Ostatnio, za sprawą premiery nowego aparatu od Sony, dużo mówi się o globalnej migawce (global shutter). Jednak co to właściwie jest? Dlaczego wzbudza taki zachwyt i czy to faktycznie tak ważna rzecz? No w sumie… to tak! Dziś trochę o niej opowiem i wytłumaczę, dlaczego moim zdaniem to kierunek, w którym podążać będzie fotografia.
Migawka mechaniczna, migawka elektroniczna – czym się różnią?
Żeby dobrze zrozumieć temat, musimy zacząć od początku – czyli od tego, czym jest migawka? Najbardziej podstawowym jej typem jest migawka mechaniczna. Najprościej mówiąc, jest to mechaniczny element, który zasłania matrycę aparatu. Kiedy naciśniemy przycisk spustu, ta się otwiera i w tym czasie na matrycę pada światło. Dzięki temu obraz wygląda tak, jak w trakcie naciskania spustu migawki. Jednak to mechaniczny element, który ma swoje ograniczenia, jest skomplikowany i drogi w produkcji, a czasem ulega awariom.
Rozwinięciem więc było stworzenie migawki elektronicznej, która (głównie) w bezlusterkowcach występuje jako alternatywa dla mechanicznej. Wykorzystując ją, aparat sczytuje obraz z matrycy linijka po linijce. Teoretycznie nie ma więc potrzeby zasłaniania matrycy fizyczną kurtyną. Takie rozwiązanie ma wiele zalet, jak choćby bezgłośną pracę, możliwość ustawiania czasów naświetlania krótszych niż 1/8000, szybsze serie zdjęć i wiele więcej…
Ma ona jednak też wady. Większość aparatów nie synchronizuje lampy błyskowej przy wykorzystaniu migawki elektronicznej, jednak największą z nich jest tzw. rolling shutter. Widać to szczególnie podczas ruchu, gdzie na zdjęciach mogą pojawić się deformacje, artefakty i inne niezbyt porządne rzeczy.
Migawka globalna to połączenie migawki elektronicznej i mechanicznej
Migawka globalna nie jest nowością. Od kilku lat są one produkowane, jednak do tej pory nie było żadnego pełnoklatkowego aparatu, który wykorzystywałby ten rodzaj migawki. Więc czym jest? Można powiedzieć, że globalna migawka jest, swego rodzaju, świętym Graalem fotografii cyfrowej. Praktycznie od początku istnienia fotografii cyfrowej celem inżynierów było stworzenie matrycy z globalną migawką. Dlaczego to tak ważne? Bo ten typ migawki sczytuje obraz w jednym momencie! Co to oznacza w praktyce?
Brak rolling shuttingu, bandingu i blackoutu
W przypadku globalnej migawki obraz jest rejestrowany w jednym momencie, a nie linia po linii jak w przypadku elektronicznej. Dlatego też nie ma tu mowy o żadnych zniekształceniach, artefaktach i innych nieporządnych efektach. To również prawdopodobnie koniec z bandinigem, czyli pojawianiem się pasów podczas pracy przy sztucznym oświetleniu słabej jakości.
Podczas używania migawki mechanicznej (i czasem wolniejszych migawek elektronicznych) występowało również zjawisko tzw. blackoutu. Najprościej mówiąc, obraz zanikał na chwilę, a my mogliśmy podziwiać ciemność. W przypadku migawki globalnej tego efektu po prostu nie ma. Cały czas widzimy, co się dzieje i możemy rejestrować obraz bez żadnych zacięć.
Szybsze serie, krótsze czasy
Migawka globalna to również jeszcze większa szybkość, więc i jeszcze większe możliwości. Matryca jest w stanie sczytywać obraz bez opóźnień i w przypadku nowego Sonego A9 III rejestrować do 120 klatek na sekundę. Co więcej, najkrótszy czas naświetlania to 1/80 000 sekundy. Coś, co do tej pory po prostu nie było możliwe.
Synchronizacja z błyskiem pełną gębą!
Wspomniałem, że większość aparatów nie synchronizuje błysku przy migawce elektronicznej, a na rynku do tej pory były trzy wyjątki w postaci Nikona Z9, Sony A1 i Canona R3. Przy wykorzystaniu migawki mechanicznej – najczęściej mieliśmy do czynienia z czasem synchronizacji, czyli najkrótszym możliwym czasem, w którym lampa synchronizowała błysk. Było to zazwyczaj 1/200, 1/250. To czasem ograniczało kreatywność i zmuszało do użycia trybu HSS, który również ma swoje wady. Przy globalnej migawce nie ma absolutnie żadnych odgraniczeń i przeciwwskazań do synchronizacji błysku z dowolnym czasem naświetlania – nawet 1/80 000!
Czy migawka globalna jest w takim razie bez wad?
Oczywiście, że nie… migawka globalna na ten moment również ma swoje wady i tą, która najmocniej przykuwa uwagę, jest mniejszy zakres dynamiczny w porównaniu do konkurencyjnych modeli z migawkami mechanicznymi, czy elektronicznymi. Jednak przy tak szybko rozwijającej się technologii pewnie wkrótce ten problem zostanie pokonany.
Wadą na ten moment jest również i cena aparatu… To świeża technologia i jeszcze swoje musi kosztować. Jednak i tu pewnie z czasem się spopularyzuje i zwyczajnie stanieje. Cenę warunkuje pewnie również koszt związany z pozostałymi elementami, które muszą być topowe, tak by jakkolwiek to wszystko działało (a tu warto wspomnieć, że mimo użycia mocnego procesora i szybkich pamięci Sony A9III serie 120kl/s może robić tylko przez 1,6 sekundy).
Technologia przyszłości
Trzeba przyznać, że jesteśmy świadkami dość sporej rewolucji. Migawki centralne są po prostu przyszłością fotografii i stworzenie pełnoklatkowego sensora z natychmiastowym odczytem jest krokiem milowym dla fotografii cyfrowej. Oczywiście na ten moment technologia ta ma jeszcze swoje drobne ograniczenia (a z czasem mogą nawet wyjść dodatkowe problemy), jednak nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że jest to po prostu przyszłość. Pewnie wkrótce swoje globalne migawki zaprezentują inni producenci i może za 5, może za 10 lat wszystkie aparaty będą miały już ten typ migawki. Czym wtedy będą rywalizować producenci? Ciężko powiedzieć… ale jestem niezwykle ciekawy.