Solarigrafie – niezwykłe zdjęcia Słońca wykonane… pudełkiem na kliszę lub puszką

0

Czy wiesz, że jedno zdjęcie może naświetlać się nawet i rok? I że taka fotografia ujawni przed Tobą niezwykły taniec słońca na niebie? I wcale nie trzeba przy tym sięgać po specjalistyczny sprzęt, lecz wystarczy… pudełko po filmie światłoczułym lub aluminiowa puszka i arkusz papieru fotograficznego. Sprawdź, czym jest niezwykła technika fotograficzna zwana solarigrafią, i jak wykonać takie zdjęcie.

Czym jest solarigrafia?

Solarigrafia to technika fotograficzna, w której wykorzystuje się kamery otworkowe (czyli takie samodzielnie skonstruowane lub zmodyfikowane aparaty, które jako obiektyw wykorzystują maleńki otworek, dziurkę, przez którą wpada światło) wypełnione światłoczułym papierem fotograficznym (takim, jaki wykorzystuje się w ciemni pod powiększalnikiem) do wykonywania bardzo długich ekspozycji, w celu zarejestrowania pozornej wędrówki Słońca po niebie.

Technika ta jest naprawdę magiczna, a efekty niespodziewane. Słońce „wypala” na papierze swoją wędrówkę po niebie, a poruszające się obiekty „przepadają” w czasie, przez który trwała ekspozycja. Ludzie czy pojazdy – solarigrafia obnaża, ich ulotność. Sama technika też nieco przeczy logice (oczywiście tylko pozornie), gdyż czarno biały papier daje nagle kolorowe obrazy.

Solarigrafie trafiają nawet na renomowaną stronę Astronomy Picture of a Day NASA (APOD). / Źródło: Wikimedia Commons

A zrobienie tego jest naprawdę łatwe i poradzi sobie z tym każdy. Solarigrafie można wykonać przy pomocy pudełeczka na film światłoczuły, pojemniczka na leki czy nawet aluminiowej puszki. Jedyne co potrzebujecie dodatkowego, co poza fotografami raczej mało kto trzyma w domu, jest światłoczuły papier fotograficzny. Ale tutaj też to nie musi być jakiś specjalny, wyselekcjonowany model – w zasadzie wszystkie się sprawdzą. Fakt, że niektóre lepiej sobie radzą (polecam papiery mat czy satynowy), ale eksperymentalny charakter solarigrafii i częsta „losowość” wyników sprawia, że warto próbować z różnymi papierami.

Zanim jednak przejdziemy do dzieła, jeszcze kilka zdań na temat tego, po co w ogóle robić solarigrafie.

Dlaczego warto robić solarigrafie?

W erze cyfrowej, gdy mamy możliwość robienia zdjęć z prędkością 120 kl./s czy o czasie 1/16 000 s ekspozycje trwające rok stanowią całkiem konkretną przeciwwagę. Jest to diametralnie inny sposób myślenia o obrazach fotograficznych – eksperymentalność i duża doza przypadkowości, czy nawet szczęścia w solarigrafii – w porównaniu do pełnej kontroli nad obrazem, jaką dają współczesne bezlusterkowce. Warto więc sięgnąć po solarigrafię, jako formę fotograficznych wakacji, czegoś na podobieństwo fotograficznego city breaku. Pewien powiew świeżości, który nie tyle ma uparcie udowadniać wyższość nad fotografią cyfrową, ale po prostu pozwalać się do niej trochę zdystansować, dotrzeć do sedna obrazu fotograficznego tak, aby też w tej cyfrze było jeszcze więcej pasji i świeżości przy naciskaniu spustu migawki (a swoją drogą w czasie trwania jednej rocznej ekspozycji solarigraficznej można by teoretycznie zrobić Nikonem Z6 III aż 3 784 320 000 zdjęć).

Najlepsze efekty dają bardzo długie solarigrafie, ale nawet jednodniowe mogą być bardzo inspirujące. Jedno z takich zdjęć posłużyło za motyw przewodni okładki mojego tomiku poezji Dystans ucieczki. / aut. Mikołaj Konkiewicz

Solarigrafia może też być fajnym powiewem świeżości w kontekście obecnego rozwoju sztucznej inteligencji. Papier światłoczuły, kamera z puszki aluminiowej (po browarze wypitym w letnie popołudnie) i procesy chemiczne oraz fizyczne tworzące zdjęcie. Przy tym wszystkie algorytmy mogą sobie rachować, kalkulować do woli. Dobra zabierajmy się za własną solarigrafię.

Jak zrobić swoją pierwszą solarigrafię?

Chociaż najciekawsze i najbardziej romantyczne efekty dają ekspozycje minimum 3-miesięczne, to możemy na dobry początek spróbować zrobić chociaż jednodniowe naświetlanie. Już to da przyjemny rezultat i pozwoli poczuć klimat takiego fotografowania.

O to co potrzebne do stworzenia solarigrafii: papier fotograficzny czarno-biały, puszki aluminiowe, igły (możliwie jak najcieńsze), taśma izolacyjna czarna, pojemniki po filmie światłoczułym itp., nożyczki (lub nożyk do papieru), delikatny papier ścierny (może być też pilniczek). / fot. Mikołaj Konkiewicz

Najpierw wytnij z puszki mały kwadrat, w którym zrobisz dziurkę. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Dziurkę, która będzie „obiektywem”, można zrobić poprzez drobne nakłucie kawałka aluminium cienką igłą. Wystarczy nakłucie, tak aby dziurka była możliwie jak najmniejsza. Następnie dziurkę należy delikatnie oszlifować. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Wytnij w pudełku na film światłoczuły dziurę – mniej więcej po środku. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Przyklej taśmą izolacyjną blaszkę z dziurką do pudełeczka. Zwróć uwagę, aby dziurka była pośrodku wycięcia w pudełeczku, i aby faktycznie wpuszczała światło do środka (uważaj na przypadkowe takie przyklejenie, że po prostu zasłonisz pudełeczkiem dziurkę). / fot. Mikołaj Konkiewicz

W tak przygotowanym pudełeczku umieść papier światłoczuły. Pamiętaj, aby robić to w ciemnym pomieszczeniu – w przeciwnym wypadku zaświetlisz papier. Nie musisz robić tego w absolutnych ciemnościach – delikatne, przytłumione światło małej lampki nie zepsuje zdjęć, a ułatwi pracę. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Wytnij kawałek papieru światłoczułego pasujący do Twojego pudełeczka. Przyklej go małym fragmentem taśmy izolacyjnej, tak aby nie przemieścił się w czasie ekspozycji. Następnie zamknij wieczko. Zaklej jeszcze obiektyw kawałkiem taśmy izolacyjnej, co zadziała jak swoisty dekielek, blokujący światło do czasu, aż nie umieścisz w docelowym miejscu swojego aparatu. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Tak wygląda pudełeczko gotowe do umieszczenia i rozpoczęcie ekspozycji. Nie mam zasłoniętej dziurki, gdyż od razu umieszczałem aparacik na balkonie. Pamiętaj – jeśli zamierzasz wybrać się gdzieś dalej z pudełeczkiem lub przygotowujesz większą ich liczbę, i będziesz je wystawiał na ekspozycję po jakimś czasie, zaklej dziurkę, aby nie rozpocząć naświetlania zbyt wcześnie. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Aparacik przymocowany do balustrady – pozostaje poczekać (w tym przypadku dobę), aby zobaczyć efekty. Przymocować puszkę można w dowolny sposób – za pomocą taśmy czy nawet trytek. Ważne, żeby mocowanie było solidne i zapobiegło przemieszczeniu się pudełeczka w czasie naświetlania. Aha i kierunek ekspozycji to najlepiej południowy lub wschód i zachód (dla poziomo ustawionego pudełeczka). Gdy wystawisz ją na północ, też się naświetli, ale na papierze nie naświetli się ścieżka Słońca. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Po zakończeniu naświetlania solarigrafii

Tak jak wspomniałem – najfajnie zostawić solarigrafię na miesiąc, kwartał, rok i dłużej. Ale rozpoczynając przygodę – zwłaszcza latem – spróbuj jednodniowej ekspozycji. Po dobie zdemontuj aparacik i wyjmij papier w zaciemnionym pomieszczeniu (tak samo jak podczas jego wkładania). Efekt może jeszcze nie spełniać Twoich oczekiwań (choć już z pewnością będzie intrygujący), ale za chwilę razem go „wyciągniemy”. Jeśli coś poszło nie tak, i w ogóle nie widać drogi Słońca po niebie, to sprawdź, czy woda nie zalała aparaciku lub czy nie umieściłeś go w złym miejscu, tak iż przykładowo jakiś obiekt zasłaniał Słońce. Jednodniowe ekspozycje są dobrym sposobem, żeby takie rzeczy przećwiczyć. Tak więc jeśli coś jest na tym etapie nie tak, załaduj od nowa aparacik i ponów naświetlanie.

Podczas przygotowań nowej puszki przypadkowo natrafiłem na oryginał solarigrafii z okładki mojego tomiku poezji Dystans ucieczki. Nie powinienem wyjmować go przy takim Słońcu, ale miałem pewność, że jest gdzieś w archiwach, stąd niechcący go wyjąłem. Mea culpa. Niemniej jeśli wszystko poszło OK z Twoją solarigrafią, to tak to powinno wyglądać. Tylko oglądane w ciemnym pomieszczeniu. Zwróć uwagę, że linia zarysowana przez Słońce jest w paru punktach przerywana – to okresy, w których gwiazda była przysłaniania przez chmury. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Jeśli więc masz już solarigrafię, to teraz wrzuć ja do skanera lub sfotografuj (w RAW).

Po zeskanowaniu bądź sfotografowaniu konieczne będzie odbicie obrazu, gdyż wyjściowo solarigrafie są odbiciem lustrzanym. Ja ustawiłem swoje pudełko specjalnie tak, aby mieć pionowy kadr. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Teraz pora na magię (tej, pa co się dzieje) – musisz odwrócić obraz z negatywu na pozytyw (CMD+I lub CTRL+I w Photoshopie). Tadam oto wstępna wersja Twojego obrazu solarigraficznego! Na moim udało się uchwycić wędrówkę Słońca. Zwróć uwagę na ciekawy zapis poruszających się liści na wietrze. Taki skan można jeszcze wedle uznania obrobić w programie graficznym, bawiąc się krzywymi itd. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Nawet jednodniowe solarigrafie możecie robić przez cały rok – tutaj przykład tego samego widoku, tyle że zarejestrowany zimą. / fot. Mikołaj Konkiewicz

Podsumowanie

To chyba wszystko, co należy wiedzieć, rozpoczynając przygodę z solarigrafią. Teraz nie pozostaje Ci nic innego, jak przygotować takie własne aparaty i rozmieścić je w różnych lokalizacjach. Powodzenia! Eksperymentuj i baw się solarigrafią. Jeśli będziesz mieć jakiekolwiek pytania, zadaj je w komentarzu. Z chęcią „pogadam” o tej technice. Polecam też poeksperymentować z własnymi pomysłami na aparat do solarigrafii.

Podziel się.

O Autorze

Gdy robię zdjęcia, to zajmuję się fotografią reportażową, teatralną i artystyczną. Gdy piszę o zdjęciach, to zastanawiam się, jak wpływają one na odbiorców, co robić, by robić jej bardziej świadomie i jakie możliwości daje sprzęt. Poza tym piszę wiersze i jak dotąd w druku ukazały się moje dwie książki z poezją. Ukończyłem studia magisterskie na kierunku Fotografia na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Jestem laureatem konkursów fotograficznych i poetyckich, uczestnikiem wystaw, festiwali i publikacji poświęconych fotografii.

Zostaw komentarz

izmir escort