Żeby pokazać mikro świat w makro skali nie wystarczy sam aparat i obiektyw. Niezbędne są narzędzia, które pozwolą podejść blisko przedmiotu i uchwycić go w powiększeniu. Co kupić i za ile, żeby zacząć przygodę z makrofotografią?
Fotografia close up i tryb makro
W fotografii close up wystarczy włączyć w aparacie tryb „makro”, który umożliwi ci podejście bardzo blisko fotografowanego przedmiotu, nawet na kilka centymetrów. Dzięki temu będzie się on wydawał po prostu większy. Taki tryb znajduje się w większości aparatów kompaktów i w mniej zaawansowanych lustrzankach. Pozostałe narzędzia, o których będzie mowa (poza jednym) to propozycje dla posiadaczy aparatów z wymienną optyką.
Jeśli masz aparat z wymienną optyką, nie bez znaczenia będzie obiektyw – dobierz taki, który może zrobić dobre, ostre zdjęcie z jak najmniejszej odległości. Niektóre obiektywy wymagają odejścia od obiektu nawet o metr! Sprawdź to w jego parametrach przed podjęciem decyzji o kupnie.
Nieco większe możliwości da ci użycie soczewek close up, które nakręca się z przodu obiektywu. Jeśli będą miały wystarczająco dużo dioptrii (w sprzedaży są soczewki od +1 do +10) uda ci się wejść na prawdziwy poziom makro, czyli uzyskać obraz w skali 1:1 lub większej. Produkcją takich soczewek zajmują się te same firmy oferujące wszelakie filtry, czyli, np. Hoya i Marumi. Mogą z nich korzystać nie tylko fotografowie. Są też opcje dla filmowców.
Obiektywy makro do lustrzanek
Najprostszym rozwiązaniem, ale za to wymagającym największych nakładów finansowych, jest kupno specjalistycznego obiektywu ze słowem makro lub mikro w nazwie, np. Nikkor 105mm f/2.8. Działa on jak zwykły obiektyw, można nim robić choćby portrety. Dopiero po przełączeniu jednego guzika staje się narzędziem do makrofotografii. Jego soczewki wysuwają się wtedy do przodu oddalając od matrycy. Dzięki temu możemy osiągnąć skalę odwzorowania 1:1. Każdy fan makro, prędzej czy później wyposaży się w taki obiektyw, bo zdjęcia robione nim wychodzą fantastycznie.
Inne, przykładowe obiektywy do makro jakie możesz znaleźć w sklepie:
Im dłuższa ogniskowa obiektywu tym lepiej, bo pozwala na robienie zdjęć z większej odległości przy zachowaniu tego samego powiększenia przedmiotu. Niestety przysuwanie się do fotografowanego obiektu to zło konieczne, zwłaszcza jeśli obiekt ten jest ruchomy (np. owad) i spłoszony może odlecieć z kadru. Wszystkie zagadki w konkursie, który trwa właśnie na profilu Cyfrowe.pl na Facebooku, wymagały podejścia z aparatem do przedmiotu na odległość kilku centymetrów lub nawet milimetrów.
Nieco myląca może być kwestia nazewnictwa takich obiektywów. Mimo iż mają one słowo mikro w nazwie, nie da się nimi uzyskać aż takich powiększeń. Do mikrofotografii (czyli do uzyskania powiększenia w skali 10:1) potrzebne są specjalistyczne mikroskopy. O różnicach między fotografią close up, makro i mikro pisałam w tej notce.
Makrokonwerter do zwykłego obiektywu
Jeśli nie chcesz inwestować w specjalny obiektyw do makro, możesz na czas zdjęć przerobić jakikolwiek obiektyw, który posiadasz. Na przednią soczewkę obiektywu nakręć wtedy makrokonwerter.
Cieszącym się największą sławą konwerterem wśród fotografów makro jest Raynox 250. Gdy sama zabierałam się za tę dziedzinę fotografii, poleciło mi go troje znajomych. Mi nie pozostaje nic innego jak polecić go dalej. Inne marki i typy konwerterów nie przez wszystkich są lubiane, głównie z powodu jakości soczewek. Co do tego nie ma wątpliwości, sprawdzał się znakomicie. Oprócz wersji „250” są jeszcze inne soczewki tej samej firmy o różnej sile, np. 150, 500 itp, których kupno też możesz rozważyć.
Warto podkreślić, że w przeciwieństwie do wspomnianych już obiektywów i pierścieni, o których za chwilę będzie mowa, taki konwerter nie jest ograniczony mocowaniem jednego producenta. Od wewnętrznej strony ma sprężynki, które dopasowują uchwyt do obiektywów o różnych rozmiarach, nawet tych mniejszych w aparatach kompaktowych. Tego samego egzemplarza mogą używać właściciele aparatów różnych marek. Jest to więc sprzęt najbardziej uniwersalny i stosunkowo niedrogi.
Pierścienie pośrednie
Kolejnym sposobem na wejście w świat małych detali jest kupno pierścieni pośrednich. Przykręca się je między aparatem a obiektywem. Ich zaletą jest to, że są dużo tańsze od obiektywów, ale nie zawsze współpracują z elektroniką w aparacie. Mogą nie przekazywać ważnych informacji między obiektywem a aparatem, np. parametrów potrzebnych do uzyskania prawidłowej ekspozycji (tzn. czy zdjęcie należy rozjaśnić, czy przyciemnić, żeby wyszło poprawne). Trzeba wtedy naświetlać zdjęcia w trybie live view a nie przez wizjer (a i tak nie zawsze wszystko widać) lub metodą prób i błędów, przeliczając poprawną ekspozycję w pamięci. (Wiesz, że są na to nawet matematyczne wzory?). Najtańsze pierścienie będą działać jak pierwsza, lepsza rura włożona między obiektyw a aparat – pozwolą, go jedynie dokręcić. Droższe umożliwią komunikację między obiektywem i aparatem (autofocus, zmiana przysłony z poziomu aparatu, pomiar światła).
Pierścienie są dostępne, tak jak soczewki, w różnych wariantach „przybliżających” i im więcej nakręcisz ich jeden na drugi, tym większe powiększenie uzyskasz.
Pierścienie odwrotnego mocowania
Oprócz pierścieni pośrednich używa się również pierścieni odwrotnego mocowania. Jak sama nazwa wskazuje, obiektyw przykręca się do aparatu za pomocą pierścieni tyłem na przód. Jeśli kombinacją pierścieni pośrednich i pierścieni odwrotnego mocowania połączysz aparat i dwa, a nawet więcej obiektywów, na matrycy pojawi się obraz przedmiotu dużo, dużo większy niż jest on w rzeczywistości.
Mieszek do makrofotografii
Na koniec tej wyliczanki zostawiłam miech. Działa on identycznie jak pierścienie, z tym, że płynniej możesz nim regulować stopień odwzorowania (powiększenie). Pierścienie mają stałe wartości, bo są plastikowe lub metalowe. Miechem możesz za to kombinować na wiele sposobów, bo przypomina on harmonijkę, która kurczona i rozkurczana daje różne efekty. Z miechem uzyskasz też dużo większe powiększenia niż ze standardowym zestawem pierścieni, bo jest on od nich zwyczajnie dłuższy. Mówiąc w skrócie, im większy odstęp między obiektywem a matrycą w aparacie, tym większe przybliżenie. Żeby uzyskać taki sam efekt za pomocą pierścieni, co miechem, musiałbyś kupić ich kilka kompletów. Co do kosztów, plasuje się on pomiędzy obiektywami a gadżetami, takimi jak pierścienie czy soczewki. Zajmuje jednak więcej miejsca.
Lampa ring flash
Lampa co prawda nie ma właściwości powiększających, ale też się przyda. Musisz wiedzieć, że zdjęcia makro potrzebują więcej światła niż inne. Im większą skalę odwzorowania będziesz chciał uzyskać na zdjęciu, tym większe jego ilości będą ci potrzebne, żeby dobrze naświetlić kadr. Ilość światła zastanego (słońca lub sztucznego w domu) może okazać się niewystarczająca. Wyzwolenie wbudowanej lampy na nic się nie zda, bo wysunięty mocno do przodu obiektyw z pierścieniami lub miechem zasłoni lampie dostęp do fotografowanego przedmiotu. Możesz wtedy przenieść źródło światła na przód obiektywu za pomocą lampy typu ring flash.
Ciekawostka: takich lamp używają nie tylko fotografowie lubiący makro. To także hit wśród blogerek zajmujących się makijażem. Lampa daje fajne, równomierne oświetlenie na całej twarzy, a w oczach pojawia się sympatyczny błysk.
Jeśli tak jak ja, masz dostęp do studia i mocnych lamp błyskowych, lampa ring flash nie jest niezbędna. W innych warunkach warto mieć ją pod ręką.
Ważne
Nie musisz kupować wszystkiego na raz, żeby fotografować owady, kwiaty czy inne małe przedmioty. Wystarczy, ze wybierzesz jedną pozycję z tej listy i możesz zaczynać zabawę.