Jeszcze niedawno Sigma zaprezentowała nam fenomenalny obiektyw 28-45 mm f/1.8, a już w moje ręce trafiła jego dłuższa wersja, czyli Sigma 28-105 mm f/2.8 DG DN Art. To z jednej strony premiera zupełnie nieoczekiwana, bo przecież od ostatniej minęły zaledwie trzy miesiące. Z drugiej natomiast wyjście obiektywu o takiej specyfikacji był kwestią czasu. Nie sądziłem jednak, że wydarzy się to jeszcze w tym roku. W tym tekście sprawdzę, czym jest nowa Sigma i czy zasługuje na uwagę potencjalnych klientów.
Sigma do zadań specjalnych?
Sigmę 28-105 mm f/2.8 należy rozpatrywać jako przedłużenie standardowego obiektywu 24-70mm. To nie jest w pełni uniwersalny, reportażowy obiektyw. Za taki uznałbym ogniskową 35-150 mm. Nie oznacza to, że jest to szkło, którego nie wykorzystamy w reportażu. Sigma pojechała ze mną na mecz piłki nożnej, targi bursztynu, obchody wybuchu II wojny światowej, zebranie Rady Ministrów i wiele więcej! Momentami brakowało nieco ogniskowej i byłem zmuszony zakładać obiektyw 70-200 mm. Niemniej to świetna opcja, gdy możemy podejść bliżej. W ten sposób jednym obiektywem fotografujemy plan ogólny na 28 mm, by sekundę później jednym ruchem ręki przejść na 105 mm i robić tzw. główki.
Tam, gdzie Sigma 28-105 mm f/2.8 DG DN szczególnie błyszczy to fotografia krajobrazowa oraz portretowa. Miałem przyjemność wykonania sesji portretowej tym szkłem. Szybki dostęp do ogniskowych 35 mm, 50 mm, 85 mm i 105 mm z jasną przysłoną znacznie ułatwiał i przyspieszał pracę.
Rozwinę tu swoją myśl ze wstępu. Obiektyw o takiej specyfikacji musiał się w końcu pojawiać, bo zwyczajnie do Sony takiego nie ma! Sigma aktualnie jest bezkonkurencyjna w tym zakresie. Kilka lat temu Sigma i Sony wypuścili obiektywy 24-105 mm, ale z dużo ciemniejszą przysłoną f/4. Na rynku znajduje się też Canon RF 24-105 mm f/2.8 L IS USM, który oferuje 4 mm więcej w zakresie ogniskowej oraz błyskawiczne opróżnienie portfela, gdyż jego cena jest około 2 razy większa!
Co oferuje obudowa Sigmy?
Sigma prezentuje się naprawdę dobrze. To, co rzuciło mi się w oczy to brak błyszczącego elementu przy bagnecie obiektywu, znanego z modeli Sigmy. Nigdy nie byłem jego fanem. Oczywiście element dalej istnieje, ale jest matowy jak pozostałe części. Tuż nad nim umieszczony został pierścień zmiany przysłony, który działa z przyjemnym klikiem. Wyżej znajduje się segment z nazwą obiektywu, następnie pierścień ogniskowej, przycisk funkcyjny i na samej górze pierścień ostrości. Całą konstrukcję zamyka wkręcana tulipanowa osłona przeciwsłoneczna.
To nie jest obiektyw, który zaskoczy nas swoją obudową. Znajdziemy na nim wiele rozwiązań znanych z innych modeli. Wśród nich są dwa przyciski funkcyjne, przełącznik AF/MF, blokada pierścienia przysłony, suwak CLICK, oraz przełącznik umożliwiający blokadę pierścienia ogniskowej, zapobiegający wysuwaniu się obiektywu w podróży.
Obiektyw nie posiada wewnętrznego ogniskowania, co oznacza, że będzie on zwiększał swoje wymiary o około 4 cm. Niemniej, biorąc pod uwagę oferowane światło oraz zakres ogniskowej Sigma jest sprzętem kompaktowym. Waży niecały kilogram, co również jest bardzo dobrym wynikiem. Jest mniejsza i lżejsza od wspomnianego wyżej Canona.
Ostrość, aberracja i dystorsja
Ostrość obiektywu nie pozostawia wiele do życzenia. Sigma jest ostra już od f/2.8, na całym kadrze, a swoje maksimum osiąga już na f/4. Niewielkie spadki rozdzielczości zauważyłem na brzegach kadru, ale to zupełnie naturalne odchyły. W żadnym z miejsc obrazka nie widać również znaczących objawów aberracji. To rewelacyjne wyniki! Przypominam, że testowany obiektyw ma ogniskową 28-105mm. Zaprojektowanie szkła o takiej jakości na tak dużym zakresie zasługuje na podziw.
Oczywiście gdzieś musiały pojawić się kompromisy. Te widoczne są przede wszystkim w korekcji dystorsji. Na 28 mm widoczna jest dystorsja beczkowa a na 105 mm poduszkowa. Niestety kompensacja obiektywu niewiele daje. Problem da się rozwiązać za pomocą korekcji obiektywu w Lightroom. Dwa kliknięcia w programie graficznym wystarczą, by całkowicie pozbyć się tej wady.
Winietowanie
Niestety nie jest to najmocniejsza strona tego obiektywu. Na maksymalnym otworze przysłony występuje silne winietowanie, niezależnie od wybranej ogniskowej. Przymykanie przysłony poprawia sytuację, ale nie niweluje całkowicie problemu. Na f/4 winietowanie jest wciąż widoczne. Dalsze kręcenie pierścieniem przysłony oczywiście stopniowo usuwa winietę, jednak nie po to fotografuję obiektywem ze światłem f/2.8, by pracować na f/8.
W tej sytuacji również z pomocą przychodzi korekcja obiektywu w Lightroom. Proces usuwania wady jest szybki i bardzo prosty. Dodatkowo możemy zastosować go na wielu zdjęciach jednocześnie. Oczywiście cudowanie byłoby, gdyby te wady w ogóle się nie pojawiały, jednak mogę przymknąć na to oko.
Praca pod światło
Sigma przyzwyczaiła mnie do świetnych rezultatów podczas fotografowania w ostrym świetle. Nie inaczej jest w tym przypadku. Sigma 28-105 mm f/2.8 DG DN Art dowozi tak samo świetne rezultaty w tym aspekcie jak inne szkła tego producenta. Kontrast stoi na bardzo wysokim poziomie. Flary pojawiające się w kadrze są delikatne i niewielkie. Nie rzucają się w oczy i myślę, że byłyby łatwe do usunięcia Photoshopie. Jednak w wielu przypadkach nie będzie to konieczne, gdyż takie odblaski, odpowiednio zastosowane, mogą być ciekawym efektem na zdjęciu portretowym.
Gdy już o portretach mowa to nie miałem żadnych problemów podczas pracy w mieście w okolicy południa. Kontrast był zachowany, flary się nie pojawiały, a ostrość nie wariowała i zawsze trafiała w oko. W tym przypadku wiele topowych marek może brać przykład od Sigmy!
Bokeh
12-listkowa przysłona musi dawać świetne rezultaty a połączenie f/2.8 i 105 mm pięknie odcina modela od tła. Ponadto obiektyw łapie ostrość już od 40 cm na całej długości ogniskowej, co pozwala uzyskiwać efekty makro. Bokeh produkowane przez Sigmę 28-105 mm f/2.8 jest plastyczne i miękkie. Jest tylko jedna mała wada, którą jest winietowanie mechaniczne. Niestety krążki nieostrości na brzegach kadru szybko stają się bardzo ścięte. Tu pomaga przymykanie przysłony, jednak nikt nie chce przecież uzyskiwać okrągłych plamek nieostrości kosztem rozmycia tła. Nie jest to wielka wada. Myślę, że często niezauważalna, ale warta odnotowania.
Autofokus
To kolejna mocna strona omawianego obiektywu. Silniki są szybkie i ciche. Brak zauważalnego efektu oddychania pokochają przede wszystkim filmowcy. Ja jako fotograf nie mam żadnych zastrzeżeń. Praca zarówno w reportażu jak i portrecie przechodziła komfortowo, łapiąc oczy i kurczowo się ich trzymając. Wykonałem nią nawet kilka zdjęć na meczu i byłem bardzo zadowolony z pracy autofokusa. Trudno się tu do czegokolwiek przyczepić. Sigma robi to czego się od niej wymaga i to najważniejsze!
Kilka słów podsumowania
Sigma 28-105 mm f/2.8 DG DN Art to zdecydowanie udana premiera. Duży zakres ogniskowej, jasna przysłona, świetna ostrość, szybki autofokus i dobra praca pod światło. To cechy obiektywu kompletnego. Potknięcia w postaci dystorsji czy winietowania to szczegóły, które naprawiamy jednym presetem. No i ta cena! Coś czuję, że długo poczekamy na coś, co dorówna wynikom Sigmy, jednocześnie nie przekraczając jej ceny. Czapki z głów!
2 komentarze
Kolejna informacja o tym szkle, nota bene bardzo ciekawym, w której bojowo porównuje się je z Canonem, jego ceną i osiągami. Kłopot w tym, że to porównanie w sumie bez sensu, bo Sigma jest dostępna tylko z mocowaniem Sony i L. I to się długo nie zmieni, jeśli chodzi o Canona.
Fajny model :)