Spakowani, pełni optymizmu i żądni egzotycznych kadrów ruszyliśmy w podróż. Nasze bagaże na 3 osoby obejmowały około 110 kg. Startowaliśmy z Torunia pociągiem do Warszawy, następnie Dubai i przesiadka do Bangkoku. Stamtąd już tajskimi liniami udaliśmy się do Chang Mai. To był nasz pierwszy przystanek.
W Chang Mai skupiliśmy się głównie na kulturze Tajów i małych uliczkach. Tutaj wykorzystywałem przede wszystkim FujiFilm GFX50s z dwoma obiektywami – FujiFilm GF 23 mm F4.0 R LM WR (na pełnej klatce 18 mm) i FujiFilm GF 45 mm f/2.8 R WR (35 mm na pełnej klatce). Sporadycznie nakręcałem obiektyw 63 mm.
Duża matryca pozwoliła mi uzyskać plastyczne zdjęcia w każdej sytuacji. Sam aparat to typowy, studyjno-krajobrazowy sprzęt, ale AF na 45 mm dawała radę. Moim zdaniem to najszybszy obiektyw. Z nowym GFX 50r i detekcją twarzy powinien działać jeszcze szybciej.
Jak pisałem w pierwszym artykule, zabrałem ze sobą 3 obiektywy, jednak jak się okazało – FujiFilm GF 63 mm f/2.8 WR używałem najrzadziej. Głównie dlatego, że ta ogniskowa najmniej sprawdzała się w ciasnych uliczkach azjatyckich miast. Obiektyw natomiast świetny jest pod typowe portrety i do fotografowania społeczności z lampami w trybie HSS. GFX50s spokojnie daje sobie radę na czułościach ISO od 3200 do 6400. Testowałem extremalnie 128000 i szumy są bardzo przyjemne. Zdecydowanie mocna matryca robi robotę.
Wrócę jeszcze do AF, bo może to zdziwić niejednego podróżnika, dlaczego wybrałem właśnie ten aparat. Pewnie najlepszym wyborem byłby X100f od FujiFilm – mały i szybki z dobrym sensorem xtrans o rozmiarze APS-C. Test GFX w reporterskich warunkach pokazuje, że spokojnie daje sobie radę z minimalnym przyzwyczajeniem się do systemu AF. W GFX system AF opiera się wyłącznie na detekcji kontrastu. System w pewnych warunkach lubi się zgubić. Jeżeli chodzi o żywotność baterii, to dziennie wykonywałem około 650 zdjęć. Ten wynik uzasadniam tym, że nie mam zwyczaju przegladania zdjęć na wyswietlaczu.
Mariusz Wiśniewski fotografując na negatywach musiał inaczej podchodzić do tematu. Leica M7 posiada migawkę do 1/1000 sec. Taka sytuacja w tropikalnym kraju wiąże się z przymykaniem przysłony lub filtrami ND. Sam Mariusz miał łatwiej, ponieważ sprzęt jest lekki co do GFX. Cale porównanie zrobimy, jak wywołam negatywy w procesorze. Oczywiście samo porównanie będzie dość symboliczne, ponieważ różnica wypada w wielkości obrazka, jednak co do kolorystyki i tonacji ciężko będzie porównać obie technologie.
Sprzęt fotograficzny to jedno, a wygoda podróżowania z nim to zupełnie inny aspekt. Plecak z nowej linii Peak Design Travel Line sprawdził się w moim przypadku doskonale. To świetny kompan podróży zarówno jedno, jak i kilkudniowej. Często jeździliśmy z punktu A do B i tam zostawaliśmy kilka dni, by złapać kilka ciekawych kadrów. Wystarczyło wówczas lekko się przepakować, wrzucić niezbędne ubrania, moduł ze sprzętem fotograficznym i mogliśmy śmiało ruszać na fotograficzne łowy. Sam plecak traktowany był różnie, zwłaszcza przez tajlandzkich taksówkarzy ;) W tym przypadku również się sprawdził. Mieści dużo, jest odporny na zabrudzenia i bardzo wygodny w noszeniu, a dodatkowo fajnie organizuje przestrzeń – czego chcieć w takim momencie więcej.
Na krótsze wypady wybierałem natomiast Peak Design Sling 5L. Sam zawieszałem aparat na pasku Peak Design Slide, a kolejne obiektywy wrzucałem do Sling’a. Do tego portfel i telefon komórkowy – zestaw na wieczorne fotografowanie. Całość sprawdzała się bardzo dobrze.