Ile w tym prawdy? Postaram się pokazać Ci, jak ta lampa usprawniła mi pracę i dlaczego stała się nieodłącznym elementem mojego zestawu fotograficznego. Dzisiaj nie wyobrażam sobie bez niej pracy, niezależnie od tego czy robię reportaż czy sesję.
Atuty światła Profoto A1
Już po pierwszej prezentacji tej lampy wiedziałem, że muszę ją mieć. Pomijając fakt, że miała ciekawą specyfikację, okrągły palnik, pojemny i wygodny w wymianie akumulator, nowatorski sposób montażu modyfikatorów i światło modelujące. A najważniejsze, że idealnie integrowała się z pozostałymi lampami systemu Profoto, co pozwalało mi na wykorzystanie jej jako dodatkowego źródła światła w moim sesyjnym setupie. Służy również jako wyzwalacz. W związku z mnogością jej możliwości nie oparłem się pokusie. Sprzedałem poprzedni zestaw reporterów i wziąłem trzy A1. Pracuję na nich do dzisiaj i nie żałuję ani złotówki.
Jak lampy A1 wypadają w porównaniu z dedykowanymi lampami Canona?
Od lat pracowałem na dedykowanych lampach Canona. Ostatni mój zestaw składał się z czterech Speedlite 600ex-rt, które uważałem za najlepsze. Do czasu, gdy dopadłem Profoto. Nie zrozum mnie źle, nie ma w tych lampach nic złego. Posiadają one radiową łączność, są ekstremalnie wytrzymałe, mają dużą moc i wszystko co potrzebne dobrej lampie reporterskiej, jednak Profoto pokazuje zupełnie inny świat strobbingu. Również pod względem ergonomii zdecydowanie wygrywa Profoto. Jest mniej sensownie rozmieszczonych przycisków, które łatwo się wciska. Również przełącznik trybu TTL na manual jest umieszczony z boku. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie musimy przechodzić przez całe menu żeby zmienić tryb. Dla mnie absolutnym hitem po przejściu z Speedlite 600ex-rt jest możliwość zmiany pozycji głowicy i posiadania Bounce Carda w tej samej pozycji.
Co w tej lampie takiego niesamowitego?
Świetne światło jakie mi daje modyfikator dome difuser, które znajdziecie w zestawie i który pięknie zmiękcza cienie w czasie reportażu.
Podczas sesji postanowiłem sprawdzić, jak te lampy sprawdzą się jako reklamowane przez Profoto oświetlenie studyjne. Trudno było mi się do czegokolwiek przyczepić. W czasie sesji plenerowej z Moniką postanowiłem sprawdzić jak mocne i jakiej jakości światło uzyskam przy użyciu parasolek firmy Profoto razem z trzema lampami A1.
Tutaj muszę dodać, że parasolki Profoto są naprawdę świetnymi produktami i nijak nie można porównywać ich do parasolek innych producentów, szczególnie tych tańszych. Używałem dwóch parasolek Deep Silver S i Deep White M. Światło, które uzyskałem dzięki tym lampom przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Oczywiście wiadomo, że nie pokonają mojego zestawu B2, którego używam na co dzień. Jeśli musiałbym zdecydować się tylko na jeden zestaw, gdy na przykład jestem w podróży i mam znaczne ograniczenie wagowe i wielkościowe – zdecydowanie za każdym razem wybieram A1.
Profoto A1 w akcji
Sesja z Moniką odbywała się w różnych lokalizacjach i o różnych porach dnia. Podczas tej sesji poza parasolkami używałem również filtrów żelowych, które są świetnie przygotowane i skrojone pod głowicę. Na zdjęciach robionych przy mniejszej ilości światła stosowałem również zestawu gridów, który tak jak filtry żelowe jest mały i poręczny. Kiedy czuję taką potrzebę wyjmuję go z kieszeni i przykładam do głowicy. Magnes od razu zaskakuje. To nie mogło by być prostsze.
Gridy służą mi, kiedy chcę podświetlić postać z innego kąta. Unikam wtedy „rozlewania się światła” tak jak możecie zobaczyć to na poniższych zdjęciach.Wygodne było też to, że mogłem po prostu jedną z lamp odczepić od zestawu i zamontować na statywie. Wystarczyło jedno klinknięcie nadające jej inną grupę i ustawienia. Wszystkim zarządzałem wyzwalaczem Profoto, który jak cała reszta jest bardzo intuicyjny. Dodatkowo w tym roku wyszła prostsza jego wersja, którą możemy sterować przez smartfon. To sprytne rozwiązanie pozwoli Ci sprawniej zarządzać ustawieniami lamp.
Profoto to uniwersalny system, który ciągle się rozrasta
Element, który jest dla mnie bardzo istotny to fakt, że firma nie stoi w miejscu. Ciągle stara się zrobić lampy dostosowane to potrzeb najbardziej wymagających użytkowników. Są one coraz mniejsze, lżejsze, mocniejsze i łatwiejsze w obsłudze. Czasem mam wrażenie, że działają wbrew zasadom fizyki. Lampa B10 plus, która miała debiut w tym roku, to strzał w dziesiątkę. Po sezonie to właśnie na nią zamianię mój zestaw B2. Reporterska lampa A1 też doczekała się następcy A1X. Wyeliminowano w niej właściwie wszystkie wady pierwszej wersji. Zdecydowanie jest mocniejsza, solidnie trzyma się w sankach, głowica nabrała odpowiedniego oporu i nie zmienia pozycji podczas gwałtownego ruchu. Wydłużony został też czas pracy baterii. A co najważniejsze pasuje nareszcie do Sony.
Zapraszam po więcej materiałów!
Wyraz mojej ekscytacji podczas rozpakowywania oraz testowania tych lamp znajdziecie w filmie na moim kanale YT a pełną sesję Moniki pod tym linkiem.