Święta tuż tuż, wszyscy już myślami jesteśmy przy rodzinnym stole, wybieramy prezenty… a na rynku aparatów fotograficznych – czas podsumowań. Swoje typy podał już jeden z najbardziej znanych portali testujących sprzęt – dpreview.com. Fujifilm X-T3, najnowsze dziecko Japończyków, został określony przez ekspertów serwisu jako najlepszy na rynku aparat z matrycą APS-C, mogący konkurować w tym segmencie cenowym z aparatami full frame. W zestawieniu produktów roku przegrał jedynie z flagowym modelem Sony. Czy producent musiał zastępować bardzo udany model Fujifilm X-T2 kolejną edycją? Postanowiłem to sprawdzić.
Fujifilm X-T3 vs X-T2 – budowa i ergonomia
Na pierwszy rzut oka porównywane aparaty Fujifilm niewiele się różnią. Można odnieść wrażenie, że to ten sam model. Drobnych różnic jest jednak sporo. Producent dołożył w nowym modelu Fujifilm X-T3 około 30 gramów, a aparat został nieco powiększony (132.5 x 91.8 x 49.2 mm vs 132.5 x 92.8 x 58.8 mm) – niecały centymetr to niewiele, jednak robi różnicę – lepiej trzyma się go w dłoni. Korpus nadal magnezowy, uszczelniony – w tej materii nic się nie zmienia.
Drobne różnice dostrzegamy także w budowie pokręteł. W Fujifilm X-T3 zwężają się one ku górze, co czyni ich kształt bardziej anatomicznym, dopasowanym do palców. Ukryte pod ISO i czasem naświetlania przekładnie chodzą zdecydowanie lżej (co nie znaczy, że przypadkowo da się je przestawić). To na pewno zmiana na duży plus. W poprzedniku trzeba było się namęczyć, żeby szybko zmienić np. z single shot’a na serię zdjęć. Powiększono nieznacznie „guziczek” od korekcji dioptrii, zmniejszono natomiast pokrętło od korekty ekspozycji. To drugie w pierwszych godzinach obsługi trochę mi przeszkadzało – przez rok użytkowania Fujifilm X-T2 przyzwyczaiłem się, że mogę skorygować naświetlenie kciukiem w wygodnej pozycji – pokrętło jest praktycznie przy kancie korpusu. W X-T3 umieszczono go nieco głębiej (ma mniejszą średnice), przez co trzeba bardziej „sięgnąć kciukiem”. Wszystko zależy od dłoni i długości palców fotografa, dla mnie jednak to jedyny minus, który wychwyciłem, jeśli chodzi o ergonomię.
Na pokrętle ISO zauważyć można także nową pozycję – 160 pomiędzy ustawieniem „low” a „200”. Spust migawki X-T3 został poprawiony – jest nieco „głębszy”, dodatkowo reaguje szybciej niż w Fujifilm X-T2. Co do samej budowy korpusu pozostaje jeszcze kwestia zastosowanych złączy. Na zdjęciach widać umiejscowione wyżej uchwyty na pasek, co spowodowane jest przeniesieniem złącza wężyka spustowego 2.5 mm nad slot kart pamięci. Z drugiej strony do złącza mikrofonowego dodano gniazdo słuchawkowe (ukłon dla filmowców) oraz pozostały delikatnie zaktualizowane złącza – USB v.3.1 i HDMI typu D.
Te same rozwiązania w budowie korpusów pozostały jeśli chodzi o:
- ekran LCD (3-calowy, odchylany w dwóch płaszczyznach – jedna ułatwia kadrowanie zdjęć w niewygodnej pozycji w pionie);
- podwójny slot kart pamięci SD (oprócz tradycyjne sekwencji możliwość zapisu back’up lub kombinacji 1-raw, 2-JPG);
- ogólne rozmieszczenie przycisków funkcyjnych. Fujifilm zostało przy świetnym wg mnie joysticku – sprawdzone rozwiązanie, które bardzo poprawiło ergonomię korpusów Fujifilm znajdziemy też w najnowszym modelu;
- akumulator – standard w aparatach serii X – NP-W126S, jednak wg specyfikacji producenta w X-T3 wytrzyma nieco dłużej niż w poprzedniku (do 340 vs 390 testowane z zamocowanym Fujinon XF 35 mm f/1.4R w normalnym trybie, w standardowych warunkach).
I jak dla mnie crème de la crème – Fujifilm X-T3 można kupić w dwóch wersjach kolorystycznych – srebrnej lub czarnej (dzięki uprzejmości FUJIFILM Polska mogliśmy przetestować nowy model w kolorze srebrnym. Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że w swoim X-T2 mam nieco inną, większą muszlę oczną, natomiast w zestawie sklepowym są dokładnie takie same.
Funkcje i parametry
Podstawowa różnica w środku to procesor X-trans czwartej generacji. Matrycy przybyło dwa dodatkowe miliony pikseli – różnica nieduża i według mnie jest to zmiana kosmetyczna. Pozytywne zaskoczą nas też zmiany związane z zastosowaniem nowego procesora – szybsza reakcja, szybkostrzelność na poziomie 20 klatek dla migawki elektronicznej i 11 klatek dla mechanicznej (X-T2 odpowiednio 11 kl/s i 8 kl/s). Nowość – 30 kl/s w trybie „sports finder” przy wykorzystaniu cropa 1.25x to na pewno atut w fotografii sportowej.
Autofokus oczywiście również został poprawiony – 425 pól do wyboru (o 100 więcej niż w poprzedniku), ponad 2 mln pikseli detekcji fazy, odpowiedzialnych za ustawienie ostrości. Rozmieszczone praktycznie po całej powierzchni matrycy. Efekt? Przyspieszenie działania modułu AF, większa precyzja, lepsza skuteczność jeśli chodzi o ciągły autofokus, w którym możemy dodatkowo zastosować wykrywanie twarzy.
Ekran LCD został ten sam, natomiast wizjer elektroniczny poprawiono – rozdzielczość 3690000 w porównaniu z 2360000 to duża różnica. Został on też ciut powiększony (0,5 vs 0,48 cala). Wbudowany czujnik przybliżenia oka, 100% pokrycie kadru – pozostały niezmienne tak jak w modelu X-T2. Jeśli chodzi o odświeżanie i jakość obrazu w wizjerach Fujifilm – świetnie się na nich pracuje. Mam od początku przygody z tą firmą bardzo dobre doświadczenie i każdy kolejny, poprawiony wizjer jest jeszcze lepszy. Główną i najważniejszą zaletą jest brak efektu „plastikowego” obrazu – jest on naturalny i płynny.
Na uwagę zasługuje fakt, że w Fujifilm X-T3 mamy do dyspozycji bluetooth 4.2, dzięki czemu możemy komunikować się z innymi urządzeniami przy znacznie mniejszym zużyciu energii niż za pomocą WIFI.
Na koniec ISO – na poziome LOW można wybrać czułość już od wartości 80, zakres końcowy został ten sam 512000… i tutaj mimo nowego procesora rewolucji nie dostrzegłem. Obrazek w zasadzie na tym samym poziome co w X-T2. Na tych samych ustawieniach (ISO, czas, przysłona, balans, profil) przy dokładnym powiększeniu obrazek z X-T3 sprawia wrażenie nieco bardziej naturalnego w stosunku do X-T2 (przy takich samych ustawieniach na „shifcie” kolorystycznym). Próbki poniżej (obiektyw Fujinon XF 23 mm f/2.0 R WR, użyta przysłona F8).
Tryb Video
W nagrywaniu video Fujifilm X-T3 mocno wyprzedził swojego poprzednika, niczym Usain Bolt odbiegający rywalom na 100 metrów w najlepszym czasie swojej kariery. Dzięki usprawnieniom może z powodzeniem konkurować z innymi aparatami, przeznaczonymi filmowania takimi, jak Sony A7III lub Panasonic GH5.
Profil kolorystyczny Eterna/Cinema, format zapisu MPEG-4 AVC/H.264, ale też dodany HEVC/H.265, zapis 4K (DCI i UHD) w 60 klatkach z 10-bitową głębią i próbkowaniem 4:2:0, przetwarzanie 4K nawet do 400 mb/s, możliwość zapisu z zewnętrznym rejestratorem HDMI materiału z próbkowaniem 4:2:2 i 10 bitową głębią… jest tego sporo. Wg niektórych X-T3 osiąga lepsze parametry niż X-H1 (z tym, że nie mamy stabilizacji) i z powodzeniem może się równać z seriami „GH” Panasonica, czy zaawansowaną serią bezlusterkowców Sony E. W trybie F-log możemy kręcić od czułości 640, co też jest lepszym wynikiem niż w X-T2.
Sam nie jestem filmowcem, jeśli nagrywam materiał to raczej hobbystycznie, jednak pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Dużo pochlebnych recenzji i opinii pod tym względem Fujifilm X-T3 zbiera w sieci wśród vlogerów i portalów foto/video. Aparat zdobywa zresztą kolejne nagrody – za swoją uniwersalność i rozbudowane możliwości.
W praktyce
Sam od ponad roku jestem użytkownikiem X-T2, zresztą przesiadłem się na Fujifilm z pełnej klatki. Mając pod uwagą proponowaną jakość, znacznie mniejsze rozmiary i wagę nie zastanawiałem się długo nad zmianą. Fujifilm odpowiada mi ze względu na swoje analogowe wzornictwo (do tej pory od czasu do czasu wykonuję zdjęcia średnioformatowym analogowym dalmierzem Fujifilm GW690 II).
Urzekła mnie też jakość gotowego obrazka w JPG przy zastosowaniu wbudowanych filtrów symulujących materiały analogowe Fujifilm. Możliwość szybkiego przegrania materiału na telefon i wysłania pierwszych zdjęć do klientów – jeszcze w czasie zlecenia – to świetna sprawa. Po prostu trafiłem na markę dopasowaną do moich potrzeb.
Jak sprawdziłem możliwości Fujifilm X-T3? Czasu nie było dużo, dzień jest krótki. Oprócz testu „domowego” chciałem przede wszystkim sprawdzić autofokus w trybie ciągłym, zbadać jak duża różnica jest w porównaniu z X-T2, więc udałem się na trzydziestominutowy trening rugbystek. Co prawda aura już prawie zimowa, zajęcia bardziej biegowe, ale udało się spokojnie porównać możliwości obu korpusów. Użyłem obiektywu Fujinon 90 mm f/2.0 R WR, przysłonę co najwyżej lekko domykałem, ISO to zwykle 5000-8000, światła jak na lekarstwo. AF w praktyce rzeczywiście celniej wypada w X-T3, chociaż nie ukrywam – X-T2 w czwartej wersji firmware nieznacznie mu tylko ustępuje. X-T2 faktycznie jest wolniejszy i mniej celny, ale nie określiłbym tej różnicy jako przepaść. Świetnie się sprawdza w nowym modelu możliwość ciągłego śledzenia z detekcją twarzy. X-T3 zdecydowanie lepiej zachowuje się w przypadku obiektów biegnących na wprost w stosunku do poprzednika. Część zdjęć nie była trafiona, jednak jest to kwestia kiepskiego światła i dość płytkiej przysłony, jakiej używałem. Szybko biegające dziewczyny także nie ułatwiały zadania, natomiast szybkie porównanie wypadło zadowalająco.
Fot. Jarosław Respondek
Według mnie Fujifilm wcale nie musiało wypuszczać na rynek nowego modelu, ostatnio zaprezentowane X-H1, do tego dochodzi średni format, a czołowe modele X na rynku są 2-3 lata. Dużo nie trzeba było poprawiać. A jednak się udało. Aparat Fujifilm X-T3 otrzymuje laury na całym świecie, jest bardzo chwalony przez wszelkie portale zajmujące się fotografią, ale też – co ważne dla Fujifilm, powoli staje się marką, której nie będą skreślać już filmowcy. Do tego trzeba przyznać, że doskonałe matryce X-Trans są w stanie w wielu aspektach nawiązać wyrównaną walkę z pełnoklatkowymi konkurentami. Z czystym sumieniem X-T3 można nazwać jednym z najlepszych aparatów APS-C na rynku foto/video. W połączeniu z serią obiektywów Fujinon może z powodzeniem służyć w profesjonalnej pracy, np. fotografom ślubnym czy dokumentalistom, łączącym formy fotografii i video.
P.S. Dziękuje Biało-Zielonym Ladies Gdańsk za możliwość uczestniczenia w treningu.