“Patrz trochę szerzej”, jak mawiał znany szczeciński raper w jednym ze swoich kultowych numerów. Dziś jednak nie o muzyce, lecz o nowości, jaką jest Sigma 16-28 2.8 DG DN z serii Contemporary. Czy milimetr to dużo i czy ma jakiekolwiek znaczenie? Zapraszamy do lektury naszych pierwszych wrażeń i rzucenia okiem na zdjęcia przykładowe.
Historia i nadzieje
11 Lipca 2019 roku, premierę miał super szeroki zoom Sigma Art 14-24 2.8 DG DN z mocowaniami Sony E oraz Leica L. Cztery miesiące później, światło dzienne ujrzał przez wielu wyczekiwany reporterski standard, czyli Art 24-70 2.8 DG DN. Użytkownicy na myśl o tym, że idziemy w dobrym kierunku, jak na zbawienie czekali na zaprezentowanie 70-200 Sport 2.8 DG DN. Niestety… Kolejnym krokiem poza obiektywami stałoogniskowymi był model C 28-70 2.8 DG DN dedykowany dla ambitniejszych amatorów, jeszcze bardziej przystępny cenowo. Dziś przyszedł czas na C 16-28 DG DN 2.8, jako uzupełnienie szerokiego kąta, wyżej wspomnianego standardu. Być może niebawem będziemy mogli napisać Wam, że marzenia się spełniają i użytkownicy systemów bezlusterkowych doczekają się premiery teleobiektywu, ale na dzień dzisiejszych pozostanie on w sferze hipotetycznych rozważań.
Parametry techniczne
Układ optyczny liczy sobie 16 elementów, ułożonych skrupulatnie w 11 grupach. W składzie soczewek znajdziemy 5 elementów FLD (soczewki niskodepresjne), oraz 4 elementy asferyczne. Za rozmycie odpowiada 9-listkowa przysłona, którą możemy przymknąć do F22. Minimalna odległość ostrzenia to jedynie 25 cm, a odwzorowanie wynosi 1:5,6. Sigma z mocowaniem Sony E, mierzy sobie 77,2mm średnicy na 102,6mm długości i w porównaniu z mocowaniem L jest dłuższa o 2 mm. Nie odczujemy jednak różnicy w wadze pomiędzy różnymi mocowaniami — obiektyw podniesie wagę plecaka lub torby o 450 gramów. W zestawie razem z obiektywem otrzymujemy dwa dekielki oraz osłonę przeciwsłoneczną typu tulipan.
Sprawdź w sklepie
Budowa i jakość wykonania
Cała seria obiektywów Contemporary, sprawia wrażenie bardzo dobrze wykonanej i nie inaczej jest w przypadku Sigmy C 16-28 2.8 DG DN. Pierścienie ostrości i ogniskowej pracują z należytym oporem. Tworzywo, z którego został wykonany, jest takie samo jak w przypadku C 28-70 2.8 DG DN. Na obiektywie znajdziemy jeden przełącznik, trybu pracy AF/M. To bardzo przydatna funkcja, która ucieszy przede wszystkim osoby filmujące. Obiektyw wspiera również system DMF, który łączy w sobie pracę AF oraz aktywny pierścień ostrzenia ręcznego jednocześnie. Będąc przy budowie i jakości wykonania, nie można zapominać o prawdziwie wewnętrznym systemie ogniskowania. Oznacza to, że przednia i tylna soczewka, pozostają nieruchome w trakcie zmiany ogniskowej. Tego typu konstrukcje optyczne lepiej radzą sobie podczas pracy w trudnych warunkach i rzadziej dostaje się do ich wnętrza kurz.
Wady i zalety, małych jasnych zoomów
Tak szerokie i jasne obiektywy, stanowią olbrzymie wyzwanie dla konstruktorów. Jeżeli dodamy do tego kompaktowe rozmiary, nachodzą nas myśli, czy taki obiektyw w ogóle jest możliwy do skorygowania? Oczywiście, że jest, ale nie jest to łatwe. W dzisiejszych czasach większość fotografów ceni sobie przede wszystkim gabaryty, tj. wielkość i wagę danego obiektywu. Oczywiście im mniej, tym lepiej. Dzięki producentom aparatów, którzy postawili na cyfrową korekcję wad optycznych już z poziomu aparatów, to wszystko staje się osiągalne i jest w zasięgu ręki, a także portfela. Trzeba jednak wspomnieć o wadach optycznych, które są nieodłączną cechą takich konstrukcji.
Dystorsja – jest obecna w całym zakresie ogniskowych, zmienia ona swoją charakterystykę w zależności od wybranej ogniskowej. Najgorzej wypada na 16 mm, gdzie mamy do czynienia z mocnym falowaniem linii prostych. Sytuacja wygląda zdecydowanie lepiej gdy skręcimy obiektyw do 20 – 24 mm. Na szczęście w aparacie mamy możliwość skorygowania tej wady i warto z niej skorzystać. Poniżej widzimy dwa zdjęcia, z lewej strony z automatyczną korektą z aparatu, oraz bez niej. Oba zdjęcia zostały wykonane na 16 mm.
Winietowanie – również jest obecne i bardzo mocno zauważalne na pełnej dziurze i z wyłączoną korektą w aparacie. Przy rozległych krajobrazach, zdecydowanie lepiej będzie przymknąć obiektyw, ale biorąc pod uwagę, że i tak wtedy korzystamy z większych wartości przysłony, nie powinno to stanowić dużego problemu. Z lewej strony korekcja włączona w aparacie, z prawej wyłączona. Niestety pomimo tego, winietowanie dalej jest spore. Producent deklaruje jednak, że niezwłocznie zostanie udostępniony plik do korekcji obiektywu w programach pakietu Adobe.
Aberracja – nie udało się zarejestrować. Testy przeprowadziliśmy, fotografując na dworze i nie udało się uzyskać kolorowej poświaty na krawędziach. Praca pod światło również nie sprawiła Sigmie dużych problemów, kontrast utrzymywany jest na wysokim poziomie.
Ostrość i praca AF – bez zastrzeżeń. Obiektyw jest ostry od pełnej dziury, zarówno w centrum jak i na krawędzi kadru. Prędkość AF jest na poziomie, do którego przyzwyczaił nas już ten japoński producent. Zarówno w trybie fotograficznym jak i filmowym świetnie radzi sobie z podążaniem i utrzymaniem ostrości na obiekcie. Subiektywnie lepiej od porównywanego w tym samym czasie Tamrona 17-28, nie mniej nie skupiliśmy się podczas testów na dokładnym porównaniu tych dwóch obiektywów.
Milimetr ma znaczenie
Można by rzec, że milimetr to niewiele. Owszem to bardzo mało, ale może okazać się, że ten milimetr w ciasnym pomieszczeniu bez odejścia, będzie miał duże znaczenie w kompozycji. Postanowiliśmy to sprawdzić i w tym celu najpierw ustawiliśmy aparat na statywie z Sigmą C 16-28 2.8 DG DN, aby później bez zmiany położenia aparatu założyć Tamrona 17-28 2.8 Di III RXD. Wynik widać na poniższym porównaniu, z lewej strony zdjęcie na 16 mm, z prawej na 17 mm.
Czy warto? Podsumowanie
Do tej pory użytkownicy obiektywów w zakresie 16-35 mieli dość prosty wybór.
- Bardzo dobrze korygowany, super szybki i jasny Sony GM 16-35 F2.8, który wyznacza standardy jakości.
- Zdecydowanie ciemniejszy i leciwy Sony Zeiss 16-35 F4, którego premiera miała miejsce zaraz po pojawieniu się na rynku pierwszej Sony A7.
- Tamron 17-28 2.8 Di III RXD jako alternatywa firm trzecich.
- Teraz dochodzi rozterka w postaci nowej Sigmy z serii Contemporary.
Klęska urodzaju wśród użytkowników marki Sony, zaś wśród użytkowników Panasonica to kolejny powód do radości, gdyż tam do wyboru mieliśmy do tej pory tylko Panasonic Lumix S Pro 16-35 F4 O.I.S., a zatem zdecydowanie ciemniejszy obiektyw. Posiadacze S5-ki będą wdzięczni, a może to właśnie potencjalnie nowi użytkownicy zaczną postrzegać system Panasonica jako coraz bardziej kompleksowy i wart zainteresowania.
Z której jednak strony nie patrzeć, nas jako użytkowników zawsze cieszą nowe obiektywy. Nawet jeśli dziś nie do końca są w kręgu naszych zainteresowań, to powodują, że system staje się komplementarny, a producenci natywnych szkieł czują oddech konkurencji na karku. Nowe dziecko Sigmy to obiektyw bardzo dobry dla wszystkich, którzy chcą fotografować w podróży, nadać ekspresji swojej fotografii sportowej, poszukują narzędzia do pracy w fotografii wnętrz, czy też chcą zacząć vlogować. Ogniskowa ta świetnie sprawdzi się jako uzupełnienie dla C 28-70 2.8 DG DN. Zestaw obu tych obiektywów to raptem 920g, a to bardzo mało jak na zakres 16-70 o dużym otworze względnym.