Canon R5 – nowy superbohater w mieście

0

Czy to ptak? Czy to samolot? Nie! To Canon R5! Jeden z najdłużej wyczekiwanych aparatów, legenda jeszcze przed premierą… Otwiera całkiem nowe uniwersum bezlusterkowców Canona – w końcu fani tego producenta doczekali się w pełni profesjonalnych korpusów. Canon EOS R5 z jednej strony ma być czymś zupełnie nowym i przesuwać granice na rynku, z drugiej ma być następcą legendarnej już dziś serii 5D i łączyć w sobie wszystko to, do czego przywykli użytkownicy tych aparatów. Dla kogo jest to aparat? Jak sprawdza się w praktyce i czy faktycznie warto było czekać?

Pojawiło się wiele głosów mówiących o tym, że będzie to aparat rewolucyjny. Ma on jednak czerpać garściami z doświadczeń serii 5D – oraz łączyć to z doświadczeniami serii R. Więc może to jednak ewolucja? Nasuwa się też pytanie, czy to zupełnie nowy superbohater, czy tylko odświeżył swój strój i wraca, by znów zaprowadzić ład i porządek? Jest tylko jeden sposób, żeby się przekonać, trzeba wziąć ten aparat w teren i sprawdzić, jak zachowuje się w warunkach reporterskich.

Zdjęcie wykonane bezlusterkowcem Canon R5

Co jest takiego wyjątkowego w Canonach z serii 5D?

Żeby w pełni zrozumieć fenomen tej serii, trzeba się nieco cofnąć w czasie i prześledzić jej reprezentantów. Pierwsza generacja popularnych piątek miała premierę w 2005 roku i zrobiła absolutne zamieszanie na rynku. Nie był to może pierwszy aparat pełnoklatkowy w historii – ale był to pierwszy model z matrycą o wymiarach równych filmowi 35 mm, który był przystępny cenowo. Zyskał uznanie wśród szerokiej rzeszy klientów, a przede wszystkim wśród profesjonalistów. Można powiedzieć, że to właśnie ten model wywołał rewolucję (choć dziś jest nieco zapomniany i niedoceniany). Dał on bowiem realną alternatywę dla aparatów analogowych, które wciąż górowały w tamtych latach. Canon nie zwalniał tempa i w 2008 roku wywołał kolejną rewolucję. Canon 5D Mark II był pierwszą pełnoklatkową lustrzanką (i jedną z pierwszych lustrzanek w ogóle), która mogła rejestrować w filmy i to w rozdzielczości Full HD! Przeszedł on do legendy i stał się modelem iście kultowym. Co ciekawe, część filmowców wciąż używa tego korpusu mimo upływu lat. Kolejne dwa modele były już mniej rewolucyjne, a bardziej ewolucyjne. Canon w tamtym czasie zaczął bardziej słuchać swoich użytkowników i wprowadzał rozwiązania, których domagali się fani, np. lepszy system autofocusa, czy podwójny slot kart pamięci. W którą stronę poszedł następca tej serii?

Solidna budowa i wysokiej klasy uszczelnienia

Zacznijmy od budowy, z której znane są wszystkie modele serii 5D. Korpusy te zasłynęły z  połączenia uniwersalności z wręcz niezwykłą trwałością i odpornością na wszelkie warunki (nie tylko atmosferyczne). Zwykło się mówić, że „można nimi gwoździe wbijać”. Canony z serii 5D zawsze były postrzegane trochę jak taki Superman świata fotografii. Przemierzały cały świat fotografując absolutnie wszystko – od syberyjskich mrozów, przez światowe studia, wojny w Afryce aż po polskie wesela. Wszędzie dawały radę! Nowy Canon EOS R5 ma być właśnie taki i dawać użytkownikowi pełnię możliwości w każdych warunkach. Wykonany został z magnezu i aluminium oraz został uszczelniony „na poziomie uszczelnień Canonów 5D”. Czy będzie można nim wbijać gwoździe? Nie wiem… to pewnie okaże się z czasem!

co kupić Canon R5 czy Canon R6?

Ergonomia i wygoda użytkowania

Jeśli chodzi o ergonomię, to nie wiem, czy jest tu sens o niej pisać. Canon przyzwyczaił już wszystkich do tego, że ich konstrukcje są niezwykle wygodne w obsłudze i użytkowaniu. Menu proste i przejrzyste. Grip wyprofilowany w taki sposób, że ten aparat po prostu dobrze się trzyma i dobrze nim pracuje. Wielu fanów „piątek” zadowoli pewnie też joystick i pokrętło funkcyjne. Układ przycisków jest przemyślany, wszystko jest pod ręką, co dla mnie jest rzeczą często ważniejszą niż suche dane techniczne. Co więcej, funkcje przycisków i pokręteł można dostosować pod swoje preferencje (osobno pod zdjęcia i osobno pod film), a to dodatkowo ułatwia pracę.

Nowa matryca – 45Mpx stanie się standardem?

No a jak już jesteśmy przy danych technicznych, to warto powiedzieć kilka słów o matrycy. Wielu fotografów, z którymi rozmawiałem na temat nowego Canona R5 od razu wskazywało, że idealnie nadaje się do pracy w studiu. Nie sposób się z tym nie zgodzić – bo tam nowa matryca sprawdzi się z pewnością wyśmienicie. Jednak nie tylko! Spotkałem się z ciekawym stwierdzeniem, że 45Mpx może niedługo stać się nowym standardem. W pierwszym momencie nie zgodziłem się z tym, jednak jeśli o tym pomyśleć… Pierwszy Canon 5D miał 12.8 Mpx, 5D mark II to 21 Mpx, 5D mark III zwiększył ilość pikseli zaledwie o 1,1Mpx, za to w Canonie 5D mark IV jest ich już 30,4. Zauważalna jest więc tendencja zwyżkowa. Postawienie na 45 Mpx w nowym modelu wydaje się być rozsądnym krokiem (szczególnie, że zaczęły pojawiać się plotki o typowo studyjnym korpusie, który ma mieć matrycę 90 Mpx).

Tak „duża” matryca zapewni dużą uniwersalność – z jednej strony sprawdzi się w studiu i wielkoformatowych drukach, z drugiej może także sprawdzać się jako narzędzie dla fotografów i fotoreporterów, którzy kadrują fotografie podczas obróbki. To ponad dwa razy więcej megapikseli niż w Canonie R6, więc jest z czego wycinać! Część fotografów powinna być z tej możliwości zadowolona.

Mroczny Rycerz – wysokie ISO w Canonie R5

Obawiałem się nieco, że przy tak dużym zagęszczeniu pikseli wysokie ISO będzie bardzo widoczne i najzwyczajniej w świecie uciążliwe. Jednak te obawy rozwiała praktyka! Jeśli czytałeś moje poprzednie artykuły na tym blogu, to wiesz już, że nie jestem osobą, która szuka szumów na powiększeniu 200%, a po prostu używa tych aparatów. Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie to, że ISO 12 800 w moich oczach wygląda naprawdę czystko i schludnie. Powyżej tej wartości ziarno zaczyna się pojawiać, ale spokojnie zdarzyło mi się go używać przy ISO sięgającym okolic 25600 i wciąż zdjęcia nie przypominały kaszanki. Przy tylu megapikselach na matrycy to wynik ten jest bardziej niż zadowalający.

Stabilizacja do 8EV – zła wiadomość dla statywów

Pisałem już o tym przy teście Canona R6, ale warto jeszcze raz to podkreślić. Stabilizacja w korpusie natywnie ma efektywność na poziomie 5EV, ale jeśli podepnie się odpowiedni obiektyw RF potrafi osiągnąć wydajność na poziomie 8EV! To się filozofom nie śniło! Ostre zdjęcia przy czasie naświetlania 3/4 sekundy (przy ogniskowej 28mm) – nie jest to zbyt wymagające wyzwanie. Co ciekawe, obiektyw nie musi posiadać stabilizacji, żeby osiągnąć takie wyniki. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, dzieje się to za sprawą dużego bagnetu RF oraz szybkiej komunikacji korpusu z obiektywem dzięki zwiększonej przepustowości (i ilości pinów). Tak wydajna stabilizacja nie tylko zwiększa szanse na wykonanie ostrego, nieporuszonego zdjęcia, ale także otwiera wrota do wielu kreatywnych ujęć, których wcześniej po prostu nie dało się zrealizować. Statywy i monopody chyba będą częściej mieć czas na odpoczynek…

recenzja Canon R5

Stabilizacja przydaje się także w momencie przepychanek

Dynamiczne zdjęcia – działanie AF i szybkość serii zdjęć

Canon EOS R5 wykorzystuje drugą generację fenomenalnego Dual Pixel Autofocus, który moim zdaniem jest bezkonkurencyjny. Co z mojej perspektywy jest niezwykle ważne to to, że potrafi on działać w niemal absolutnych ciemnościach (producent deklaruje tu skuteczność na poziomie -6ev). Co również zachwyca na papierze, to możliwość robienia 20 kl/s przy wykorzystaniu migawki elektronicznej oraz 12 kl/s z migawką mechaniczną. Jak to się sprawdza w praktyce i czy fani fotografii sportowej / dzikiej natury będą zadowoleni z tego udogodnienia?

test Canon R5

Dual Pixel AF wykrywał oczy nawet przez gogle podczas dynamicznej jazdy

Żeby to przetestować, wybrałem się na mistrzostwa motocrossu – a możesz mi wierzyć, tam nie było wolnych zawodników… Ludzie kompletnie pozbawieni strachu, gnający po piaszczystych hopkach na pełnych obrotach. Ale trudne warunki nie zrobiły wrażenia na EOSie R5. Aparat nie miał najmniejszych problemów, by złapać ostrość na zawodniku i ją utrzymywać. Po prostu przyczepiał się do zawodnika jak niewidzialny rzep, a ja jedyne co musiałem zrobić, to trzymać wciśnięty spust migawki. Dzięki mocnemu procesorowi i karcie CFexpress udało mi się nie zapchać buforu.

Jak sprawdza się elektroniczny wizjer w Canon EOS R5?

Nawet w tak trudnych warunkach jak te na torze, nie miałem żadnego problemu z pracą elektronicznego wizjera. Nie ma on opóźnień, pracuje super płynnie. To prawdopodobnie (tak myślę) ten sam wizjer, który jest również w Canonie R6przy serii zdjęć przy użyciu mechanicznej migawki freez/blackout są na tyle minimalne, że praktycznie pomijalne. Przy elektronicznej migawce to zjawisko po prostu nie występuje. Niestety drobnym minusem jest, podobnie jak w przedprodukcyjnej sztuce Canona R6, którego testowałem wcześniej, pojawił się drobny problem ze stratą płynności w ciemnych warunkach przy podwyższonym ISO. Nie ma jednak czym się przejmować, bo nie jest to zbyt uciążliwe i najprawdopodobniej zostanie poprawione przy okazji wypuszczenia nowego oprogramowania (podobnie jak miało to miejsce w przypadku EOSa R6).

Ant-Man wśród RAWów – czyli CR3 wagi super lekkiej

Choć już przy premierze Canona R zachwycałem się nowym rozszerzeniem RAWów, to myślę, że warto o tym wspomnieć i przy tym aparacie. Średnio RAW z R5 waży ok. 50 mb. Na tle konkurencji o podobnej ilości megapikseli robi to wrażenie – RAW z Sonego A7R III (42.2Mpx) waży średnio ponad 80 mb, a z Nikona Z7 (45,7 Mpx) około 90 mb. Dzięki temu nie tylko więcej zdjęć zmieści się na karcie pamięci, czy dysku komputera – ale także będzie łatwiejsze i szybsze w obróbce nawet przy słabszych komputerach. W tym miejscu należy postawić naprawdę duży plusik przy nowym aparacie Canona! Co więcej, jeśli ktoś chciałby dodatkowo zaoszczędzić miejsce na karcie może włączyć zapis w CRAW – czyli kompresowanych RAWach. Dzięki temu będą one jeszcze o połowę lżejsze!

Zdjęcia z Canona R5

Wizjer działa płynnie, dobrze oddaje rzeczywistość i pozwala zapanować nad kadrem, ostrością i ekspozycją

Nie ma jednak aparatów idealnych…

O wadach nowego R5 nie mogę zbyt wiele napisać, bo nie znalazłem ich zbyt wielu… Co na pewno rzuca się w oczy zaraz po otwarciu pudełka i zawieszeniu aparatu na szyję, to znów ten cienki pasek, który Canon z uporem maniaka dołącza do bezlusterkowców z serii R. O ile w przypadku lekkiego i małego Canona RP ma to sens, to przy całej reszcie już nie. Jeśli zdecydujesz się na dodanie do koszyka Canona R5 to od razu warto wyposażyć się w dobry pasek – np. Peak Design SLIDE v3.

Drugą kwestią może okazać się jego wytrzymałość, która przecież rozsławiła tę serię. Czy nowym Canonem R5 można „wbijać gwoździe” tak jak poprzednikami? Nie jestem pewien… to głównie przez system stabilizacji, który podobnie jak w modelu EOS R6 nie blokuje matrycy po wyłączeniu aparatu – i wiem, że prawie nikt nie zwróci na to uwagi – ale u mnie budzi to pewną obawę. Mam ogromną nadzieję, że w następnej generacji Canon jednak wprowadzi takie rozwiązanie, które znane jest np. z Nikonów serii Z.

Przegrzewanie – słaba strona herosa?

Czy przegrzewanie się Canona R5 jest faktycznie piętą Achillesa? Kryptonitem Supermana? Nie do końca. Dzień po oficjalnej premierze Canon opublikował tabele z podanymi maksymalnymi czasami nagrywania dla poszczególnych rozdzielczości. Internet się zagotował, a część internetowych ekspertów skreśliła już wtedy ten korpus – no bo przecież kto mógł się spodziewać tego, że mały bezusterkowiec może się przegrzewać przy kręceniu filmów 8K… Pamiętam, ze wziąłem udział w jednej z takich dyskusji i napisałem, że nie zdziwię się, jeśli problem ten zostanie w jakiś sposób poprawiony przez aktualizację oprogramowania. Nie minęło zbyt wiele czasu, Canon wypuścił nowe oprogramowanie o oznaczeniu 1.1.0, które… wydłużyło czasy nagrywania wewnątrz pomieszczeń – mogę powiedzieć: „a nie mówiłem”? Jaki z tego morał? Taki, że warto poczekać zanim skreśli się ten korpus ;)

Mnie ten problem nijak nie dotyczy. Zajmuję się fotografią i korpus ten nie przegrzał się, nie wyłączył, nie zawiesił przez bardzo intensywny, ciepły dzień pracy (a łącznie było to około 8/9 godzin w pełnym słońcu). Więc jeśli szukasz korpusu, który ma służyć do fotografii, to mogę powiedzieć, że kwestia przegrzewania się także Cię nie dotyczy.

Kontrowersyjna cena

Jednym z najczęściej pojawiających się tematów w internecie jest cena nowego bezlusterkowca od Canona. Jednak, czy naprawdę jest taki drogi? Spoglądając znów w księgi historii okazuje się, że Canon 5D mark IV podczas swojej premiery kosztował 18 500zł, czyli był około 2000zł tańszy od najnowszej piątki (a pamiętajmy, że nie było wtedy kryzysu, pandemii i kursy walut wyglądały nieco inaczej). Patrząc więc przez taki pryzmat, nie wydaje mi się, żeby Canon R5 był jakoś przesadnie drogi jak na obecne standardy rynkowe. W dodatku jest to aparat o możliwościach znacznie wyprzedzających swoje czasy.

Porównanie Canon R5 vs Canon R6 – starcie na szczycie Olimpu

Na pełne porównanie pewnie jeszcze przyjdzie czas, ale domyślam się, że wybór między tymi korpusami nie będzie należał do najłatwiejszych. Głównie dlatego, że całkiem sporo je łączy: oba posiadają ten sam system stabilizacji, oba wyposażone są w podwójny slot kart pamięci, w obu kurtyna migawki zamyka się po wyłączeniu aparatu (to naprawdę świetna sprawa, która pozwala uniknąć brudu na matrycy np. podczas wyścigów crossów na piachu). Największą różnicą jest tutaj matryca i przewagą tej z Canona R6 jest na pewno nieco lepsza praca przy bardzo wysokich czułościach ISO. Na pewno należy też pochwalić „szóstkę” za minimalnie (bo o 0.5EV) czulszy system AF.

W Canonie R5 matryca ma ponad dwa razy (bo aż o 25Mpx) więcej megapikseli, dzięki czemu będzie bardziej uniwersalnym rozwiązaniem i pozwoli na drukowanie naprawdę sporych formatów w świetnej jakości, czy też na spore kadrowanie w postprodukcji. Pochwalić należy również zastosowanie nowego typu karty CFexpress, która w teorii jest dużo wytrzymalsza. Sam korpus nowej „piątki” też góruje nad tańszą „szóstką” budową i lepszymi uszczelnieniami. Odpowiedź na pytanie „wybrać R5, czy R6” jest zatem bardzo prosta – to zależy, a myśl te mam nadzieję rozwinąć w kolejnym artykule.

Rewolucyjna ewolucja

Wypożyczając ten aparat, nie wiedziałem do końca czego się spodziewać, dla kogo on dokładnie jest. Jednak teraz mogę powiedzieć, że to aparat, z którym zdecydowanie chciałbym spędzić więcej czasu. Można go nazwać niesamowitym i jest to godny następca serii 5D. Te wszystkie większe i mniejsze udogodnienia sprawiają, że Canon R5 jest jednym z najpotężniejszych narzędzi dla fotografa dziś. Wygląda to trochę tak jakby Canon miał dość bycia w tyle i postanowił zrobić wszystko, żeby zrobić najlepszy aparat na rynku. Co chyba im się udało i jest aż dziwne, bo od dawna nie było takiej sytuacji na rynku.

To znowu aparat, który poradzi sobie z każdym tematem i myślę, że niedługo będzie wykorzystywany do fotografii na całym świecie – od zwierząt Arktyki, przez konflikty w tropikalnych dżunglach, wyścigi na piaskach pustyni, portrety najbardziej znanych celebrytów, aż po polskie wesela. Jest to aparat kompletny.

Podziel się.

O Autorze

Skupiam się głównie na reportażu i dokumencie. Doświadczenie zdobywałem pracując dla prasy, klubów, firm czy też klientów indywidualnych. Staram się dzielić swoją pasją poprzez pisanie o niej.

Zostaw komentarz

izmir escort