Fotoreporter PAP, Jacek Turczyk, w wywiadzie dla Cyfrowe.pl radzi początkującym fotografom, od czego zacząć kompletowanie swojego pierwszego reporterskiego zestawu. Zdradza, jakiego obiektywu najchętniej w ogóle nie odkręcałby od aparatu i wymienia, co najbardziej ceni w sprzęcie, którym pracuje.
Z bohaterem dzisiejszego wpisu udało mi się spotkać podczas zlotu forum Nikoniarze.pl, który odbywał się między 24 a 26 kwietnia w Smardzewicach pod Łodzią. Jacek prowadził tam dla Nikoniarzy szkolenie z fotoreportażu. (Przejdź do poprzedniej notki, by przeczytać relację ze zlotu). Bałam się, że długi, czterogodzinny wykład zedrze mu gardło i nie będzie już chciał odpowiadać na dodatkowe pytania. Zwłaszcza, że ustawiła się przede mną długa kolejka ciekawskich fotografów z milionem pytań o tajniki pracy fotografa prasowego… Ale udało się, oto efekty.
Najbardziej chciałabym z Tobą porozmawiać o fotografii…
Tak dla odmiany (śmiech).
…Ale czytelnicy bloga, którego prowadzę, przychodzą na niego zazwyczaj, po dawkę sprzętowych inspiracji. Wiem, że fotografowie często omijają ten temat, ripostując, że to nie aparat robi zdjęcia, lecz fotograf. Jaki Ty masz stosunek do tego powiedzenia?
To prawda, że to fotograf robi zdjęcia, a nie aparat, ale zawsze dodaję do tego jeszcze, że dużo łatwiej robi się dobre zdjęcia dobrym sprzętem. Szczerze powiedziawszy ten topowy sprzęt, którego używają profesjonaliści, nie dlatego został okrzyknięty topowym, bo ktoś chciał na nim zarobić, ale dlatego, że zasługuje na to określenie. Różni się od amatorskich aparatów przede wszystkim tym, że jest odporny i niezawodny, bo został złożony z podzespołów, które wytrzymują ekstremalne warunki. Jeśli dobrze kojarzę, w Nikonie dopiero od modelu D7000 aparaty zaczynają być wyposażone w kompozytowo-magnezową obudowę. Niższe modele są plastikowe. Ale oczywiście nie chodzi tylko o obudowę. Gdyby okazało się, że te same bebechy siedzą w aparatach za 5 i za 25 tysięcy i różnią się tylko ceną i obudową, to zaraz Polacy wymyśliliby w jakimś garażu taką obudowę (śmiech) i nikt wtedy nie kupowałby tych topowych puszek. Gwarantuję, że w każdej stodole tutaj dookoła ślusarz zrobiłby nam taką obudowę.
Jakie jeszcze cechy musi mieć aparat, żeby można go było nazwać dobrym?
Aparaty różnią się jeszcze całą masą rzeczy, a najistotniejsza jest według mnie szybkość. I wcale nie chodzi tu o ilość klatek na sekundę. Nawet czułość spustu migawki jest inna w aparatach amatorskich i profesjonalnych. Amator najczęściej nie musi mieć zdjęcia zrobionego tu i teraz. Raz, dwa, trzy, bach! Bo coś się dzieje. Fotograf zawodowy musi mieć nad tym pełną kontrolę. Jak naciśnie spust, to dokładnie w tym momencie musi mieć zrobione zdjęcie. Nie może być tak, że naciska spust, mija chwila i dopiero wtedy naświetla się zdjęcie. Ale to już niestety wymaga tych kilku podzespołów, które są droższe. Taką dziedziną, która zmusza producentów aparatów do pracy nad ich prędkością, jest sport. Każdy nowy, flagowy aparat, czy to w Nikonie, czy w Canonie, wypuszczany jest zawsze mniej więcej rok przed większą sportową imprezą, np. przed mistrzostwami świata w piłce nożnej. Zwróć na to uwagę w historii…
Aparat amatorski nie musi mieć też aż tak precyzyjnego balansu bieli jak aparat profesjonalny. Nie możemy (fotoreporterzy prasowi, przy. red.) pozwolić sobie na to, że idziemy fotografować jakieś wydarzenie, a osoba na zdjęciu wyjdzie z jakąś kolorystyczną dominantą, z jakimś nienaturalnym odcieniem na twarzy. Sytuacje bardzo szybko się zmieniają, a wraz z nimi oświetlenie sceny. Procesory w aparatach amatorskich działają trochę wolniej.
A czy mógłbyś zdradzić jakim sprzętem fotografujesz? Co w swojej torbie nosi zawodowy fotoreporter?
Jasne, to żadna tajemnica. Mam Nikona D4 i do niedawna również D3, ale wymieniłem go na D800. Obiektywy mam tak naprawdę już od 16mm rybiego oka. Potem 24 f/1.4, 35 f/1.4, 50 f/1.4, 85 f/1.8, 105 makro i dwa zoomy 24-70 i 70-200 ze światłem 2.8. Do tego 85 tilt shift, telekonwerter razy 2 i lampa sb 900.
Uff, dosyć długa lista. Który z tych obiektywów jest Twoim ulubionym, który się najczęściej przydaje? Nie wiem tylko, czy to jest jedno i to samo pytanie, czy pytam o dwie różne rzeczy…?
Nie, to zdecydowanie nie jest to samo pytanie (śmiech). Moim ulubionym obiektywem jest mój najnowszy nabytek Nikkor 35mm f/1.4 i gdybym tylko mógł, robiłbym zdjęcia tylko nim! Jest rewelacyjny! Ma świetną plastykę i jasność, przez co głębia ostrości jest pod pełną kontrolą. Daje rewelacyjne efekty. Poza tym uwielbiam tę ogniskową. Jest to fajny obiektyw, który w reportażu jest jednym z częstszych. Nie jest za szeroki ani za wąski. Ta „24” którą mam… ona była, może to nie do końca trafne powiedzenie, „nagrodą pocieszenia”. Jak tylko pojawiła się w Nikonie, ale zanim jeszcze trafiła do regularnej sprzedaży, to ja (śmiech) wymogłem wręcz na nich, żeby dali mi jakiś egzemplarz przedprodukcyjny. Jako jeden z pierwszych NPSowców (Nikon Professional Services – program marki Nikon dla zawodowych fotografów, przyp. red.) miałem możliwość wypożyczenia i testowania sprzętu, który nie miał numerów seryjnych i którego nie było jeszcze oficjalnie w sprzedaży. Powiedziałem wtedy, że jak tylko ten model pojawi się w sklepach, to kupię sobie swój i dopiero wtedy oddam im tamten przedprodukcyjny.
Nie mogłeś się doczekać?
No nie mogłem się doczekać!!! To było coś, czego w Nikonie nigdy nie było! Ten canonowski odpowiednik zdążył obrosnąć już legendą, a Nikon ciągle czegoś takiego nie miał. Był kiedyś w sprzedaży obiektyw 28 f/1.8, ale dokładnie takiego obiektywu jak „24”, w dodatku f/1.4 nie było. A ja bardzo, bardzo chciałem go mieć! Jego wypożyczenie zbiegło się akurat z prezydencką kampanią wyborczą w 2010 i dużo zdjęć z tego okresu powstało właśnie nim. Zanim jeszcze zdecydowałem się go kupić, a kupiłem go sobie na urodziny…
Niezły prezent!
Prawda? Nikt nigdy nie kupi ci takiego prezentu jak ty sam! Jednocześnie cały czas molestowałem panów z Nikona pytaniami, czy w sprzedaży pojawi się również „35”, bo ją jeszcze bardziej chciałbym mieć! Jeśli miałaby się pojawić, to ja bym się jeszcze chwile wstrzymał i poczekał na tę „35”. Odpowiedź od nich była wiecznie ta sama: „nic nie możemy ci powiedzieć, nic na razie nie wiemy, czy coś nowego się pojawi”. Kupiłem więc „24”, a dwa tygodnie później ukazał się komunikat… że już niebawem w sprzedaży pojawi się 35 f/1.4! Taka niespodzianka! Podniosło mi się wtedy na chwilę ciśnienie, ale teraz okazało się, że fajnie jest mieć oba, bo oba są fajne (śmiech).
A które najczęściej przydają się w pracy?
W mojej pracy ze względu na jej specyfikę (tematem zdjęć jest głównie pan prezydent i inni oficjele) najczęściej używanymi obiektywami są Nikkory 24-70 i 70-200. Zajeździłem już ich kilka egzemplarzy. 24-70 to mój drugi egzemplarz, natomiast teleobiektyw to już trzecia wersja, ale nie dokładnie ta sama. Kiedyś na samym początku miałem 80-200. To taki stary już nikonowski obiektyw „z pompką”. Potem miałem AF-S z dwoma pierścieniami, ale wtedy jeszcze nie miał on stabilizacji. Ten, który mam teraz, to wersja VR II. To są moje podstawowe obiektywy do pracy. Tamta długa lista jasnych stałek, to sprzęt którym fotografuję dla przyjemności, a zoomy ze światłem 2.8 to obiektywy, którymi pracuję i zarabiam. Niestety na te „hobbystyczne” też musiałem wydać worek pieniędzy.
A aparaty? Czy zawsze nosisz ze sobą obydwa?
W pracy dla PAPu, jak obsługuję wizyty prezydenta, zawsze mam ze sobą dwa aparaty. Jak robię jakieś zdjęcia dla siebie, to też mam ze sobą dwa, ale tego drugiego nie używam. Ten drugi jest schowany jako backup np. w samochodzie, szafie itd., bo wedle Prawa Murphy’ego, jak coś może się zepsuć, to na pewno się zepsuje i to w najmniej odpowiednim momencie. Głupio byłoby pojechać gdzieś hen daleko i nagle okazałoby się, że nasz jedyny aparat przestał działać. Więc zawsze mam backup na wszelki wypadek.
Od czego zacząć budowanie swojego reporterskiego zestawu? Co poradziłbyś początkującym fotografom, którzy nie mają jeszcze takiej wiedzy na temat fotografii i sprzętu, ani takiego doświadczenia z nim?
Nie kupujcie obiektywów kitowych! Nie kupujcie sprzętu w gotowych zestawach! Jest to niby trochę tańsze, ale to jest złudne. To tylko z pozoru wychodzi taniej. Lepiej jest kupić sam aparat i dokupić do niego osobno 50 f/1.8 i 24 f/2.8 – może być stara wersja D. Nie kosztuje ona dużych pieniędzy, a wychodzi to tylko troszkę drożej niż z takimi obiektywami w zestawie. Mamy wtedy mniejszy zakres ogniskowych, ale mamy za to większą frajdę z fotografii. Jak już ktoś kupuje lustrzankę, to nie po to, żeby wieszać ją sobie jak biżuterię na szyi, lecz żeby wyciągnąć z niej wszystko, co się da i zacząć cieszyć się fotografią! Ten ktoś zacznie się cieszyć, jeśli sprzęt pozwoli mu na całkiem nowe rzeczy, o których nie miał pojęcia. Jak kupi sobie obiektyw, który ma najjaśniejszą przysłonę 5.6 i nie będzie mógł zrobić ładnego zdjęcia swojego dziecka przy torcie, przy samej świeczce i zgaszonym świetle, tak żeby pokazać klimat albo jak pójdzie na cmentarz, żeby zrobić kilka zdjęć właśnie z taką ładną plastyką, gdzie jedynym światłem jest światło od świeczek i będzie musiał walić zdjęcia z lampą, to się zniechęci. A nie ma nic gorszego niż hobbysta, który się zniechęcił! Bo on wtedy uważa, że jest beznadziejny, że jego aparat też jest beznadziejny i że nie umie fotografować. A przecież nie o to chodzi w hobby. Chodzi o to, żeby mieć odskocznię od świata, od dnia codziennego i żeby sprawiało ci to radość, prawda?
Jacek Turczyk– Od prawie 20 lat związany z Polską Agencją Prasową, dla której dokumentuje wydarzenia polityczne w Polsce i na świecie. Na zlecenie PAPu podąża krok w krok za prezydentem Bronisławem Komorowskim. W 2014 roku został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi za wykonywaną przez siebie pracę. Zdobywca prestiżowych nagród fotograficznych, m. in. 1 miejsca w Grand Press Photo, 1 miejsca w Polskim Konkursie Fotografii Sportowej, 3 miejsca w BZ WBK Press Foto, głównej nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich im. Lokajskiego i nominacji do nagrody Ryszarda Kapuścińskiego (wszystkie powyższe za fotoreportaż pt.”Remek”) oraz 1 miejsca w BZ WBK Press Foto za zestaw portretów Bronisława Komorowskiego. Zobacz nagrodzone zdjęcia.
3 komentarze
A zrobił zdjęcie jak w Japonii Bronek wpierdzielił się na stołek i krzyczał „chodź tu szogunie”?
uważam że zdjęcia które wygrały 1 miejsca nie są jakieś rewelacyjne , to że na zdjęciu jest Bronek to nie znaczy że 1 miejse odrazu zdjęcie otrzymuje. W tych zdjęciach nie ma jak dla mnie nic powalającego , poprostu autor ma dostęp do otoczenia prezydenta
A czy nie o to właśnie chodzi w konkursach fotografii prasowej, żeby były na nich osoby „z pierwszych stron gazet”? :)