Drugi raz rozwaliłem złączę micro-HDMI i mój aparat (znowu) musiał trafić do serwisu. No dobra, to moja wina… ale może jednak dałoby się tego uniknąć? Nazywam się Filip Blank i zajmuje się fotografią, oraz filmowaniem, dziś pokażę wam jak rozwiązałem problem z gniazdem Micro-HDMI, który myślę dotyka wielu hybrid shooterów. Rozwiązanie tak proste i tak oczywiste, że aż zastanawiam się dlaczego nikt nie wpadł na nie szybciej (lub może dlaczego ja go nie znałem)? Rozwiązanie tak genialne, że wręczyłbym za nie nagrodę Nobla i wszystkie inne! Zaciekawiłem? Mam nadzieję!
Rewolucja Canona i powstanie hybrid shooterów
Canon w 2008 roku przedstawił EOS’a 5D mk2. Aparat absolutnie przełomowy, który wyznaczył i utorował drogę wszystkim kolejnym modelom. Ba tym aparatem kręcono nawet hollywodzkie produkcje! Była to rewolucja, która diametralnie też obniżyła pułap wejścia do kręcenia profesjonalnego wideo. To w sumie właśnie też dzięki temu modelowi pojawili się hybrid shooterzy jak ja – czyli osoby, które i fotografują i filmują jednym sprzętem.
Jednak przy tym wszystkim pojawiło się też kilka problemów wynikający z budowy aparatu… w przeciwieństwie do kamery, aparaty nie są projektowane stricte do rejestracji ruchomego obrazu. Przez to pojawiają się problemy choćby z ergonomią. Rozwiązano to poniekąd przez zastosowanie klatek, zewnętrznych stabilizatorów i akcesoriów. Tylko, że wtedy nie jest aż tak wygodnie przy fotografowaniu. Coś kosztem czegoś. Tylko, czy musi tak być?
Praca jako hybrid shooter i wyłamane gniazda HDMI/USB
No właśnie akcesoria! Teoretycznie rozwiązały część problemów, ale wygenerowały kolejne. Bo pomimo tego, jak przez ostatnie latam technologia się rozwinęła, to wciąż chcąc rozbudować swój aparat w sposób ułatwiający filmowanie, to najsłabszym ogniwem pozostają delikatne złącza. Istna pięta Achillesa! Czy to USB-C czy HDMI, kable i wtyczki są najbardziej podatne na uszkodzenia. W najgorszym wypadku mogą nawet uszkodzić wejście w aparacie przez co konieczna może być wymiana płyty głównej (która brzmi kosztownie i z moich doświadczeń mogę powiedzieć, że taka właśnie jest).
Dlaczego nie użyje klatki operatorskiej?
W dzisiejszych realiach klienci potrzebują coraz większej ilości materiałów foto jak i video. Mam swoje preferencję i kiedy pracuję w trybie hybrydowym nie chcę zakładać klatki. Dlaczego? Teoretycznie pomaga bardzo przy filmowaniu i umożliwia bezpieczne podpięcie akcesoriów, ale ogranicza wygodę podczas robienia zdjęć.
Dlatego też częściej decyduję się na bardziej kompaktowy setup – aparat + monitor z małym magic armem. Taki zestaw nadal pozwala mi wygodnie robić zdjęcia, a zewnętrzny monitor pomaga w kręceniu wideo. To jednak naraża moje kable (i złącza, a co za tym idzie płytkę główną). Nie da się ukryć, że wcześniej mój port micro-HDMI bardzo cierpiał z tego powodu (no a micro-HDMI jest dość podatne na uszkodzenia). Nie da się przy takim ustawieniu zabezpieczyć go dobrze. Cały czas ruszał się w gnieździe, co jakiś czas był szarpany. Nie dziwię się, że w końcu gniazdo odmówiło współpracy w takich warunkach! No ale przecież nie da się z tym nic zrobić, wybrałem takie rozwiązanie świadomie… No, a przynajmniej wydawało mi się, że się nie da…
Czy znalazłem rozwiązanie idealne? Mathorn MCP-1 zmienia zasady gry!
Już na początku wspomniałem, że mój aparat był w serwisie. Niestety, ale w moim Canonie R5 złącze micro-HDMI było na tyle delikatne, a ja na tyle brutalny, że dwa razy musiał być naprawiany. Nie wiem jak Wy, ale kiedy jestem w ferworze tworzenia myślę tylko o kadrze, ekspozycji i historii. Świat wokół przestaje istnieć i przyznaje, że zdarza mi się nie zwracać tak bardzo uwagi na otoczenie, jak powinienem. To oczywiście skutkuje różnego typu wypadkami…
Dlatego tak bardzo ważne dla mnie jest, aby zabezpieczyć swój sprzęt, a w szczególności te kable, które są najbardziej narażone na uszkodzenia. Kompletnie przypadkowo, szukając nowych kabli HDMI, trafiłem na coś tak prostego i tak genialnego, że aż ciężko mi było uwierzyć, że nie widziałem tego nigdy wcześniej (albo, że nikt wcześniej tego nie wymyślił).
Prosta, zrobiona z jednego kawałka aluminium, uniwersalna płytka mocowana na spodzie aparatu, która zabezpiecza kable i trzyma je w jednym miejscu. No przecież to genialne! Jak to dokładniej działa? Płytka ta posiada specjalne wyżłobienia, umożliwiające bezpieczne poprowadzenie kabla HDMI, USB-C (czy jeszcze innego) a jej kształt przypomina standardowe szybkozłączki Arca-Swiss.
Złączka ta jest wyposażona w śrubę 1/4” więc pasuje do praktycznie wszystkich aparatów. Są też gumowe podkładki, więc nie porysujesz swojego sprzętu, a płytka też będzie „siedzieć” na swoim miejscu. Serio ciężko mi uwierzyć, że taki prosta rzecz jak Mathorn MCP-1, może być tak genialnym urządzeniem.
Zamiast szybkozłączki do statywu
Ta pomysłowa płytka, jest jeszcze sprytniejsza niż myślałem! To jednocześnie szybkozłączka statywowa zgodna z systemem Arca Swiss. Więc pasuje do sporej rzeszy statywów, gimbali itd. Jest kompatybilna z kablami o średnicy 4-6,5 mm i zapewnia, że po przeprowadzeniu ich przez płytkę nie będą nadmiernie ściskane czy łamane.
Serio uwielbiam takie proste rozwiązania, które nie zajmują dużo miejsca i sprawdzają się w każdych warunkach. Czy to podczas kręcenia ujęć, czy przy sesji w studiu, gdzie wymagany jest tethering i łatwo potknąć się o swój własny kabel USB-C. Czy to na dużym planie, z podłączonym aparatem do komputera, czy w sytuacji “run and gun”, gdzie sam robię zdjęcia i filmy. Wiem, że to dziwne, że można ekscytować się kawałkiem aluminium, ale w mojej pracy mega pomaga mi skupić się na tworzeniu bez martwienia się o uszkodzenia.
Płytka to nie wszystko – dobre kable robią różnice
Moje kable były już w opłakanym stanie. Raczej używałem zawsze tych „zwyklejszych”, ale tym razem postanowiłem zainwestować w coś porządniejszego i tak właśnie trafiłem na kable Mathorna. Przyciągnęły moją uwagę przez swój bardzo ciekawy kolor (do którego zaraz wrócę). Ponad to na papierze wyglądają naprawdę dobrze, a ich cena nie jest aż tak wygórowana! Nobrainer?
Kable HDMI mają zapewniać przepustowość do 18 Gbit/s i przesył obrazu HDR, dzięki czemu mogą pracować w maksymalnej rozdzielczości 4K/60 Hz. Nie jest to takie oczywiste, więc tutaj ogromny plus. Są też zgodne ze standardem HDMI 2.0. No i wtyczki wyglądają naprawdę solidnie, bo mają aluminiową konstrukcje, która ma zapewniać ich trwałość.
Ciężko jest ekscytować się kablem, ale kurcze… muszę przyznać, że te wyglądają zjawiskowo, a ich jaskrawy kolor „Arctic Blue” zapewnia, że będą dobrze widoczne na planie. To też zmniejsza ryzyko niechcianych potknięć czy szarpnięć. Oplecione są elastyczną otuliną PVC, która została wzmocniona nylonową plecionką. Pomimo tego, że kabel jest w pełni ekranowany i wzmocniony, to nadal jest elastyczny i pozwala na dowolne poprowadzenie go, tak by nie przeszkadzał w pracy. No fajne! Bardzo fajne! Czuć różnicę względem „zwyklaków”!
Miałem je już na kilku sesjach i…
Czytacie pewnie ten artykuł i zastanawiacie się „co jest z nim nie tak?”. W sumie się nie dziwię, bo ekscytuję się kawałkiem aluminium i niebieskimi kabelkami. Tak, przyznaje, to jest trochę dziwne, ale rozwiązało moje moje problemy i sprawiło, że praca jest przyjemniejsza, więc nie dziw mi się! No proste rzeczy, które działają i poprawiają komfort pracy są najlepsze!
Teoretyczne to problem ten nie będzie aż tak doskwierać w nowym Canonie R5 Mark II, bo Canon na posłuchał użytkowników i znajdziemy tam już pełne HDMI, a nie micro-HDMI. Jednak to, że pełne HDMI jest wytrzymalsze, nie oznacza, że jest pancerne! Więc i mając aparat z dużym (lepszym) złączem, warto o nie też zadbać. Dla mnie ta sprytna płytka to odkrycie roku, a i z kabli jestem też mega zadowolony.
2 komentarze
Świetny patent. A z jakiego monitora korzystasz?
Dzięki! Używam FeelWorld F6 Plus… ale ma już swoje lata i myślę nad czymś nowym! Ale jeszcze się nie zastanawiałem co kupić.