Techniki multi-exposure, co to wielokrotne naświetlanie i jak uzyskać taki efekt?

0

Fotografia ma to do siebie, że lubi płatać figle. Jednym zdjęciem możesz zatrzymać czas, drugim pokazać ruch, a trzecim… totalnie oszukać rzeczywistość. I właśnie do tego służy multi-exposure, czyli wielokrotna ekspozycja. Niby prosta sztuczka – dwa (albo więcej) zdjęcia nałożone na siebie – ale efekt? Bywa tak zaskakujący, że czujesz się, jakbyś odkrył tajemny trik z pogranicza fotografii i iluzji optycznych.

To technika, którą kochali dawni mistrzowie – od Man Raya przez Jerry Uelsmann po instagramerów, którzy dziś równie chętnie sięgają po tę technikę, tworząc portrety wypełnione gwiazdami, miasta wtopione w sylwetki czy pejzaże, które wyglądają jak kadry z filmów science fiction. I co najlepsze – Ty też możesz to zrobić. Bez Photoshopa, bez godzin retuszu, po prostu aparatem, który już masz w rękach.

Od Man Raya do Instagrama

Podwójna ekspozycja to wcale nie wymysł cyfrowej fotografii. Już w latach 20. XX wieku Man Ray wykorzystywał ją w swoich surrealistycznych portretach, bawiąc się tym, jak daleko można przesunąć granicę między realnością a snem. Jego „Le Violon d’Ingres” to świetny przykład – gra kontrastów i zestawienie kształtów sprawiają, że zdjęcie wydaje się jednocześnie proste i kompletnie nierealne.

Man Ray – Le Violon d’Ingres (1924)

Prawdziwym mistrzem magii wielokrotnego naświetlania okazał się Jerry Uelsmann. Ten człowiek z ciemni potrafił połączyć kilka negatywów w jedno zdjęcie tak, że wyglądało to jak kadr z innego wymiaru. Jego prace z surrealistycznymi drzewami wznoszącymi się nad wodą czy uniesionymi skałami w tle do dziś zachwycają swoją perfekcją i precyzją.

Jerry Uelsmann

Dziś tę tradycję kontynuują współcześni twórcy, tyle że zamiast powiększalnika używają Photoshopa (lub funkcji w aparacie). Fotografowie tacy jak Dan Mountford tworzą portrety, w których twarz zamienia się w miasto, las albo nocne niebo – a efekt wciąż działa tak samo mocno: hipnotyzuje i każe patrzeć dłużej. Instagram pełen jest takich eksperymentów – wystarczy wpisać „double exposure” i nagle widzisz twarze wypełnione chmurami, sylwetki wtopione w fale morskie, a nawet portrety zwierząt splecione z krajobrazami.

Dan Mountford

Jak działa multi-exposure?

Dawno, dawno temu… fotografowie po prostu naświetlali tę samą klatkę filmu analogowego dwa (lub więcej) razy. Dziś sprawa jest znacznie prostsza: w większości aparatów znajdziesz tryb Multiple Exposure (albo „Podwójna ekspozycja”). Włączasz, robisz pierwsze zdjęcie – na przykład sylwetki człowieka – i od razu dodajesz drugie – powiedzmy, rozgwieżdżonego nieba. Aparat sam nakłada jedno na drugie i montuje efekt finalny! Proste, prawda?

Instrukcja krok po kroku – aparat, program lub telefon

Podwójna ekspozycja może brzmieć jak magia, ale wcale nie musi być skomplikowana. Chodzi o zabawę obrazami, łączenie kształtów i faktur tak, żeby powstało coś zupełnie nowego.

Zrób to już w aparacie

Jeśli robisz zdjęcia aparatem, zacznij od sprawdzenia, czy Twój model ma tryb „Podwójna ekspozycja”. Wybierz liczbę zdjęć, najczęściej dwa, i zrób pierwsze ujęcie z wyraźnym konturem – może to być profil twarzy, samotne drzewo albo cień. Drugie zdjęcie to czas na eksperyment: tekstury, pejzaże, niebo, neonowe światła – wszystko się nada, najważniejsze, żeby dobrze współgrało z pierwszym kadrem.

Kontrast jest tutaj kluczem – jedno zdjęcie powinno być jaśniejsze, drugie ciemniejsze, wtedy kształty nie „gryzą się”, tylko pięknie się uzupełniają. Jeśli efekt wygląda „na papkę”, zmień ekspozycję któregoś ujęcia o 1–2 EV albo poszukaj prostszego tła – magia multi-exposure kocha prostotę pierwszego planu i charakter drugiego.

Możesz też w postprodukcji

A jeśli nie masz tej opcji w aparacie? Photoshop i podobne programy dają jeszcze większą kontrolę. Wczytaj oba zdjęcia jako osobne warstwy, ustaw tryb mieszania (Overlay, Soft Light, Multiply – wszystko zależy od efektu) i dopasuj przezroczystość. Możesz też wykorzystać maski, żeby selektywnie pokazać albo ukryć fragmenty warstw. W ten sposób kontrolujesz każdy detal – coś, co w ciemni analogowej zajmowało godziny, teraz robisz w kilka minut.

Zdjęcie złożone z dwóch – Rob Payne

Na smartfonie sprawa jest równie prosta. Aplikacje typu Snapseed czy Lightroom Mobile pozwalają dodawać drugie zdjęcie, bawić się suwakiem przejrzystości i trybami mieszania. Nawet zwykłe filtry mogą dodać zdjęciom nieoczekiwany efekt – wystarczy odrobina cierpliwości i eksperymentów.

Na koniec – baw się i daj się zaskoczyć

Podwójna ekspozycja to zabawa na pograniczu planowania i przypadku. Czasem wyjdzie coś genialnego, czasem coś kompletnie nieczytelnego. Ale nie zniechęcaj się! Każde kolejne zdjęcie uczy Cię czegoś nowego i daje kolejne pomysły. Możesz zacząć od prostych sylwetek i krajobrazów, a z czasem próbować bardziej abstrakcyjnych połączeń – cienie, refleksy, ruch uliczny. A kiedy trafisz w punkt – serio, to jest ten moment, kiedy patrzysz na swój własny kadr i myślisz: „Wow, to wygląda jak plakat do filmu Davida Lyncha!”.

Multi-exposure uczy cierpliwości, wrażliwości na kontrast i kompozycję, a przede wszystkim – pozwala bawić się fotografią w zupełnie nowy sposób. Wystarczy aparat, trochę odwagi i chęć eksperymentowania. Reszta to czysta magia.

TAGI:   
Podziel się.

O Autorze

Skupiam się głównie na reportażu i dokumencie. Doświadczenie zdobywałem pracując dla prasy, klubów, firm czy też klientów indywidualnych. Staram się dzielić swoją pasją poprzez pisanie o niej.

Zostaw komentarz

izmir escort