Nikkor 50mm 1.8S to obecnie mój ulubiony obiektyw do pracy i uważam go za najlepszą 50tkę ze światłem 1.8, jaka kiedykolwiek powstała na jakikolwiek system na rynku. Optycznie w tej kategorii cenowej ten obiektyw nie ma sobie równych. Ucieszyłem się jednak na wieści o premierze Nikkora Z 50mm 1.4. I tak naprawdę kto czytał moje poprzednie porównanie ogniskowych 35mm, to chyba nic nowego w tym artykule nie odkryjemy, bo Nikon jasno wypracował sobie wizję na stałoogniskowe obiektywy i trzyma się tego schematu.
Budowa i gabaryty
Tak jak to było z ogniskową 35 mm, Nikkor Z 50 mm 1.4 jest niewiele cięższy od wersji 1.8S (zaledwie o 7 gramów), a gabarytami są siebie prawie równe. Jaśniejsza wersja 50tki posiada gumowany pierścień ostrości i dodatkowy pierścień funkcyjny, natomiast wersja 1.8S ma metalowy pierścień ostrości, nie posiada pierścienia funkcyjnego i ma dodatkowy przełącznik AF/MF. Posiada ona również oznaczenie S-Line, które wiąże się z najwyższymi standardami optycznymi w firmie Nikon.
Średnica filtra w obydwu egzemplarzach wynosi 62 mm, a osłony przeciwsłoneczne pasują na siebie zamiennie, chociaż mają inne oznaczenia. Musiałem uważać, żeby ich nie podmienić przez przypadek podczas testów. Przednia i tylna soczewka nowej 50tki 1.4 są delikatnie większe od swojego poprzednika, ale na półce sklepowej bardzo ciężko jest odróżnić od siebie te dwa egzemplarze i trzeba zawsze szukać konkretnych oznaczeń na obudowie.
Bokeh
To właśnie przy 50tce 1.8S pierwszy raz przeczytałem na grupie Nikona, że rozmycie nowych obiektywów jest „nudne”. Nigdy osobiście nie rozumiałem tego porównania, ale zapadło mi to na tyle w pamięć, że odnoszę się do tego cytatu za każdym razem omawiając nową serię S-line ze światłem 1.8. Może nawet ktoś w siedzibie Nikona dotarł do tego komentarza na polskiej grupie i wzięli sobie to tak mocno do serca, że postanowili stworzyć linię obiektywów 1.4, których nikt już nie nazywa nudnymi pod względem bokeh.
Według mnie jest to powrót optyki z lustrzanek we współczesnej obudowie i autofokusem dla bezluster i to się dla mnie podoba. Z namiętnością czekam, aż ktoś w końcu stworzy jakimś cudem adapter FTZ ze śrubokrętem, który pozwalałby na używanie starej optyki Nikona na nowych aparatach. Nie wiem czy jest to w ogóle technicznie możliwe, ale pomarzyć zawsze można.
Ostrość i Aberracje
Tak samo jak w przypadku poprzedniego porównania, 1.8S pokazuje swoją klasę właśnie na testach ostrości i jakości generowanego obrazu. Idealnie ostry środek od pełnego otworu przysłony i bardzo dobre jakościowo brzegi, to ogromna zaleta serii S-Line.
Nowy Nikkor Z 50 mm 1.4, tak samo jak w przypadku 35 mm 1.4, w centrum kadru wykazuje się mniejszą ostrością od pełnego otworu i na brzegach tracimy detal. Sytuacja oczywiście poprawia się znacząco wraz z domykaniem obiektywu, ale nie ma tutaj mowy o poziomie, jaki reprezentuje wersja 1.8S.
Jeśli chodzi o aberracje, to również i tutaj obiektyw 1.8S jest świetnie skorygowany. Nowa 50tka 1.4 nie wypada tutaj również specjalnie źle, ale na pewno łatwiej można dostrzec zielone i fioletowe zabarwienia w nieostrościach.
Minimalna odległość ostrzenia
Dla entuzjastów zdjęć detali i maksymalnych zbliżeń warto podkreślić, że wersja 1.4 posiada minimalną odległość ostrzenia równą 37 cm, czyli o 3 cm mniej niż wersja S. W połączeniu z przysłoną 1.4 daje naprawdę fajne możliwości obrazowania. Dokładnie analogiczną sytuację widzieliśmy przy teście 35tek.
Flary i Oddychanie
Tutaj również nie będzie zaskoczenia, jeśli napiszę, że dzięki odpowiednim powłokom obiektyw z serii S-Line ma bardzo dobrze skorygowane flary i nie traci kontrastu pod światło. Równie dobrze skorygowane jest oddychanie obiektywu, co w filmowaniu pozwala utrzymać stały kadr przy przeostrzaniu. Nowy obiektyw jest również bardzo ładnie dopracowany w tych aspektach i jedynie przy pracy pod ostre słońce widać małe artefakty.
Podsumowanie
Tak jak wspomniałem na wstępie, Nikkor 50 mm 1.8S to obiektyw najlepszy w swojej klasie i dla mnie jest to po prostu świetna opcja do zleceń, gdzie muszę mieć pewność wysokiej jakości zdjęć. Na 45Mpix matrycy Z8 świetnie radzi sobie z rozdzielczością i jest ostry od brzegu do brzegu. Jest to idealne narzędzie w studio, gdzie jakość optyczna jest zawsze priorytetem.
50mm to jednak moja najbardziej popularna ogniskowa i bardzo lubię się nią bawić. Posiadam kilka obiektywów manualnych o ciekawej przysłonie i do dzisiaj trzymam obiektyw Nikkor 50mm 1.8D kupiony razem z moim pierwszym aparatem Nikonem D80. Trzymam go głównie ze względów sentymentalnych, ale również przez jego charakter. I to jest właśnie słowo kluczowe w nowej serii obiektywów Nikona z przysłoną 1.4, charakter. W czasach pogoni za doskonałością mamy teraz do wyboru bardzo jasną opcję, która pozwoli nam trochę kreatywniej podejść do zdjęć, myśląc o nieostrych elementach kadru, a jednocześnie nie nadszarpnie naszego budżetu i pozwoli się cieszyć szybkim i celnym autofokusem.