umieszczone pod ekranem LCD i pozwala na szybką i wygodną wymianę kart (po jednej karcie SD i CFast). To pierwszy aparat, w którym miałem do czynienia z tak łatwym dostępem do kart. Canon posiada również trzy programowalne przyciski. Przycisk startu nagrywania jest charakterystyczny i ciężko go pomylić z innymi. Koło do zmiany parametrów jest moim zdaniem zbyt delikatne, przez co łatwo przez przypadek zmienić wartość przesłony (np. sięgając do przycisku REC). Pierścień ostrości chodzi gładko, a jego prędkość i kierunek można ustawić w opcjach.
Funkcje
Do funkcji kamery możemy dostać się za pomocą dotykowego ekranu LCD. Muszę przyznać, że byłem miło zaskoczony widząc sporo zaawansowanych funkcji, których nie sposób znaleźć w lustrzankach. Oprócz Zebry i Peaking (które można przypisać do programowalnych przycisków), jest tu możliwość włączenia telewizyjnych pasów testowych SMPTE, filtru ND oraz ustawień kontroli za pomocą WiFi. Peaking (zaznacza obszary ostre za pomocą kolorowej obwódki), może być odwzorowany przy użyciu trzech kolorów (niebieski, czerwony, żółty). Opcja zmiany kolorów jest przydatna, ale sam peaking nie jest zbyt wyraźny. Na szczęście jest też możliwość powiększenia obszaru ekranu w celu ustawienia ostrości. Autofocus radzi sobie całkiem dobrze, istnieje też możliwość wybrania punktu ostrzenia za pomocą ekranu dotykowego. Użytkownik może wybrać jednostkę kompensacji ekspozycji pomiędzy filmowymi decybelami a czułością fotograficzną ISO. Rozpiętość ISO sięga 12800, ale powyżej wartości 3200 na obrazie zaczynają być widoczne artefakty.
Kamera może również nagrywać filmy z prędkością 100 klatek na sekundę, w rozdzielczości HD. Bylem ciekaw, jaki efekt da czterokrotne zwolnienie filmu i ponownie zostałem miło zaskoczony. Dzięki tej opcji można nagrać świetne ujęcia. Sprawdzi się idealnie przy nagrywaniu klipów z młodą parą, gdzie efektowne zwolnienia podnoszą emocjonalny wydźwięk sceny.
Jakość obrazu
To co jednak najważniejsze to jakość obrazu. W tej kwestii jeszcze nigdy nie zawiodłem się na Canonie. Tak było i tym razem. Nie mam pojęcia, co kryje się za powłoką sprzętu tego producenta, ale nagrania z produktów tej marki posiadają miękką plastykę obrazu i kolorów, rozpoznawalną na pierwszy rzut oka. Obraz zarówno w rozdzielczości 4K, jak i Full HD, jest świetnej jakości. Oczywiście na wyższych czułościach matrycy pojawiają się szumy, ale spokojnie można za pomocą Canon XC10 kręcić filmy przy sztucznym świetle.
Praca i jakość obiektywu także okazały się trafione. Dziesięciokrotny zoom pozwalał mi na zrobienie ciekawych ujęć portretowych oraz planów ogólnych. Największe zbliżenie należy przypłacić przysłoną o wartości 5,6. To już dość ciemno, ale można to spokojnie zrekompensować za pomocą ISO. Cóż, nie można mieć wszystkiego – taka jest cena kompaktowości urządzenia. Zdecydowanie do plusów należy zaliczyć dobrze działającą stabilizację, pozwalającą kręcić ujęcia z ręki w awaryjnych sytuacjach. W połączeniu ze stabilizatorem „steady cam” ujęcia w ruchu są płynne i wyglądają naprawdę profesjonalnie.
Wracając jeszcze do samej konstrukcji kamery, sprzęt testowałem przy deszczowej pogodzie. Powiem szczerze, że byłem trochę przerażony takimi warunkami atmosferycznymi, ale pomimo że XC10 nie wygląda, jakby mógł sobie poradzić w takich warunkach, to jednak przez cały okres testu pracował bez zarzutu. Nie jest to jednak sprzęt stworzony na taką pogodę, więc warto zaopatrzyć się w dodatkowy pokrowiec.
Mimo pewnych niedociągnięć kamera Canon XC10 jest godna polecenia. W tym przedziale cenowym raczej ciężko będzie znaleźć lustrzankę, która dorównywałaby Canonowi XC10 pod kątem zdolności filmowych. Zaawansowane funkcje filmowe, kontrola WiFi, funkcja „slow motion” oraz świetna jakość nagrań przemawiają za kupnem tego modelu. XC10 na pewno sprawdzi się dobrze przy kręceniu reportaży, inscenizowanych klipów oraz w podróży. Aparat ma parę wad, ale jeśli Twoim głównym celem jest nagrywanie filmów, a nie chciałbyś pozbywać się opcji robienia zdjęć, warto przyjrzeć się tej ciekawej konstrukcji.
Jeden komentarz
1 calowa matryca – czyli tragedia, rozpacz porażka smutek, nie wykorzystana szansa albo co by nie pisać wielka forma zapisów K4 dołączona do małpiastej matrycy – sprzęt na zasadzie wyłudzenia kasy nic godnego polecenia. Laikom odradzam, znający temat obchodzą z daleka (zresztą dlatego jest tak niska popularność tego modelu mimo że premiera była w 2015 roku. Lamer z artykułu się wylansował nic więcej.