Wśród wszystkich gatunków fotografii lomografia jest najbardziej przekorna i niepokorna. Z jednej strony to taki fotograficzny rock and roll, który idzie pod prąd utartym regułom i konwenansom, z drugiej strony jest jak marzyciel bujający głową w chmurach i przy tym nieco nieobecny. Zaintrygowany? Zajrzyj więc do artykułu, z którego dowiesz się czym jest lomografia, znajdziesz kilka inspiracji i poznasz nieco bliżej firmę Lomography, która oferuje aparaty i materiały światłoczułe, stworzone specjalnie z myślą o tym rodzaju fotografii. Ponadto będziesz mógł zaznajomić się z jednym z modeli – Lomography Fisheye No. 2.
Co to jest lomografia?
Pojęcie to pochodzi od nazwy radzieckiej marki aparatów Lomo. Koncepcja tego typu fotografii zrodziła się w 1990 roku, podczas wycieczki do Pragi studentów z Wiednia, którzy w jednym z miejscowych komisów natrafili na stary aparat ww. producenta z bloku wschodniego. Zareagowali niezwykle entuzjastycznie na zdjęcia, które pozwalał uzyskać ów aparat, charakteryzujące się przede wszystkim nasyconymi kolorami i nieostrościami. Fascynująca była również nieprzewidywalność efektów. Swoim zapałem zaczęli zarażać innych, co doprowadziło do wyłonienia się osobnego nurtu fotografii, który zrzesza obecnie wielu pasjonatów na całym świecie.
W lomografii chodzi więc przede wszystkim o porzucenie ograniczeń, skupienie się jedynie na radości tworzenia i ekspresji. Wykorzystuje się do tego m.in. stare, przypadkowo znalezione aparaty, w szczególności takie konstrukcji radzieckiej. Charakterystyczne jest również używanie przeterminowanych o kilkadziesiąt lat filmów lub przechowywanych w złych warunkach. Dzięki temu nigdy nie można być pewnym wyników, a cała zabawa przypomina eksperyment.
Entuzjaści lomografii nakreślili 10 złotych zasad, którymi należy się kierować:
1. Zabieraj ze sobą wszędzie aparat do lomografii
2. Fotografuj bez przerwy, o każdej porze dnia i nocy
3. Aparat i lomografia stanowią stały element Twojego życia
4. Fotografuj „z biodra” i innych dziwnych pozycji
5. Podchodź do przedmiotów jak najbliżej
6. Nie myśl!
7. Reaguj natychmiast!
8. To co będzie zawierała fotografia jest tajemnicą przed naciśnięciem spustu migawki…
9. … i pozostaje nią także po tym
10. Zapomnij o wszystkich regułach, których się nauczyłeś i przestrzegałeś w tradycyjnej fotografii
Powyższe 10 zasad najlepiej obrazuje, czym jest lomografia. To dotarcie do dziecięcej radości tworzenia, zerwanie wszystkich wiążących kajdan i bezustanne wypróbowywanie nowych rozwiązań. Czytając powyższą listę faktycznie odczuwa się bunt wobec ogólnie panujących w fotografii reguł. Niekoniecznie musisz rzucać wszystko i zostawać fotograficznym anarachistą, ale warto poświęcić chwilę uwagi tej fotografii, gdyż może stanowić świetne katharsis. Doświadczenie nabyte podczas przygody z tym nurtem przyda się także podczas realizowania tradycyjnych zdjęć. Wszak w każdej dziedzinie fotografii chodzi o jedno – uzyskanie obrazu, który będzie na Ciebie silnie oddziaływał.
Lomography – aparaty, akcesoria i materiały światłoczułe stworzone specjalnie dla lomografów
Chociaż lomografia wywodzi się ze sprzętu i materiałów z odzysku, to Lomography przygotowało zróżnicowaną ofertę adresowaną do fotograficznych buntowników.
Lomography Diana F+ i Diana Mini
To hołd dla popularnego w latach 60. modelu Diana. Średnioformatowy aparat obsługuje filmy typu 120. Pozwala na podejmowanie wielu eksperymentów – ma wymienne obiektywy, możesz wykorzystać przystawkę polaroid lub konwerter 35 mm, używać go bez obiektywu wykonując fotografię otworkową czy łączyć obrazy w trybie multi ekspozycji.
Aparat jest dostępny zarówno w zestawie z lampą błyskową, jak i bez niej. Do wyboru jest także kilka wersji kolorystycznych i specjalna wersja aparatu Diana Mini, która pozwala na fotografowanie przy użyciu filmu 35 mm.
Lomography Konstruktor F
A gdyby tak fotografować samodzielnie zbudowanym aparatem? Taką możliwość daje model Lomography Konstruktor F, który jest jednocześnie gratką zarówno dla modelarzy, jak i fotografów. Po złożeniu jest w pełni działającym aparatem, umożliwiającym fotografowanie przy użyciu filmu 35 mm. Dodatkowo jest wyposażony w złącze PC, pozwalające na podłączenie zewnętrznej lampy błyskowej Lomography Fritz the Blitz 2.0.
Lomography La Sardina DIY
Pozostając w tematyce prac ręcznych, warto poznać model Lomography La Sardina DIY. Aparat ten można dowolnie ozdobić przy pomocy markerów. Pozwala na wykonywanie zdjęć na filmie 35 mm i podłączenie zewnętrznej lampy Fritz the Blitz 2.0. To z pewnością świetny sposób na uzyskanie oryginalnego aparatu. La Sardina jest także dostępna w tradycyjnej, stylowej wersji.
Lomography Lomokino Camera
Główne zasady lomografii nie dotyczą jedynie zdjęć – możesz ich także przestrzegać podczas eksperymentowania z filmem. Pomoże w tym kamera Lomography Lomokino Cinema, która pozwala na zarejestrowanie 144 klatek na filmie 35 mm. Dzięki temu uzyskasz 50-60 sekundowy film, o prędkości 3-5 kl./s. To z pewnością ciekawa odmiana w dobie nagrywania w 4K i z prędkościami ponad 120 kl./s. Praca z kamerą Lomokino jest utrzymana w duchu lomografii – ciesz się wolnością i daj się zaskoczyć końcowym efektom.
Materiały światłoczułe
Niezależnie od tego, który model zwrócił Twoją uwagę, możesz do niego dobrać różne filmy, pozwalające uzyskać inne, zaskakujące efekty. Lomography ma w swojej ofercie materiały typu 120 i 135, o różnej czułości ISO, co pozwala dopasować je do warunków oświetleniowych. Ponadto dostępne są także filmy pozwalające uzyskać rożne efekty – od zdjęć charakteryzujących się ostrą, nasyconą kolorystyką, poprzez posiadające dominantę barwną, po czarno-białe obrazy. Oczywiście pamiętając cały czas o eksperymentalnym charakterze lomografii, nie trzeba sztywno trzymać się domyślnego przeznaczenia poszczególnych materiałów światłoczułych.
Więcej informacji na temat filmów Lomography znajdziesz w sklepie Cyfrowe.pl. Są to uniwersalne filmy, tak więc mogą Cię zainteresować także wtedy, gdy nie używasz aparatu tego producenta.
Oprócz tego w ofercie Lomography znajduja się różne akcesoria, takie jak np. notatnik czy klipsy. Bardzo przydatne są przystawki do skanowania filmów w skanerach (zarówno dla filmów typu 120, jak i typu 135).
W ofercie Lomography znajdują się jeszcze 2 ciekawe produkty – Lomography Fisheye One i Fisheye No.2. Są to aparaty wyposażone w obiektyw typu rybie oko o ogniskowej 10 mm, które pozwalają uzyskać bardzo ciekawą perspektywę. Ich właściwości zgadzają się z duchem lomografii. Obydwa modele są bardzo zbliżone, główna różnica polega na tym, że Fisheye No. 2 został wyposażony w wizjer, który przypomina ten znany z drzwi wejściowych, pozwalający podejrzeć kto stanął u progu. W dalszej części artykułu dzielę się moimi doświadczeniami związanymi z użytkowaniem tego modelu.
Lomography Fisheye No. 2 – moje wrażenia z przygody z lomografią
Do moich rąk trafił Lomography Fisheye No. 2 w wersji Brazilian Summer, która nawiązuje do barw narodowych i motywów największego państwa ameryki południowej. Oprócz tego w sprzedaży dostępnych jest jeszcze kilka innych wzorów tego modelu – czarno-biała, limonkowa czy pomarańczowa. Wybór konkretnej to kwestia gustu, ale muszę przyznać, że aparacik jest dobrze wykonany, z dużą dbałością o szczegóły. Smaczki takie jak „płaskorzeźba” kraba czy ciekawy font przy oznaczeniach dobrze uzupełniają całość. Oryginalna kolorystyka i nietypowy wizjer wzbudzały ciekawość, gdy przychodziło do wyjęcia aparatu z kieszeni.
Całość została dostarczona w estetycznym kartonie z dodatkowym zinem o lomografii, gumową pokrywką obiektywu i instrukcją. Niestety jest ona po angielsku, ale wszystko jest wytłumaczone w prosty sposób. Zresztą obsługa Fisheye No. 2 jest banalnie prosta – wystarczy załadować film, włożyć baterie, nacisnąć spust migawki i przewinąć film pokrętłem. Jeżeli nie wiesz jak zamontować materiał światłoczuły, producent udostępnił wideo tutorial.
Do dyspozycji lomoentuzjasty jest przełącznik multiekspozycji oznaczony MX, znajdujący się na tylnej ścianie aparatu. Normalnie aparat działa tak, że po naświetleniu spust migawki pozostaje zablokowany aż do momentu przewinięcia do następnej klatki. W momencie użycia przełącznika MX aparat umożliwia wykonanie na tej samej klatce kolejnego naświetlenia. Naświetlenia można powtarzać dowolną liczbę razy. Z przodu umieszczono przełącznik trybów ekspozycji. Warto tutaj wspomnieć, że aparat umożliwia naświetlanie jedynie z czasem 1/100 s i przysłoną f/8 – kontrolę nad obrazem oddaje się więc w dużej mierze aparatowi. Niemniej możliwe jest skorzystanie z trybu bulb, normalnego i zablokowania aparatu (co jest bardzo przydatne, gdyż uniemożliwia przypadkowe wyzwolenie migawki – swoją drogą może nie warto z niego korzystać, jeżeli chcesz pozostać ortodoksyjnym lomografem).
Aparat już rozpakowany, film załadowany – można przystąpić do fotografowania. Jak już wspomniałem możliwości ustawienia parametrów ekspozycji są mocno ograniczone – właściwie to całkowicie (poza trybem bulb). Stanowi to oczywiście cały sens zabawy z lomografią, czyli postawienie na przypadkowość i eksperymentowanie. Niemniej w wersji Fisheye No. 2 możliwe jest podglądanie kadru. Służy do tego wizjer, który wygląda jak żywcem wyjęty z drzwi (potocznie zwany judaszem). Bardzo sympatycznie się przez niego wygląda (zarówno podczas fotografowania, jak i pozowania). Odstaje nieco od aparatu, przez co całość trudniej upchnąć w kieszeni (chociaż nadal gabaryty są na tyle małe, że łatwo zmieścić Fisheye No. 2 w kieszeni kurtki), jednakże można go z łatwością zdjąć, gdyż jest montowany na złączu gorącej stopki.
Niestety wizjer charakteryzuje się sporą paralaksą, czyli różnicą pomiędzy tym, co widać w wizjerze, a co faktycznie rejestruje obiektyw. Szkoda, że oba obrazy nie pokrywają się bardziej, ale można sobie z tym poradzić pamiętając o podniesieniu aparatu nieco do góry lub zdając się na większy przypadek. Problem ten dotyczy jedynie fotografowania z bliskiej odległości. Kąt widzenia obiektywu jest tak duży, że przy fotografowaniu np. grupy osób, owe przesunięcie traci większe znaczenie.
Aparat ma wbudowaną lampę błyskową o dość dużej mocy, która pozwala z łatwością oświetlić grupę ludzi lub pomieszczenie. Fisheye No. 2 nie oferuje pomiaru TTL czy innych automatycznych trybów – lampę można po prostu włączyć lub wyłączyć, a ta zadziała za każdym razem z taką samą mocą. Nie zdarzało mi się przepalać obrazu, chociaż oczywiście zależy to od odległości obiektu od obiektywu. Zresztą takie przepalenia mogą stać się ciekawym środkiem stylistycznym – w lomografii wszystko jest dozwolone.
Jeżeli już mowa o podchodzeniu – Lomography Fisheye No. 2 nie ma określonej minimalnej odległości ostrości. W zasadzie to nie do końca prawda, jeżeli przyjąć jako wartość tego parametru „tak blisko jak to możliwe”. To bardzo atrakcyjne, gdyż w połączeniu z obiektywem typu rybie oko, najciekawsze rzeczy dzieją się po zbliżeniu do fotografowania motywu. Otwiera to ogromne pole do eksperymentów.
Po wykonaniu ostatniej klatki (na obudowie znajduje się licznik wykonanych zdjęć) wystarczy zwinąć film za pomocą znajdującego się po lewej stronie pokrętła i zanieść go do fotolabu. Zdjęcia będą zawsze stanowiły zaskoczenie, a magii lomografii i fotografii analogowej najlepiej doświadczyć samemu.