Mały kompakt o wielkich możliwościach – Canon G5X Mk II!

0

Kompakty raczej nie wzbudzają zbyt wielu emocji i przeważnie kojarzą się z wykonywaniem amatorskich zdjęć. Niektórzy twierdzą nawet, że ten gatunek aparatów niedługo wymrze i zostanie zastąpiony przez smartfony, które przecież oferują coraz lepszą jakość zdjęć. Canon zdaje się jednak nie konkurować z telefonami – chce być od nich wyraźnie lepszy. Niedawno zaprezentowany G5X Mark II to kompaktowy aparat dający sporo możliwości twórcom będącym w ciągłym ruchu. Gdzie więc lepiej można sprawdzić aparat dla podróżników, jeśli nie na wyjeździe? Z nowym Canonem postanowiłem spędzić krótkie wakacje we Lwowie. Uwaga: w artykule ukryty jest kod rabatowy na zakup aparatu w sklepie Cyfrowe.pl!

Przed wyjazdem założyłem, że będę z tego aparatu korzystać jak typowy turysta. Robić zdjęcia wszystkiego. Sprawdzić, czy ten aparat może być dobrym rozwiązaniem dla kogoś, komu zdjęcia z telefonu już nie wystarczają.

Aparat, który się lubi od początku

Nie miałem zbyt wiele czasu, by zaznajomić się z tym aparatem przed wyjazdem – w gruncie rzeczy nie miałem go wcale, bo trafił w moje ręce dosłownie kilka chwil przed wylotem. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Jest lekki, ale czuć, że wykonano go z solidnych materiałów. Grip, za który trzyma się korpus jest po prostu niesamowicie wygodny. Również kciuk ma miejsce na oparcie, co sprawia, że aparacik mimo swoich małych rozmiarów trzyma się bardzo pewnie. Chwytając go po raz pierwszy miałem znów wrażenie, że ktoś stworzył go dla mojej dłoni (tylko skąd mieli jej wzór?!). Widać, że Japończycy mocno stawiają na ergonomię i nowy G5X jest kolejnym modelem, który pod tym względem jest absolutnie bezkonkurencyjny w swojej klasie.

Zobacz pełną ofertę aparatów kompaktowych >>

Prosta obsługa

Przyznam, że przez ostatnie kilkanaście lat nie miałem kontaktu z aparatami kompaktowymi. Zacząłem obawiać się, czy będę potrafił go obsłużyć. Po włączeniu moje obawy prysnęły jak bańka mydlana. Ten aparat obsługuje się z taka samą łatwością jak smartfona – a to za sprawą dotykowego ekranu. To właśnie dzięki niemu obsługa jest wręcz banalnie prosta.

Menu jest łudząco podobne do tego z lustrzanek Canona. Ustawiłem wszystko pod swoje preferencje, stojąc w kolejce na lotnisku, co zajęło mi maksymalnie 10 minut. Opcje są ułożone w poszczególnych zakładkach w bardzo logiczny i prosty sposób (szczególnie jeśli miało się do czynienia z jakimkolwiek sprzętem Japończyków). Sam układ klawiszy i pokręteł również przywodzi na myśl rozwiązania stosowane w profesjonalnych lustrzankach tego producenta.

Nowa matryca, nowy obiektyw, nowa jakość zdjęć

Przyzwyczajony do jakości oferowanej przez profesjonalne lustrzanki nie spodziewałem się zbyt wiele po tym aparacie. Przecież to tylko mały kompakt. Lecz już po kilku pierwszych zdjęciach – szok! Ten aparat naprawdę daje radę!

Do Lwowa dotarliśmy wieczorem

Canon użył tu kilku kompletnie nowych pomysłów – m.in. matryca została wyprodukowana w zupełnie nowej technologii. Mimo tak dużej zmiany Canon potrafił zachować swoje piękne kolory, z których jest przecież znany. Autofocus ustawia ostrość szybko i celnie, mimo że nie ma tu technologii DualPixel Autofocus. Co ciekawe, w tym aparacie zastosowano Touch AF. Po przyłożeniu oka do wizjera wystarczy przeciągnąć kciukiem po ekranie, by wybrać punkt ostrości – to naprawdę świetna sprawa, która pojawiła się już np. w pełnoklatkowym Canonie R.

Sprawdź bezlusterkowe aparaty Canon>>

Obiektyw też jest kompletnie nowy. Oferuje ekwiwalent ogniskowej sięgający 24mm-120mm (co daje 5x zoom – i jest to zupełnie wystarczająca wartość).

Co ważniejsze, obiektyw ten jest bardzo jasny (f1.8 – f2.8), co pozwala na fotografowanie po zmroku, czy też w ciemniejszych pomieszczeniach. Dzięki takiej jasności można pokusić się również o rozmycie tła – choć bokeh nie będzie spektakularny. Niemniej, trzeba naprawdę pochwalić Canona ze ten obiektyw. Jest niezwykle uniwersalny, ostry i kontrastowy. Klasa!

Funkcje lustrzanki w małym ciałku

G5X Mark II oferuje także tryb automatyczny oraz pakiet scenerii. Do dyspozycji są tu tryby panoramy, rozbudowane scenerie, takie jak gwiazdy czy pomocnik panningu. Dzięki temu można stworzyć niepowtarzalne i wyglądające profesjonalnie zdjęcia bez większego wysiłku.

Lustrzanki w ofercie Cyfrowe.pl >>

Wcześniej wspomniałem o podobieństwie do lustrzanki – ten maluch pozwala na pracę nie tylko w trybie automatycznym, ale także w trybach półautomatycznych, czy w pełni manualnym, gdzie każdy parametr ekspozycji można dobrać osobno. Na pewno taką możliwość docenią amatorzy fotografii i profesjonaliści.

Tryb automatyczny Canona G5X Mark II

Co więcej, G5X Mark II pozwala na zapis zdjęć w formacie RAW – zupełnie jak w lustrzance! Dzięki temu można poddać zdjęcia profesjonalnej obróbce w programie graficznym. Znam siebie i wiem, że „RAWy” z wakacji czekają na obróbkę już od trzech lat. Nigdy nie mam na nie czasu, a co o nich pomyślę to mam wyrzuty sumienia. W G5X Mark II postanowiłem spróbować zapisu „RAW+JPG” (tak w razie gdybym nie był zadowolony z wygenerowanego pliku). Kolejne pozytywne zaskoczenie! Algorytm aparatu generuje naprawdę dobre ‘JotPeGi’, które przesyłałem przez wifi na swój telefon i wysyłałem do znajomych, rodziny i na media społecznościowe. *Po dwóch tygodniach od powrotu RAWy dalej leżą i czekają na obróbkę…

Książki i poradniki dotyczące obróbki zdjęć>>

Na wielki plus zasługują również algorytmy odpowiadające za automatyczne dobory parametrów. Po włączeniu ISO i balansu bieli w tryb AUTO kompletnie zapomniałem o tych własnościach. Aparat dobierał je w idealny sposób. Mimo małej (jednocalowej) matrycy, całkiem dobrze radził sobie w ciemnych sytuacjach – moim zdaniem bez problemu można robić zdjęcia nawet na czułości ISO 6400.

ISO6400

Duży ekran i przydatny wizjer

Ekran jest duży i dokładny. Odchyla się go w górę i w dół – co bardzo poprawia komfort fotografowania przy głównych atrakcjach turystycznych, wokół których przeważnie kręci się grono ludzi. Wystarczy odchylić ekran i zrobić zdjęcie ponad ludźmi. Selfie? Żaden problem ekran w drugą stronę i już! Proste, sprawdzone i skuteczne!

Opera Lwowska pełna turystów

Ekran ten jest wysokiej jakości i pozwala na fotografowanie nawet przy większym słońcu. Jednak w sytuacjach, kiedy słońce jest już nisko i po prostu „wali” w ekran, przydaje się wysuwany wizjer. Rozwiązuje w pełni problemy z odbijającym się od ekranu światłem, ale także pozwala na fotografowanie aparatem trzymanym przy oku. Szczególnie docenią to osoby przyzwyczajone do takiego sposobu robienia zdjęć. Obraz pomiędzy wizjerem, a ekranem przełącza się automatycznie dzięki czujnikowi zbliżenia oka – tu jednak miałbym pewną uwagę. Nie jest on umiejscowiony idealnie pod wizjerem, a ja mam dość wąską twarz i czasem czujnik ten zaczynał wariować – przełączał obraz pomiędzy wizjerem a ekranem tak, jakby nie mógł się zdecydować, czy mam przyłożone oko do wizjera, czy nie. Wystarczyłoby przesunąć tę czujkę bliżej wizjera i problem nigdy by się nie pojawił. *Na początku dałem się zmylić i nie zauważyłem, że wizjer prócz tego, że należy go wyciągnąć to trzeba go również dodatkowo pociągnąć do siebie. Niby proste, acz podstępne.

Ilość dodatkowych funkcji robi wrażenie (i to nie są zwykłe „bajery”)

Aparat ten posiada wiele bardzo ciekawych opcji, jednak jedna, moim zdaniem, powinna zostać wyróżniona, choć producent nie zdecydował się nawet na umieszczenie jej w specyfikacji! Ten aparat kompletnie nie przyciąga niczyjej uwagi! Ot, zwykły turysta z kompaktem.

Absolutnie zakochałem się we wbudowanym filtrze ND. Nie spodziewałem się takiego rozwiązania w (bądź co bądź) aparacie dla amatorów. Pozwala na bardzo kreatywne fotografowanie. Dzięki niemu możliwe jest używanie niskich wartości przysłony w słońcu – a także na wydłużenie czasu naświetlania, gdy chce się pokazać ruch lub rozmyć jakiś poruszający się element na zdjęciu.

Zobacz ofertę filtrów dla lustrzanek i bezlusterkowców>>

„Maluch” ma coś, czego brakuje jeszcze nawet w profesjonalnych korpusach – tryb ‘Raw Burst’, który pozwala na fotografowanie z szybkością 30 klatek na sekundę – i to w rawach! Jeszcze ciekawsze jest to, że możesz ustawić aparat tak, żeby zaczął fotografować jeszcze przed wciśnięciem migawki do końca. Dzięki temu nie stracisz żadnego momentu, nawet gdy chwilę za późno naciśniesz spust migawki.

Gdy chcesz zrobić wyłącznie jakiś detal wystarczy, że przełączysz autofocus w tryb macro i już! Możesz naprawdę zbliżyć się do detalu, który chcesz uwiecznić. Tak proste nie okazało się jednak ładowanie aparatu z USB. Producent twierdzi, że można go podłączyć przez port USB typu C i używać podczas ładowania – jednak mój powerbank okazał się być zbyt słaby dla tego aparatu, więc nie byłem w stanie tego sprawdzić. Sama bateria mimo niewielkich rozmiarów spokojnie starczała na cały dzień zwiedzania (a nawet półtora przy włączonych opcjach oszczędzania energii).

Normalnie nie zajmuję się kręceniem wideo, ale na wycieczce fajnie jest czasem nagrać jakiś występ ulicznych grajków, czy też lwowskiej orkiestry, która pod pomnikiem Tarasa Szewczenki gra „My Way” autorstwa Franka Sinatry. Nowy G5X pozwolił mi stworzyć takie nagrania w rozdzielczości 4K (i to bez cropa – brawo Canon!).

Na pewno pochwalić trzeba WiFi. Wiem, że dziś jest to już niemal standard, ale dzięki aplikacji Canon Connect zyskuje ono dodatkowe możliwości. Można nie tylko przesłać zdjęcia na telefon czy komputer, ale także sterować tym aparatem przez smartfona. Przydaje się!

Wady?

Znów… pasek, a raczej jego brak. Nie wiem dlaczego Canon nie może go dorzucić do zestawu. W opakowaniu znajdziemy tylko małą sprzączkę na rękę – nie jest ona najwygodniejsza. Uchwyty do paska nie są normalnej wielkości, zmieści się tam wyłącznie metalowe kółeczko, lub wąska linka (więc przy zakupach warto wrzucić do koszyka coś od Peak Design).

Zobacz wszystkie paski do aparatów w naszym sklepie>>

Prócz tego nie zauważyłem żadnych wad. Aparat ani się nie przegrzewał, ani się nie zacinał. Oczywiście mógłbym powiedzieć tu, że nie jest to pełna klatka, że nie ma możliwości fotografowania przy ISO milion… ale przyznasz, że byłoby to bez sensu? G5X mark II to naprawdę świetny kompakt i jeden z najlepszych aparatów w swojej klasie (o ile nie najlepszy).

KOD RABATOWY WYŁĄCZNIE DLA CZYTELNIKÓW BLOGA

Canon G5X Mark II to aparat dla Ciebie! Kup go taniej o 400 zł w sklepie Cyfrowe.pl. Przy składaniu zamówienia podaj kod Canon_blog_400. Uwaga: ilość produktów w promocji ograniczona.

Dla kogo jest to aparat?

W świecie lustrzanek, bezlusterkowców i pięknych, jasnych obiektywów niektóre premiery przechodzą bez większego echa. Mam wrażenie, że prezentacja Canona G5X Mark II była jedną z nich. Wydaje się to być zrozumiałe, bo kompakty na ogół nie wzbudzają takich emocji jak nowe, profesjonalne pełne klatki. Jednak ten „maluch” potrafi naprawdę sporo i myślę, że warto się nim poważniej zainteresować nawet, gdy jest się profesjonalnym fotografem.

Dla podróżujących, dla osób oczekujących czegoś więcej niż aparat w telefonie, dla zmęczonych wagą sprzętu profesjonalistów, którzy świadomie będą potrafili wykorzystać potencjał tego aparatu, dla internetowych twórców i blogerów, którzy potrzebują dobrej jakości zdjęć w urządzeniu, które mogą mieć zawsze przy sobie, dla osób dopiero zaczynających swoją fotograficzną przygodę, dla streetowców, reporterów pracujących incognito oraz wielu, wielu, wielu innych osób. Praktycznie to aparat dla każdego, który mimo swojej niepozornej konstrukcji oferuje ogrom funkcji oraz bardzo dobrą jakość.

Podziel się.

O Autorze

Skupiam się głównie na reportażu i dokumencie. Doświadczenie zdobywałem pracując dla prasy, klubów, firm czy też klientów indywidualnych. Staram się dzielić swoją pasją poprzez pisanie o niej.

Zostaw komentarz

izmir escort