Firma Sony konsekwentnie rozwija swój system bezlusterkowców, jak i obiektywów do nich. Wystarczy powiedzieć, że w ciągu 43 miesięcy zaprezentowane zostały aż 23 modele, dostosowane do działania z matrycami pełnoklatkowymi – to daje nam nowy model obiektywu częściej niż raz na dwa miesiące. Dodając do tego naprawdę ciekawe i wyjątkowe konstrukcje, współpracujące z matrycami APS-C, otrzymujemy system, w którym znajdziemy sporo ciekawych i wyjątkowych obiektywów, których próżno szukać gdzie indziej.
1. Sony FE 100 mm f/2.8 STF GM OSS – czyli mistrz bokehu
Dobra „setka” jest zawsze nie od rzeczy – z tym, że tu mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. I nie mam tu na myśli tej krystalicznej ostrości, lecz ten miękki posmak w miejscach, gdzie tej ostrości nie ma. Dzięki wbudowanemu dodatkowemu pierścieniowi przysłony jesteśmy w stanie bardzo precyzyjnie kontrolować to, jak wyglądają nieostrości – a wyglądają w tym obiektywie faktycznie cudownie. Wszelkie bliki są idealnie okrągłe i rozkładają się równomiernie jeżeli chodzi o gęstość od środka do zewnątrz. Nie ma efektu przy brzegach kadru pojawiania się blików w formie łezki czy tzw. efektu „cebuli” bookehu. Pamiętać też należy, iż mimo że obiektyw wpisany jest jako F/2.8, to tą kremowość musimy okupić gorszą transmisją (przez co światłomierz czyta ten obiektyw jakby był przymknięty do F/5.6). Systemu z dwoma pierścieniami przysłony próżno szukać wśród instrumentów konkurencji. Niestety przez dość krótki okres, na jaki miałem możliwość z niego korzystać, udało mi się uchwycić tylko jedno – nadające się do publikacji i pokazujące to rozmycie – zdjęcie.
2. Sony E 18-105 mm f/4.0 G – spacer-zoom idealny???
W tym obiektywie wszystko jest dobrane w taki sposób, że ciężko się doczepić. Zakres ogniskowych pokrywa najpopularniejszy zakres wykorzystywany przez większość fotografujących – od szerokiego kąta do lekkiego tele. Stała światłosiła F/4.0 jest wyjątkowa na tle konkurencji, która w takich obiektywach stosuje co prawda jaśniejszy początek, ale też zdecydowanie ciemniejszy koniec. Wbudowany silnik do poruszania zoomem – działający z różną prędkością, w zależności jak mocno popchniemy dźwignię – pozwoli początkującym filmowcom na uzyskiwanie płynnych najazdów. W zestawie z aparatem Sony A6500 stanowią świetny duet do poważnego rozpoczęcia przygody z filmowaniem. Sam obiektyw wyposażony jest w metalowy bagnet oraz nie zmienia swoich gabarytów podczas zoomowania – gdyby miał jeszcze uszczelnienia, byłby to niemal ideał. A dodatkowo niewygórowana cena powoduje, że warto się nad nim pochylić. Z tym obiektywem jest jak z zupą pomidorową – nie znam osoby, której by nie pasował szukając uniwersalnego spacer-zooma.
3. Sony E 30 mm f/3.5 macro – niepozorna bomba
Tanie i krótkie macro to coś, co w systemach lustrzankowych możemy spotkać bardzo łatwo. Dodatkowo bardzo często jasność tych obiektywów jest lepsza niż wspomniana wyżej konstrukcja. Nie ma również wbudowanej stabilizacji obrazu. Nie mam zatem fioletowego pojęcia, co w tym obiektywie jest, ale gościł on podczas testów na korpusie najczęściej. Duży zapewne wpływ sprawiła mnogość jego zastosowań – połączenie prawie „klasycznego” kąta widzenia z ostrzeniem od 10 cm i przyzwoitą światłosiłą daje nam obiektyw, którym możemy zastąpić kilka innych. Niezaprzeczalną zaletą jest też jakość wykonania – metalowy bagnet i spasowanie pierścieni powodują, że obcowanie z tym obiektywem spowodowało, że obudził się we mnie mały botanik.
4. Sony 55 mm f/1.8 FE ZA Carl Zeiss Sonnar T* – klasyka w nowej formie
Ogniskowa 55 mm to prawie jak klasyczna „pięćdziesiątka”- czyli obiektyw, jaki jest w torbach wielu fotografów, i jest swoistym „must have”. Patrząc na przysłonę F/1.8 również nie widzimy czegoś, co wyróżniałoby tą konstrukcję spośród innych obiektywów. Wszak takie konstrukcje można kupić w kwocie poniżej tysiąca złotych, a nie kilkukrotnie większej, jak wspomniany Zeiss. Jakim więc cudem przez dłuższy okres był wymieniony przez portal DXO Mark jako obiektyw z najwyższą oceną pod względem jakości obrazu wśród wszystkich systemów? Na pewno zasługa w tym niemieckich inżynierów z firmy Carl Zeiss, którzy wraz z ich japońskimi kolegami z Sony, bazującymi na rozwiązaniach Minolty, utworzyli instrument optyczny, do którego nie można się przyczepić. To obiektyw, który bez wątpienia jest jednym z najlepszych obiektywów, zbliżonych do „klasyka” wśród wszystkich systemów.
5. Sony 28-135 f/4 FE PZ G OSS – creme de la crem dla filmowców
Sony zawsze słynęło z produkcji kamer, a ten obiektyw to ukłon w stronę filmowców właśnie. To pierwszy i jak na razie jedyny obiektyw, który pokrywa pełną klatkę, a ogniskową możemy zmieniać przyciskiem, przy pomocy elektrycznej regulacji. Dodatkowo jego konstrukcja eliminuje trzy bardzo uciążliwe problemy, z jakimi borykają się operatorzy, korzystający ze zmiennoogniskowych obiektywów: niestabilność kąta widzenia przy nastawianiu ostrości, niestabilność ostrości przy zmianach ogniskowej oraz przemieszczanie się osi optycznej przy zmianach ogniskowej. Po podczepieniu do modelu Sony A7sII otrzymujemy zestaw, który nie stawia nam praktycznie żadnych ograniczeń – no chyba, że wagowe. Obiektyw to kawałek solidnej optyki i mechaniki, który w wielu wypadkach pozwoli nam zaoszczędzić na kosztach wynajmu wózka filmowego, ostrzyciela czy kilku obiektywów o różnych ogniskowych.
Lista opiewa na tylko pięć pozycji, ale spokojnie moglibyśmy rozwinąć ją o jeszcze kilka modeli obiektywów. A Ty jakie szkło wyróżniłbyś na tej liście?
3 komentarze
Nie „bookeh”, tylko bokeh.
I ten soniak nie jest pierwszym pełnoklatkowym power zoomem.
jednak jest!
Bukake ? Chyba tak to szło.