Bezlusterkowiec do fotografii ślubnej – jakie cechy aparatu są kluczowe dla fotografa ślubnego na przykładzie oferty Sony

3

Czy aparat bezlusterkowy nadaje się do profesjonalnej pracy fotografa ślubnego? Czy może zastąpić profesjonalną lustrzankę? Co stracimy na takiej zmianie? A może jednak coś zyskamy? W momencie gdy piszę ten artykuł, osobiście odczuwam, iż nadchodzi kres lustrzanek. Do gry, w którą dotychczas grało tylko Sony (pisząc „gra” mam na myśli produkowanie pełnoklatkowych aparatów bezlusterkowych), dołączyli właśnie najwięksi gracze na rynku. Do tego na przyszły rok ze swoimi premierami zapowiedzieli się już kolejni.

W poniższym artykule opowiem Ci moją przygodę z bezlusterkowcami – dlaczego i na jaki sprzęt się zdecydowałem, a także jakie widzę zalety tego typu aparatów po ponad rocznym użytkowaniu wyłącznie aparatów bezlusterkowych Sony. A więc – zapinamy pasy!

Bezlusterowiec do fotografii ślubnej świetnie sprawdzi się Sony A7RIII. Intymna ceremonia ślubna pod wodospadem na Islandii.

Intymna ceremonia ślubna pod wodospadem na Islandii. Sony A7RIII + Sony GM 24/1.4

Trochę historii

Jestem fotografem ślubnym. Od początku 2016 roku zajmuję się wyłącznie fotografowaniem ślubów. Wcześniej przez ponad 3 lata łączyłem tą pasję wraz z pełnowymiarową pracą jako projektant oświetlenia. Moja przygoda z fotografią zaczęła się dość późno (w moich latach 20-stych) i jestem stuprocentowym dzieckiem fotografii cyfrowej. I nie mówię Ci o tym bez powodu. Jako dziecko cyfrowej ery fotografii oraz ogólnie szeroko pojętej nowoczesnej technologii, daleko mi zawsze było do ekscytowania się aparatami analogowymi. Dotyczyło to również cyfrowych, wzorowanych na analogowych. W ciągu tych kilku lat fotografowania ślubów przez ręce przeszedł mi chyba każdy z najpopularniejszych aparatów w tej dziedzinie fotografii. Największą część mojej „kariery” fotografowałem aparatami marki Canon – poczynając od EOS 5D Mark II aż po Mark IV. W międzyczasie, w poszukiwaniu lepszego systemu AF i za namową zadowolonych z innego systemu kolegów z branży, w mojej torbie wylądował również Nikon D750. Zabawił on u mnie jednak tylko jeden sezon, po którym zamieniłem go na mojego pierwszego bezlusterkowca do ślubów, jakim był FujiFilm X-pro2. Jednak ten aparat również nie zagościł w mojej torbie na dłużej, a to głównie z powodu serca tego aparatu, jakim jest matryca niepełnoklatkowa (APS-C), która mnie osobiście nie zadowalała.

Sony A7RIII to idealny bezlusterkowiec do fotografii śluben. Popołudniowe światło i niekończące się pola herbaty w Wietnamie.

Popołudniowe światło i niekończące się pola herbaty w Wietnamie. Sony A7RIII + Sony Distagon 35/1.4

Era Sony

I tak pozostając w systemie Canon, a jednocześnie odczuwając pragnienie zmiany, poszukiwałem dalej. Wówczas w moje ręce trafił aparat Sony A9. Miałem okazję wypróbować go dzięki mojemu włoskiemu przyjacielowi – znakomitemu fotografowi ślubnemu Robertowi Panciaticiemu (www.robertopanciatici.com). Nie była to moja pierwsza styczność z Sony, ponieważ miałem już od kilku lat Sony A7s z obiektywem Loxia 35, którego używałem do wszelakich projektów wideo. Jednak ze względu na brak dwóch slotów na karty pamięci, nigdy nie rozpatrywałem tego systemu do zastosowań w mojej profesjonalnej pracy fotografa (o dwóch slotach (rozpisywałem się w pierwszym artykule z tej serii). Sony A9 zrobił na mnie ogromne wrażenie, głównie za sprawą swojej niebywałej szybkości systemu AF, ale również i jakości zdjęć, która była dla mnie bez zastrzeżeń. Ostatecznie aparat znalazł się u mnie do testowania wraz z obiektywami Zeiss 35/1.4 oraz 50/1.4. Kilka miesięcy później, po premierze aparatów Sony A7 RIII oraz A7 III, dwie „R-ki Trójki” na stałe zagościły w mojej torbie.

Bezlusterkowiec do fotografii ślubnej oraz jego praktyczne wykorzystanie

Co więc przekonało mnie do aparatów bezlusterkowych i dlaczego mój wybór padł na Sony A7 RIII.

Obrazek

Dla mnie zawsze najważniejszy był obrazek. Lubię płytką głębię ostrości, zwłaszcza przy ogniskowej 35 mm (i to jest coś, czego nie mogłem przeskoczyć używając bezlusterkowca FujiFilm). Lubię mieć możliwość pracy na wysokich czułościach i lubię dużo megapikseli. Przy zmianie aparatu zależało mi na tym, aby w żaden sposób nie ucierpiały na tym moje zdjęcia. Przed zmianą systemu upewniłem się, pracując jednocześnie podczas zlecenia na dwóch systemach, że jestem w stanie uzyskać ten sam obrazek z aparatów Sony, jak również jestem w stanie obrobić je w ten sam sposób tak, aby nie dało się odróżnić, które zdjęcie zostało wykonane którym aparatem.

Magia full frame - ogniskowa 35 mm, f/1.4 i wykorzystanie eye-af robiąc serię zdjęć Parze idącej przede mną

Magia full frame – ogniskowa 35 mm, f/1.4 i wykorzystanie eye-af robiąc serię zdjęć Parze idącej przede mną

Szybkość bezlusterkowca

Mowa o tzw. szybkostrzelności (ilość klatek na sekundę) oraz szybkości systemu AF. O ile poprzednia wymieniona przeze mnie cecha, czyli obrazek, miała na celu dorównać obrazkowi z pełnoklatkowych lustrzanek, o tyle szybkość i generalnie możliwości systemu AF w przypadku aparatów bezlusterkowych zdecydowanie już nie miały po co czemukolwiek dorównywać i oczywiście przewyższyły możliwości lustrzanki. System AF w aparatach z lustrem ma niestety swoje ograniczenia, wynikające z mechaniki i optyki. Natomiast system AF w aparatach bezlusterkowych jest zupełnie inną technologią, dającą nam możliwość ostrzenia na praktycznie całej matrycy, bez zastanawiania się, czy któryś punkt (np. centralny) lepiej ostrzy. Ostrzenie w dosłownie każdym punkcie kadru z taką samą skutecznością jest niesamowitą wygodą. Pozwala na stuprocentowe skupienie się na kadrze, który chcemy uzyskać, bez zastanawiania się nad tym, że będziemy musieli zaraz przekadrować zdjęcie (wszyscy użytkownicy aparatów z jedynym słusznym punktem AF w środku kadru doskonale wiedzą, o czym mówię).

Wykorzystanie pojedynczego punktu AF w Sony A7 RIII. Tylko bezlusterkowiec do fotografii ślubnej to potrafi.

Wykorzystanie pojedynczego punktu AF w Sony A7 RIII blisko krawędzi klatki

Do tego dochodzi jeszcze ilość klatek na sekundę, z jaką mogą pracować te aparaty (10 klatek na sekundę w przypadku moich R-ek), co w połączeniu z niesamowicie skutecznym AF-em przysparza mi jedynie problemu powracania do domu z większą ilością ostrzejszych zdjęć. W praktyce ilość klatek na sekundę jest cechą o tyle przydatną, iż są momenty w dniu ślubu czy też na sesji plenerowej, które odbywają się bardzo szybko i trwają bardzo krótko. W takich momentach każda dodatkowa szansa na uchwycenie lepszego kadru (np. podczas pocałunku) jest na wagę złota.

Funkcja śledzenia oka - Eye-AF w Sony A7 RIII

Funkcja śledzenia oka – Eye-AF w Sony A7 RIII

Eye-AF – funkcja śledzenia oka

Oczywiście wielu fotografów radzi sobie nie wykorzystując wcale auto-focusa w swoich aparatach lub używając manualnych szkieł, i jak najbardziej można zrobić w pełni udane zdjęcia bez takich gadżeciarskich funkcji, jak śledzenie oka. Natomiast sprawność i skuteczność tego systemu wprawia w oniemienie wszystkich, którzy mają z nim styczność. Nie jest to tani chwyt marketingowy, a naprawdę działająca funkcja, która okazuje się niesamowicie przydatna w praktyce. Fakt, iż działa ona w trybie śledzenia (continuous af-c), i to nawet w trybie seryjnym, umożliwia bardzo komfortowe sfotografowanie scen takich, jak np. wyjście Pary Młodej z Kościoła. Najczęściej i najchętniej używam jej do wszelkich momentów, kiedy Para idzie „na mnie”. Eye-af jest na tyle skuteczny, że nawet podczas jednego z moich pierwszych ślubów fotografowanych na Sony napotkałem się na sytuację, w której zapiąłem Canonowski obiektyw 24 mm f/1.4 poprzez przejściówkę MC-11 i fotografowałem moją Parę Młodą, siedzącą na tylnych miejscach kabrioleta na ślepo, jedynie wystawiając moją rękę za plecy i trzymając wciśnięty przycisk wyzwalający eye-af non-stop. Każde zdjęcie było ostre tam, gdzie trzeba.

Praktycznie wykorzystanie Eye-AF fotografując "na ślepo"

Praktycznie wykorzystanie Eye-AF fotografując „na ślepo”

EVF – czyli wizjer elektroniczny

Dla mnie, przypomnę – dziecka cyfrowej ery fotografii, jest to jedna z najwspanialszych rzeczy, dostępna we wszystkich obecnych bezlusterkowcach. Od wejścia funkcji live-view do profesjonalnych lustrzanek, używałem tego trybu namiętnie, mając przed oczami finalny obrazek na ekranie aparatu. Wynika to też z tego, iż zawsze pracuję w trybie manualnym i oddzielnie dobieram balans bieli do każdej sceny, tak, aby jak najmniej napracować się przy finalnej obróbce zdjęcia. Możliwość oglądania zdjęcia takim, jakie ono będzie już na etapie wykonywania go w wizjerze, jest dla mnie cudem dzisiejszej techniki. Dzięki temu mogę również pracować z wyłączonym podglądem zdjęcia po jego zrobieniu, i nie tracę żadnego momentu, np. przez to, że gapię się w ekran po wciśnięciu spustu migawki, sprawdzając czy zdjęcie mi wyszło.

EVF, czyli elektroniczny wizjer to dla mnie, coś od czego nie ma powrotu. Możliwość zobaczenia finalnego zdjęcia przed jego zrobieniem, bez względu na otaczające mnie warunki jest mistrzostwem świata".

EVF, czyli elektroniczny wizjer to dla mnie, coś od czego nie ma powrotu. Możliwość zobaczenia finalnego zdjęcia przed jego zrobieniem, bez względu na otaczające mnie warunki jest mistrzostwem świata”.

Rozmiar bezlusterkowca

Wielkość i waga aparatów bezlusterkowych to zarówno ich bardzo duża zaleta, jak i wada. Same aparaty zajmują znacząco mniej miejsca i są lżejsze niż ich lustrzane odpowiedniki. Wiąże się to jednak ze spadkiem ich ergonomii – mały i lekki aparat z dużym i ciężkim obiektywem trzyma się gorzej niż duży i ciężki aparat z dużym i ciężkim szkłem. Jest to jednak kwestia mocno indywidualna. Dla mnie osobiście podróżowanie stało się dużo przyjemniejsze niż wtedy, kiedy moja walizka była wypchana aparatami z lustrem. A sam fakt, iż na mniejsze zlecenie mogę pójść wybierając jedynie małe szkła, takie jak Sony FE 28 mm f/2.0 i Sony FE 55 mm f/1.8 jest dodatkową zaletą takiego systemu.

Tryb cichy

Tryb cichej migawki, czyli możliwość fotografowania bez wydawania żadnego dźwięku (aparat jest całkowicie bezgłośny) jest niesamowicie przydatną funkcją. Idealnie sprawdza się zwłaszcza przy fotografowaniu takich momentów, jak przysięga ceremonii ślubu lub w przypadku, gdy mamy do czynienia z wyjątkowo nieśmiałą parą, która jeży się na każde kłapnięcie migawki. Jednak trzeba znać też ograniczenia tego trybu, zwłaszcza (a może właściwie jedynie) we wnętrzach ze sztucznym oświetleniem. Fotografując w mieszkaniu lub na sali, w których mamy do czynienia z oświetleniem zrealizowanym na źródłach fluorescencyjnych lub LED-owych, możemy spotkać się z efektem bandingu, czyli z ciemnymi pasami na zdjęciach, wynikającymi ze sposobu, w jaki aparat czyta dane z matrycy. Jak sobie z tym radzić? Najlepiej przełączyć się na migawkę mechaniczną :) Ale jeśli koniecznie chcemy w takiej scenie skorzystać z trybu cichego, rozwiązaniem może być maksymalne, akceptowalne wydłużenie czasu migawki (w praktyce 1/100s lub 1/160s powinna pomóc). Jedynym aparatem na rynku, pozbawionym tego problemu, jest topowy Sony A9.

Pojemność bufora i pojemność baterii

Dwie cechy, o których chciałem napisać tylko tyle, że są w pełni satysfakcjonujące i nie odstają w żaden sposób od swoich lustrzanych braci. Czasy, gdzie bezlusterkowce wyposażone są w małe baterie, które musimy cały czas zmieniać, już się skończyły (przynajmniej dla trzeciej generacji aparatów od Sony – A9, A7 III i A7 RIII). Natomiast pojemność bufora jest (przynajmniej dla mnie) przewyższająca wszelkie potrzeby i zdecydowanie wyższa od aparatów, z którymi miałem do czynienia wcześniej. W praktyce jest to bardzo przydatne, chociażby w sytuacjach takich jak pocałunek przy ołtarzu, gdzie mogę wcisnąć spust migawki i w trybie serii (10 kl/s) trzymać go przez kilka sekund tak, aby mieć pewność, że wstrzelę się w idealny moment.

Te właśnie cechy sprawiają, iż aparaty bezlusterkowe nie są już jedynie małymi aparatami do zabawy, a stają się pełnoprawnymi aparatami do zastosowań profesjonalnych, które technologicznie wręcz prześcigają lustrzanki i oferują nam znacznie więcej. Dla mnie osobiście wizjer elektroniczny, szybkość i sprawność systemu AF oraz rozmiar w połączeniu z pełnoklatkowym obrazkiem w pełni wystarczyły, by przekonać mnie do ich stosowania w mojej pracy. U mnie wybór padł ostatecznie na model Sony A7 RIII, przede wszystkim dlatego, że oferuje on 42mpix (jest to wybór mocno personalny). Do większości zastosowań, a już w zupełności do fotografii ślubnej, wystarczy Sony A7 III, oferujący jeszcze lepszy system AF. W tym momencie jedynie Sony oferuje pełnoklatkowe bezlusterkowce z dwoma slotami kart pamięci.

Jestem ciekawy, co Ty myślisz o przyszłości sprzętu foto – czy faktycznie bezlusterkowce wyprą lustrzanki, tak jak aparaty cyfrowe wyparły analogi? Czy Ty też fotografujesz już bezlusterkowcami, czy może w dalszym ciągu ufasz swoim sprawdzonym lustrom? Pisz śmiało w komentarzach.

Czytaj pozostałe artykuły w tej serii! 

Podziel się.

O Autorze

Maciej Suwałowski - fotograf ślubny z Warszawy, realizujący zlecenia ślubne dla klientów z całego świata. Pomysłodawca i współzałożyciel Boring Workshop - największej konferencji dla fotografów ślubnych w Polsce, pracuje również dla globalnej grupy fotografów LooksLikeFilm oraz współprowadzi social media dla jednej z największych konferencji dla fotografów ślubnych w Europie - Way Up North. Ambasador aparatów marki Sony - Sony Europe Imaging Ambassador. Prywatnie mąż i ojciec czwórki dzieci. / www.magicweddingphotographer.com

3 komentarze

  1. KRZYSZTOF KOTUŁA w

    Wszystko ok ale podobno Sony A7 III jest bardzo głośny, co jest bardzo duża wada. Czy tak samo to wygląda w A7r III? Czy może jest to cichsza wersja?

  2. Witam podoba mi się artykuł. Jestem fotografem amatorem, zrobiłem kilka wesel canonem 80d i mam kolejne zlecenia, zależy mi na jakość obrazka i mam dylemat myślałem o zakupie C 6dII ale czytam opinie, że to jest niewielka różnica z 80d( czy warto? ). Od jakiegoś czasu spoglądam na bezlusterkowce, świeżo pojawił się Canon eos RP, a może Sony A7II?
    Do wydania mam około 6tys. Proszę o opinię.

Zostaw komentarz

izmir escort